Off top ... myśli niepowiązane.
Autor |
Wiadomość |
Maja
Zagadywacz
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 8:52 pm Posty: 89
|
dzudzu napisał(a): Zawsze mnie zastanawiało:
Czemu najbardziej namiętne pocałunki muszą "się dziać" w intensywnym letnim deszczu? Dlaczego każda miłość potrzebuje jakichś zewnętrznych przeszkód na swej drodze by mogła być naprawdę namiętna (romeo i julia, tristan i izlolda, ci ... jak im tam z titanica etc.)?
To chyba raczej nie jest kwestia zewnętrznych przeszkód Mówiąc wprost, padający deszcz odgrywa w tych scenach rolę symbolicznej erekcji (deszcz ma zresztą w tradycji wiele znaczeń związanych z płodnością i seksualnością - wspomnij np. na mit o Danae zapłodnionej przez Zeusa, który - aby posiąść pilnie strzeżoną pannę - przyjął postać złotego deszczu), przez co tworzy zmysłowe, seksualne tło wzmagające namiętność tych scen. dzudzu napisał(a): Teraz najważniejsze: co dzieje się z tymi wszystkimi parami po ślubie?
To pytanie kojarzy mi się pewną z wypowiedzią Kota Rabina (jeśli ktoś nie zna - to genialny komiks Joanna Sfara o pewnym gadającym kocie). Kiedy zwierzątko dowiaduje się, że jego pani wyjdzie za mąż, a Rabin (ojciec szczerze zakochanej w narzecznonym dziewczyny) udzielił swogo pozwolenia, kwituje to słowami: Zabierze ci córkę i będziesz stary, a ona będzie w ciąży i będzie stara, i będzie miała dzieci, które będą stare i wszyscy umrą.
_________________ Nel mezzo del cammin di nostra vita mi ritrovai per una selva oscura, ché la diritta via era smarrita.
|
Wt lis 14, 2006 1:49 pm |
|
|
dzudzu
Dyskutant
Dołączył(a): So cze 11, 2005 3:37 pm Posty: 281 Lokalizacja: Łódź
|
Cytuj: To chyba raczej nie jest kwestia zewnętrznych przeszkód Heh ... inaczej. Kwestia "deszczu" to jeden temat a "zewnętrzne przeszkody" to odrębny temat. Chodziło o to, że wszystkim wielkim miłościom zawsze stawały na drodze jakieś przeszkody. Romeo i Julia musieli mierzyć się ze zwaśnionymi rodzinami; Tristan i Izolda z królem Markiem; ci mili państwo z Titanica mierzyli się najpierw ze społecznym podziałem a potem z siłami natury ... tak można by długo wymieniać. Grunt, że dzisiaj już nie sposób sobie wyobrazić miłości, której wszystko by sprzyjało. Miłość, która nie chartowała się w ogniu walki nie zachowuje blizn, które świadczyłyby o wyjątkowości tego uczucia. Okazuje się więc, że prawdziwa miłość potrzebuje konfrontacji z czymś zewnętrznym. Czy możliwe jest, że podświadomie ludzi, pragnący potwierdzenia wyjątkowości uczucia sami będą nakręcać spiralę kłopotów przeciwko własnej miłości? Cytuj: Mówiąc wprost, padający deszcz odgrywa w tych scenach rolę symbolicznej erekcji (deszcz ma zresztą w tradycji wiele znaczeń związanych z płodnością i seksualnością - wspomnij np. na mit o Danae zapłodnionej przez Zeusa, który - aby posiąść pilnie strzeżoną pannę - przyjął postać złotego deszczu), przez co tworzy zmysłowe, seksualne tło wzmagające namiętność tych scen.
Erekcji czy też ejakulacji? Może w filmach są na tyle bystrzy ludzie, że potrafią wpisać fabułę w symboliczny kontekst, ale przecież takie sceny powielają się często w realu. Chyba, że chodziło Ci o jakąś psychoanalityczną symbolikę, coś w stylu jungowskiego archetypu ... wtedy może ... sam nie wiem.
_________________ "Gdybym [...] chciał się zabawić w krytykę Stworzenia wołałbym: - mniej treści, więcej formy!"
|
Wt lis 14, 2006 2:38 pm |
|
|
Swan
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Cz paź 28, 2004 3:36 pm Posty: 1861 Lokalizacja: Szczecin
|
dzudzu napisał(a): Chodziło o to, że wszystkim wielkim miłościom zawsze stawały na drodze jakieś przeszkody. ................... Grunt, że dzisiaj już nie sposób sobie wyobrazić miłości, której wszystko by sprzyjało. Miłość, która nie chartowała się w ogniu walki nie zachowuje blizn, które świadczyłyby o wyjątkowości tego uczucia. Okazuje się więc, że prawdziwa miłość potrzebuje konfrontacji z czymś zewnętrznym. Nie potrzebuje. Tylko prawdziwa miłość, gdzie wszystko idzie jak po maśle jest wielce niewidowiskowa. Zastnowić więc się trzeba, nie nad powodem dla którego takie tylko kłopoty są uwieczniane, ale czemu takie właśnie kłopoty chętniej oglądamy. dzudzu napisał(a): Erekcji czy też ejakulacji? Może w filmach są na tyle bystrzy ludzie, że potrafią wpisać fabułę w symboliczny kontekst, ale przecież takie sceny powielają się często w realu. Chyba, że chodziło Ci o jakąś psychoanalityczną symbolikę, coś w stylu jungowskiego archetypu ... wtedy może ... sam nie wiem. Ech... fizjologia, psychitria. A może taki pocałunek w tak niesprzyjających warunkach wyraża głębsze uczucie niż taki ofiarowany w ciepełku itd. Poza tym , tak mi się wydaje, pocałunek w sutuacji nie sprzyjającej kopulacji jest niejako "czystszy".
_________________ jesteśmy przerwą miedzy nicościa a nicością
Weiter, weiter ins Verderben
Wir müssen Leben bis wir sterben
|
Wt lis 14, 2006 3:18 pm |
|
|
spectator
Milczek
Dołączył(a): N kwi 17, 2005 5:16 pm Posty: 28 Lokalizacja: Łódź
|
Na początek pardon za wyjątkowo kobylasty post - po prostu obserwowałem wątek od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz zmobilizowałem się na tyle żeby coś napisać. (disclaimer;)
Swan napisał(a): Mój dylemat na dziś:
Jaki by tu mieć dylemat? Czy trywialny, czy głeboko intelektualny, sięgający aż do najgłębszych pokładów ludzkiego jestestwa. Sugeruję trywialny. Unika się maski pretensjonalnego bubka, a i o rozstrzygnięcie o niebo łatwiej. Maja napisał(a): koję nerwy na "katoliku" ;) Maja napisał(a): W tym wszystkim widok kubka z kawą obok piramidki książek stanowi małe, acz wydajne źródełko adrenaliny i intelektualnego namysłu (bo wszak muszę wynaleźć jakiś powód, żeby kontemplować niestabilną stertę książek i stojącą obok nich kawę, zamiast stertę zlikwidować, książki ułożyć, a kawę spokojnie wypić Mruga 2 ). Ja mam inną metodę od jakiegoś czasu. Nie prowadzę po prostu jakiegoś notatnika, a umawiam się na mnóstwo spraw do załawienia. Mi adrenaliny dostarcza zastanawianie się na co ja się następnego dnia poumawiałem i czy przypadkiem się te rzeczy nie pokrywają. dzudzu napisał(a): Czemu najbardziej namiętne pocałunki muszą "się dziać" w intensywnym letnim deszczu? Dlaczego każda miłość potrzebuje jakichś zewnętrznych przeszkód na swej drodze by mogła być naprawdę namiętna (romeo i julia, tristan i izlolda, ci ... jak im tam z titanica etc.)? A wiesz, że ta magia działa i poza filmem? Nigdy mnie tak nie nosi względem płci przeciwnej jak trudnych warunkach atmosferycznych. Stąd też pewne upodobaniedo dzikości przyrody. Ogólnie zgadzam się tu z Mają. dzudzu napisał(a): Teraz najważniejsze: co dzieje się z tymi wszystkimi parami po ślubie? To co do tej pory, kręcą następne filmy. ;) Maja napisał(a): Zabierze ci córkę i będziesz stary, a ona będzie w ciąży i będzie stara, i będzie miała dzieci, które będą stare i wszyscy umrą.
Powiedział tak, bo sam był stary. dzudzu napisał(a): Chodziło o to, że wszystkim wielkim miłościom zawsze stawały na drodze jakieś przeszkody. Romeo i Julia musieli mierzyć się ze zwaśnionymi rodzinami; Tristan i Izolda z królem Markiem; ci mili państwo z Titanica mierzyli się najpierw ze społecznym podziałem a potem z siłami natury ... tak można by długo wymieniać. Grunt, że dzisiaj już nie sposób sobie wyobrazić miłości, której wszystko by sprzyjało. Miłość, która nie chartowała się w ogniu walki nie zachowuje blizn, które świadczyłyby o wyjątkowości tego uczucia. Okazuje się więc, że prawdziwa miłość potrzebuje konfrontacji z czymś zewnętrznym.
Czy możliwe jest, że podświadomie ludzi, pragnący potwierdzenia wyjątkowości uczucia sami będą nakręcać spiralę kłopotów przeciwko własnej miłości? Myślę, że nie. Raczej w tej materii stawiałbym na tych co do tej pory: scenarzystów, literatów.
Mój dylemat, a ściślej pytanie jakie zadawał sobie mój ojciec w analogicznym wieku będąc: dlaczego nie miał bym żyć wiecznie?
I drugi dylemat, czy w tym pytaniu nie miałbym czy nie miał bym, czy może nie?
_________________ W zdrowym ciele zdrowe ciele.
|
Wt lis 14, 2006 3:19 pm |
|
|
Recht
Zagadywacz
Dołączył(a): Śr wrz 20, 2006 1:11 pm Posty: 68 Lokalizacja: Prawia
|
Swan napisał(a): To są "MYŚLI NIEPOWIĄZANE". Czyli coś w sumie bardzo bliskiego tfurczości Juliusza Evoli. Tyle, ze dużo przyjemniej się to czyta niż wyżej wzmiankowanego ałtora.
Jeżeli dla Ciebie twórczość Barona to myśli niepowiązane, to są dwie możliwości: 1. nie czytałeś nigdy niczego 2. czytałeś, ale nic nie zrozumiałeś. W obu przypadkach przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia.
_________________ RIDE DOWN FROM ASGARD TO THE BATTLEFIELD BRINGER OF THE VALIANT DEAD WHO DIED BUT NEVER YIELDED
|
Wt lis 14, 2006 5:21 pm |
|
|
dzudzu
Dyskutant
Dołączył(a): So cze 11, 2005 3:37 pm Posty: 281 Lokalizacja: Łódź
|
Recht napisał(a): Jeżeli dla Ciebie twórczość Barona to myśli niepowiązane, to są dwie możliwości: 1. nie czytałeś nigdy niczego 2. czytałeś, ale nic nie zrozumiałeś. W obu przypadkach przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia.
Recht, przestań się tak nadymać bo jeszcze gazów popuścisz. Zreleksuj się i przyłącz do zabawy w "myśli niepowiązane".
_________________ "Gdybym [...] chciał się zabawić w krytykę Stworzenia wołałbym: - mniej treści, więcej formy!"
|
Wt lis 14, 2006 5:42 pm |
|
|
art-33
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): N cze 13, 2004 5:06 pm Posty: 1940 Lokalizacja: Dolny-Śląsk
|
Recht napisał(a): Mój Boże, jakbym czytał bloga czternastolatki.... Recht napisał(a): Jeżeli dla Ciebie twórczość Barona to myśli niepowiązane, to są dwie możliwości: 1. nie czytałeś nigdy niczego 2. czytałeś, ale nic nie zrozumiałeś. W obu przypadkach przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia.
Przydało by ci się Recht troszkę sympatii dla ludzi.
_________________ - Gdyby trójkąty stworzyły sobie boga, miałby na pewno trzy boki.
|
Wt lis 14, 2006 5:53 pm |
|
|
Sadrysta
Dyskutant
Dołączył(a): N sty 09, 2005 9:03 pm Posty: 154
|
art-33 napisał(a): Recht napisał(a): Mój Boże, jakbym czytał bloga czternastolatki.... Recht napisał(a): Jeżeli dla Ciebie twórczość Barona to myśli niepowiązane, to są dwie możliwości: 1. nie czytałeś nigdy niczego 2. czytałeś, ale nic nie zrozumiałeś. W obu przypadkach przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia.
Przydało by ci się Recht troszkę sympatii dla ludzi.
Recht zachowuje się tutaj jak dziecko w piaskownicy co się samo bawi gdzieś w kącie, a na prośby innych dzieci o możliwość pobawnienia się jego zabawkami, odpowiada : "nie dam ci bo jesteś gupi"
_________________ "Tu spoczywa bumelant"
|
Wt lis 14, 2006 10:48 pm |
|
|
Swan
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Cz paź 28, 2004 3:36 pm Posty: 1861 Lokalizacja: Szczecin
|
Recht napisał(a): Jeżeli dla Ciebie twórczość Barona to myśli niepowiązane, to są dwie możliwości: 1. nie czytałeś nigdy niczego 2. czytałeś, ale nic nie zrozumiałeś. W obu przypadkach przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia. Czytałe ale widocznie nie zrozumiałem. Za wyrazy współczucia dziękuję. Krzysztofa Kononowicza też ciężko zrozumieć. Ale jest o niebo zabawniejszy od Evoli.
_________________ jesteśmy przerwą miedzy nicościa a nicością
Weiter, weiter ins Verderben
Wir müssen Leben bis wir sterben
|
Śr lis 15, 2006 5:34 am |
|
|
Maja
Zagadywacz
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 8:52 pm Posty: 89
|
dzudzu napisał(a): Erekcji czy też ejakulacji? Może w filmach są na tyle bystrzy ludzie, że potrafią wpisać fabułę w symboliczny kontekst, ale przecież takie sceny powielają się często w realu. Chyba, że chodziło Ci o jakąś psychoanalityczną symbolikę, coś w stylu jungowskiego archetypu ... wtedy może ... sam nie wiem.
Ejakulacji naturalnie... ("Editio" resturanda est!). A poza tym chodzi tu nie tyle o archetyp, co raczej o nieco bardziej ogólny element Jungowskiej zbiorowej nieświadomości (archetypy - mimo że nie dają się w pełni zwerbalizować - są jednak czymś bardziej konkretnym). Chociaż czy rzeczywiście do końca podświadomy? W wielu pieśniach ludowych woda w sposób bardzo widoczny ma znaczenia związane z seksualnością (np. rzucanie wianka na rzekę to alegoria oddawania przez dziewczynę dziewictwa mężczyźnie), a w moich kochanych filmach made in Bollywood, gdzie działa bardzo ostra cenzura obyczajowa (np. aktorzy nie mogą całować się w usta), żadna scena miłosna nie może się obejść bez wody w postaci np. rzeki, wodospadu czy deszczu - znaczenie żywiołu jest przy tym często aż nazbyt wyraźnie uwypuklane. Tak więc woda jako symbol seksualności w nieświadomości zbiorowej jest przez filmowców wykorzystywana cokolwiek świadomie, nawet jeśli widzowie tak bezpośrednio już tego nie odbierają.
A co do Rechta, który zaczyna być moim ulubieńcem, odnoszę wrażenie, że kwiatuszek jest po prostu na co dzień niedoceniany i niedopieszczany. Jedyne więc, co mu pozostaje, to prowokować userów na katoliku, aby przynajmniej tu być w centrum uwagi, na co w pełni wszak zasługuje.
Ad Spectator
Podobny do Twojego sposób na adrenalinkę realizuję ostatnio, czy chcę, czy nie chcę, choć w innej postaci. Szef dał mi trzy cholernie pilne zlecenia i ciężko mu się zdecydować, które jest naprawdę najpilniejsze... a każdy z autorów tekstów (którzy mają na mnie namiary) ma na ten temat wyrobione zdanie...
_________________ Nel mezzo del cammin di nostra vita mi ritrovai per una selva oscura, ché la diritta via era smarrita.
|
Śr lis 15, 2006 8:35 am |
|
|
dzudzu
Dyskutant
Dołączył(a): So cze 11, 2005 3:37 pm Posty: 281 Lokalizacja: Łódź
|
http://film.onet.pl/0,0,1434181,wiadomosci.html
Cytuj: "Casino Royale" jest literackim debiutem Iana Fleminga, jedną z nielicznych książek z Bondem, w których nie występuje, ani "Q", producent wymyślnych gadżetów ratujących agenta z największych opresji, ani Miss Moneypenny, sekretarka w centrali wywiadu.
Aaaaa ... nie będzie Q ani Miss Moneyprnny, cóż za niepowetowana strata. Przecież to są sybole serii. Cóż znaczą przygody Bonda bez tych postaci. Jeśli dowiem się, że "Bond, James Bond" nie poprosi o wódkę z martini, wstrząśniętą - nie mieszaną, to nie będę miał po co iść w ogóle do kina.
_________________ "Gdybym [...] chciał się zabawić w krytykę Stworzenia wołałbym: - mniej treści, więcej formy!"
|
Śr lis 15, 2006 9:37 am |
|
|
spectator
Milczek
Dołączył(a): N kwi 17, 2005 5:16 pm Posty: 28 Lokalizacja: Łódź
|
Widzę, że niestety dylematy tylko dla wybranych. ;/
_________________ W zdrowym ciele zdrowe ciele.
|
Śr lis 15, 2006 3:35 pm |
|
|
Robur
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pt mar 26, 2004 5:06 pm Posty: 4686 Lokalizacja: Poznań
|
Czyta się ..... . Może zamiast burczeć, lepiej nie zastanowić się czy, aby ciut, ciut nie ma on racji.
|
Śr lis 15, 2006 3:43 pm |
|
|
dzudzu
Dyskutant
Dołączył(a): So cze 11, 2005 3:37 pm Posty: 281 Lokalizacja: Łódź
|
spectator napisał(a): Mój dylemat, a ściślej pytanie jakie zadawał sobie mój ojciec w analogicznym wieku będąc: dlaczego nie miał bym żyć wiecznie? Choćby z tego prostego powodu, że życiu wiecznemu w tradyjnej definijci tego słowa przeczy biologia. Ja tak naprawdę nie wiem czym jest wieczność. Mogę sobie wyobrazić jakieś przeciągającą się nieustannie aktualizację słowa "teraz" w odniesieniu do mojego bytu. Jakąś nieustanną aktualizację i pobudzanie mej świadomości. Jednak nie wiem, czy perspektywa taka byłaby mi tak napradę miłą. Chciałbyś żyć wiecznie? Po co? spectator napisał(a): I drugi dylemat, czy w tym pytaniu nie miałbym czy nie miał bym, czy może nie? Tego nie rozumiem. Chodzi ci o pisownię słowa "miałbym"? Robur napisał(a): Może zamiast burczeć na Rechta ,lepiej nie zastanowić się czy, aby ciut, ciut nie ma on racji.
Ciut, ciut prawdy można znaleźć w każdym tekście. Co się tyczy jednak Rechta, to on zaczął burczenie i marudzenie.
_________________ "Gdybym [...] chciał się zabawić w krytykę Stworzenia wołałbym: - mniej treści, więcej formy!"
|
Śr lis 15, 2006 4:04 pm |
|
|
Maja
Zagadywacz
Dołączył(a): Pt mar 18, 2005 8:52 pm Posty: 89
|
spectator napisał(a): Mój dylemat, a ściślej pytanie jakie zadawał sobie mój ojciec w analogicznym wieku będąc: dlaczego nie miał bym żyć wiecznie?
Żyć wiecznie? Mnie by się raczej znudziło po pewnym czasie... Poza tym życie byłoby pozbawione tej szczypty paniki związanej z pytaniem: "Co po śmierci?", która ponoć zbawiennie wpływa na smak ziemskiego istnienia
Robur, nikt tu nikogo nie zmusza do czytania czegokolwiek. Jeśli mojemu kwiatuszkowi (o, pardon, Rechtowi) nie podoba się powyższy wątek, to zawsze może odreagować stres związany z czytaniem naszych wypocin, udowadniając w innych tematach wyższość niemieckiego faszyzmu nad radzieckim komunizmem, Hitlera nad Stalinem czy też pepsi nad coca-colą.
_________________ Nel mezzo del cammin di nostra vita mi ritrovai per una selva oscura, ché la diritta via era smarrita.
|
Śr lis 15, 2006 6:21 pm |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 103 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|