jimmyblack napisał(a):
Dał raczej smutek związany z utratą nadziei, że zaczniesz rozmawiać ze mną, a nie z urojoną wersją mnie.
Nie odnoszę się do urojeń, bo te rozpoznaję. Widzisz...udowadniam ci krok po kroku, że odrzuciłeś coś czego nie znałeś i zamieniłeś na coś czego nie znasz. Krok po kroku to przybliżałam. Moje pytania traktujesz jednak urazowo a nie intelektualnie. Nie potrafisz odrzucić emocji... z tym wszedłeś w drugim wcieleniu. Nie sprawdzałeś a była taka możliwość.
Na pytania dotyczące nauki nie znasz odpowiedzi, masz wklepane schematy. Nie możesz więc podejść do nich sceptycznie. Celowo zapytałam o miłość, bo ją neuronauki badają. Jeśli znam definicję katolicką to potrafię się odnieść do tych badań. Ty uwierzysz na słowo, bo znasz jeden a nie dwa języki.
Wszystkie moje wypowiedzi prowadziły do tego samego. Jakie masz odniesienie, by weryfikować to na czym się nie znasz? To jest podstawa: nie jestem zawodowcem z pogłębioną wiedzą to przyjmuję, że moja wiedza ma luki i nie wiem czego dotyczą. Filozof w pięć minut się zorientuje, że nie mam wykształcenia filozoficznego, bo on myśli zupełnie inaczej. Zada mi takie pytania, że uzyska pewność w tym zakresie a ja nie będę miała pojęcia o tym skąd on to wie. Nie masz wykształcenia biologicznego a udajesz, że wiesz to czego nie wiesz.
Mnie interesowała myśl ateistyczna, bo jedynie tak mogłam zweryfikować to o czym mówiły niektóre objawienia, o czym mamy w Apokalipsie. Jak czytać znaki czasu? Jak nie dać się zwieść? Jakiego człowieka proponuje nam dziesiejszy świat? O co chodzi z tym dobrem i złem? Dlaczego w myśli ateistycznej tak mocno podkreśla się szkodliwość Kościoła i jakimi metodami próbuje się Kościół zniszczyć? Dlaczego Akwinata podkreślał, że Bóg jest rozumowo osiągalny a jednocześnie to tak trudne lub nieosiągalne? Jaką szkodę wyrządziłeś sobie apostazją? Dlaczego wcześni chrześcijanie uważali to za największą tragedię człowieka? Na ostatnie pytanie ci nawet odpowiedziałam, ale wiedziałam, że nie jesteś w stanie tego odczytać.
Moje pytania dotyczyły człowieka. Budowaniu człowieka służyło Objawienie. I o tego człowieka chodzi tym, którzy chcą zniszczyć Kościół. Nie o kler chodzi ( tu wystarczy koń trojański), ale o władzę nad człowiekiem. Poprzednik i mentor Cyryla nie potrafił zrozumieć tego, że Watykam ma władzę nad katolikami i oni wyrażają na to zgodę. Jak wy to robicie, że ludzie was słuchają? Dygnitarze katoliccy przystawili swoją kalkę widzenia i odpowiedzieli mu nie w kategoriach władzy (=zniewolenia człowieka). Tymczasem on ich pytał o to jak posiąść człowieka. Nie znali carosławia i przyjmowali jego dobrą wolę. Ateistom chodzi o to samo i wykazują dużą kreatywność w tym zakresie. Religijność jest wpisana w naturę człowieka, więc to przyjęli do wiadomości i zmienili metody działania. Skrócono definicję do takiej, która nic nie mówi a ty to połknąłeś i nadal nie rozumiesz, że definicja czemuś służy. Mamy dostęp do myśli ateistycznej. Nie jest żadną tajemnicą doczytanie sposobów kształtowania czlowieka, bo charakterystykę absolwenta mamy na poziomie każdego typu szkół. Takich ludzi wychowujemy jak to sobie zaplanowaliśmy a szkoły to realizatorzy a nie twórcy. Masz też charakterystykę wychowania chrześcijańskiego - o co w nim chodzi.
Reasumując: widzieć brudne mury Kościoła to za mało, by potrafić uogólniać. Znać bezkształtna definicję ateizmu to za mało, by rozumieć ateizm jako myśl głęboko dotyczącą czlowieka.