hyprom napisał(a):
Kochani, nie wiem co robić
Mam ślub za parę miesięcy, a od jakiegoś czasu wstaję rano z ogromnymi wątpliwościami.
Mam bardzo wolnosciowe poglady i nigdy komus nie mowie co maja robic, natomiast mam corki, ktore kiedys mam nadzieje beda chcialy wyjsc za maz, wiec moge powiedziec co bym doradzil jednej z nich, gdyby byly w Twojej sytuacji
Otoz, przede wszystkim powiedzialbym ze jak dla mnie powyzsza zacytowana fraza jest duzym, duzym znakiem ostrzegawczym. Mam troche par dookola, ktore tego typu znaki ostrzegawcze ignorowaly, a potem wychodzilo to ze "jednak nie zmienil/a sie po slubie". Malzenstwo to jest "serious business".
Jesli jestes katoliczka, to wiesz ze to jest zabawa na cale zycie. Tu nie ma powtorek, resetow itp. Przynajmniej nie dla kogos, kto dalej chce byc czescia tego fan-clubu.
W tej chwili mozesz wszystko. Wszystkie karty sa w Twoich rekach. Nikt Cie do niczego nie moze przymusic, Bog nie oczekuje od Ciebie ze sie zwiazesz z kims konkretnym (o ile nie nakazl to Tobie w objawieniu, ale to raczej wykluczam
). Jesli sie z Ta osoba nie ozenisz, nie popelnisz zadnego wykroczenia, zadnego grzechu. Teraz jest chwila kiedy mozesz o wszystkim zadecydowac.
Mowie to dlatego, gdyz z perspektywy katolika, po slubie, bedziesz mogla niewiele. Pomijajac zagrozenie zycia lub bardzo patologiczne sytuacje, kosciol nie pozwoli Ci sie nawet odseparowac od Twojego przyszlego malzonka. Jak dasz przysiege, to przysiega zobowiazuje.
W tej chwili masz prawo wybrac mezczyzne, ktory bedzie kierowal Twoja rodzina, ktorego powinnas szanowac i zgadzac sie z jego decyzjami w najwazniejszych sprawach, jak tych dotyczacych jak dzieci beda wychowywane, gdzie do szkoly beda chodzic, czy sie powinniscie przeniesc do innego miast, itp. Przed slubem musisz byc pewna tego mezczyzny, ze to jest gosc ktoremu ufasz i ufasz jego rozsadkowi/madrosci, tak ze nie bedziesz sie z nim sprzeczac przez reszte Waszego zycia.
Twoj "zarzut" wedlug mnie nie jest malostkowy. Nie ma grzechu w tym, ze ktos nie jest dla nas atrakcyjny. Kazdy ma prawo do decydowania jaka osoba sie nam podoba. Dla jednego atrakcyjna bedzie blondynka, dla drugiego brunetka, jeden lubi wysportowane o szczuplej sylwetce, inny bedzie lubial mniej szczuple ale o uwypuklonych ksztaltach itd, itp. Nie ma w tym nic zlego, ze mamy preferencje.
Z reguly, jak mam byc szczery, ten "problem" zdarza sie juz po slubie, gdzie kobieta lub mezczyzna "osiadaja na laurach" i skoro juz jestem po slubie, a ta druga osoba mi obiecała życie, to czy będę się starał czy nie, to i tak mnie nie zostawi. To jest bardzo samolubne podejscie. Bo tak samo, jak trzeba pracowac ciezko nad malzenstwem w sposob duchowy/emocjonalny (maz powinien zabiegac o zone jak najblizej temu jak to robil na pierwszych randkach, komplementami, kwiatami, podarunkami, zaproszeniami itd; a zona powinna cieszyc sie i doceniac i nie krytykowac to wszystko co robil dla niej jej "ksiaze z bajki" z pierwszych randek), tak samo nie mozna zapominac o warstwie fizycznej, bo Bog nas stworzyl jako polaczenie duszy i ciala. Nie mozemy zapominac ani o jednym ani o drugim. I tak samo jak to jest samolubne, kiedy bez powodu, ale po prostu z czystego lenistwa, kobieta po slubie po urodzeniu dzieci stwierdzi ze maz bedzie chamem jak mi cokolwiek powie, przeciez urodzilam mu dzieci wiec to ze waze 30kg wiecej to nie powinno go interesowac, tak samo maz kiedy ma juz ten piwny brzuch, ktory sam doklada 20kg do jego osiagow na skali.
Oczywiscie do wszystkiego trzeba podchodzic z rozsadkiem. Jak sie ma duzo wolnego czasu i brak dzieci, to mozna chodzic czesciej na fitness, lub uprawiac sporty, a jak przyjda dzieci to z automatu czasu do tego bedzie malo i dla Mamy i dla Taty. Nie mozna oczekiwac ze wszystko bedzie "jak dawniej". Jak ktos bedzie oczekiwal ze kobieta po urodzeniu 5 dzieci bedzie wygladala tak samo jak to bylo przed, to jest to fantazja. Ale tak samo nie mozna sie "zapuscic".
W idealnym scenariuszu, kazda osoba sama od siebie to rozumie i sama reaguje, zeby druga osoba nie musiala nawet nic mowic. I wtedy jest relacja wzorowa, kiedy obydwoje staraja sie wiecej dac od siebie i pracowac na tym, po to aby nie zapominac ze jestem w relacji z druga osoba, ktora przeciez sie zwiazala ze mna z wersji sprzed, a nie po.
Z Twojego opisu, Ty nie oczekujesz szesciopaka, wysportowanej sylwetki, masy miesni, opalenizny jak z tropikow. To by faktycznie tracilo troche malostkowoscia, zwlaszcza ze kobiety doceniaja w pierwszej kolejnosci z reguly inne cechy u potencjalnego meza. Ty oczekujesz tylko zeby Twoj przyszly maz mial po prostu normalna, zdrowa wage.
I a propos zdrowia, tu przechodzimy do ostatniego punktu. Zdrowie. Przeciez nadwaga, jakakolwiek, ma ogromne przelozenie na zdrowie w pozniejszym wieku. Osoba z nadwaga w przyszlosci moze oznaczac ze bedzie miala spore problemy zdrowotne, moze oznaczac ze ryzyko smierci bedzie podwyzszone, co jest szczegolnie istotne jak sie pojawia dzieci, bo posiadanie drugiego rodzica do pomocy w wychowaniu dzieci jest czyms niezastapionym. To nie jest malostkowe, zastanawianie sie nad tym. To jest zupelnie rozsadne i ludzkie, jak tylko jest to w ramach rozsadku i zachowujemy rowniez jakas doze empatii do drugiej osoby.
Mam nadzieje, ze dokonasz wlasciwego (przyszlosc pokaze) wyboru.
ps. Przede wszsytkim, to Twoja decyzja, nikogo innego. Ja napisalem swoje w formie rady, ale co z tym zrobisz, to juz zostawiam Tobie. Natomiast na pewno musisz swoja sytuacje przemyslec na wszystkie mozliwe sposoby. W tej chwili jeszcze nie jest za pozno i lepiej najesc sie troche "wstydu" i dziwnych spojrzen, niz potem zalowac do konca zycia. Na tym polega narzeczenstwo, sprawdzamy czy faktycznie chcemy wziac slub i to Twoje prawo zmienic zdanie.