https://youtu.be/fawBbmKzH98?t=1541
Znany lewicowy publicysta Rafał Otoka-Frąckiewicz puścił farbę, że w Polsce powstał lek na Covida ale minister Niedzielski od 3 miesięcy blokuje badania kliniczne. Jak to się potwierdzi to reżim tego nie przetrzymie.

Słusznie zatem można go nazwać mordercą. Jak ktoś sie nie zaszczepi to morderca tak? A jak ktoś blokuje badania to kim jest? Czemu Horban nie grzmi?

https://twitter.com/TomekTTarnowski/sta ... 0025405444

Morawiecka nie nosi maski, bo wie od męża, że to bujda.

Oskarżenia o morderstwo na podstawie plotek z magla. Smoku, osuwasz się w bagno. Gdzie jest dawny, racjonalny Smok?

Jak Wróblewski może to każdy może. Nagle się obudziłeś że nie można skoro można. https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/1 ... ka-ruletka

To co on mówi ma przynajmniej jakiś sens. To co Ty - ani trochę.

A jest odporność stadna na deltę?

Jest. Ale niewielka, bo niewiele ponad połowa z nas jest zaszczepionych, a delta - w przeciwieństwie do poprzednich odmian - dotyka też dzieci.

https://www.rp.pl/Covid-19/210819915-Ko ... tadna.html
Tak a propos tej mitycznej odporności zbiorowej. I to nie jest wina tego, że za mało osób jest zaszczepionych, tylko tego, że szczepionki nie chronią przed zarażeniem i zachorowaniem ani nie zatrzymują transmisji.

Szczepionki są najbardziej skuteczną metodą chroniącą przed zarażeniem różnymi chorobami. Ludzkość z powodzeniem korzysta z tej zdobyczy cywilizacji od kilkuset lat.

https://www.medonet.pl/koronawirus/to-m ... 84586.html Zbiorowa kiszka a nie zbiorowa odporność

Wiara czyni cuda. To nie tróizm. Tylko zasugerowanie tym że jesteśmy chronieni. Co powoduje mobilizację psychiczną ludzi. A ta mobilizacja wzmaga aktywność obronną organizmu. To jest inny, mało rozważany wydźwięk szczepień. Co samo w sobie daje efekt ochronny i to większej masy ludzi. Oczywiście trzeba wierzyć. Trzeba wierzyć w szczepienia. Trzeba wierzyć w to do czego człowiek zmierza. Inaczej dany rodzaj pomocy tak jak by nie istniał. Tu wyraźnie widać, dlaczego trzeba jeszcze teraz żyć i posługiwać się zasadami wiary. Czy dlaczego wiara ma się tak dobrze, wraz z upływem czasu. Ja bym powiedział że, zwłaszcza teraz ona jest bardziej niż kiedykolwiek konieczna. Tak im bardziej staje się ona bez sensu, tym bardziej jest ona konieczną. Dla danej osoby ( ludzi ), grup ludzi. Dlatego że przeżywamy potężny rozwój, zwłaszcza techniczny. Więc pozostaje mało czasu na więzy międzyludzkie. Rozwój kosztem zbyt małego czasu jaki ma każdy z nas do dyspozycji. To można sprawdzić wprost, poprzez własne doświadczenia. Bądź znaleźć jednak czas na refleksję w tym temacie. Taka sytuacja wyrywa naszą wiarę w to, że w razie czego najbliźsi nas werspą pomogą. Tak tak, w przeludnionym zdawało by się świecie. Stajemy się pozbawieni tej iskierki nadziei
Że ktoś bliski nam pomoże w razie czego. To tak jest, bo zazwyczaj bliskich mamy ( mieliśmy do czasu )obok siebie. To samo życie. To mało zauważalny ( do czasu nagłej potrzeby ), stan. Rola wsparcia ( oparcia ), się na bliskich jest zagrożona już od długiego czasu. Zastąpił ją ( bóg ) pieniądz. To nie takie same wsparcie jak bliskiej zatroskanej osoby. No tak nie zawsze umiemy posiąść do tej roli bliskiej osoby kogoś. Wtedy już mamy trudniej. Lecz mowa tu o zmianach społecznych, likfidujących, możliwość bycia blisko siebie osób. Słynne migracje za dochodami i uregulowanym życiem.
W razie nagłych niespodziewanych wydarzeń, jakiś uszczerbek na zdrowiu. Jest tak że dana osoba już nie ma sił zwłaszcza duchowych. By szukać pomocy, nawet tej zorganizowanej. Jest ta pomoc niezbędna, z karencją ograniczonego czasu. Tu nie zastąpiona jest bliska osoba, widząca niewłaściwe zachowanie takiej osoby. Znająca ją dobrze, więc wiedząca że jest to coś groźne. Bo jest na miejscu cały czas, tam gdzie powinna być w nagłej potrzebie. Albowiem prawie zawsze osoba chora nie wie że jest chora. Walcząc z chorobą, jak z innymi problemami w życiu. To jest normalne działanie. Dlatego wtórną niechcianą sprawą jest to, że osoba chorująca nie ma czasu, a nawet podstawy, by wystarczająco szybko. Spostrzec że jest na przegranej pozycji i potrzebuje pomocy z zewnątrz.
To normalny stan, walczysz i walczysz, bo wiesz że musisz. Na refleksję, nie ma już czasu, no bo walka zużywa go cały. Tak to przebiega.
Celowo o tym piszę młodym nie doświadczonym, nie rozumiejącym sensu budowania ( wychowywania ) się w wierze. Celem posiadania bliskiej osoby przy siebie. Póki nie jest jeszcze za późno. Wiem że to jest wymagający ( trudny do osiągnięcia ) stan. Wbrew myśleniu młodego, że jakoś tam będzie, czy samo się wszystko ułoży.
Nic z tego piszę to z całą odpowiedzialnością. To tylko pobożne życzenie, jest przeciwnie. Właśnie to nie jest bez pracy własnej w tym kierunku nam dane. To jest zadane! Nasze zadanie. Nie wykonamy go, mamy murowane problemy w dalszym życiu. Nie zawracał bym głowy wam w tym temacie. Gdyby to nie było prawdziwe i bardzo ważne. A o czym zwykle myślimy, tylko że po szkodzie. Widzicie ten problem? Budujcie swą wiarę w oparciu o sprawdzone zasady życia w wierze w Boga. Poprzez udział w Kościele, do tego powołanym. Zaniedbanie tego, jest nie do nadrobienia. Zaniedbanie tego, to pisanie na siebie wyroku skazującego. Że pojawią się niezliczone trudności i problemy w naszym życiu. Bo nie będzie przy nas, z naszej winny innej życzliwej nam osoby. To jest groźne i gorsze od jednorazowego aktu konania ( naszej śmierci ). Dlatego że o za długim okresie, do skonania wiodącym. A bywa też że do tego nie dochodzi, a my ponosimy skutki tego. Jakaś ułombość ślady po chorobie, często z zewnątrz nie widoczne ( typu odciętej kończyny ). A posługiwać się nią nie można, a nawet cierpimy bóle z powodu niej.
Nie straszę nikogo. Nie straszę bezpodstawnie jakby co. Staram się przykładami ostudzić churra optymizm tych. Ktorzy nie wiedzą co ich czeka, więc bagatelizują całość ku pomicy wiodącą. Którzy nie myślą o tym, że każde z działań które teraz uczynimy, bądź je zaniedbamy. Będzie naszym szczęściem i nieszczęściem w przyszłości. Tego się nie da przeskoczyć czy obejść. To da o sobie znać w najgorszym czasie dla nas.
Przygotowujcie się na to bezwzględnie. Choćby się inni z was śmiali. Do was należy przyszłość i śmiech z tych, co teraz śmieją się z was. Będzie to ich zasłużonym, jeszcze trudniejszym w ich stanie do przeżycia zrozumieniem. Bo nie powinni z was teraz kpić i śmiać się z was. Tak to się kończy nieodwołalnie takie zachowanie.
Piszę bo znam życie, przeżywając je dosyć długo. Znam czym co pachnie. Znam to że warto ufać ( więc wierzyć w to ), że są sprawy niezrozumiałe na dany czas. Więc trzeba się posiłkować wiarą w Boga. By wymóc na sobie ufność w dane działania, których po prostu jeszcze nie rozumiemy. Spawdzam to o czym piszę na sobie. Spoko, to nie jest słabość, choć może to tak wyglądać. To zadanie dane mi przez Boga, na moją prośbę ( może bardziej ), moje przyjęcie kierunku wynikłe ze zwykłego nie rozumienia, co jest co. No ale jak je zwał, macie kawę na ławę. Żywej nie wyedukowanej z ksiąg wiary. Dzielę się mymi spostrzeżeniami, by nikt nie myślał. Że z wiarą teraz można sobie już pofolgować ( że się zdyskwalifikowała ). Jeśli jest ktoś innego zdania, niech wykaże to swym życiem. A nie tylko swymi obiekcjami w tych sprawach. Czy jakimiś publikacjami. Które ujmują sprawę zbyt wąsko, nie uwzględnuając wszystkiego.

Żeby nie było:

Osiągnięcie odporności zbiorowej na koronawirusa nie jest możliwe w przypadku wariantu Delta, bo wirus ten cały czas się rozprzestrzenia i zakażają się nim także w pełni zaszczepione osoby - oświadczyli we wtorek brytyjscy naukowcy.

Smok, dzisiejsza dyskusja o kowidzie w kontekście sporu fakty nie ma już sensu. Jedyna dysksuja, którą uważam za poznawczo ciekawą sprowadza się do tego co siedzi w mózgach ludzi, którzy uważają kowid za gigantyczne zagrożenie warte wprowadzenia zamordyzmu i prześladowań ludzi nie łykających propagandy pomimo tego, że nigdy żadnych trupów na ulicach nie było a w 2020 roku ilość hospitalizacji zmniejszyła się o 2 miliony, co zaskutkowało przyspieszonymi zgonami ponad 100 tysięcy ludzi.

Wprowadzę teraz nowinkę dyskusyjną, hipotezę poznawczą: fala ogłupienia i przyzwolenia na szaleństwo kowidowe przynajmniej w Polsce, jest prowadzona przez grupę starców i ludzi schorowanych (w tym na własne życzenie: np otyłych), którzy w oszalałym pragnieniu przedłużenia swojego zycia o rok, parę lat gotowi są zniszczyć życie milionom młodszych współobywateli przez wprowadzenie bolszewizmu: zamordyzmu, przymusów, kar, więzień, zamknieć biznesów, antyspołecznej "zdalnej" edukacji etc. Kowid jest ciągnięty przez grupę starych wampirów, które boją się umrzeć (choć nie ma wcale takiego wielkiego zagrożenia) bo nie wierzą, że po śmierci czeka nich cokolwiek, czy cokolwiek dobrego, więc chcą sobie przedłużyć życie kosztem, zdrowiem i życiem innych ludzi.

Kolejni mądrale, którzy będą mieli (o ile już nie mają) krwi na rękach.
Odporność zbiorowa jest pojęciem, które jest znane zakaźnikom od dziesięcioleci, i nie wymyślono go na użytek covida.
Szczepienia ograniczają przede wszystkim śmiertelność, ale też (dzięki temu, ze powodują łagodniejszy przebieg choroby, a więc i jej zarażające objawy typu kaszel czy emisja z oddechem) ograniczają transmisję, i to znacznie.
Przestańcie wreszcie szkodzić.

Nie wiem czemu niektórym [cenzura, bo cisną się na usta słowa grube] wydaje się, że są "samodzielnie myślący" tylko wówczas, gdy negują rzeczy oczywiste. Mylicie Panowie oryginalność z rozumnością.
I byłoby to tylko śmieszne, gdyby nie wywoływało tak straszliwych skutków.