Ludzie, kocham Was
Po Waszych linkach dotarłem na YouTube i jego wielkie zasoby wejściówek z różnych seriali animowanych. Normalnie chlipać się chce. To były czasy...
Wstyd się przyznać, ale połowę z tych bajek pozapominałem. Wstyd, bo były naprawdę niesamowite - Saber Rider, Bravestar, Thundercats, Denver The Last Dinosaur
, M.A.S.K. no było tego masa, a co jedna to lepsza.
Eh, naprawdę świetne czasy, te lata 80-te i początek 90-tych. Bogu dziękuję, że mam tyle lat ile mam, inaczej jeszcze przyszłoby mi dzieciństwo przeżywać teraz, a to koszmar
Wiem, co mówię, bo mam młodszego o 11 lat brat i widzę, czym się zajmuje. Na miłość boską! Pokemony i jakieś Ju Gi Yo czy jak się ten syf zowie to nie są bajki! To, co wymieniłem wyżej, to są animowane z prawdziwego zdarzenia!
To upadło. Mówię o całej, hm... kulturze dziecięcej. Za moich czasów (o cholera... mam 24, a mówię jakbym miał 74...) te wszystkie animowane miały jakiś, no... poziom. Pomijam polską TV w tym czasie, bo to była, a zresztą nadal jest, bida z nędzą. Mówię tu bardziej o zagranicznych stacjach, np. niemieckich i angielskich, które i tak były wyznacznikiem tego, co u nas miało się pojawić rok-dwa później (nieśmiertelna satelita, RTL, Sat1, SkyOne i pokrewne), za które zresztą szczerze Bogu dziękuję - te długie godziny przed obcojęzycznym TV sprawiły, że od takiego kurdupla sprawnie szprecham english i deutsch. Zasługa bajek!
Jak mówię, to padło. Zauważyliście, jak straszliwa przepaść rysuje się między tamtymi animkami, a to, co teraz serwują dzieciom?
Raz - treść i fabuła. Toż równie kretyńskich seriali jak te wszystkie "Zbierz je wszystkie" ze świecą szukać! Że o innych nie wspomnę (włączcie sobie Cartoon Network i pooglądajcie trochę - jeśli nie traficie na coś ze starej stajni typu Scooby Doo czy Tom i Jerry, to włos się na głowie jeży).
Dwa - warsztat. Szajs na szajsie szajs pogania. Chyba angażują teraz grafików, których wylali z ASP po pierwszym roku - kontur + fill jednolitym kolorem i sru dzieciakom przed oczy. Toż nawet we Flinstonach było więcej detali. Odpalcie sobie intro np. z takich Thundercats, czy Silverhawks, to pojmiecie o czym mówię. Tam po prostu jest "kreska".
Trzy - przekaz. Wszystkie te stare animki miały pozytywny przekaz wkodowany w treść. Standardy - przyjaźń, wierność, dobro, prawość, bohaterstwo, obrona słabszych itp. Naiwne, ale słuszne! W ten sposób kształci się umysł dziecka - pokazując mu wzorce. Dla dziecka taki odpowiednio skonstruowany serial prawie nie różni od rzeczywistości (wiem z doświadczenia
), więc jeśli taki Bravestar rżnie bohaterskiego szeryfa na obcej planecie, albo pieprzony Kapitan Planeta ratuję ziemię, to podświadomie będą próbowały ich naśladować.
A kiedy ja siadam przed telewizorem i wpatruję się w to, co mój młodszy brat ogląda z zapałem, to chce mi się rzucić czymś w ekran. Jakieś nakreślone prostacką kreską idiotki ratują od zagłady światową... modę, a motywem przewodnim odcinka jest hipermarket. Albo dwóch gości morduje swoje pupilki rzucając kartami i wygłaszając jakieś godne samego mistrza Leppera teksty (nigdy do końca nie pojąłem ezoterycznych zasad rządzących tym wszystkim - wyższe to za mało na coś takiego).
Teraz ktoś mi powie, że to normalne, że tu chodzi o to, żeby zbić maksymalnie dużo kasy możliwie niskim kosztem. Ja to wiem, ale cholera, oni tym karmią dzieci! Są jakieś granice!
Wychowują nam tu pokolenia pozbawionych ideałów i zasad smarkaczy, dla których szczytem marzeń jest nowa komóra. Tak, wychowują - ile to dzieci czasu spędzają przed TV i komputerem?
A potem że niby agresja, brak norm, pływanie z tłumem itp. Skoro nikt ich nie uczy czegoś innego, skoro nikt im nie czyta o rycerzach do poduszki, a zamiast tego puszcza "Kup je wszystkie", to czemu się tu dziwić?
Ano, moi drodzy, jak najbardziej. Nawiedzony Ivo twierdzi, że wszystkiemu jest (znowu) winna telewizja i gry. A raczej to, co w nich jest. Lub czego
nie ma...