Nie wiem czy znacie historię Franza Jägerstättera?
Nie zgodził się on na służbę w wojsku nazistowskim ze wzgledu na zło jakie Hitler czynił. Przyplacił to zyciem a jego poswiecenie nie zmieniło tak naprawde nic w histori wojny a po ludzku patrzac jego smierć byla bezsensu. W czasach gdy nawet Kościoł współpracował z Hitlerem z leku czy też w nadziej na lepsze traktowanie Kosciola, co jednak sie nie sprawdziło, księża byli zamykani w obozach koncentracyjnych czy też zabijani. Benedykt XVI ogłosił Franza blogosławionym Koscioła Katolickiego. Co sądzicie o postawie jaką zaprezenrował Franz? Glupota czy też heroizm na jaki powinnien zdobyć się katolik?
Jak się ma to do słów "
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je."

https://www.focus.pl/artykul/franz-i-franziska

Jest taki film biograficzny "Przełęcz ocalonych", którego bohater odmawia noszenia broni. Mimo ostracyzmu i szykanowania nie tylko ze strony współtowarzyszy ale i ze strony armii USA, pozostaje wierny swoim przekonaniom i zostaje bohaterem, niosąc pomoc wszystkim rannym w bitwach, które jego oddział stoczył. Wydostaje z pola walki ponad 70 rannych żołnierzy, samemu nie zabijając nikogo.

Śmierć bez sensu, to śmierć o której nikt nie wie ( więc nie mówi ). Tu jest inaczej jest mówienie, a nawet błogosławieństwo Kościoła. A tym samym ta strata życia, oznacza odzyskanie go na zawsze. A dla nas na zawsze cenna refleksja. Że złu należy się zawsze bezwzględnie przeciwstawiać. Nie główkując co z tego wyniknie.

Zupelnie inna historia bo i motywy zupelnie inne
. Film widzilam lecz nie jego tematykę chcialam poruszyc.

O jego śmierci nikt nie mówilił, i malo osób wiedzialo. A błogosławienstwo Koscioła po 60 latach dopiero. Dal jego żony choć zaakceptowała ta decyzję było to bardzo trudne. Została sama z 3 dzieci.

Niewątpliwie że dla żony z dziećmi było to trudne. Lecz paktowanie z diabłem ( typu nazizm ), łatwe też dla niej by nie było. A tak samo mógł zginąć na wojnie będąc nazistą. Tu przynajmniej zachował czyste sumienie. A to jest największą wartością człowieka. Wybrał lepsze, co jednak zostało zauwżone. Ktoś musi w każdym czasie, wybierać dobro, by dać świadectwo że tak jest lepiej. I nie ma podstaw do osądu, że chciał się popisać sprzeciwem a to popisanie jemu nie wyszło. Co sugetujesz tym że było to mało znane, więc jakby bez większego znaczenia, bądź że nazistom były obojętne takie ofiary na żecz sprzeciwu. Akt jest, zakończony ofiarą śmierci. Czy Chrystus umarł na krzyżu tylko dlatego by o nim było głośno? To z uwagi na formę odpowiedzi, być może nie zamierzonej.

Walka w armi niemieckiej jednak nie równała się z byciem nazistą. A co paktowania z diablem nawet biskupi i kaplani próbowali go namówić do zmiany zdania[/quote]

Nigdzie nie zasugerowałam takiego osądu, ponadto z filmu nic takiego nie wynika. Ale faktem jest że niemcą takie ofiary były obojętne.
Był torturowany w wiezieniu a potem sakzany na śmierć. Polecam obejrzec film bo naprawdę dobry.

To zupełnie przypomina historie pierwszych chrześcijan. Poddawano ich próbie- mieli zlożyć ofiarę, tym samym uznając "boskość" cesarza. Gdyby to zrobili, ocaliliby życie. Odmowa oznaczała śmierć na arenie.

Dlatego byli męczęnnikami. Ale czy współczesny czlowiek nie poszedł by na kompromis?

Filmu nie widziałem, ale z Twojego postu wnioskuję że motywy jednak były podobne - brak zgody na udział w zabijaniu. I nie ma różnicy w tym czy jeden protestował przeciwko metodom Hitlera, a drugi przeciwko wojnie jako takiej. A może Franz Jägerstätter protestował przeciw wojnie a tylko scenarzysta i reżyser przedstawili go jako antynazistę? Dalej piszesz że mało osób wiedziało o jego śmierci. Więc pewnie jeszcze mniej - jakimi kierował się pobudkami. Nie wiem ale nie ma to wg. mnie znaczenia. Ważny jest sam akt sprzeciwu wobec czegoś z czym się nie zgadzają, i tu są podobni. Różnica polega na tym że Jägerstätter został doceniony 60 lat później, a Doss stał się legendą za życia.

Doprawdy? A co jest wyznacznikiem bycia nazistą? Deklaracja na piśmie, legitymacja partyjna? Można być dobrym człowiekiem służąc złu?

Luter był mnichem. Przynależność do stanu kapłańskiego czy zakonnego nie chroni przed podszeptami diabła. Chroni przed nimi wiara. Najwyraźniej wiara Franza była większa niż biskupów.