Jest to niedoskonała wiara ale nie błedne. Bo lepiej jak ktoś powstrzyma się od czegoś z leku przed kara niż w ogóle nie powstrzyma.

"Dzięki wierze jesteśmy świadomi, że sąd Boży nakłada kary i dlatego wiara jest przyczyną bojaźni, gdy ktoś lęka się, że Pan Bóg może go ukarać. Wiara jest również przyczyną bojaźni dziecięcej, gdy ktoś boi się rozłąki z Bogiem z szacunku dla Niego… Dzięki wierze bowiem wiemy, że Bóg jest niezmierzonym i najwyższym Dobrem, a rozłąka z Nim jest największym nieszczęściem… Otóż przyczyną pierwszej, a więc niewolniczej bojaźni jest wiara nie ożywiona (miłością); przyczyną zaś drugiej bojaźni jest wiara ożywiona miłością, która sprawia przylgnięcie człowieka do Boga i poddanie się Jemu…" św. Tomasz z Akwinu

Cejrowski bodajże kiedyś mówił że woli Stary Testament.Może jest bardziej zrozumiały??? Ja czasami mam wrażenie że wolałbym aby do każdej sfery życia mieć litanie nakazów/zakazów(podejście ST) gdyż człowiek ma częste sklonnosci do usprawiedliwiania się i argument że sumienie itd nie trafia do mnie.

Jak się człowiek porusza tylko w przestrzeni zakazów, nakazów (to mi wolno, a tego nie, to trochę tak), a wyklucza w tym wszystkim perspektywę Miłości, to nie trudno o bycie skrupulantem i popadać w jakieś nerwice lękowe - tylko strach i rachuba, "licznik" grzechów i kar za nie odpowiednie. Taki nałóg, a taki, a kawa, a McDonald, a brak czapki zimną na głowie, a przebiegnięcie na czerwonym świetle w drodze na autobus... kosmos.

Grzech ciężki - musi być dobrowolny, świadomy i w ważnej kwestii - a jak ktoś jest uzależniony np. od papierosów, to nie ma już tu dobrowolności, tak samo z alkoholem - co nie oznacza, że nie trzeba się starać rzucić tego szkodliwego nałogu.

A z drugiej strony można palić papierosy, jechać na misje, być wspaniałym księdzem, jednać ludzi z Bogiem, pocieszać strapionych i każdemu pomagać.

A można "żyć zdrowo", bez papierosów, alkoholu, itd., a Boga mieć tylko na ustach, a bliźniego traktować z pogardą i wyższością, można grzeszyć i to ciężej na tysiąc innych sposobów.

To jaki ktoś jest nie zmienia samej klasyfikacji morlanej danego czynu.

To co ty uwazasz to tez powinienes uzasadnic konkretami.
Wtedy moze bede mogl sie do tego odnisc, a poki co to gdy nie podajesz konkretow przynajmniej odnosnie swojej opinni to jest to zwykle trolowanie, by przycisnac kogos do dalszych wyjasnien.
Poki nie zdefiniujesz konkretnie swojego stanowiska w tej sprawie konkretnymi wyjasnieniami ze jest niemozliwe by nalog picia kawy mogl spowodowac jakikolwiek grzech to jestes po prostu trolem, bojacym sie ujawnic swoje stanowisko w sprawie, by nic nie stracic na wypadek gdyby prawda byla przeciwna twojemu stanowisku.
To cos w stylu Nikodema Dyzmy.
Tak w prywatnym zakresie to ja to okreslam chlop bez jaj i konkretnego zdania.

Zaraz ale to ty postawiłeś tezę ze każdy nałóg prowadzi do ciężkiego grzechu. A skoro postawiłeś tezę to masz niejako obowiązek udowodnienia tezy. To ja się wciąż pytam do jakiego ciężkiego grzechu prowadzi picie kawy.

Rozumiem ze jak zwykle nie masz pojęcia a tak walnąłeś żeby było ciekawiej.

Nie wiem, ale może gdyby jakiś kawosz z premedytacją wykorzystał kazus "gorącej kawy" (Liebeck v. McDonald's Restaurants) do wyłudzenia bardzo dużego odszkodowania, to mogłoby to podpadać pod grzech ciężki(?)

(klik)

Chyba też notoryczne picie gorących napojów jest szkodliwe dla zdrowia (kiedyś o tym słyszałam), więc jeśli to jest potwierdzone naukowo i ktoś jest świadomy, że tak nie powinien robić a pije bardzo gorącą kawę, to łamałby przykazanie miłości własnej, bo czyniłby świadomie zamach na własne zdrowie.

Nie zaprzeczam temu co napisalem, ale skoro masz inne zdanie-teze to masz taki sam obowiazek wyjasnienia jej.
Tobie sie chyba kotku w glowce poprzewracalo ze zadsz wyjasnien bez uzasadnienia.
Uzasadnij pierw koniecznosc wyjasnien konkretami, wtedy bedziesz mial jakiekolwiek najmniejsze prawo zadania jakichs wyjasnien odemnie.
I zapomnij o starym bazsensownym sloganie ze ktos ma udowodnic jakas teze czy twierdzenie, jesli oponent nie podaje swojego przeciwnego stanowiska bez uzasadnienia.

Dodam jeszcze, że kobietom pragnącym zajść w ciążę zaleca się ograniczenie picia kawy do 1-2 kubków (6-8 fl oz) dziennie. Rozumiem to tak, że większa ilość kawy (nałóg) negatywnie wpływa na płodność kobiet. Nie wiem, jak to jest u mężczyzn. Przypuszczałabym, że świadome obniżanie swojej płodności przez podtrzymywanie nałogu picia kawy mogłoby podpadać pod grzech, ale chyba musiałby się wypowiedzieć w tej sprawie jakiś spowiednik, czy mógłby to być grzech śmiertelny.

I zaczyna się typowe dla sama2 odwracanie kota ogonem. Standard: Nie mogąc poprzeć swoich tez argumentami (w tym przypadku wskazując do jakich to grzechów ciężkich prowadzi picie kawy) zaczyna domagać się od innych, aby je obalili.

A czemu nie odniosleś się dontego co napisała Brandi? Podała pare przykładów możliwych grzechów

Bo to jest jedno wielkie "chyba" i nie ma żadnego związku z piciem kawy. Sam2 wrzucił tezę, to teraz powinien ją udowodnić lub się z niej wycofać.

Podałeś tezę to ja udowodnij. Na tobie leży dowodzenie prawdziwości twierdzenia. Nikt ńie musi go obalać. Ja pytam do JAKICH CIĘŻKICH GRZECHÓW PROWADZI PICIE KAWY.

Bo typowe jest wasze trolowanie gdyz nie piszecie nic konkretnego w temacie tylko ciagniecie swoje zadania jak flaki na oleju.
To jest po prostu nudne i jedynie odpowiem wam w takiej formie jak teraz.
No chyba ze ktorys okresli konkretnie swoje stanowisko w temacie.
Ale wiadomo wszem i wobec ze po prostu boicie sie przedsyawic wlasne zdanie i podepszec je konkretami.

Nie kłam, bo to nie ładnie. Otrzymałeś konkretne informacje na temat tego, ile trzeba pić kawy, aby mówić o nałogu, ale to zignorowałeś i dalej powtarzasz, że to grzech lub prowadzi do grzechu. Wobec tego teraz podaj jaki konkretnie grzech ciężki jest związany z piciem tego napoju lub przez niego powodowany.