Wiele razy spotkałem się z zarzutem, że katolicy modlący się do Maryii popełniają bałwochwalstwo i nie ma tego podstaw w Biblii. Twierdzą, że jednym pośrednikiem jest Jezus i na tym koniec.

W tym artykule Włodzimierz Bednarski zebrał przesłanki biblijne oraz jak do tej sprawy podchodził Kościół w pierwszych wiekach . Z kolei Marek Piotrowski w swoim traktacie wyjaśnił różne trudności z tym związane.
To dość długie zestawianie daje mocną esencje „duchowości Maryjnej” do której wszystkich zachęcam.


http://apologetyka.org/modlitwa-oddawan ... hwalstwem/

Kult Maryi jest wyrazem pokory. My jako grzesznicy nie mozemy sami zblizac sie do Boga musimy miec posrednika w Osobie Matki Boskiej. A juz napewno nie zaslugujemy na to by nasze modlitwy Bog wysluchal z powodu naszych grzechow i niewiernosci wzgledem Boga. Jesli Najswietsza Panna wstawi sie za nami inaczej Bog na te modlitwy patrzy. Tak naucza sw Ludwig Grignion de Montfort.

Kiedyś Benedykt 16 zwracając się do polskich pielgrzymów powiedział zdanie, które do dziś pamiętam (przy czym nie było to nic negatywnego i mówił to z uśmiechem) "w przeciwieństwie do waszego papieża, moja duchowość była zawsze chrystocentryczna". Bliżej prawdy było by napisać, "możemy zbliżać się do Boga również przez osobę Maryi".

Ja nie rozumiem w czym Najswietsza Panna mialaby przeszkadzac Chrystocentryzmowi.
Wg Wikipedii "Chrystocentryzm – nurt w teologii chrześcijańskiej (protestanckiej i katolickiej) uznający, że Jezus Chrystus zajmuje centralne miejsce w historii zbawienia i w świecie" to jest chyba oczywiste dla kazdego katolika.
Wedlug sw Ludwiga Grignione de Montfort niby mozna isc do Boga bez Maryi ale jest to droga trudniejsza i mniejsza ma sie pewnosc, ze sie dojdzie do celu.
Katolicyzm jest Maryjny i nie ma katolicyzmu bez Matki Bozej. W niczym to nie umniejsza chwale Pana Jezusa. Matka Boza i Pan Jezus nie konkuruja ze soba tylka nazwajem sie dopelniaja.
Zacytuje o. Fabera (angielski teolog, konwertysta z anglikanizmu) o Matce Bozej: " Bez tego nabożeństwa życie duchowne jest niemożliwe, gdyż nasze życie wewnętrzne musi być zgodne z wolą Bożą, a wola Boża w Maryi się skrystalizowała. Ona rękojmią rzetelności naszego nabożeństwa.
Nabożeństwo do Bogarodzicy to nie jakaś ozdóbka systemu katolickiego, jakaś zbyteczna przystawka czy choćby nawet i pomoc, jedna z wielu, z której można korzystać lub nie. To część integralna chrześcijaństwa. Religia bez Maryi, ściśle biorąc, nie jest chrześcijańską. Nic nie ma wspólnego z religią objawioną. Stanowisko Maryi jest wyraźną wolą Bożą. Ją Bóg uczynił łożyskiem swej łaski, o czym świadczy najlepiej ta świadoma nienawiść złego ducha i te instynktowne uprzedzenia wszystkich herezyj przeciwko Niej. Ona jest kośćcem mistycznego ciała, łączącym wszystkie jego członki z głową i tworzącym przewód, rozprowadzający wszystkie łaski po całym ciele. Nabożeństwo do Niej jest prawdziwym naśladowaniem Jezusa; albowiem obok chwały Ojca było ono najbliższym i najdroższym Jego świętemu Sercu.
Jest to nabożeństwo rzetelne, gdyż jego nieustanną dążnością jest znienawidzenie grzechu, a nabycie cnót gruntownych. Zaniedbać je znaczy tyle co wzgardzić Bogiem, którego wolę ono wyraża i zranić Serce Jezusowe w Jego miłości dla swej Matki. Sam Bóg dał Jej w Kościele osobną władzę; dlatego jest Ona prawdziwą Wspomożycielką, źródłem cudów i cząstką naszej religii, której nam lekceważyć nie wolno.
Życie duchowne musi być prawowierne. To jasne. Nie ma mowy, by prawowiernym mogło być zapatrywanie, pomijające stanowisko i przywileje Matki Bożej; podobnie i życie duchowne przestaje być prawowierne z chwilą, gdy się odłączy od tego nabożeństwa równie słusznego jak i szlachetnego."

Zdaje sobie sprawę doskonale z tego, że nerwowe reakcje i obrona kultu Maryjnego wynika z faktu, że jest on przedmiotem nieustannej krytyki i ataków ze stron różnych nurtów nieprzychylnych katolicyzmowi. Ja jednak nie napisałem nic, co by w jakiś sposób kult Maryjny podważało, albo było mu przeciwstawne. Gdybym sam nie identyfikował się z nim, nie był bym katolikiem. Wiem również dlaczego w świetle Biblii, Kościół podnosi tak wysoko godność Maryi, naucza jak naucza i często czytałem również opracowania J.Razingera na ten temat. Wyraziłem wyłącznie wątpliwość co do słowa "musimy", które szanowana Pani raczyła w swojej wypowiedzi użyć. Mam na ten temat inne zdanie, jednocześnie podzielając Pani przekonania i wiarę którą wyraziła Pani w pozostałej części wypowiedzi.

Oj mam wrazenie, ze chyba zaszla jakas nadinterpretacja, chyba nie chcialam zabrzmiec tak radykalnie jak to moglo zostac odebrane. Troche poczulam sie jak na lekcji jezyka polskiego w szkole sredniej gdzie kazde slowo nalezalo obmyslec wiele razy czy odpowiednio pasuje. Moze powinnam tak robic? Choc myslalam, ze poza lekcjami mozna sobie pozwolic na wiekszy luz.
Dzisiaj jednak przeczytalam cos co by wskazywalo na to, ze mial Pan racje.

Dobrze, ze zamiescilam te cytaty niech sobie protestant poczyta czym dla nas jest Matka Boska a katolik sobie przypomni jesli zapomnial. Uwazam, ze to zle, ze protestanci dyktuja nam w co mamy wierzyc. Jest wolnosc religijna.

Wszystko ok. Wiem że nie miała Pani złej woli. Zareagowałem ponieważ po za internetem zdarza mi się wchodzić w dialog np. ze świadkami j. i im przybliżać prawdę o Kk. Fałszywe przekonania i stereotypy o tym jak wierzymy, utrudniają trochę ten dialog. Miłego wieczoru życzę.