Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz maja 16, 2024 11:59 am



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1273 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56 ... 85  Następna strona
 Kryzys w Kościele 
Autor Wiadomość
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16900
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Oto diagnoza świata, którą wielokrotnie przywoływałam.
Z Boga jest miłość, ze 'świata' pożądliwość. Miłość oznacza relację do 'bonum in se' każdej rzeczy oraz usytuowania jej w prawdziwym porządku celów. Pożądliwość zamienia ten porządek w porządek czystej użyteczności (użycia) i przez to pomniejsza się 'bonum in se' (=dobro samo w sobie) [wartość] człowieka a także każdej rzeczy stworzonej. Na tym tle tłumaczy się dzieło Zbawienia jako dzieło podjęte przez Kościół. Zbawienie polega na wprowadzeniu miłości w 'świat'. Jeżeli bowiem w świecie: w stworzeniu pozostałaby suma pożądliwości, wówczas świat pozostałby sumą pożądliwości, wówczas świat, a w nim człowiek, byłby skazany na swoiste 'samounicestwienie' wartości - i to wartości własnej, wartości stworzeń. (J.P.II - Notatki)
Pożądliwość to kategoria teologiczna, właściwa Objawieniu. Nie można jej sprowadzać do kategorii psychologicznych, np utożsamiania pożądliwości ciała z sex appelem


So cze 26, 2021 8:57 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Śr lut 20, 2008 3:45 pm
Posty: 5291
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Jezus mówiąc, że kto pożądliwie patrzy na kobiety już dopuścił się codzolostwa ma na myśli mężczyzn i do nich kieruje te słowa.Psycholodzy stawiają diagnozy mając problemy ze sobą.Merss, pomódl się o dar mądrości do Ducha Świętego i ja nie chciałem komentować tekstów które wytwarzalaś, ale jako,że fałszujesz obraz Jezusa zabieram głos niczym Elihu w księdze Hioba.


So cze 26, 2021 9:04 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16900
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Nie pisałam do ciebie, doprecowywałam to o czym była mowa wcześniej. Owa pożądliwość (pojęcie teologiczne) to korzeń wszelkich kryzysów, w tym pernamentnego kryzysu Kościoła.


So cze 26, 2021 10:02 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 25, 2018 9:59 am
Posty: 1271
Lokalizacja: Białystok
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Mały Książę napisał(a):
Jezus mówiąc, że kto pożądliwie patrzy na kobiety już dopuścił się codzolostwa ma na myśli mężczyzn i do nich kieruje te słowa.

W grę wchodzą jeszcze lesbijki i biseksualistki.


So cze 26, 2021 10:05 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Śr lut 20, 2008 3:45 pm
Posty: 5291
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Feelek, kobiety też mogą patrzeć pozadliwie na mężczyzn ale ten tekst Jezus odnosi do pożądliwego patrzenia na kobiety i mówi do mężczyzn.Podmiotem teologii jest Bóg, zatem kryzys powołań i kryzys Kościółka oznaczałby, że Bóg jest w jakimś kryzysie. W Bogu nie ma kryzysu a jednak mierzymy się ze spodkiem powołań kapłańskich zatem problemy są w rozeznawaniu i formacji.


So cze 26, 2021 10:10 pm
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Może wygodniej jest mówić o sprawach łatwiejszych. Lecz bez pracy nie ma kołaczy i to nie ujadaniem. Nadal obowiązuje praca i to każdego. A nie że będzie się solidaryzował, współczuł, chwalił, przekazywał informacje i tego typu gadki. Bez aktywności w pracy na siebie, nie można mówić o pracy. Pracy w znoju, więc z wysiłkiem fizycznym. Który nie jest ani karą, ani zniewoleniem. Jest natomiast koniecznością do właściwej kondycji człowieka, nie tylko fizycznej lecz i zdrowotnej. Jest wysiłek po prostu niezbędny, do prawidłowego funkcjonowania człowieka.Jeśli ktoś chce uczyć innych iak żyć, to niech uczy w wolnym czasie po pracy. Inna jest rola uczących żeczy zmieniających się nieustannie. Wymagających ciągłej popularyzacji. A inna jest rola uczących spraw odwiecznych i nie zmiennych. W sprawach wiary odwiecznych i nie zmiennych, nic ponad to. Czego już w wieku szkolnym człowiek się dowiedział, nie dowie się więcej. Jak zaniedbał, to i tak nie nadrobi we właściwy sposób. Bowiem zakres edukacji religijnej, jest wybitnie nastawiony na osobę młodą nie obeznaną z życiem. Jak widać w praktyce, to ten szkolny materiał wiary, jest podawany wszystkim jak leci, do starców włącznie. Nie piszę że tylko tak jest. Tylko że na ogół powszechnie tak jest. Można tylko domniemać że ten rodzaj edukacji. Więcej miesza niż pomaga, bo bystry człowiek przeczyta zrozumie i idzie dalej w temacie. Nie skupia się ciągla na tym samym. Więc jeśli jemu to się ciągle powtarza, to wytwarza się chciał czy nie zmęczenie tematem. Zmęczenie jest naturalną konsekwencją ludzkiej kondycji. A wynikiem tego typu zmęczenia, jest odchodzenie od czynnego udziału w życiu Kościoła. To jest główny problem samego kryzysu w Kościele. Dokłada do tego kryzysu to, że przynajmniej w Kościele Katolickim z prymatem Watykanu. Duchowieństwo jest w całości na utrzymaniu społeczności wierzących, a w wypadku dotacji państwa, także pozostałych. Tego nie uzasadnia sama waga tej funkcji, a przynajmniej nie do końca. To wie i widzi każdy. Jedni to tolerują, innym zwłaszcza będących w trudnej sytuacji, jest to woda na młyn. Powodująca przeciwstawianie się temu, jedni tylko w swym wnętrzu, inni publicznie. Bo widzą nierówność, więc niesprawiedliwość w swym życiu, bycie gorszym, w takim stanie żeczy.

I teraz co? Piersze to, edukować lecz nie gorszyć. A jeśli jest gorszenie, to edukacja jest niewłaściwa. Lepiej już nie edukować i nie gorszyć. Bo człowiek bez edukacji, nawet gdy poełni błędy, to coś go one uczą. A błędy uczą najskuteczniej. Gdy nawet nie uczą, to i wiedzy o tym nie edukowany człowiek nie ma. Lepiej jemu z tym jednak, aniżeli u wyedukowanego i zgorszonego. O ile porównywać te położenia. Dlatego że zgorszony człowiek będzie się buntował, bo taka jest konsekwencja zgorszenia. Będzie się buntował, nawet przeciw słusznym naukom. Bo nie chce mieć nic wspólnego z tym co go zgorszyło. To jest odruch obronny, przed zaznanym takim doświadczeniem. A tu należy przypomnieć że każdy człowiek za siebie odpowiada, nie żaden edukator. Edukator odowiada, tylko za swą właściwą lub nie edukację, tak jak też za swe inne działania. Są to często mieszane zagadnienia przez edukowaego, przez brak wyraźnych słów. Że ja tylko doradzam najlepsze rozwiązanie. A nie nakazuję tak czy inaczej. Edukowany usłyszy bez refleksyjnie, nieupomniany przyjmie za nakaz że tak trzeba. Co tam będzie się przejmował tym, dlaczego tak bądź inaczej czynić. To anty edukacja. Człowiek ma wiedzieć, dlaczego tak a nie inaczej, albo dlaczego jeszcze inaczej. By sam wybrał to co konieczne, a nie tylko to co jemu ktoś podpowiedział. Nie kierujemy ludźmi jak końmi. Bo to ich życie, za które sami odpowiadają. Więc mają sami umieć nim kierować.


Teraz jeśli będzie jeszcze z powodu tego doświadczenia, dodatkowo piętnowany za to że zaniedbuje życie wiarą. Choćby za to, że staje się poprzez swe zachowanie apostatą bądź że popełnia grzech. Co jest już w jego przypadku piętnowaniem go. To sam Kościół swoimi metodami nauk, edukacyjnych, wytwarza sobie przeciwnika ze sprzymieżeńca. Wiem że w tym momencie, duchowny powie, że uczy tak jak Bóg jemu nakazuje.
Co jest tylko prawdą w tym że uczy, z nakazu Boga. Natomiast gorszenie, już nie jest nakazem Boga. Ucząc duchowny z powołaniem się na Boga, nie może dopuszczać popełnienia sobie błędu. Powinno to być nie wykonalne, bo to by świadczyło o Bogu źle. W którym zła nie ma. I tu właśnie zostało rozwodnione, przez wielu duchownych imię Boga, jako nieomylnego.
Zgorszenie! To fatum będzie już Kościół prześladowało. Dlatego że doszło do rozwoju Kościoła, kosztem jakości. Co będzie dalej? Bóg to wie.

Ja bym sugerował. Edukujcie tylko tych, którym to jest niezbędne, ze względu na ich wiek. Co jest czynione, lecz no właśnie przy okazji. Przy okazji dochodzi do edukowania tych starszych, którym ten sam rodzaj edukacji, już się nie ma szans sprawdzić. Młody człowiek jest jeszcze wrażliwy, edukacja jego jest inna. Starszy już zwykle nie wrażliwy, o ile może być też przedmiotem edukowania. To tylko wtedy, gdy ma sobie właściwą formę tej edukacji. Na pewno inną od tej dla dzieci. Oraz musi być ta edukacja wydzieloną, by była spójna z wiekiem człowieka. Człowiek bowiem w zależności od swego wieku, ma inne potrzeby wsparcia edukacyjnego. A jeśli dochodzi do tego jeszcze osłabienie zdrowotne. Bądź po prostu szwankuje pamięć. To to nawet wyklucza jakąkolwiek metodę edukacji. W to miejsce konieczna jest po prostu, pomoc i opieka. Wię nawet nie edukacja.
Ważne by nie robić z religijnej edukacji, swoistego misz masz. Bo tak i już. Bo to będzie anty edukacja. No i a propo wieczności. Tu i teraz uczymy jak żyć. Wieczność nie jest nam dostępna, w żadnej z nauk. Więc to Bóg odpowiada za wieczność. Nie wychodzimy przed gospodarza. Piszę to widząc jak bardzo sprawa wieczności, stała się nie tylko nie znaną, lecz stała się dominacją i epatowaniem lękiem ( trochę nieuniknionym, z lęku naturalnego człowieka ). Lecz to można było wiedzieć, to koniecznie trzeba było wiedzieć, zanim temat wieczności się zacznie rozwijać i wyjaśniać. Część duchownych, nie chcąc stać w rozkroku. Przezornie nie podejmuje tego tematu, mówiąc wszystko w ręku Boga i słusznie. Lecz wielu bawi się w oskarżyciela i straszy piekłem. Czy aby to cokolwiek może być pomocne? Człowiek zastraszony, czy zasugerowany straszeniem, już nie ma pokoju ducha. By sobie, w sobie znany sposób i odpowiednio długim dla siebie czasie, przyswoić temat bez pośpiechu i dokładnie. A chodzi o to, by odpowiednio to pojąć, więc bez lęku. Który powoduje popłoch lawiny nieuporządkowanych myśli. Jest to wprost diabelska taka edukacja. Tego się należy wystrzegać.

Ja się tylko dzielę swymi przemyśleniami z życia wiarą. Nie musi to dotyczyć wszystkich i wszystkiego. Zwracam na to tylko uwagę. Bo sam widzę co się dzieje. Dobrze by było, by choć trochę jeszcze inni rozumieli co się dzieje. Nic tak nie niczszy ludzi, jak niewiedza. Bo czasem trzeba tak nie wiele, by uniknąć zła. Bądźmy wszyscy świadomi jak największej ilości zagadnień. Bo na porady w razie czego, czasu nie będzie, zwykle też i radzącego.


N cze 27, 2021 1:46 am
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16900
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Rozwój, który opisałeś dotyczy zwierząt, ale nie ludzi; ma charakter ograniczony do instynktów i ograniczone mozliwości nabycia doświadczenia o charakterze przystosowawczym. Brak kindersztuby utrudnia życie, bo brakuje człowiekowi pewnej wrażliwości widzenia, że postępuje się inaczej a to spotyka się z uśmieszkami. Jeśli to odkryje i zechce zmienić, nie ma przeszkód. Potrzebuje wzorca do naśladowania i rozumienia. Tego wzorca powinien dostarczać Kościół. Tak wiele możliwości jak mamy dziś nigdy nie było. Istnieje jedynie zamęt, ale rozumny człowiek to pokona. Utrudnia nie oznacza braku możliwości. Tylko połowa osobowości człowieka jest zdeterminowana genetycznie, pozostała ma szansę rozwoju. W chrześcijaństwie przyjmuje się koncepcję człowieka - tajemnicy. Jest wolny i ma życiowe zadanie odkrycia woli Bożej a następnie ją wypełniać. W zalinkowanym materiale o tym także wspomniano - o nauce duchowieństwa, która może wyprowadzać na bezdroża a człowiek nie będzie o tym wiedział. MK odczytał jednak zupełnie coś innego i zaatakował mnie personalnie pisząc zdanie wcześniej, że nie wolno źle mówić o ludziach. Kompletny rozjazd w myśleniu, który zresztą ciągnął dalej udzielając rad bez ładu i składu. To jest też w naturze człowieka, jako element zwierzęcości: nie podoba się to zaczyna się ujadanie. Człowiek się nie podoba, poglądy są nieważne. Można się przyczepić do nieistniejącego, wykrzywić. I poszukiwanie sprzymierzeńców na wzmocnienie: wszyscy wiedzą...Kto wie? Kumple z tej samej kryjówki? Określone autorytety, które sam sobie ustalam?

Mamy od lat 60. XX w. kryzys antropologiczny i on wniknął do Kościoła. Skutkuje zmianą nauczania, bo wychodzi się z założenia, że Kościół ma się przystosować tak, by nie wskazywał najprostszej drogi do Boga wytyczonej Tradycją i dotychczasowym nauczaniem, ale dawał człowiekowi poczucie bezpieczeństwa i nie ingerował w jego życie lub je wykrzywiał (myślenie sekciarskie). Po ludzku sprawa przegrana, ale BXVI wskazał drogę wyjścia w innym widzeniu Kościoła: małych wysp ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Ziarno, które rosnąc siłami natury wyda obfity owoc. Może rosnąć mając odpowiednie podłoże. To wskazywał też JPII pisząc o podstawach myślenia: miłość lub pożądliwość.


N cze 27, 2021 8:59 am
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Ja widzę jeszcze jeden niejasny punkt edukacyjny Kościoła. Co krutko zcharakteryzuję, a mianowicie nadrzędna rola pieniądza ( de fakto, rola bezwzględna jako Bóg ). Istnieje przestroga w bogaceniu się, lecz to tylko przestroga. A dzisiaj jak wół widać rolę pieniędzy, typu nadrzędnej Bogu tylko przysługującej. Mamy teraz skruconą wizję tego zagadnienia. A zaczęło się wcześniej z pieniędzmi, od naszej Chrystusowej edukacji. Chciał czy nie, nie mamy tu jednoznacznej moralnej lini podziału dochodów, według potrzeb. Bo to jest sprawiedliwe. Śladowe informacje choćby o oddaniu. ( denara ) tego co cesarskie cesarzowi. Nie stanowi do końca wyznacznika o roli finansów i stosunku do nich człowieka. Jest to sprawa bardziej uznaniowa i o tym świadczy cała historia. Nie muszę tu dodawać co to spowodowało przez owe czasy. Niezbyt jasne kryteria finansowe, lecz inne też, stawiają całe przedsięwzięcie edukacji pod znakiem zapytania. Jeśli teraz, a wiemy o tym już wprost. Życie całej ludzkiej społeczności wytyczają właśnie finanse. To już sprawy wiary które stosujemy, przestają być najważnięjsze, a tak je uczymy się przyjmować. Ten rozdźwięk jest jak ostrze nóża w sercu Chrystusa, dla funkcjonowania zasadami wiary. Wiara czyni cuda, więc jeszcze żyjemy, choć mniej liczni. Tak to się realizuje to co ma charakter twórczy. Choć widać tu bardzuej charakter zachowawczy. Właśnie w stosunku do finansów. Jeśli jest to jeszcze nie jasne. To chodzi mi o trwałe, oczywiste określenie tego.

Roli pieniędzy w życiu i istnieniu człowieka. Roli jaka jest, nadżędnej nad człowiekiem. Czy roli drugorzędnej, co właśnie powinno mieć przynajmniej miejsce. Bo samo tylko mówienie nie bądź chciwcem, to staje i stało się pobożnym życzeniem. Z uwagi na możliwości jakie daje sfera finansowa. Finansujemy pierwsze potrzeby, finansujemy też wielkie dzieła. Jedne konieczne inne tylko z czystej fantazji, bądź z chęci popisania się. Tu nadal, choć jest sprzeciw Kościoła przeciw nadużywaniem pieniędzy. To ten sprzeciw, ma raczej charakter pobożnego życzenia. Tu koniecze jest jednoznaczne definitywne rozstrzygnięcie, w formie nakazu, dla mnie kumatych. Jeśli jest coś dobre, a taka regulacja powinna nią być. To powinna jednoznacznie i na zawsze rozstrzygnąć kwestię, obiegu pieniędzy wśród ludzi. Umowna rola obiegu pieniędzy, czyni po prostu możliwości nadużyć. Więc pomimo tajemnicy w tym względzie, jest odczytywane prawidlowo. Jako fatalny wpływ takiej roli na człowieka. Czyż nie trwają wojny do dziś od tysiącleci. Właśnie z powodu sporu o rozliczenia pomiędzy, państwami, czy grupami ludzi. Istnieją kłutnie i podziały także w skali rodzin, na tle finansowym. No więc jaka to powinna być rola finansów, w szeroko pojętym rozumieniu posiadania? Udawanie że to nie rola jednoczenia poprzez wiarę, jest co najmniej nie na miejscu. Jeśli problem istnieje do dziś od tysiącleci. Tworząc podziały i to wielkie, z wielkim spustoszeniem. Co jest po prostu bezsensowne. Bo zamiast korzystać z bogactw, to je niszczymy, często na wielką skalę. Rozwój na spustoszeniu, też nie jest trwałym rozwojem. Jest wprost bezsensownym marnowaniem potencjału ludzkiego. I nie chodzi tu o stwierdzenie tego, lecz o zmiany na zniwelowanie tego co jest nie chciane i nie dobre. Nie można zostawić takich spraw do wiecznego, nie rozwiązania. Bo urastają do rangi, nigdy nie rozwiązanych problemów. A te czynią ludzi zwierzęciem, o czym - merss wspomniała, komentując moją wcześniejszą wypowiedź. Jeśli jednak mamy ambicję nie być zwierzętami, to musimy się o to postarać. A nie tylko o tym mówić.

Dodam że nierówność wyposarzenia energetyczno aktywnościowych spraw, utrudnia właściwą wycenę ludzkich aktywności. Tak by ludzkie poczucie swego wysiłku i wkładu, nie było rozbieżne, z ustaleniami finansowych rozliczeń i koniecznych potrzeb jednocześnie dla każdej osoby. Tu konieczna jest Salomonowa siła umysłu.
Tak to widać jak na dłoni, jak ludzkość wkracza w komplikacje, których nie rozwiązuje, jak dotąd. Mieniąc się byciem lepszymi od zwierząt. Czy aby nie kolejne pobożne życzenie? Czy aby nie czas skończyć z pobożnymi życzeniami? A brać się do działań fizycznie istniejących. Anie tylko uczyć o takich możliwościach. Ja pamiętam że można było wiele fizycznie uczynić, gdy zgrani z sobą czuliśmy jedną i tą samą potrzebę. Przykładem była budowa nowych kościołów tam gdzie ich nie było - można. Znając potencjał, można też znać i konieczne w potrzebach rozwiązanie. A nie podział i wymuszanie diabelskie, uzysków dla tych którzy się dobrze mają. Nie rozwiązujące całości spraw. A kto inny ma się tego podjąć? Władcy finansowi? Rozwiązali probkem? Czy go jeszcze pomnożyli?

To jeszcze gorszy problem ludzkości od innych. Do tego rola destrukcyjna sił natury. Czy aby nie ze zburzeń ludzkich umysłów, te destrukcje się potęgują? Bo nierówność, niesprawiedliwość, zabierają spokój jednym, więc przyczyniają się do destrukcyjnych ich posunięć. Nie przemyślanych. A co z tego, że propagowane są czyjeś osiągnięcia jako jego własne, czy autoryzowane przez jedną osobę. Choć powstały tylko dlatego, że pomógł w tym ktoś ( wielu ) innych. Czyż to nie przewrotna nauka.
Tu widzę nie tylko problem, lecz widzę pole do działań i rozwiązań. Tu widzę po prostu zadanie dla tego, co skupia w sobie wiara w Boga, więc dla Kościoła. Zadanie jeszcze większe, aniżeli kiedykolwiek. To zadanie staje się bardziej trudne z czasem. O ironio, z powodu konieczności ułatwiania ludziom życia i funkcjonowania. Po to się ma trudzić Kościół coraz bardziej, by ludziom żyło się łatwiej i prościej. To zadania ciągle aktualne. Lecz też i wyzwanie, któremu mało kto jest w stanie podołać.
To takie przemyślenia kryzysowe, jeśli już o tym mowa.


N cze 27, 2021 11:07 am
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Śr lut 20, 2008 3:45 pm
Posty: 5291
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Merss, brakuje Ci kultury, a pisanie prawdy odbierasz jako atak. Może kiedyś dojrzejesz do rozmowy.


N cze 27, 2021 2:48 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt mar 26, 2004 5:06 pm
Posty: 4686
Lokalizacja: Poznań
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Mały Książę napisał(a):
Merss, brakuje Ci kultury, a pisanie prawdy odbierasz jako atak. Może kiedyś dojrzejesz do rozmowy.

Niepotrzebnie odnosisz się ad personam. Co o kim myślisz wiemy, może mniej jaki kto jest, a bardziej konkretnie co do diagnozy merss?


N cze 27, 2021 5:32 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Śr lut 20, 2008 3:45 pm
Posty: 5291
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Robur napisał(a):
Mały Książę napisał(a):
Merss, brakuje Ci kultury, a pisanie prawdy odbierasz jako atak. Może kiedyś dojrzejesz do rozmowy.

Niepotrzebnie odnosisz się ad personam. Co o kim myślisz wiemy, może mniej jaki kto jest, a bardziej konkretnie co do diagnozy merss?

Może i niepotrzebnie ale i św. Augustyn odnosił się ad personam zwalczajac heretyków choćby przejrzyj tutuły jego dzieł które nosiły w sobie imię autora herezji przeciwko której zostały napisane.

Merss próbuje robić analizy psychologiczne ale całkowicie nieudolnie, co miałbym komentować Roburze ?


Wt cze 29, 2021 9:45 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16900
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
MK - lejesz wodę i siejesz sałatę. Dla ciebie kryzysu nie ma, bo głową Kościoła jest Chrystus. To było tak alogiczne, że nawet nie prostowałam. Znaczy, że Jezus nie wybrał Judasza, bo to oznaczałoby że nie zna się na ludziach? I nie nazwał go synem zatracenia, bo to oznaczałoby przegraną boskości? Nie było rozłamów w Kościele? Odbyło się podczas urlopu Boga? Po co nam do wiadomości podawałeś zarobki czując iluzoryczną wyższość? Po znaczenie definicji kazałeś się zapisywać do organizacji. Podałam na tacy zasady argumentowania to poleciałeś ad personam. Ani słowa do meritum. Jak zdiagnozowałeś wszystkim choroby psychiczne? Prezentujesz waść czasem typową sałatę słowną. To jest ta inna logika.
Pozwalam sobie zniknąć. Nie muszę czytać projekcji na swój temat, gdy podaję tekst dotyczący tematu wątku.


Wt cze 29, 2021 11:36 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim

Dołączył(a): Śr cze 05, 2002 9:54 pm
Posty: 14119
Lokalizacja: Polska
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Wyczyściłem offtop uczyniony przez Małego Księcia do osobnego tematu. Prozę trzymać się tematu.
@Mały Książę jeśli znowu zaczniesz tworzyć offtop zostaniesz wyproszony z wątku.
Jeśli ktoś chce kontynuować rozmowę o problemach Małego Księcia z nauczaniem katolickim to zapraszam do wątku w dziale Hyde Park. Ale wątpię, żeby był sens.

_________________
"Nie wiem skąd się wzięło tylu ekspertów od polityki zagranicznej. Do tej pory to zwykli epidemiolodzy byli."


Wt lip 06, 2021 1:52 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 06, 2020 1:04 pm
Posty: 2208
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
Z cyklu "Złote myśli papieża Franciszka" kolejny kwiatek, który musi wywoływać co najmniej zdumienie. Otóż papież stwierdził, że przestrzega przykazań, ale nie jako czegoś absolutnego, albowiem - jak stwierdził - "Jezus Chrystus mnie usprawiedliwia".
Oczywiście mniemam, że zaraz znajdzie się cały tabun usłużnych komentatorów, którzy będą dowodzić, że papież nie powiedział tego co powiedział, albo mówiąc to miał coś innego na myśli, albo że został opacznie zrozumiany, a w wersji włoskiej dane słowo znaczy co innego niż w angielskiej, a w angielskiej jeszcze co innego niż w polskiej etc.

Papież tego nie dopowiedział, ale wnoszę, że skoro przykazania Boskie "nie są absolutne", to tym bardziej nie jest takowym nauczanie papieskie. Jak sądzicie?


Pt sie 20, 2021 3:45 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 14, 2010 12:50 pm
Posty: 20596
Lokalizacja: Rzeczpostpolita Polska
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kryzys w Kościele
A teraz zapoznaj się z pełnym tekstem wypowiedzi papieża, a potem pogadamy o rzeczywistym sensie tego, co wyrwano z kontekstu.


Pt sie 20, 2021 4:34 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1273 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56 ... 85  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 172 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL