Jak to jest w końcu z bluzganiem/przeklinaniem? Czy używanie takich słów ot tak jest grzechem?

Tak

Jak mi to wytłumaczył mój brat będący po studiach teologicznych i święceniach prezbiteriatu: Użycie słowa niecenzuralnego jest dopuszczalne i nie stanowi grzechu, a jedynie brak kultury, bo każdy ma prawo do wyrażenia swoich uczuć także i w ten sposób. Nie wolno jedynie przeklinać innych ludzi (np. "niech cię szlag trafi"), bo to jest złamaniem I przykazania.

Powstaje pytanie, po co bluzgać?

Bluzganie to brak higieny i zanieczyszczanie środowiska w którym przebywają inni. Co innego gdy się wymsknie (co jest niezależne od naszej woli) a co innego celowe by pokazać jaki jestem "cool" i "dorosły".
Na pewno nie mogą być grzechem same myśłi typu "o cholera" czy "kurcze" gdy się np. uderzymy, które same przychodzą. U mnie jest łatwiej zachować same myśli bez ich wypowiadania, bo ogólnie lepiej mi wychodzi pisanie niż mowa, a w mowie dokładnie przemyślę by potem powiedzieć jedno zdanie.
Ale są ludzie u których "co w sercu to i na języku", więc jak się uderzą to powiedzą "o cholera". Co innego gdy jest to nie spowodowane ich wolą a co innego gdy szpanuje się tym brudem (mówiąc przy tym nie "cholera", tylko brudne wyrazy)

Dla mnie to za łagodne. Bo rozgrzesza automatycznie z najbardziej chamskich wiązanek bluzgów np. przy dzieciach i pod ich adresem (ach, tylko brak kultury, ale moralnie ok?).
Dla mnie w grę wchodzi tu jeszcze zgorszenie oraz ranienie, obrażanie ludzi.

Ja zgadzam się z tym co napisał Yarpen Zirgin.

Przytoczę to co powiedział w książce Judyty Syrek pt. "Sekrety mnichów" śp. wspaniały dominikanin o. Joachim Badeni OP:

"Ale mówi się, że przekleństwo jest grzechem. To zależy. Podczas wojny byłem w wojsku, a tam wiadomo, co drugie słowo jest na "k": Jak się masz, "k"? Byłem, "k", w wczoraj, "k", w kinie, "k". Czy to jest grzech? To jest porzekadło. To "k" tutaj nic nie znaczy, w ogóle. Po wojsku, kiedy byłem już w zakonie,mówiłem: "O "k", potknąłem się." I naprawdę to nic nie znaczyło. Natomiast jeśli powie się z ironią w głosie, lecz słodziutko: "Mamusiu kochana, uważaj na tych schodach, żebyś nie spadła przypadkiem, to jest to gorsze od "k", bo ten ktoś życzy na przykład teściowej, żeby ją szlag trafił wreszcie."

Mamy piękny, bogaty język polski. Nie trzeba nam przeklinać, używać wulgaryzmów, żeby coś oznajmić itd. Trzeba się tego wystrzegać, bo to zwyczajnie niekulturalne. Jednak czasem coś się nam "wypsnie" i wtedy biegnięcie do spowiedzi co sił w nogach byłoby "zabawą w skrupulanta".

Mareta, to może przynosić ulgę jeżeli ma się napięcie wewnętrznie. Tylko nie rozumiem człowieka, który jest po łasce nawrócenia i dalej używa wulgaryzmów.

Yarpenie i Mniszku, ale czy Miłość nie jest łagodna i czy nie sprawia, że też chce się troszczyć o dobro innego człowieka( a nie tylko o swoje)? A gdy ktoś co chwilę rzuca (ciach słowa powszechnie uznawane za wulgarne -J) i innymi takimi, to jest to brutalny gwałt i jest to skupienie tylko na sobie. Nie powiecie mi że nie.

Nie. To jest zwykły brak kultury wypowiedzi.

Czy każdy brak kultury jest tylko brakiem kultury czy może być też grzechem? Jeżeli masz przed sobą osobę wierzącą, którą prosisz by nie bluzgała przynajmniej przy tobie, bo to może gorszyć( tymi samymi ustami wysławia Boga na Mszy, a poza Mszą już ma to gdzieś), a ta osoba dalej to robi, to jest to tylko brak kultury?

Skrupulantyzm się leczy, a nie karmi na forum.

Jasne, skrupulantyzm to zaburzenie, perfekcjonizm też, ale czy dążenie do doskonałości, do świętości jest skrupulanctwem/ skrupulantyzmem( jak prawidłowo powinno się określać? )?

Jak chcesz dążyć do świętości, to popatrz sobie na to, co robili święci, bo może być tak, że przecedzasz komara, a połkniesz wielbłąda.

Oczywiście zgadzam się, hierarchia jest ważna. Ale to nie znaczy, że jeżeli jest coś ważniejszego, to to co jest mniej przestaje być ważne.
Co do dążenie do świętości, to czy nie jest tak, że wiara zobowiązuje i w związku z tym katolik z automatu chce dążyć do świętości?

*na dłużej wychodzę, do widzenia i udanego dnia Yarpen

Yarpen, zapytałem dzisiaj Księdza na Spowiedzi Świętej o bluzgi i tak- to grzech.