Otóż przy okazji rozmowy z księdzem (moim przewodnikiem duchowym) powiedział że Wulgaryzmy nie są (wogólę nawet lekkim grzechem) (no poza jeśli kogoś obrażasz i jeśli z tym przesadzasz i jeszcze aspekt kultury osobistej i zgorszenia) ale jednak grzechem nie są....i mówił że to oficialne stanowisko kościoła katolickiego...że w żadnym katechizmie nie ma zakazu przeklinania ani nic..aa jak mu przytoczyłem jeden fragment św pawła to mówił że tam chodziło o obelgi i żeczy niemiłe .....mówił mi to normalnie tak jakby przekazywał oficjalne nauczanie kościoła...dopytywałem go czy napewno i mówiłem że nie wierzę ale on się przy tym "upierał""
Co o tym sądzicie?
Ksiądz ten jest jak na księdza młody (no 28-35 lat około) prowadzi w (myślę średniej-dużej parafii) Koło bibilijnje (z tego co słyszałem jest bardzo dobry w interpretacji słowa Bożego ) ,oazę, prowadzi przygotowania do bierzmowania i inne takie..jeździ do innych miast i odprawia msze trydenckie i wgl...więc myślę że to nie byle kto,,,

Z używaniem bluzgów jest taki problem że ten kto za dużo klnie wychodzi na buraka.
Na moje to zagrożenie wypływające z wulgaryzmów to zgorszenie.
Chrześcijanin powinien uważać aby nie gorszyć różnych mniej pewnych w wierze ludzi.
Aby nikt nie pomyślał "Taki wierzący a klnie jak szewc".

Nie ma tu dobra, jeśli jest zgorszenie, dawanie złego przykładu; nie ma dobra, jeśli jest złorzeczenie pod adresem innej osoby, jeśli jest w słowie coś, co rani, obraża...

poczytaj też: http://www.katolik.pl/forum/read.php?f= ... 9&t=224595

Tak mi się wydaje że gdy Jezus wpadł do świątyni i na kopach wyniósł stamtąd handlarzy to nie używał tylko słów w stylu:

"O ty niegodziwy żydzie handlarzu udaj się z kramem swym na zewnątrz świątyni"

O wiele ważniejsze niż nie przeklinanie jest pozwalanie na to by trwać w gniewie. Pismo nas poucza byśmy dbali o to by nad naszym gniewem słońce nie zachodziło.

Jeśli chodzi o zgorszenie, to trzeba dbać by nie naużywać takich słów w miejscach nieodpowiednich. Ale też nie ma co się obruszać gdy ktoś ich użyje dla konkretnego celu np by wzmocnić siłę wypowiedzi. Moim zdaniem używać ale jak we wszystkim znaleźć odpowiedni umiar i wyczucie.

Czarny44
Wypowiedzi księdza to jego stanowisko, ma optymizmu dużo, więc tak to odczuwa, młody więc z czasem zmądrzeje.
Tymczasem wulgaryzm stosowany jest gdy brak argumentów.

Można powiedzieć bo Bóg tak chciał, będzie to miało bardziej szlachetny wydźwięk, też będzie wsparciem argumentem o wyższej wartości.

Wulgaryzm wywołuje obrzydzenie, więc stosowany jest raczej wtedy gdy chce się obrzydzić dany temat, by słuchacz nie dociekał szczegółów.
Są owszem na początku popisy wulgaryzmem, jednak jak wszystko w tym też następuje rozwój.

Potem to wyćwiczona do perfidności, gra tym słowem dla własnych celów.
Albowiem nic na darmo długotrwale człowiek nie stosuje jeśli nie ma do tego motywu.
Słusznie więc rodzi się w tobie niepokój z powodu wulgaryzmów.

Nie wszystko musi być rozstrzygane przez wiarę jako grzech.
Jeśliby tak - to wulgaryzm wzmacniający wypowiedź o charakterze oszukańczym będzie argumentem diabelskim.
Bo wszystko co zaciemnia obraz jest złe i od złego.

Ja wysłuchuję z obrzydzeniem wulgaryzmów od znajomych i widzę bardzo wyraźnie powody skłaniające ich do używania tegoż, nie są one szlachetne.
To że tego ktoś nie widzi nie oznacza to że to jest cacy.
To cyniczna diabelska gra.
A ktoś kto ich używa jest w sieci zła.

Z tym że nie jest wcale łatwe oduczenie kogoś tego, bo powód jako źródło ich używania jest podsycającym paliwem.
Mali ludzie tak się też bronią przed mocnymi i silniejszymi.
Nawet to że ktoś jest słaby nie powinno być powodem ich używania.

No niestety żyję wśród niemałej liczby osób tym się posługujących.
Na dodatek to działa, oni więcej osiągają ode mnie, to widzą i patrzą na mnie z góry że jestem głupi.
Myślę że nie tylko ja tak mam.

Hmmm a ja mam pytanie do tego księdza i ludzi podobnych jemu...

Dlaczego chronimy dzieci przed wulgaryzmami?

Dlaczego kiedyś "rzucanie mięsem" było kojarzone z patologią?

Czy chcielibyśmy podczas Mszy Świętej usłyszeć z ust księdza, ministranta, jakby coś mu upadło na podłogę, wulgaryzm?

Zastanawia mnie jeszcze coś. Czy nie gryzie się, kiedy tymi samymi ustami modlimy się, przyjmujemy Komunie Święta i jednocześnie przeklinamy?

Ja niedawno usłyszałem z ust księdza na Mszy św., na kazaniu dla dzieci słowo "kurde".

Czarny44 mam nadzieję że nie wysnujesz z tego konkluzji że wobec powyższego można smiało przeklinac ile wlezie

Było to już dyskutowane, i może powtórzę że czym innym jest użycie wulgaryzmu w afekcie a czym innym celowe wtrącanie go w wypowiedź, bywa z powodu ubogiego słownika ale też niestety bywa że całkiem inteligentni ludzie czynią tak uważając owe wulgaryzmy za humorystyczne, wypowiadają je nieco ściszonym głosem itp.

Zaśmiecanie dialogów w ohydnych filmach jak 'Psy' Pasikowskiego niestety służy tylko złemu bo rozpowszechnia modę na rynsztokowy język wśród młodzieży, a przecież pisze się i mówi że należałoby z tym walczyc.

Jestem przekonana, że widziałam pytanie o wulgaryzmy w jakimś rachunku sumienia. Chyba nie na darmo się znalazło tam takie pytanie? Być może, jest tak, że jakiś człowiek pomyśli sobie, że nie zgrzeszy ciężko, gdy powie jakiś wulgaryzm, ot tak, żeby dać upust emocjom, jednak sam na świecie przecież nie żyje. Powiedzmy, że powie wulgaryzmy stojąc przy jakimś duchownym ( ) i ludzie to usłyszą, i powtórzą dalej, i zaczną się plotki, a dlaczego tak, a z jakiego powodu to powiedział, a co nabroił, a może duchowny nabroił, i nie żeby było, że sobie wymyślam, bo było tak w jednym banku, i plotki poszły na całą okolicę, a jeden człowiek bardzo się z tego powodu osłabił, tak że sam zaczął głupoty opowiadać. Źle myślał o tej osobie, co wulgaryzmy wypowiedziała, i mówił o tym innym, a inni też zaczęli źle o tej osobie myśleć i tak do tej pory żyje w pamięci ludzi historia o tej kobiecie, co straszny temperament miała, i musiała sobie ulżyć, mówiąc kiedyś wulgaryzm w banku na widok duchownego. A że słyszałam o tym wszystkim od osoby, która tę historię widziała własnonaocznie, mówię Ci: jeśli jesteś w stanie opanować się, nie wypowiadaj wulgaryzmów, bo jakim Cię ludzie widzą/słyszą, takim będziesz żył w pamięci ludzkiej.

W każdym razie ja bym się z tego spowiadała.

Kiedyś na spowiedzi dowiedziałem się, że wulgaryzm nie jest grzechem, kiedy jest wypowiedziany bezwiednie, automatycznie w specyficznej sytuacji. Np. cegła spadnie ci na palec, albo przywalisz głową w belkę itp. Może coś w tym jest, bo trudno wtedy użyć woli.

Z drugiej strony, jeśli nie używa się takich wyrazów na codzień, to i poparzenie się zapalniczką nie musi zakończyć się zaraz jakimś siarczystym "!!!*&%$$!!"

Czarny, jeśli jesteś skrupulantem, który po przypadkowym przekleństwie biegnie do spowiedzi to trudno dziwić się, że takie oto pouczenie otrzymałeś od swojego przewodnika duchowego.
Jednakże my tutaj na forum mamy czasem sumienie bardziej wygodne, bo szerokie i nauka j/w może nam wręcz zaszkodzić... Nie wydaje się, żeby ów ksiądz taką właśnie refleksją w temacie przeklinania chciał się podzielić tutaj na forum, czy podczas kazania.
To, co usłyszałeś było dla Ciebie...

Nowomodna niechlujna, wulgarna mowa, od której niedobrze się robi.
Niektórzy podobno nawet przez sen przeklinają, po prostu bez tego nie mogą nawet wyspać się dobrze.

Dlaczego winniśmy się strzec wulgaryzmów?

http://www.fronda.pl/blogi/miroslaw-sal ... ,3251.html

Pierwsze słyszę aby ktokolwiek mówił cokolwiek przez sen swiadomie oraz aby przeklinanie przez sen miało wpłynąc na lepszy sen

Myślę, że każda wypowiedź ma swój kontekst - nie tylko w jej tekście, w omawianej sytuacji, ale także w postaci stron rozmowy. Co innego znaczy podobne stwierdzenie wobec porządnej osoby, której zdarza się powiedzieć "kurde" czy "kurka wodna" (legendarna "motyla noga" z "Misia" ) a co innego wobec kogoś kto rozmawiając o tym jak skonfigurować macierz dyskową co drugie słowo rzuca "k..." - a jeszcze inaczej gdy mowa o chirurgu któremu w czasie operacji omsknie się lancet, powodując rozległy krwotok.

Krysia xD dobrze trafiłaś ....jestem (może byłem) skrupulatem... co prawa już coraz mniej....jestem na etapie kształtowania poprawnego sumienia....

Z " Nie lubię poniedziałku"