Tyle, że on otrzymał stwierdzenie nieważności, a nie "unieważnienie" małżeństwa.

Dziękuje za odpowiedź Tesiu.
To by znacznie ułatwiło mi dalsze zmagania w uzyskaniu stwierdzenia nieważności gdyby tak było.
Myślę jednak że w tym przypadku który Ty opisujesz fakt okłamywania męża i wmawianie mu że to jego dziecko potraktowano w procesie jako dowód na np. świadomą symulacje, że z góry przed ślubem zakładała wykluczenie istotnych przymiotów małżeństwa np. że nie będzie mu wierna lub odejdzie przy nadarzającej się okazji.
Kan. 1101.

No chyba że dziecko zostało poczęte przed ślubem to wtedy mielibyśmy do czynienia z podstępem:
Kan. 1098

Każdy rozumny człowiek wie o co chodzi,ale cóz są tacy ,którym trzeba łopatą wbijać do głowy

Najwyraźniej Ty jesteś jedną z tych osób, skoro ciągle używasz sformułowania sugerującego, że chodzi o rozwód.

gdzie napisałam,że chodzi o rozwód?

Napisałem: "ciągle używasz sformułowania sugerującego, że chodzi o rozwód."

Zabawiasz sie w jezykoznawce czy prokuratora? Czlowieku wyluzuj bo przykro sie robi czytajac te Twoje uscislania- w dodatku nie masz racji- tesia nigdzie nie sugeruje rozwodu (takowych Kosciol wszak nie udziela), nie widze tez jakiejs drastycznej roznicy w sformulowaniu 'uniewaznienie' versus 'stwierdzenie niewaznosci'.

Istnieje diametralna różnica, ponieważ stwierdzenie nieważności to orzeczenie, iż małżeństwo nie zostało ważnie zawarte i de facto nie istniało. Unieważnienie natomiast to uczynienie nieważnym czegoś, co było ważnie zawarte, czyli jest to inna nazwa dla rozwodu.
Czujesz różnicę?

Czyli jak dostane stwierdzenie nieważności to okaże się, że przez wiele lat cudzołożyłem żyjąc w nieważnym związku, nie wiedząc o tym?

Nie. To zaś z tej prostej przyczyny, że grzechem jest świadome dopuszczenie się naruszenia przykazań. Gdybyś wiedział przez te lata, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie, to wtedy miałbyś taki grzech na sumieniu.

Nie- rozwod to jest wlasnie orzeczenie iz cos co bylo zawarte i trwalo=bylo wiec wazne z punktu widzenia chocby prawa- obecnie ustalo.

Uniewaznienie to dla mnie synonim stwierdzenia niewaznosci=od poczatku bylo niewazne. Gdyby mialo to oznaczac ustanie uprzenio waznego zwiazku na pewno mialo by inna nazwe....Naprawde nie rozdzielajmy wlosa na czworo....

No właśnie - dla Ciebie. Trzymajmy się jednak powszechnych znaczeń słów albo - gdy ich nie znamy - terminologi KK.

Doprawdy? Unieważnienie oznacza właśnie mniej więcej to, tj. zniweczenie czegoś co było pierwotnie ważne. Na tym właśnie polega jego podobieństwo do rozwodu - choć rozwód to faktycznie nie uznanie małżeństwa za nieważne ale jego rozwiązanie. To nie nazywa się rozdzielanie włosa na czworo ale używaniem słów adekwatnie doich znaczenia.

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego


Art. 1628. Zgoda powinna być aktem woli każdej ze stron, wolnym od przymusu i ciężkiej bojaźni zewnętrznej (por. KPK, kan.1103). Żadna ludzka władza nie może zastąpić tej zgody (por. KPK, kan. 1057, § 1). Jeśli nie ma tej wolności, małżeństwo jest nieważne.

Art. 1629. Z tej racji (i z innych powodów, które unieważniają małżeństwo (por. KPK, kan. 1095-1107) Kościół, po zbadaniu sytuacji przez kompetentny trybunał kościelny, może orzec „nieważność małżeństwa”, to znaczy stwierdzić, że małżeństwo nigdy nie istniało. W takim przypadku obie strony są wolne i mogą wstąpić w związki małżeńskie, licząc się z naturalnymi zobowiązaniami wynikającymi z poprzedniego związku (por. KPK, kan. 1071).

Fajnie, że to zacytowałeś, bo z tego tekstu jasno widać, że Kościół orzeka "nieważność małżeństwa", a nie "unieważnienie małżeństwa".

A czego niby ma to dowieść? Z art. 1628 wynika jasno ze chodzi o malzenstwo które w ogóle nie zostalo ważnie zawarte. Art 1629 do tego nawiązuje zatem "inne powody które uniewazniaja malzenstwo" też powodują jego nieważność od samego poczatku. Plus to co napisal Yarpen Zirgin. Określ może z czym masz problem.