Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So wrz 30, 2023 9:00 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grzech? 
Autor Wiadomość
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pt wrz 11, 2020 8:24 pm
Posty: 14
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grz
zubendaw napisał(a):
Ona nie daje mi żadnego rozsądnego argumentu i uparcie nie zgadza się ze mną, co strasznie mnie denerwuje, zmienia temat notorycznie


Jeśli ona nie chce się zgodzić, to dlaczego Ty tak uparcie chcesz przeforsować swoje zdanie? Czy z miłości i szacunku do niej nie możesz odpuścić tematu i pozwolić jej na pozostanie przy swoim zdaniu, przemyślenie, oswojenie się z sytuacją przez jakiś czas... następne kilka miesięcy? Czy jesteście już narzeczeństwem, macie plany małżeńskie, a wasza relacja już jest na ostatniej prostej w kierunku pobrania się, czy może póki co jesteście na etapie chłopak/dziewczyna? Jeśli nie ma żadnych deklaracji i kroków w narzeczeństwo/małżeństwo, to ona może mieć bardzo słuszne przekonania, aby nie robić prób mieszkania ze sobą.

Skąd tak duży nacisk na to, że koniecznie musieć ze sobą mieszkać? Jeśli ona nie chce tak zrobić, mając swoje przekonania lub obawy (religijne, emocjonalne, jakiekolwiek inne), to jako odpowiedzialny i ponadto wierzący chłopak, nie możesz tak jej przymuszać i łamać jej wolności osobistej, forsując tylko swoją wizję wspólnego mieszkania. Do takich decyzji dochodzi się razem, pomijając nawet kwestię moralną (czy wolno zamieszkać ze sobą czy nie w konkretnych okolicznościach).

Tak, samo spanie osobno w pokojach nie jest grzechem, a do głębokiego rozważenia jest temat czy jest to powodem zgorszenia dla innych lub słabszych od was (na przykład czy waszym znajomym, którzy wiedzą że mieszkacie razem, będziecie każdemu osobo wyjaśniać, że nie dochodzi do żadnych bliższych kontaktów?).

Oprócz tematu zgorszenia, o którym już będziesz rozmawiał ze spowiednikiem (rzeczywiście to czasem może być oczywiste, a innym razem mniej - to zależy od okoliczności), jest jeden inny temat który już się przewijał w poprzednich komentarzach, choć nie został do końca nazwany. Chodzi o przesuwanie granic, które zaistnieje spontanicznie przy wspólnym zamieszkaniu, jeśli żywicie do siebie jakieś uczucia (a tak na pewno jest). I to nie nastąpi tak że dzisiaj się wprowadzisz, a za tydzień już będziecie współżyć, bo któraś strona szybko i nagle pęknie w postanowieniach - nie, niekoniecznie. Do współżycia może nie dojść przez długie miesiące czy lata, gdy ktoś ma żelazne postanowienia i żelazną wolę, ale...

Mając dostęp do siebie 24/7 - a jesteście na pewno wzajemnie atrakcyjni i pociągający - tworzycie poprzez wspólne zamieszkanie bardzo dużo sytuacji i okazji (niewspółmiernie dużo w stosunku do spotkań tylko randkowych) do oddziaływania w sposób seksualny podświadomie i świadomie, jedno na drugie. Obudzisz się rano i spotkasz ukochaną w kuchni w rozciągniętej koszuli, robiącą kawę (i oczywiście co - nie będzie pocałunków, pieszczot, przytulania i miziania - nic, prawda?), albo ona wparuje przypadkowo do łazienki kiedy będziesz akurat wchodził pod prysznic i zapomniałeś zamknąć drzwi (albo odwrotnie), albo przyjdzie do twojego pokoju wieczorem po kąpieli cała pachnąca, żebyś jej rozczesał i wysuszył włosy (a Ty będziesz udawał przed samym sobą i przed nią, że w ogóle to Ciebie nie pociąga i jesteś świetny w opanowywaniu się), albo będziesz ją obserwował jak jest w samej bieliźnie, raz, drugi i piętnasty, bo będzie przechodzić po domu żeby się ubrać lub coś wyprasować, albo ona przyjdzie do twojego pokoju rano jak jeszcze śpisz, żeby Cię obudzić romantycznymi pocałunkami, albo przygotujesz dla niej romantyczną kąpiel żeby się mogła (naturalnie sama) zrelaksować po pracy czy uczelni - i takich sytuacji, przypadkowych czy celowych (choćby wypływały z autentycznej miłości wobec siebie), będą więcej niż dziesiątki. Większości tego oczywistego kontekstu seksualno-małżeńskiego, który jest naturalną częścią wspólnego zamieszkania, nie będzie gdyby spotkania były randkami, spędzaniem ze sobą czasu w zwykłych okolicznościach życiowych, a nie wynikały ze wspólnego mieszkania.

Obydwoje musielibyście nie odczuwać względem siebie pociągu seksualnego, atrakcyjności, żeby tego typu ponawiane sytuacje nie wpływały na rozbudzanie wyobraźni, marzeń, na spontaniczne gesty czułości wobec siebie w takich okolicznościach, na coraz większe fizyczne zbliżanie się do siebie w tym byciu razem. To co jest bardzo dobre, fascynujące i piękne dla małżeństwa (aby tak siebie postrzegać i zaczepiać w kontekście seksualnym) - tu będzie narastało jeszcze bardziej, bo nie możecie nic zrobić w kierunku posunięcia tych sytuacji i gestów dalej - w żaden sposób tego napięcia, które w małżeństwie naturalnie prowadzi do zjednoczenia się, nie będzie wam wolno moralnie spełnić, a konieczność hamowania się po raz n-ty w miesiącu (żeby się tylko za bardzo nie rozbudzić ponad swój limit, żeby tylko nie przekroczyć granicy chociaż bardzo się chce, ale trzeba się notorycznie powstrzymywać), stanie się psychicznie uciążliwe, męczące, nie do wytrzymania.

Jeśli nie wierzysz że tak będzie, to zapytaj małżeństwa, które zachowują wstrzemięźliwość przez krótkie 2 tygodnie, nie współżyjąc ze sobą (taką konieczność możesz mieć przy stosowaniu metod naturalnych), czy sama obecność drugiej osoby którą kochasz i pragniesz, nie działa na zmysły, kiedy musisz potrzeby i pragnienia seksualne zatrzymać - ale te małżeństwa wiedzą że za kilka dni tę wstrzemięźliwość sobie odbiją i naturalnie ich czułość w czasie zachowania wstrzemięźliwości prowadzi do pełnego zjednoczenia się i wyrażania sobie miłości w sposób najpełniejszy - a Ty z dziewczyną co zrobisz? :) Patrząc z punktu moralności katolickiej, to nic nie możesz zrobić, wiec czy zakładasz że będziesz się narażać miesiącami (latami?) na ciągłe silne pobudzenie, którego miesiącami i latami nie zrealizujesz? (i wcale nie mówię aż o współżyciu)

Mając w głowie postanowienie o zachowywaniu czystości, przekonanie że będziecie się razem pilnować, wytyczycie nieprzekraczalne czerwone linie żeby się ich trzymać, lecz granice "co możemy robić" będą się tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, niezauważalnie przesuwać. Nagle się okaże, że pół roku później to co na początku uważaliście za grubą czerwoną kreskę, jest już dużo dalej i że bez przesady - nic złego nie robimy, dalej zachowujemy czystość. Nie zauważysz nawet, kiedy takich wytyczonych kresek będzie już kilka za wami - to się centymetr po centymetrze przesunie.

Dzisiaj idziecie spać do osobnych pokoi, za jakiś czas zaśniecie razem przytuleni przy filmie (przecież to nic złego), później zrobicie wieczór filmowy w jednym łóżku bo się tak przyjemnie wtulić w siebie (i nadal to nic złego - zachowujecie czystość), za kolejny jakiś czas kolejny mały kroczek, z najlepszymi intencjami i najostrzejszymi ustalonymi wcześniej granicami.

Teraz jeszcze nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cały ten kontekst sytuacji będzie wpływać na Ciebie, jako mężczyznę - natura będzie działać tak jak jest stworzona, niezależnie od postanowień. Wszystkie napięcia które w twoim ciele i psychice będą się namnażały, nie znikną (bo sobie postanowisz że je zignorujesz). Jeśli teraz myślisz, że będziecie razem albo ty sam tak silni, że nie wystąpi żadna forma nieczystości, to się bardzo mylisz - nie da się wystawiać na tak oczywiste bodźce seksualne, którymi będziesz karmić swoją podświadomość, wzrok, umysł cały czas i z ascetyczną postawą je sublimować i odrzucać. Z czasem granice przesuną się tak, że jest bardzo prawdopodobne, że pojawią się jakieś formy wspólnych pieszczot posuniętych za daleko (petting), albo (chyba dość szybko u chłopaka wystawionego na takie bodźce) masturbacja - i oczywiście nie od razu, tego nie będzie widać jak i kiedy następuje zmiana, ale po kilku miesiącach przesuwanie granic jest nieuniknione.

Zapytasz czy tak się nie zdarzy, jeśli para tylko spotyka się w ciągu dnia i nie mieszka ze sobą - pewnie że się tak dzieje również wtedy, ale nie ma wtedy tego obciążającego kontekstu okoliczności, że oni razem zdecydowali się w takich sprzyjających i skłaniających okolicznościach żyć na co dzień od rana do wieczora.

Poczytaj sobie historię np. tego chłopaka, który myślał podobnie do Ciebie:
https://maurycyteo.wordpress.com/2011/0 ... ed-slubem/

Pomimo że ostatecznie nie współżyli ze sobą, to później, po kilku latach, stwierdził, że poprzez to wspólne zamieszkanie, stracił coś co inni mieli: tę ekscytację ze spotkań ze sobą, to wyczekiwanie na siebie (jak macie siebie na co dzień, to szybko ta fascynacja mija), tą możliwość zauważenia wyraźnej zmiany w życiu, spowodowanej ślubem i wspólnym zamieszkaniem - wyszli z mieszkania w którym mieszkali, wrócili po ślubie i wszystko było tak samo, nie ma już tej ekscytacji, że się teraz urządzamy jako małżeństwo, zaczynamy jakiś nowy etap, tylko to wszystko już jest takie samo jako było. Oczywiście - w końcu "można" współżyć, co jest ogromną fascynującą zmianą w relacji, ale poza tym wymiarem już wszystko jest znane, odkryte, całkiem normalne, szare.

On tego braku świeżości właśnie żałował, mieszkając wcześniej z narzeczoną i pisał - już będąc w małżeństwie po kilku latach - że widząc i zalety i wady, to gdyby miał decydować ponownie czy zamieszkać razem, wybrałby argumenty z przewagą na to żeby nie zamieszkać.


Pt wrz 08, 2023 3:03 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pn sie 28, 2023 10:39 pm
Posty: 21
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grz
radeksta napisał(a):
zubendaw napisał(a):
Jeśli ona nie chce się zgodzić, to dlaczego Ty tak uparcie chcesz przeforsować swoje zdanie?
Czy z miłości i szacunku do niej nie możesz odpuścić tematu i pozwolić jej na pozostanie przy swoim zdaniu, przemyślenie, oswojenie się z sytuacją przez jakiś czas...


Już to tłumaczyłem ale widzę, że powtarzać się trzeba po kilka razy.. to jest dyskusja przeciwko zasadom spowiedników, a nie z Nią.
Jeśli miałbym się zastosowywać do zasad spowiedników, to nie mógłbym się z nią spotykać w ogóle w Jej mieszkaniu, nie mógłbym tam wejść po prostu (okazja do grzechu/rzekome "zgorszenie")

Proszę więc odnosić się do problematyki tematu, nie do mojej osoby.

-------------------------------------------------------------------
Barney napisał(a):
A Ty za czym idziesz (w swoim mniemaniu)?

Idę za nauczaniem Jezusa Chrystusa, którego nauki spisane są w Piśmie, idę za prawdą, nie wymysłami tzw. wielkich uczonych po studiach teologicznych którzy to chwalą się jakie to uczelnie skończyli, w których wpajane im było myślenie doktorów Kościoła.
---------------------------------------------------------------------
merss napisał(a):
Cytuj:
Nocowanie u kogoś nie jest grzechem, traktujemy to w kategoriach gościny.

A co mi tam, to było tylko raz, więc można.. Właściwie to po co się tak ograniczać, przecież gość może przyjechać nawet na tydzień! Ba! Nawet na miesiąc..
W takim razie potraktować mogę mieszkanie wspólne, jako taką dłuższą gościnę :)
Idźmy dalej w te odstępstwa :)
-----------------------------------------------------------------------

PROSZĘ O NIE PISANIE CIURKIEM JEDNEGO POSTU PO DRUGIM !!!!!
(PW)


Ostatnio edytowano Wt wrz 12, 2023 8:05 pm przez PeterW, łącznie edytowano 1 raz

scalono posty



Wt wrz 12, 2023 3:23 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16711
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grz
Sapienti sat!
To nie dla ciebie, bo błędy poznawcze zaciemniają ci umysl a wnioskowanie jest naiwne. Wykrzyczałeś 'osobne pokoje'. Tyle, że to tylko samousprawiedliwienie i samooszukiwanie się wynikające z infantylności. Żeby zrozumieć tę maksymę należy mieć świadomość pojęć wieloznacznych, np rozumieć gościnę w kategoriach jej należnych. Poza tym czym innym jest nawet pomieszkiwanie studenta u kumpli i to w tym samym pokoju. Wszystko nazywamy gościną. Nie pokój stanowi przeszkodę lub nieuczciwiść. Jeśli ktoś pomieszkuje u kogoś na gapę to kogoś oszukuje.
Gdybyś rozumiał tytuł, który sam nadałeś wątkowi to potrafiłbyś także wyodrębnić pokusę, która za tym stoi. Ty ją zignorowałeś, więc wszedłeś na równię pochyłą. Poszedłeś dodatkowo do spowiedzi, by spowiadać się z nie grzechu i straszyłeś karą spowiednika. Ja zbieram takie informacje w jedno i buduję osobowość.


Wt wrz 12, 2023 5:31 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pn sie 28, 2023 10:39 pm
Posty: 21
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grz
merss napisał(a):
Sapienti sat!

Otóż to

Cytuj:
To nie dla ciebie, bo błędy poznawcze zaciemniają ci umysl a wnioskowanie jest naiwne. Wykrzyczałeś 'osobne pokoje'. Tyle, że to tylko samousprawiedliwienie i samooszukiwanie się wynikające z infantylności.
Żeby zrozumieć tę maksymę należy mieć świadomość pojęć wieloznacznych, np rozumieć gościnę w kategoriach jej należnych. Poza tym czym innym jest nawet pomieszkiwanie studenta u kumpli i to w tym samym pokoju.
Wszystko nazywamy gościną. Nie pokój stanowi przeszkodę lub nieuczciwiść. Jeśli ktoś pomieszkuje u kogoś na gapę to kogoś oszukuje.
Gdybyś rozumiał tytuł, który sam nadałeś wątkowi to potrafiłbyś także wyodrębnić pokusę, która za tym stoi. Ty ją zignorowałeś, więc wszedłeś na równię pochyłą.

Pokusa nie jest grzechem, wystawianie się także, jakby to było grzechem albo jakimś niezdrowym moralnie zachowaniem to:
- Nie moglibyśmy chodzić na basen/plaże (wystawianie się na pokusy, dodam, że zgrzeszyć można samą MYŚLĄ!)
- Odwracać wzrok gdy idzie przed nami płeć przeciwna
- Przestać oglądać filmy i wszystko inne gdzie występuje kobieta (Można przecież zgrzeszyć myślą wyobrażając sobie coś, a więc pokusa)
- Wszystkie osoby z których usług mielibyśmy korzystać musiałyby być tej samej płci (Prawnik, Lekarz, Instruktorzy, Fizjoterapeuta, Ogrodnik, Notariusz, Ochroniarz, Taksówkarz, wymieniać można bez przerwy.. nawet KSIĄDZ u którego byśmy posługiwali, sprzątaniem lub zamawianiem mszy) - Inaczej grzech!
- A więc samo przyjście do mieszkania osoby płci przeciwnej, NAWET pod pretekstem "gościny" równa się z WYSTAWIENIEM na grzech

Będe się temu sprzeciwiał, bo to nie ma sensu, taka argumentacja z okazją/wystawieniem jest wykorzystywana w tym przypadku bez konsekwencji, tak jakby nie odwaracać drugiej strony medalu, stosując ten nakaz tylko pod własny pogląd, ale nie zwracać uwagi na pozostałe aspekty życia, że to może również tyczyć się innych spraw, a dotyczy to przecież wszystkiego tak naprawdę, wszędzie jesteśmy narażeni na grzech, wszędzie. Czyli tak jakbyśmy non stop trwali w grzechu

Cytuj:
Poszedłeś dodatkowo do spowiedzi, by spowiadać się z nie grzechu i straszyłeś karą spowiednika. Ja zbieram takie informacje w jedno i buduję osobowość.


Hah, ciekaw jestem gdzie Twoim zdaniem napisałem że straszyłem tego spowiednika u którego się spowiadałem, widzę że dedukcja nie idzie w parze z elokwentnym składaniem zdań.


Cz wrz 14, 2023 12:55 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pt wrz 11, 2020 8:24 pm
Posty: 14
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grz
zubendaw napisał(a):
Już to tłumaczyłem ale widzę, że powtarzać się trzeba po kilka razy.. to jest dyskusja przeciwko zasadom spowiedników, a nie z Nią.


Przecież sam napisałeś, że problem jest w tym, że Ty chcesz mieszkać razem, a dziewczyna nie chce i nie uzasadnia Ci tego - zbywając rozmowę gdy ją ponawiasz lub mówiąc że to jest dla niej grzech. Więc różnica zdań występuje jak najbardziej między wami osobiście (chyba że coś już się zmieniło), a nie między waszym wspólnym stanowiskiem (chcemy mieszkać razem) a zdaniem waszych spowiedników (nie wolno wam mieszkać razem).

Co do tematu z tytułowego pytania - czy spanie w osobnym pokoju jest grzechem czy nie, to odpowiedź jest prosta: nie jest. Ale rozstrzygnięcie, czy można zamieszkać razem (a tego dotyczy ta dyskusja), nie polega na takiej prostej odpowiedzi. Ty chcesz usilnie sprowadzić problem do tego pytania, lecz problem jest szerszy niż samo to pytanie. Nie wiem, czy tego nie widzisz, czy w jakiś celowy sposób ignorujesz, czy może, uzyskując negatywną odpowiedź na możliwość mieszkania razem, tak się okopałeś przy swoim stanowisku, że nie przyjmujesz argumentów które inni Tobie podają.

zubendaw napisał(a):
Jeśli miałbym się zastosowywać do zasad spowiedników, to nie mógłbym się z nią spotykać w ogóle w Jej mieszkaniu, nie mógłbym tam wejść po prostu (okazja do grzechu/rzekome "zgorszenie")


Nie, to nieprawda. Można się spotykać z dziewczyną (na mieście, w jej mieszkaniu, w twoim mieszkaniu, gdziekolwiek indziej) - jeśli te spotkania są zwykłym spędzaniem czasu razem, poznawaniem się - i nie jest to w żaden sposób zabronione. Myślę że dobrze o tym wiesz, jest to oczywiste i niewymagające uzasadnień. Jednak całkiem czym innym jest decyzja o wspólnym zamieszkaniu, bowiem te sytuacje (wspólnie mieszkamy razem albo tylko spotykamy się ze sobą), niosą ze sobą całkiem inne zobowiązania i całkiem inny kontekst sytuacji - i o ten kontekst najbardziej się rozchodzi.

Zasady spowiedników nie są zawieszone w teoretycznej próżni, żeby ludziom utrudnić życie (przynajmniej nie w tym temacie o którym tu mówimy), tylko wynikają ze znajomości realiów. Skieruję twoją uwagę ponownie na bardzo dużą różnicę jaka jest w okolicznościach między wspólnym mieszkaniem a tylko odwiedzaniem się w domu. Oczywiście że w obu tych okolicznościach istnieje możliwość "okazji do grzechu", ale zauważ że okoliczność mieszkania razem stwarza tych okazji dużo więcej i to takich, które prawie nigdy nie wystąpią w przypadku okolicznościowego spotykania się. Poza tym, idą za tym konkretne zobowiązania i to "mieszkanie razem" już coś oznacza - tworzymy razem dom, budujemy razem rodzinę, dzielimy się wszystkim. Takie zobowiązania są fikcją na etapie "chodzimy razem".

A żeby wspomnieć o okolicznościach, żeby Ci unaocznić że odwiedzanie dziewczyny a mieszkanie razem, są diametralnie różne, to pierwszy przykład z brzegu - umawiając się na odwiedziny w domu, nie spotkasz się z sytuacją że będziecie się kąpać prawie razem, chodzić po domu w samym ręczniku albo w bieliźnie, oglądać siebie gdy ktoś się akurat przebiera, spontanicznie zasypiać w jednym łóżku po oglądaniu filmu późnym wieczorem, albo ona nie wejdzie do łazienki się przytulić na dzień dobry kiedy ty wstałeś rano i poszedłeś myć zęby w piżamie (lub bez - bo jaki facet śpi w piżamie) - nawet jeśli spaliście wcześniej w osobnych pokojach, tak jak deklarujesz.

To będzie najpierw sporadyczne, niektóre sytuacje będą przypadkowe, po czym pewne sprowokowane erotyczne podteksty wejdą do rozmów i zachowań, potem tego typu sytuacje zrobią się pożądane, spontaniczne, częstsze i staną się częścią normalnego bycia ze sobą razem. Daję na to jakieś pół roku, jeśli będziecie się bardzo pilnować.

To co w małżeństwie byłoby bardzo potrzebne, budujące więź i bliskość poprzez dostęp do przestrzeni intymności drugiej osoby, poprzez pozytywne oddziaływanie na siebie w sposób seksualny - to w sytuacji konieczności zachowywania czystości w relacji chłopak/dziewczyna (jeśli będzie się chciało tą czystość zachować za wszelką cenę), stanie się katorgą nie do wytrzymania, zwłaszcza dla Ciebie, ale tak samo i dla niej, bo przecież obydwoje oddziałujecie na siebie seksualnie, czy tego chcesz czy nie - świadomie i podświadomie, tak działa natura ludzi. Takich okoliczności i sposobności, żeby zrobić kroczek dalej, będziesz miał w sytuacji mieszkania razem znacząco więcej (i dużo bardziej sprzyjających), niż tylko tych występujących w sytuacji zwykłych odwiedzin.

Nie da się miesiącami czy dłużej żyć z chłopakiem/dziewczyną 24/7 jak brat z siostrą i udawać że jedno drugim nie jest seksualnie zainteresowane, nawet przy żelaznych postanowieniach zadziała to co się nazywa gotowaniem żaby - granice będą się przesuwać prawie niezauważalnie. Jeśli uważasz że to dotyczy tylko innych "słabych", a Ciebie/Was na pewno nie, to trochę ignorujesz działanie praw natury ;) Niejedna para połamała sobie na takich próbach zęby.

Podam Ci jeszcze inny argument, który potwierdza to silne oddziaływanie na siebie osób przy wspólnym mieszkaniu. Jeśli spotkasz młode małżeństwo (takie co ma kilka lat stażu, choć te starsze również to samo mówią), które z jakichś przyczyn nie może ze sobą współżyć przez (tylko) kilka miesięcy (a nawet tylko kilka tygodni), to nie spotkałem jeszcze takiej pary która by powiedziała, że na luzie ten etap przeszli - najczęściej mówią że fizycznie i psychicznie jest to bardzo trudne lub w ogóle nie do wytrzymania, ponieważ generuje to ogromne napięcia fizyczne, psychiczne, w sferze seksualnej - jesteś z tą drugą osobą którą bardzo pragniesz, czujesz jej ciało, zapach, smak pocałunków, obie strony bardzo do siebie ciągnie i oni mają pragnienia aby zrealizować coś więcej, ale nic więcej nie mogą zrobić - muszą praktycznie cofnąć się do etapu "czystości przedmałżeńskiej", na zwykłym pocałunku kończąc bliskość fizyczną, bo chociaż mają wzajemnie prawo do swojego ciała, to rozpoczęcie takich intymnych pieszczot kończy się masturbacją, która między małżonkami także jest grzechem. A te przedłużające się tygodniami i miesiącami okresy wstrzemięźliwości rodzą frustracje, nierzadko niszczą pozytywne relacje. Więc dla małżeństwa, przymusowy powrót do okresu narzeczeństwa jest psychiczną udręką, budzeniem pragnień których nie da się zaspokoić - a Ty chcesz dokładnie do takiego punktu sprowadzić siebie i dziewczynę. Czemu? Jaki jest w tym sens, aby wystawiać siebie i dziewczynę na dokładnie takie same okoliczności i mordować się miesiącami ciągłym niespełnieniem pragnień?

I nie traktuj tego tak osobiście, jako jakieś zarzuty czy atak. Zrobisz (zrobicie) i tak po swojemu, a może coś z powyższego wyciągniesz dla siebie. Jeśli zdecydujecie że i tak zamieszkacie razem, pomimo tych czerwonych lampek, to spotkajmy się za rok czy dwa, żeby sprawdzić, czy wasze granice i przekonania pozostały bez zmian. Bez doświadczenia może się wydawać, że spanie w drugim pokoju załatwi sprawę czystości, ale w całym tym dylemacie wcale nie chodzi tylko o osobne łóżko.

PS.

Podajesz dalej przykłady które też miałyby być grzechami narażania się:

zubendaw napisał(a):
- Nie moglibyśmy chodzić na basen/plaże
- Odwracać wzrok gdy idzie przed nami płeć przeciwna
- Przestać oglądać filmy i wszystko inne gdzie występuje kobieta
- Wszystkie osoby z których usług mielibyśmy korzystać musiałyby być tej samej płci


Jednak żadne z nich nie są adekwatne do sytuacji do której chcesz dążyć (mieszkania razem z dziewczyną), ponieważ w żadnej z tych sytuacji nie wiąże Cię bliski związek z tymi osobami który miałby charakter erotyczny, a sytuacja że zaczniesz przez takie społeczne kontakty poważnie grzeszyć jest minimalna lub nie występuje w ogóle (może z tymi dziewczynami na plaży trochę inaczej, gdyby ktoś chodził tam tylko żeby sobie popatrzeć - i to może być grzechem). Z tych wszystkich przykładów, żadna relacja nie jest taka, jak z dziewczyną - jedyna relacja która w oczywisty sposób ma charakter miłości również erotycznej, dotyczy tylko Twojej dziewczyny.

Normalne sytuacje życiowe, takie jak mijanie urodziwych dziewczyn na plaży czy na ulicy, spojrzenie na kogoś - nie są grzechami. Będą, jeśli za spojrzeniem powstanie pragnienie seksualne i myśli na ten temat - to wtedy tak. Wystarczy jednak te zwykłe sytuacje społeczne (basen, plaża) zastąpić samotnym oglądaniem skąpo ubranych dziewczyn na zdjęciach (nawet nie rozebranych) w celu bliżej nieokreślonym - i już popełnia się grzech nieczystości oraz wystawia siebie na pokusy bez żadnej potrzeby, które będą na Ciebie oddziaływać, wzmagać napięcie seksualne i sprzyjać popełnieniu następnego grzechu.

Sytuacja pójścia na basen czy plażę, ogólnie dla zdrowych ludzi nie jest sytuacją w kontekście erotycznym, a mieszkanie z dziewczyną do której jednoznacznie czuje się pociąg seksualny, konstytuuje taką sytuację wprost i w dodatku na stałe, bardziej niż to oglądanie zdjęć lub myśl o jakiejś piękności która ci przemknęła przed oczami.


Cz wrz 14, 2023 2:40 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pn sie 28, 2023 10:39 pm
Posty: 21
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Mieszkanie z dziewczyną w OSOBNYCH pokojach - czy to grz
radeksta napisał(a):
Co do tematu z tytułowego pytania - czy spanie w osobnym pokoju jest grzechem czy nie, to odpowiedź jest prosta: nie jest.

No i dziękuje za rzetelną odpowiedź, tego brakowało w całym temacie.

Cytuj:
Ale rozstrzygnięcie, czy można zamieszkać razem (a tego dotyczy ta dyskusja), nie polega na takiej prostej odpowiedzi. Ty chcesz usilnie sprowadzić problem do tego pytania, lecz problem jest szerszy niż samo to pytanie. Nie wiem, czy tego nie widzisz, czy w jakiś celowy sposób ignorujesz, czy może, uzyskując negatywną odpowiedź na możliwość mieszkania razem, tak się okopałeś przy swoim stanowisku, że nie przyjmujesz argumentów które inni Tobie podają.

Po prostu inni nie dają mi argumentu który stwierdziłby że mieszkając z Nią, popełniałbym grzech. Nie piszą/mówią w jaki sposób obrażę Boga mieszkając z Nią.


Cytuj:
Nie, to nieprawda. Można się spotykać z dziewczyną (na mieście, w jej mieszkaniu, w twoim mieszkaniu, gdziekolwiek indziej) - jeśli te spotkania są zwykłym spędzaniem czasu razem, poznawaniem się - i nie jest to w żaden sposób zabronione. Myślę że dobrze o tym wiesz, jest to oczywiste i niewymagające uzasadnień. Jednak całkiem czym innym jest decyzja o wspólnym zamieszkaniu, bowiem te sytuacje (wspólnie mieszkamy razem albo tylko spotykamy się ze sobą), niosą ze sobą całkiem inne zobowiązania i całkiem inny kontekst sytuacji - i o ten kontekst najbardziej się rozchodzi.

Niestety ale kij ma dwa końce: Jeśli okazja do grzechu bądź wystawianie się na grzech jest według spowiedników jest grzechem, to automatycznie przebywając u dziewczyny sam na sam jestem wystawiony na okazję. - Czyli nie mogę do niej iść bo zgrzeszę "wystawianiem się".
Zatem takich spotkań nie mogłoby być a spowiednicy mówią, że mogę do niej iść i spędzać 12 godzin dziennie, ale spać już absolutnie nie.

Według mnie to jest absurd i nie stosowanie się do własnych zasad. Jeśli mam ich brać na poważnie to niech chociaż zabronią mi do niej przychodzić samemu.. wtedy ich nauka będzie kompletna.

Cytuj:
Zasady spowiedników nie są zawieszone w teoretycznej próżni, żeby ludziom utrudnić życie (przynajmniej nie w tym temacie o którym tu mówimy), tylko wynikają ze znajomości realiów. Skieruję twoją uwagę ponownie na bardzo dużą różnicę jaka jest w okolicznościach między wspólnym mieszkaniem a tylko odwiedzaniem się w domu. Oczywiście że w obu tych okolicznościach istnieje możliwość "okazji do grzechu", ale zauważ że okoliczność mieszkania razem stwarza tych okazji dużo więcej i to takich, które prawie nigdy nie wystąpią w przypadku okolicznościowego spotykania się. Poza tym, idą za tym konkretne zobowiązania i to "mieszkanie razem" już coś oznacza - tworzymy razem dom, budujemy razem rodzinę, dzielimy się wszystkim. Takie zobowiązania są fikcją na etapie "chodzimy razem".


Byłeś po obu stronach że taką wysuwasz tezę?
Zobacz teraz moją perspektywę: Przyjeżdżam do niej po pracy -> myje się -> robimy obiad -> razem jadamy -> razem oglądamy -> razem autem jedziemy do kościoła a przed tym ubieram się w ubrania do kościoła -> czasem kogoś odwiedzamy lub idziemy gdzieś -> wracamy na wieczór do niej znowu do mieszkania -> robimy kolację -> razem jadamy kolacje -> oglądamy coś do północy -> wychodzę, wyjeżdżam do swojego mieszkania -> w sobotę rano przyjeżdżam do niej o godzinie 9/10 -> robimy śniadanie -> robimy pranie/porządki

Jednym słowem przebywamy ze sobą tyle czasu ile się da, zauważ ile było "okazji do grzechu", zobacz: kąpałem się, robiliśmy wspólne pranie.. mimo że nie mieszkamy razem - tzn. śpimy w innych lokalizacjach po prostu.
1. I teraz wróć do momentu mojego wyjazdu, co komu przeszkadza, kto tu widzi grzech żeby pójść do pokoju obok i tam po prostu się przespać?
to było pierwsze pytanie
2. Drugie pytanie, skoro nie ma grzechu w pytaniu pierwszym, to dlaczego nie mogę u niej zamieszkać?


Cytuj:
A żeby wspomnieć o okolicznościach, żeby Ci unaocznić że odwiedzanie dziewczyny a mieszkanie razem, są diametralnie różne, to pierwszy przykład z brzegu - umawiając się na odwiedziny w domu, nie spotkasz się z sytuacją że będziecie się kąpać prawie razem, chodzić po domu w samym ręczniku albo w bieliźnie,

Prawie kąpać razem co to znaczy? Że ona patrzy że ja się kąpię? Czy że słyszy że się kąpię? Nie róbmy paranoi
Nie można po kąpieli się ubrać, trzeba latać w majtach zawsze? Co za problem?

Cytuj:
oglądać siebie gdy ktoś się akurat przebiera

Jak się przebiera to idzie do swojego pokoju. gdzie jest problem?

Cytuj:
, spontanicznie zasypiać w jednym łóżku po oglądaniu filmu późnym wieczorem

zdarza się że uśnie obok mnie podczas filmu, to już zalicza się do spania w jednym łóżku? Jakoś inna lokalizacja mojego SNU na to nie wpływa..

Cytuj:
, albo ona nie wejdzie do łazienki się przytulić na dzień dobry kiedy ty wstałeś rano i poszedłeś myć zęby w piżamie (lub bez - bo jaki facet śpi w piżamie) - nawet jeśli spaliście wcześniej w osobnych pokojach, tak jak deklarujesz.

A przytalenie się jest grzechem? Czy piżama nie chroni przed nagością?

Cytuj:
To będzie najpierw sporadyczne, niektóre sytuacje będą przypadkowe, po czym pewne sprowokowane erotyczne podteksty wejdą do rozmów i zachowań, potem tego typu sytuacje zrobią się pożądane, spontaniczne, częstsze i staną się częścią normalnego bycia ze sobą razem. Daję na to jakieś pół roku, jeśli będziecie się bardzo pilnować.

Jesteś wyrocznią? Wróżką? To że sypiam gdzie indziej, zmienia całą postać rzeczy?

Cytuj:
To co w małżeństwie byłoby bardzo potrzebne, budujące więź i bliskość poprzez dostęp do przestrzeni intymności drugiej osoby, poprzez pozytywne oddziaływanie na siebie w sposób seksualny - to w sytuacji konieczności zachowywania czystości w relacji chłopak/dziewczyna (jeśli będzie się chciało tą czystość zachować za wszelką cenę), stanie się katorgą nie do wytrzymania, zwłaszcza dla Ciebie, ale tak samo i dla niej, bo przecież obydwoje oddziałujecie na siebie seksualnie, czy tego chcesz czy nie - świadomie i podświadomie, tak działa natura ludzi. Takich okoliczności i sposobności, żeby zrobić kroczek dalej, będziesz miał w sytuacji mieszkania razem znacząco więcej (i dużo bardziej sprzyjających), niż tylko tych występujących w sytuacji zwykłych odwiedzin.

Te sytuacje o których piszesz pojawiają się pomimo tego że nie mieszkamy razem w tej samej lokalizacji..
Silna wola, wolna wola. Z nią zmiarzamy się każdego dnia, to czy przepuścisz drugą osobę na ulicy zależy od nas samych, to czy komuś pomożemy też zależy z naszej woli. Tak samo ode mnie zależy jakie mam intencje przebywając razem z dziewczyną i jaka jest moja wola.
Szatan też kusił Ojca Pio nagimi kobietami, to czy pozostał w czystości zależało już od Ojca Pio.


Cytuj:
Nie da się miesiącami czy dłużej żyć z chłopakiem/dziewczyną 24/7 jak brat z siostrą i udawać że jedno drugim nie jest seksualnie zainteresowane, nawet przy żelaznych postanowieniach zadziała to co się nazywa gotowaniem żaby - granice będą się przesuwać prawie niezauważalnie. Jeśli uważasz że to dotyczy tylko innych "słabych", a Ciebie/Was na pewno nie, to trochę ignorujesz działanie praw natury ;) Niejedna para połamała sobie na takich próbach zęby.

To o czym piszesz pojawia się pomimo tego że nie mieszkamy razem, więc argument słaby.

Cytuj:
Podam Ci jeszcze inny argument, który potwierdza to silne oddziaływanie na siebie osób przy wspólnym mieszkaniu. Jeśli spotkasz młode małżeństwo (takie co ma kilka lat stażu, choć te starsze również to samo mówią), które z jakichś przyczyn nie może ze sobą współżyć przez (tylko) kilka miesięcy (a nawet tylko kilka tygodni), to nie spotkałem jeszcze takiej pary która by powiedziała, że na luzie ten etap przeszli - najczęściej mówią że fizycznie i psychicznie jest to bardzo trudne lub w ogóle nie do wytrzymania, ponieważ generuje to ogromne napięcia fizyczne, psychiczne, w sferze seksualnej -

Silne oddziaływanie nie pojawia się przez to że będę u niej spał.
Silne oddziaływanie pojawia się od momentu pierwszej naszej rozmowy i cały czas wzrasta, niezależnie od tego czy mieszka się ze sobą czy nie.


Cytuj:
Jaki jest w tym sens, aby wystawiać siebie i dziewczynę na dokładnie takie same okoliczności i mordować się miesiącami ciągłym niespełnieniem pragnień?

A no taki że i tak nie mieszkając razem mordujemy siebie tak samo walcząc z nieczystością.
Kolejnym argumentem jest to, że jak nie widzimy siebie od wczorajszego wieczora aż do momentu kiedy wyjdziemy z pracy, jesteśmy siebie bardzo stęsknieni a to generuje w nas większą chęć bliskości niż byśmy pożegnali się rano do pracy.
Kolejnym argumentem jest większa możliwość wypoczęcia, niż codziennych nocnych powrotów do domu.
Kolejnym argumentem jest większa oszczędność, to tak jakby się prowadziło dwa gospodarstwa domowe
Kolejnym argumentem jest większa ilość czasu dla nas
Kolejnym argumentem jest pomoc w obowiązkach domowych
Kolejnym argumentem jest...


Cytuj:
I nie traktuj tego tak osobiście, jako jakieś zarzuty czy atak. Zrobisz (zrobicie) i tak po swojemu, a może coś z powyższego wyciągniesz dla siebie. Jeśli zdecydujecie że i tak zamieszkacie razem, pomimo tych czerwonych lampek, to spotkajmy się za rok czy dwa, żeby sprawdzić, czy wasze granice i przekonania pozostały bez zmian. Bez doświadczenia może się wydawać, że spanie w drugim pokoju załatwi sprawę czystości, ale w całym tym dylemacie wcale nie chodzi tylko o osobne łóżko.

W moim mniemaniu chodzi tylko i wyłącznie o osobne łóżko, gdyż wszystko pozostałe robimy tak jak wszyscy którzy ze sobą mieszkają..

PS.
Cytuj:
Podajesz dalej przykłady które też miałyby być grzechami narażania się:

zubendaw napisał(a):
- Nie moglibyśmy chodzić na basen/plaże
- Odwracać wzrok gdy idzie przed nami płeć przeciwna
- Przestać oglądać filmy i wszystko inne gdzie występuje kobieta
- Wszystkie osoby z których usług mielibyśmy korzystać musiałyby być tej samej płci

A Wy dalej podajecie swoje przykłady okazji do grzechu..

Cytuj:
Normalne sytuacje życiowe, takie jak mijanie urodziwych dziewczyn na plaży czy na ulicy, spojrzenie na kogoś - nie są grzechami. Będą, jeśli za spojrzeniem powstanie pragnienie seksualne i myśli na ten temat - to wtedy tak.

A więc jest to okazją :)

Cytuj:
Sytuacja pójścia na basen czy plażę, ogólnie dla zdrowych ludzi nie jest sytuacją w kontekście erotycznym

Wybacz ale decyzja zamieszkania razem dla chcących czystości pary, też nie jest sytuacją w kontekście erotycznym.


Cz wrz 14, 2023 4:20 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL