Przez 42 dni od 10 sierpnia był błogosławiony czas, żadnych pokus myśli nieczystych, poza tym całkiem dobrze wszystko szło i na zewnątrz, np. relacje z kolegami z pracy.
Dziś najpierw lekkie pokusy, które z uśmiechem można było zbagatelizować, a teraz już długi czas mocnych pokus by myśleć nieczysto.
(poza tymi pokusami dziś zbyt dużo pisałem na sąsiednim forum)
Najbardziej prozaiczne wyjaśnienie pokus, to takie, że pochodzą z ciała, po prostu już długi czas ciało było uśpione i dochodzi do głosu.
Ale powstała druga myśl: dziś rano dałem na mszę (za pieniądze zaoszczędzone na jedzeniu, jak radził misjonarz) "o uratowanie małżeństwa siostry i szwagra" o co jest bardzo silna bitwa. Wiem, że to nie sztuka nie grzeszyć, gdy nie ma pokus (trzecia myśl: pokusy są po to aby je zwalczyć), a teraz jest właśnie pora by się wykazać odrzucając pokusy; tyle że obawiam się że mogę wpaść w długotrwały stan wyobrażeń nieczystych. Wielka szkoda gdyby skończył się ten błogosławiony czas, który ledwo się zaczął; muszę walczyć, np. ofiarowując dyskomfort niespełnienia pokus właśnie w tej intencji.
Zaczęły się od tego gdy od myśli do myśli dotknąłem myślą mojego "ulubionego" motywu a teraz jest chęć aby długo o tym myśleć.

Już dobrze, noc minęła, nastal nowy dzień. Może po prostu nie powinienem był nie spać do drugiej.