http://newage.pingwin.waw.pl/index.php?tekst=artykuly/Metoda_Silvy.html
Książka W matni New Age pojawiła się w moim życiu w momencie, gdy po wielomiesięcznym odejściu pojednałem się z Bogiem w sakramencie spowiedzi i komunii św., co miało miejsce przy okazji Pierwszej Komunii św. mojego syna. Dziś jestem przekonany, że nie był to przypadek. Pomimo iż moja religijność była nadal dość konwencjonalna i niezbyt żarliwa, Pan Bóg upomniał się o mnie i zaczął powoli otwierać mi oczy. Podczas kolejnej spowiedzi, gdy wyznałem kapłanowi, że brałem udział w kursie Silvy i - co więcej - posłałem na niego także moje dziecko, łagodnie, ale stanowczo przypomniał mi pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". Co prawda nie dotarło do mnie jeszcze wtedy, że oto - przypisując mu nieograniczone możliwości - ubóstwiłem swój umysł, ale po tej spowiedzi poczułem się znacznie lepiej niż zwykle.

Straszne.

Ale co straszne? New Age wchodzi szeroko do naszych domów. W wielu szkołach w czasie wf jest joga, w ramach projektów wspolfinansowanych z EFS mamy jogę i inne tego typu metody. Wszędzie pełno wróżek i horoskopów, lekarze kierują na homeopatyczne leczenia. Coraz popularniejsza jest tzw. medycyna alternatywna czy tzw. naturalna. Zamieszania jest mnóstwo a w dodatku wiedza katolickiego kleru w wielu przypadkach pozostawia wiele do życzenia.
Czasami można nawet trafić księży czy zakonnice parających się jakimiś dziwnymi praktykami. Pamietam ze był nawet pewien biskup senior pozytywnie wypowiadający się o NA. Jedna z mistrzyń Reiki była zakonnica. O słynnej sprawie ks. Klimuszko już nawet nie wspominam.
Brak w kościele nauczania na ten temat. Najlepiej jakby UNK wypowiedział się konkretnie a tak mamy trochę zamieszania i takie zdziwienie jak A72. Miałeś dużo szczęścia ze trafiłeś na świadomego księdza.