Na sąsiednim forum Wiara dawno temu jedna osoba prosiła o pomoc finansową. Pomogłem. Myślałem że co miesiąc będę wysyłał niewielką kwotę. Jednak dopiero co po wysłaniu jest od razu następna prośba o pomoc, i potem bardzo często następne prośby. Aż upłynie miesiąc i wpłacę. To wydaje się studnią bez dna, gdyby chcieć spełniać od razu wszystkie prośby, nie wiem czy ta osoba prosi innych osób z forum Wiara, nie wiem czy ma rzeczywiście tak trudną sytuację. Ale może mówi prawdę, jednak nie mogę dawać "pensji" wpłacając co dwa dni.

Nie publikujemy na naszym forum wątków, które traktują o pomocy finansowej. Kiedyś moderatorzy sprawdzali zasadność niektórych próśb, tych, co można sprawdzić i od razu zalała nas fala takich próśb o wsparcie finansowe. Nie mamy możliwości weryfikacji tych próśb a nie chcemy brać odpowiedzialności za nierzetelność i żerowanie na ludzkiej litości. Odrzucamy więc takie wątki...i pojawiają się ostatnio sporadycznie
Sama brałam kiedyś udział w dyskusji dotyczącej takiej pomocy na innym forum i o ile mnie skleroza nie myli wskazałam na kłamstwo osoby, która o tę pomoc błagała. Napisała o sobie rok wcześniej trochę inaczej niż w błagalnym poście o wsparcie finansowe.
Jeśli ktoś wyczuje Twe dobre serce, narażasz się na niebezpieczeństwo bycia 'dojną krową' lub jak wolisz 'studnią bez dna'.
Jeśli chcesz wspierać finansowo, mamy naprawdę wiele możliwości, by nie czynić tego na wiarę. Mogą się sypać gromy na moją głowę (i sypały na tym forum), ale ja taka jestem. Nie czuję potrzeby czuć się lepszą, bo ktoś prosi o wsparcie a ja nie wiem czy prawdę mówi i na wszelki wypadek dam pieniążek.

Andy72
Może się zainteresuj jak możesz pomóc bezpieniężnie? Jakąś poradą? Wskazówką? Pomoc przy napisaniu czegoś? Pomoc w załatwieniu czegoś?

Ja rzadko wspieram prośby skierowane do mnie bezpośrednio przez internet, bo nie wiem, czy nie wspieram oszusta. Jeśli już to uczestniczę w sprawdzonych akcjach. Daję jałmużnę w realu jeśli zdarzy się sposobność i to na pewno nie uszczupla mojego portfela. W realu nie ma takich możliwości na oszustwo i łatwiej poznać czy osoba chce oszukać, a jeśli nawet, to stanę się oszukanym bardzo rzadko. Przez internet dałbym takiej osobie tylko raz.

Odpisz tej osobie, że twoje możliwości się skończyły i by cię nie niepokoiła dalszymi prośbami.

Masz wiele innych możliwości na bycie dobrym.

Na tym forum ktoś sprawdzić chciał, czy za słowami o wierze idą czyny wiekoduszności i zażądał ode mnie aktu potwierdzenia spójności mowy i czynu. Podał mi numer swego konta i oczekiwał, że wpłacę mu 5 złotych. Rozbawiło mnie to żądanie ateisty i walczacego antyklerykała, i podniosłam rękawicę. Zamówiłam w jego intencji mszę w internecie wiedząc, że zakonnicy przesyłają potwierdzenia w postaci pięknego druku. Zakonnicy pewnie mieli dobry ubaw, że msza będzie w intencji internetowego nicku w nazwie miażdżącego żelastwo. Ja miałam zabawę, że wykiwałam kolegę, ale jałmużnę dałam. Pokazałam mu to potwierdzenie na chwilę na forum. Minę tego urwipołcia to będę chciała kiedyś zobaczyć siedząc sobie na chmurce. Kilka lat pewnie upłynęło, my nadal skaczemy sobie do oczu. Chyba się ostatnio na mnie obraził i nie wchodzi na forum lub znów mi śmiga przed oczami a ja go nie rozpoznaję.

Sam widzisz. Znaleźli źródełko gotówki, to z niego pociągają. Ale zyskałeś coś cennego, naukę; następnym razem dobrze się zastanowić, zanim coś komuś dasz ( wyślesz). Ja bym przestała wpłacać od zaraz, a przynajmniej bym gości sprawdziła.
Teraz na wakacjach można sezonowo zarobić. Są ogłoszenia.

Ja kiedyś będąc w kościele spotkałem "pandę".
Wstąpiłem do pustego kościoła by sie pomodlić, a tam kobiecina powtarzała "pan da, pan da", tylko kwoty takie jak 2 zł, nie satysfakcjonowały, dopiero 10 zł. A to było dawno (już były nowe PLN ale i tak dawno).
Pomyślałem, że jak bierze od jednej osoby 10 zł, to w ciągu dnia może mieć niezłą pensję. Bierze od tych, którzy chcą się pomodlić, i nie chcą od razy wyjść na złych ludzi.
A 10 zł?
Gdy kończyłem studia, nie mogąc znaleźć dobrej pracy próbowałem w akwizycji. Tam wciskałem towar po całym mieście. Zysk na czysto z całego dnia wciskania był 10 zł, co skutecznie mnie zniechęciło.

Myślę, że aktualna jest rada z jednego z najstarszych i najszacowniejszych pism wczesnochrześcijańskich "Didache - nauka dwunastu apostołów". To leci tak:
"Niech twoja jałmużna przesiąknie potem rąk twoich, aż będziesz wiedział, komu dajesz"

Rzeczywiście wymagająca "klientka", skoro 2 zł było be. Myślę, że nie żebrała dla siebie. Z pewnością miała opiekuna, a on jej kazał szybko przynieść większą sumę. Obserwowałam takie sytuacje, kiedy nieopodal kościoła, rano, panowie rozsyłali swoje kobiety i dzieci na żebry.

Dlatego ja nie wspieram żebractwa i nie daję żadnych pieniędzy. Zawsze zastanawiało mnie, jakim cudem żebraczki, które trzymają w objęciach dzieci, sprawiają że one tak śpią przez cały czas ? W internecie znalazłam odpowiedź. Dzieciom podawane są środki nasenne, a nawet alkohol.

Dlatego trzeba rozsądnie pomagać, np. zaproponować takiej osobie, że kupi się coś do jedzenia.
Jakiś czas temu miałem taką sytuację. Człowiek ten zaczął robić wymówki, typu: ale już wszystkie bary pozamykane, itp. i gdy zauważył, że to nie jest dla mnie argument (wskazałem możliwość pójścia do sklepu, w którym można kupić bułkę, coś do chleba, itd.), dopiero wtedy się przyznał, że tak naprawdę chce na alkohol.
Natomiast jeśli chodzi o osoby, które regularnie żebrają pod kościołem, to niestety najczęściej są niewolnikami jakiejś grupy, która czerpie na tym korzyści

To bardzo dobry pomysł. Nie będzie miał na wódę a zostanie człowiek nakarmiony.

Kiedys przechodził koło mnie pewien mężczyzna i prosil mnie o złotóweczkę. Szłam akurat do pracy na 12 godzin i żal mnie się go zrobilo. Spytałam czy mogę mu dać kanapki, bo akurat z pieniędzmi także mi się wtedy nie bardzo przelewało. On odpowiedział że z chęcią je weźmie. Gdy po kilku metrach odwróciłam się w jego kierunku, na własne oczy widziałam jak wyrzucił je do kosza. Wykombinowałam jakieś jedzonko w pracy, ale bylo mi przykro.

Tak się też zdarza, słyszałam o tym, ale zrobiłabym tak samo. Pan-da uczciwiej by zrobił, gdyby nie wziął. Czasem nie wezmą, za to "obdarzą" ofiarodawcę łaciną z rynsztoka. A tak wziął i zmarnował. Masz zasługę, bo intencje miałaś dobre, w dodatku ofiarując bliźniemu jedzenie, zostałaś prawie głodna. Niczym wdowa wrzucająca do skarbony świątynnej " całe swe utrzymanie". Nie dałaś z tego co Ci zbywało, jak większość z nas. Dziecko raczej weźmie, bo zdąży ukradkiem zjeść, zanim jego opiekun zobaczy.
Moja sąsiadka dała osobie żebrzącej płaszcz, który wisiał potem na pobliskim drzewie, w sadzie.

Oj Mareto takich przypadków znam mnóstwo, gdy żebrzącemu chodzi tylko o pieniądze.
Pieniędzy raczej nie daję, kategorycznie odmawiam cygankom ze śpiącymi dziećmi w ramionach.