Owszem, ale poprzez obserwację SWOJEGO zachowania wobec innych, jeśli jest pełne miłości...



Przede wszystkim nie musi, ale może , bo ma taką wewnętrzna potrzebę. A depresja po spowiedzi? Raczej lekkość i radość, ale rozumiem, że może być inaczej... Może zwłaszcza wtedy, kiedy to usilnie pragniemy być doskonali, wręcz bezgrzeszni i spowiedź przypomina nam, że tak nie jest.

Ja nie uważam, że zadowolenie z siebie to jakikolwiek grzech pychy. To inni cały czas to wmawiają autorowi tematu.
Żyjemy w społeczeństwie. Mamy świadomość co jest dobre a co złe. Jeśli robimy dobrze a inni źle, to chyba mamy prawo stwierdzić fakt, że jesteśmy dobrymi ludźmi? Osoba niepełnosprawna nie może być w ten sposób oceniana, to oczywiste, uważasz mnie za idiotę?

"dobrymi ludźmi" .. Nikt nie jest dobry.....tylko Bóg

Sęk w tym, że na różny sposób możemy być zadowoleni z siebie:
- dziękuję Bogu, że coś mi się dzisiaj udało, że zrobiłem coś dobrego dla innych ( w końcu to On sprawia, że pociąga nas dobro)
- jestem świetny, lepszy niż ten x


Jeśli rzeczywiście tak jest, że jesteśmy dobrymi ludźmi to Chwała Panu Oby tak dalej...


I siłą rzeczy, gdzie ocenianie, tam problem... Ci ludzie, o których piszesz, że czynią źle też są na pewien sposób niepełnosprawni... Niepełnosprawni duchowo... I wtedy zgadzam się z tym, co napisałeś powyżej.

To skąd się jednak bierze dobro? Zgodzilbym się gdybyś napisał, że nikt nie jest tylko dobry.

Wcześniej zapomniałem odpowiedzieć. Swoją wartość należy opierać na różnych rzeczach. Trzeba być samokrytycznym, żeby znać swoje słabości aby moc je eliminować ale nie można wmawiać sobie, że nasze zadowolenie z siebie to jedynie subiektywne ocena podsunieta przez szatana.

Ja bym prosił, żebyśmy na siłę nie wbijali autora wątku w jakąś skrajną depresję, że to co robi, to robi źle. Musimy pamiętać o Jego chorobie, o której wspomniał gdzieś tam. Jest taka jaka jest i on odczuwa swoją pobożność tak jak odczuwa.

Ważnyczłonku (aleś sobie znalazł nick.. )
Pan Bóg na każdego zsyła łaski, za co powinniśmy być wdzięczni, szczerze wdzięczni. Skoro modlitwa jest dla Ciebie bardzo ważna, sprawia Ci wiele ukojenia i radości, to może oprócz próśb osobistych, staraj się też modlić dziękczynnie? Może też oprócz modlitw dotyczących Ciebie samego, włącz w nie modlitwę za bliźnich? Nie za cały świat (to lekka przesada), ale najbliższych i sąsiadów, nawet tych których nie lubisz.

Pragnienie dobra wlewa w nas Bóg, On jest inicjatorem.
"Bóg jest w nas sprawcą chcenia i działania zgodnie z Jego Wolą"
"Cóż masz, czego byś nie otrzymał".



Tak, a jakie kryterium przymujesz?

Bóg w nas wlewa dobro, czyli jak dobro to i zło. A wg mnie po to dał nam wolną wolę, abyśmy sami decydowali.

Najprostsze kryterium jakie jest to traktować innych tak jakbyśmy sami chcieli być przez nich traktowani.

TY - Jestem zdumiona i w szoku. I tak się modlisz naprawdę przez 4 godziny w Kościele?
---
JA - czasami mniej ale w Częstochowie jak jestem lub w Łagiewnikach to nawet więcej. jeśli chodzi o dokładnośc to wczoraj byłem 3 godz. 50 minut. bo przyszedłem 15:10 a skończyłem o 19:00
-----
TY - To jest modlitwa prośby głównie?
---
JA - głównie prośby ale nie tylko, wiele razy mówię Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Pod Twoją obronę, Modlitwa Św. Bernarda, troszkę różańca, i Litanie z książeczki ale to w kościele w domu głównie prośby
-----
TY - Jak to technicznie wygląda? Tzn. czy możesz opisać ten czterogodzinny czas spędzony na modlitwie - jak on wygląda?
---
JA - to zależy czy w domu czy w kościele! w kościele to raz siadam raz klęczę. jak mi wygodniej w Łagiewnikach (bo w Częstochowie jestem jednak rzadko) uwielbiam się modlic bo tam jest dużo kaplic tak więc idę do jednej potem do drugiej czasem zjem obiad i tak mija mi 6 godzin. tak więc w kościele powiedzmy po godzinie modlitwy wstaje idę do innej kapliczki mieszkam w Jaworznie i mamy tu sanktuarium Maryi tak więc jest kilka kapliczek. w domu puszczam fajną muzykę siadam na łóżku i głośno wypowiadam prośby, w piątek i sobotę zarywam poważnie noc, czasem robię sobie taki maraton nocny modlę się np od. 22:00 do 4: 00. chcę też powiedziec, że czasem mam przesyt modlitwy wtedy daję sobie spokój na jeden dzień. a jeżeli chodzi ci o konkrety to nie chcę zdradzac wszystkiego o co się modlę jest to moja prywatna sprawa ale mogę powiedziec, że głównie proszę "Panie Jezu proszę/błagam daj mi olbrzymią inteligencję" i żebym wyzdrowiał.

i Pan Jezus wysłuchuje mych próśb bo często czuję jak podnosi mi się inteligencja - po prostu czuję jakbym więcej rozumiał na dzień czy dwa tego nie widac z zewnątrz ale na przestrzeni powiedzmy roku już widac!
-----
TY - Jeśli chcesz oczywiście.
---
JA - chcę
-----
TY - Trochę mi trudno to sobie wyobrazić. A czas na inne obowiązki dnia codziennego masz jeszcze do dyspozycji?[/quote]
---
JA - pracuję na pół etatu, mieszkam z rodzicami prawie w ogóle nie mam obowiązków

jak masz jeszcze jakieś pytania chętnie odpowiem!

powyższy post jest do Metanoja!!!

ależ ja tak robię!!! nie w dużym stopniu ale robię

Jeśli chodzi o tzw. paraliże senne to podejrzewam że mogą one mieć źródło demoniczne. To, że ktoś nazwał to zjawisko to nie oznacza że jest to coś normalnego. Mi osobiście zdarzały się w czasach gdy ciężko grzeszyłem. Słyszałem też świadectwo osoby, która praktykowała okultyzm i doświadczała paraliżu, które trwały nawet kilka godzin. Po jego nawróceniu paraliże ustąpiły. Ja również ostatnie silne podobne do paraliżu doświadczenie miałem w chwili mojego nawrócenia. Pół nocy nie spałem mając wizje śmierci. Kościotrupy i tym podobne. Potem Duch Święty wylał się na mnie i na tym się skończyło. I chwała Panu.
Co do twojej wizji to wątpię czy ktokolwiek jest wstanie właściwie ją zinterpretować. Sam musisz to przemodlić i wyciągnąć wnioski.
Ja swoje doświadczenie w pewnym sensie interpretuje jako śmierć dla grzechu i zarazem narodziny do nowego życia w Duchu Świętym. To o czym mówił Jezus.
Co do czasu jaki spędzasz na modlitwie to pamiętaj o tym, żeby nie zaniedbywać innych swoich obowiązków. Jeżeli dochodzi do takich zaniedbań to znaczy, że twoje postępowanie nie jest właściwe.

A nie wysłuchuje? Tylko, że jednego tylko wysłucha- coś na zasadzie wysłuchania zwierzeń, a drugiemu realnie pomoże, bo widzi potrzebę pomocy.

Mt 6:7 bt "Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani."
Nie jest źle dużo się modlić. Źle jest uważać że ma się z tego powodu jakieś specjalne prawa albo że jest się wolnym od grzechu. Szczególnie gdy modlitwa staje się alibi by nie odwrócić się np. od zabobonów zodiaku.

Ważny człowieku. Dziękuję za odpowiedź, ale wciąż mnie ona zdumiewa z uwagi na wielość Twoich próśb i czas temu poświęcony. Każdy modli się inaczej, wiadomo. Zobacz, co o modlitwie pisze Kohelet:

Nie bądź pochopny w słowach,
a serce twe niechaj nie będzie zbyt skore,
by wypowiedzieć słowo przed obliczem Boga,
bo Bóg jest w niebie,
a ty na ziemi!
Przeto niech słów twoich będzie niewiele.
Bo z wielu zajęć przychodzą sny,
a mowa głupia z wielości słów. Koh 5,1-2