Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr maja 08, 2024 11:49 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 83 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Pytanie o powolanie 
Autor Wiadomość
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2013 10:44 pm
Posty: 73
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Pytanie o powolanie
Hey
Z góry przepraszam bo wyszedł BARDZO dlugi post. Musze się w tym kims podzielić bo zwariuje. Może akurat ktoś mi tu cos madrego doradzi.

Proszę tylko,zebyscie nie wzięli mnie za wariatke. Jestem powazna, zdrowa, dojrzala psychicznie osoba. Mam 31 lat i zajmuje odpowiedzialne stanowisko. Mam dużo stresow wiec może stad te stany ? Niestety ksiądz z mojej parafii , delikatnie mowiac, nie zrozumial mnie. Do tej pory wstyd mi po tej rozmowie…dobrze, ze zmienil parafie bo inaczej ja musiałabym to zrobić. Do tej pory jestem zla, ze mu o tym powiedziałam. Mam nadzieje, ze może ktoś tu na forum miał podobne doświadczenia, albo zna dobrego psychiatre :wink:

Wszystko się zaczelo od jednej spowiedzi, kiedy ksiądz mi powiedział, ze widzi, ze jestem wierzaca, ale ze brakuje mi zaufania do Boga i ze zyczy mi, żeby się zakochala w Jezusie. I wtedy zaczal się „horror”. Przed ta spowiedzia chodziłam regularnie do kościoła, czasem w tygodniu mi się zdarzalo być na mszy. Ale dopiero po tych wydarzeniach stalam się osoba naprawdę wierzaca.

Zaczelo się od tego, ze w pracy zaczely mnie nachodzić dziwne emocje. Jestem osoba bardzo cyniczna i mało wylewna, podchodzę do obcych z rezerwa. Na studiach pracowałam na recepcji i i te stany strasznie mi przeszkadzaly w pracy. Mianowicie doznawałam uczucia ogromnej milosci do ludzi. Przeogromnej, kiedy ktoś mi mu mowil o swoich problemach ja miałam silna wewnetrzna pewnosc, ze one nie maja absolutnie zadnego znaczenia bo jest Bog, który nas kocha i tylko to się liczy. Musialam się opanowywać bo miałam ochote wszystkich przytulać i ich pocieszać i im mowic o Bogu i o tym, ze ich problemy sa nieważne bo znikna jak się zwroca do Boga… Klienci hotelu miałam wrazenie, ze czasem myśleli, ze ich podrywam, bo się usmiechalam promiennie do każdego, musiałam się opanowywać, żeby nie glaskac ich po dłoniach jak brali klucz od pokoju. W moim sercu były niezmierzone pokłady szczerej milosci do tych obcych ludzi…To było straszne! Pomyslalam, ze tak nas musi kochac Bog. Wiem, ze Bog nas oczywiście kocha mocniej, ale wtedy takie myśli mnie nachodzily.

Pozniej kiedy to przeszlo, zaczely się jazdy w domu. Mialam straszny glod Boga. Chodzilam często do kościoła w tygodniu, wychodząc po mszy czułam się jakbym wracala co najmniej z randki, bylam tak podekscytowana i radosna, ze szok. Zamiast wyjść gdzies z ludzmi ja wolalam isc na msze. Po mszy potrafilam modlic sie w domu godzinami. To już było dla mnie nienormalne bo lubie imprezy, mam dużo znajomych i często wychodzę. W domu albo się modliłam, albo czytałam wszystko co związane z Jezusem, z wiara itd. W pewnych momentach doznawałam naprawdę dziwnych stanow. Nie wiem co to było. Np. miałam tak, ze leze na kanapie i rozmyślam o Nim i nagle zalewa mnie jakby Jego obecność, wlewa się we mnie tak mocno, ze nie mogę wstać z kanapy! Albo np. nie mogłam zjeść w spokoju kolacji, bo jak np. zrobiłam sobie cos dobrego do jedzenia to nie mogłam się nadziwić, ze Pan Bog stworzyl cos tak dobrego dla ludzi do jedzenia. Moja dusza, cale moje wnętrze wyrywalo się,żeby mu za to dziekowac, wiec stalam nad talerzem, usmiechalam się i modliłam dziekujac, ze mogę to zjeść.

Raz kiedy miałam taki dziwny stan, w którym bylam jakby skoncentrowana na tym co się dzieje w moim wnętrzu, i miałam zamiar czytac znowu jakiś religijny artykul, przyszla moja przyjaciolka i od progu powiedziała, ze musi mi koniecznie opowiedzieć o sexie z jej chłopakiem. Takie rozmowy były na porządku dziennym wczesniej. Kiedy to uslyszalam, to ogarnelo mnie jakies przerażenie, miałam ochote jej powiedzieć, ze nie może bo Jezus istnieje i powinna isc i się pomodlić. Naszczescie tego nie zrobialam bo pomyslalaby, ze normalnie mi odbilo. Ja czułam takie wewnętrzne oderwanie od tego co mowi, od jej swiata, od swiata, który był tez przecież mój, ze zaczelam się bac, ze jestem chora psychicznie.

Zakonczylo to się tym, ze wymyslilam, ze skoro jest Bog, celem kazedego człowieka jest zjednoczenie się z nim. Skoro tak, to wszyscy ludzie powinni pojsc do zakonow i modlic się do niego nieustannie. Nie przyszlo mi do glowy, ze przecież można zyc w głębokiej relacji z Bogiem bedac matka czy zona, niekoniecznie zakonnica. Wrecz wydawalo mi się to niemożliwe. Niemozliwe bo w nocy jak zasypiałam to zasypiałam, nie wiem jak to napisac, w każdym razie miałam wrazenie, jakbym zasypiala w Nim. I myslalam, ze gdybym była mezatka to w tym momencie lezalby obok mnie maz, a ja nie mogłabym zanurzyć się w Jezusie i zasnac bo rozpraszałaby mnie np. rozmowa z mezem. Mowie o takim stanie wewnętrznego skupienia i doznania wręcz fizycznego Boga, ze niemozliwa jest rozmowa z inna osoba.

Ciagle czulam tez w ustach komunie, obojętnie czy danego dnia przystepowalam do komunii czy nie to ja czułam w ustach, w sensie jej smak.

Wszystko to spowodowalo, ze pomyslalam, ze może to być powolanie do zakonu. Bardzo się wystarszylam i oczywiście nie zaufałam Bogu. Stwierdzilam, ze mi odbilo i żeby wyjść z tego dziwnego stanu postrzegania swiata musze zacząć znowu zyc „normalnie”. Postanowilam wiec jakby nigdy nic zaprosić mojego bylego chłopaka na noc…przestalam się modlic, chodzic tak często do kościoła, zyc po prostu „jak wszyscy” i omijac wewnetrzenie sygnaly.

Postanowilam napisac bo dzisiaj mimo, ze jestem w grzechu ciężkim, moja dusza wyrywa się do Jezusa. To az boli. Wiem, ze wszyscy jesteśmy powolani, aby zyc w jedności z Jezusem, niezależnie czy jestemy zakonnicami, czy matkami. Ale czy jest możliwa naprawdę gleboka relacja z Bogiem jak się ma meza? Czy ten maz nie przeszkadza ? Wiem, ze malzenstwo razem powinno dazyc do swietosci, ale jak dzielic czas dla Boga i czas dla meza ? Nie wyobrażam sobie zycia w zakonie. Ani tez w samotności, ale może wlasnie moim powołaniem jest zycie w samotności. Czy to możliwe ?
Czy może po prostu powinnam się zglosic do najbliższego szpitala psychiatrycznego ? :wink:


N kwi 28, 2013 11:05 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Wt gru 18, 2012 3:33 pm
Posty: 1682
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
No wiesz co, tyle łask daje ci Jezus. I co szczęśliwa jesteś, że Go olałaś? No nie. On Cię i tak kocha, szaleje za Tobą. Piszesz, że chciałaś żyć po prostu „jak wszyscy”, ale co to znaczy? To jest bezsensowne uogólnienie. To nic nie znaczy. Każdy żyje inaczej.
Jeśli chodzi o Twoje wątpliwości co do relacji z Bogiem jak się ma męża, rodzinę, dzieci, to z osobistego doświadczenia powiem Ci, że jest się bardziej zabieganym, ma się więcej spraw przyziemnych na głowie, obowiązków i w moim przypadku, to zwyczajnie wieczorem padam na nos. Jednak tak bardzo chcę pobyć z Jezusem i Maryją, że często dostaję wtedy dodatkowych sił na te parę minut. Bez tych chwil nie wyobrażam sobie funkcjonowania teraz. Bardzo żałuję, że nie mogę pójść sobie na Mszę św kiedy chcę, bo mam inne obowiązki związane z dziećmi. Ale i tak udaję się do tabernakulum duchowo i przyjmuję duchowo Jezusa – i na pewno On na to moje zaproszenie odpowiada. I co może to ja powinnam iść do psychiatry? Jezus chce, żebym wychowywała dzieci i w tym Jego szukała.
I jeszcze chcę Ci napisać odnośnie stanu małżeńskiego i zakonnego. Pewna dziewczyna radziła się kiedyś ojca Pio co do powołania życiowego. On jej powiedział, że ją czeka ta ciężka droga małżeństwa, czyli Golgota. Zaś życie zakonne określił jako górę Tabor (przemienienia), tę łatwiejszą.
Ty lepiej posłuchaj swojego wewnętrznego głosu, módl się o rozeznanie powołania, do czego cię Jezus wzywa.

_________________
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.


Pn kwi 29, 2013 9:51 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Wt gru 18, 2012 3:33 pm
Posty: 1682
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Tu masz cytat pewnego księdza:
"(...)Drodzy moi. Zwróćmy się jeszcze do słów z pierwszego listu do Koryntian. W drugim czytaniu św. Paweł Apostoł pozornie próbuje wbić klin między tych, którzy troszczą się o sprawy Pana i tych, co zabiegają o sprawy doczesne. Pozornie tylko, gdyż - jeśli jestem człowiekiem wierzącym – to czy mam współmałżonka, czy jestem stanu wolnego, w jednej i drugiej sytuacji życiowej, co prawda różnymi drogami, ale podążam do zbawienia. Niektórzy pewnie powiedzą, że łatwiej jest księżom i osobom zakonnym osiągnąć świętość, bo ze sprawami świętymi obcują, na co dzień. Inni przytoczą mi słowa ojca Pio, który stwierdził, że kapłaństwo to góra Tabor, góra przemienienia i objawienia chwały Bożej, zaś małżeństwo to Golgota, góra cierpienia i śmierci. A ja przytoczę słowa innego świętego kapłana, założyciela Opus Dei. Josémaria Escriva de Balaguer powiedział kiedyś, że w dzisiejszych czasach świętość osiągamy przez sumienne spełnianie swoich obowiązków. Taka jest dziś właśnie nasza droga do chrześcijańskiej doskonałości: matko i ojcze, dobrze wychowuj swoje dzieci. Żono i mężu, kochajcie się, szanujcie nawzajem, wspierajcie w trudnościach. Kapłanie, gorliwie się módl, z wiarą celebruj sakramenty, z miłosierdziem rozgrzeszaj. Nauczycielu i wychowawco, sumiennie przekazuj wiedzę i z odpowiedzialnością kształtuj młode charaktery. Wszyscy słuchajmy i wypełniajmy Bożą wolę. Tak postępujmy, a osiągniemy świętość. Jeśli zburzyłem czyjś „święty spokój”, to się cieszę. Amen.(..)" Ks. Grzegorz Ślesicki

_________________
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.


Pn kwi 29, 2013 9:57 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 6:48 pm
Posty: 5372
Płeć: kobieta
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Może istnieć ,,pozytywne opętanie''?
j-bw cię trochę rozumie. Rok temu jakoś na początku Wielkiego Postu'' dopadło ją wielkie pragnienie powrotu do Boga. Znaczy, dusza chciała do raju, a umysł i ciało wolały to co miały. Totalny odpał. Zwalczałam to pragnienie rękami i nogami. Przerażało mnie to. Gdy wchodziłam do kościoła wśrod modlących się ludzi (wtedy były rekolekcje) doznawałam ulgi, chociaż sama się nie modliłam. Zaczęłam tłumić te ,,efekty'' alkoholem, muzyką satanistyczną, rytuałami przebłagalnymi. Udało mi się i wróciłam do normy, ale w głębi umysłu wiedziałam, że w walce z Bogiem nie wygram i pewnie to tylko kwestia czasu... Komentować tego chyba nie muszę. Mogę tylko dziękować Bogu, że za drugim razem podszedł do mnie bardziej subtelnie (mało nie popełniłam rytualnego samobójstwa :lol:)
To wsio, pozdrawiam. :)


Pn kwi 29, 2013 10:46 am
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant

Dołączył(a): So gru 22, 2012 5:35 pm
Posty: 381
Lokalizacja: Zagłębie
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Całe życie człowieka(wierzącego) polega na tym by walczyć ze złem i pokusami,na szukaniu Boga i odkrywaniu swojego powołania.Bo każdy z nas zostaje przez Boga powołany i naszym zadaniem jest to,aby to powołanie odnaleźć,odgadnąć,do czego mnie Bóg w tym krótkim życiu powołał.Mamy oczywiście wolna wolę,bo taką nas Bóg obdarował.
Najprostszym znakiem naszego powołania przez Boga jest to że istniejemy,żyjemy.Zostaliśmy do tego powołani przed założeniem świata.To powołanie, jest tak naprawdę niczym innym,jak wyborem drogi naszego życia.Jak należałoby rozpoznać to powołanie,ale to prawdziwe i upewnić się że to właśnie ta droga,jedyna droga wskazana przez Boga,a nie subiektywne odczucie?Jak jest wola Boga wobec mnie,co Bóg ode mnie oczekuje i jak mam odpowiedzieć na ten głos powołania?Niekiedy takie pytanie może paść już po dokonaniu wyboru drogi życia, i wówczas od razu nasuwa się inne pytanie, czy ten wybór okazał się właściwy,a może zaszła pomyłka?
Takie myślenie, czy chociażby próba sposobu takiego myślenia,ma oczywiście istotny sens jedynie w kontekście Wiary,a więc relacji Boga z człowiekiem,dlatego że to właśnie Bóg nas powołuje.Nasuwa się automatycznie myśl,no dobrze, a co w takim razie z tą wolną wolą, którą nas obdarzył Stwórca?To trudne pytanie i trudniejsza może być odpowiedź na nie.Poszukując tej odpowiedzi wobec własnego życia,należałoby się wsłuchać w słowa,które mogą nam pomóc wyjaśnić,w odniesieniu do każdego z nas,może np.z Pierwszego Listu do Efezjan:

"W Nim(Chrystusie) bowiem, wybrał nas przed założeniem świata,abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów,przez Jezusa Chrystusa,według postanowienia swej woli,ku chwale majestatu swej łaski,którą obdarzył nas w Umiłowanym"

Bóg który stał się Człowiekiem nie ignoruje warunków naszego życia,ale czyni je dla tych,którzy Mu odpowiedzą "TAK" ,SZANSĄ.
Przez nie mówi do mnie jak i do wszystkich wierzących chrześcijan"Idź za Mną.Może to oznaczać natychmiastowe powiedzenie "Nie",mojemu niezadowoleniu,goryczy,złemu i pełnemu kaprysów spojrzeniu na jedyne i niepowtarzalne już nigdy życie.To "Idź" znaczy również "Podziel Moje spojrzenie na twoje życie,które wykupiłem przez Moją śmierć na Krzyżu.
Może to oznaczać również "Przebywaj razem ze Mną" w Mojej obecności i przemieniającej twarde serca i ocieplającej te,które potrzebują wykrzyczeć nagromadzony ból.
Powołanie jest wybraniem przez Boga ,ale to ja muszę je wybrać i podjąć.A takiego wyboru dokonywać można co dzień mówiąc Bogu "TAK".
To powinien być wybór szlachetny ,zupełnie bezinteresowny,by nie powtarzać jak św.Piotr:
"Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą,cóż więc otrzymamy?"
Cóż mu Jezus odpowiedział?
"Zaprawdę, powiadam wam:Przy odrodzeniu ,gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały,wy,którzy poszliście za Mną,zasiądziecie również na dwunastu tronach,sądząc dwanaście pokoleń Izraela.I każdy kto dla Mego Imienia opuści dom,braci lub siostry, ojca lub matkę,dzieci lub pole,stokroć więcej otrzyma i życie wieczne odziedziczy.Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi,a ostatni pierwszymi".

To się tyczy każdego z nas,niezależnie jakiego wyboru dokonujemy,czy życia w stanie świeckim,kapłańskim czy zakonnym.Jeśli wierzymy mamy iść za Nim,innej alternatywy nie ma,są oczywiście pokusy,ale nie zsyła nam Chrystus takich, które by nas przerastały,którym byśmy nie byli w stanie się przeciwstawić,potrzebna jest tylko Wiara i Miłość.
Jeśli nawet zgrzeszymy zawsze nam przebacza,jeśli my sami tylko tego chcemy,i nie ma takich win, z których by nas nie mógł Bóg uwolnić.
Pokój Wam :)

_________________
Wczoraj minęło,jest dzisiaj, a jutro nie wiadomo czy będzie,dlatego warto uwierzyć już teraz


Pn kwi 29, 2013 12:03 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 6:48 pm
Posty: 5372
Płeć: kobieta
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Eee... zrozumiałam, że idąc za głosem powołania nie powinno się na tym zarabiać. Z automatu połączyłam powołanie z talentem, a w Biblii jest napisane darmo otrzymaliście, darmo dawajcie.


Wt kwi 30, 2013 7:35 am
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant

Dołączył(a): So gru 22, 2012 5:35 pm
Posty: 381
Lokalizacja: Zagłębie
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
joannabw napisał(a):
Eee... zrozumiałam, że idąc za głosem powołania nie powinno się na tym zarabiać. Z automatu połączyłam powołanie z talentem, a w Biblii jest napisane darmo otrzymaliście, darmo dawajcie.


Z czego zatem się utrzymujesz?
Napisano:"Kto nie pracuje,niech i nie je".Praca też jest powołaniem,a każdy robotnik zasługuje na zapłatę. ;)

_________________
Wczoraj minęło,jest dzisiaj, a jutro nie wiadomo czy będzie,dlatego warto uwierzyć już teraz


Wt kwi 30, 2013 11:14 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 6:48 pm
Posty: 5372
Płeć: kobieta
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Nie powiedziałabym, że ta akurat praca jest moim powołaniem. I co? Mam się zwolnić i szukać innej?


Wt kwi 30, 2013 12:20 pm
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant

Dołączył(a): So gru 22, 2012 5:35 pm
Posty: 381
Lokalizacja: Zagłębie
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
joannabw napisał(a):
Nie powiedziałabym, że ta akurat praca jest moim powołaniem. I co? Mam się zwolnić i szukać innej?



No cóż,na to pytanie musisz raczej sobie odpowiedzieć sama.To,że ta praca akurat nie jest twoim powołaniem,w niczym ci nie uwłacza.Dzisiejsza konstrukcja świata,pod względem rynku pracy nie zawsze pozwala na realizację w pełni odczytanego powołania.Świat pewnie byłby doskonały,gdyby każdy człowiek mógł w pełni odczytywać Boskie plany względem siebie i jeszcze mógł je w pełni realizować.Dochodzi jeszcze do tego wolna wola i chęć sprzeciwienia się planom Bożym.Bo każde "nie" względem Boga i postawienie na swoje "ego",względem Niego,realizacja tej złej woli,to są wyraźne znaki sprzeciwu wobec swojego Stwórcy.To, że akurat ta praca nie jest twoim powołaniem,nie oznacza że w tej pracy możesz też realizować Boży plan,wykonując sumienie swoje obowiązki.Tak jak napisałem, w dzisiejszym świecie nie każdy może się spełniać w 100%,w swoich zamierzeniach życiowych,jednak istotne jest to, by to co robię,było miłe Bogu.

_________________
Wczoraj minęło,jest dzisiaj, a jutro nie wiadomo czy będzie,dlatego warto uwierzyć już teraz


Wt kwi 30, 2013 2:59 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 05, 2010 7:31 pm
Posty: 25
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
"Czereśnia" Czego oczekujesz po dyskusji na forum? Oceny zgodności swoich wizji odczuć z kodeksem katolickim? Czy wyjaśnienia swoich wizji, odczuć, potwierdzenia, albo zaprzeczenia obecności Boga, w Twoim życiu?
To nic złego, co Tobie się przytrafia, nikomu nie szkodzisz, co może być powodem wstydu?
W moim życiu, negatywne osądy mojej osoby, ze strony innych ludzi zmieniają się odwrotnie-proporcjonalnie, do moich możliwości finansowych. Reszta ma takie znaczenie jak 1% podatku. Myślę że, jeżeli nie wiesz komu służysz, nie znasz Boga, to lepiej posłuchać ludzkich ocen, jest jeszcze inna możliwość, której nie przeżyjesz, mając nawet najdrobniejsze lekkie przewinienia (Dzieje Apostolskie 5,1).
Nie byłem w Twojej sytuacji dlatego, moją wizję Boga mogę przedstawić z własnego punktu widzenia, może coś z tego wybierzesz dla siebie.
Jeżeli masz kontakty z Bogiem to nie powinnaś się pytać, ale to Ty powinnaś dawać nam wskazówki. Napewno znajdzie się wiele sposobów weryfikacji Twoich wizji z realnym światem.
Dla mnie w prawdziwej nie symulowanej pracy, najlepsze są efekty i wypłata, chociaż nie wątpię, że komuś, może podobać się robota np. zakonnika, bo małżeństwo to standart.
Kontakt z Bogiem jest źródłem wszelkiego dobra: mądrości, długowieczności, młodości, bogactwa i.t.d., to nie jest "Golgota", dlatego powołanie nie jest celem samym w sobie.
Moim zdaniem opuszczenie przez Boga, może być traktowane na równi z przekleństwem, ale jego obecność może mieć wpływ na szybszą weryfikację naszego postępowania, nagroda, albo kara za błędy. Poza tym, tam gdzie jest dobro pojawiają się istoty, które tego dobra pragną, może nawet diabeł, ale za sprawą Boga jest granica podziału, to może mieć wpływ na nasze nieszczęścia, kto to dostrzega ma pragnienie przebywania jak najbliżej Boga.
Myślę, że prawdziwi Święci nie są idiotami, żeby podążać za cierpieniem, ale wybierają to co uważają za lepsze. To tak jak droga sportowca do zdobycia medalu, nie ma nic za darmo.
Co do weryfikacji:
Mając kontakt z Bogiem możesz się spytać o realną ocenę, sytuacji i to sprawdzić. Nie polecam wróżek, jasnowidzów, psychiatrów i.t.p.
Ja bardzo dawno zrobiłem sobie zdjęcie kirlianowskie w jednej firmie z Jasła. Nie traktuję tego jak wyroczni bo wiele, ocen jest dyskusyjnych, ale myślę, że jest to jakieś wyjście do analizy psychologicznej, żeby w spokoju zastanowić się nad sobą.
Widziałem zdjęcia niektórych pseudo uzdrowicieli, nie kwestionując ich dobrej woli, z Bogiem, to oni wiele wspólnego nie mieli.
Prawdopodobnie, predyspozycje, można na zdjęciach zauważyć.
Ale jak wspomniałem nie jest to wyrocznia i może to być tylko jeden z elementów weryfikacji.
Nie jestem pewny, ale dla mnie to Twój punkt widzenia, zależy od poziomu rozwoju duchowego (tak by można to ująć), i braku wiedzy, ja obecnie starał bym się te stany umysłowe wykorzystać, Ciebie to paraliżuje, ale to co piszesz wygląda bardzo logicznie.
Poza tym, człowiek ma możliwość stwarzania istot duchowych (Ty, ksiądz, sataniści, i muszę mieć nadzieję, że nie chodzi im o pieniądze). Ale to nie temat na to forum.
Istnieje jakiś procent możliwości, że może to być schizofrenia, ale ja psychiatrą nie jestem. Wypowiadam się ogólnikowo i proszę sobie tego wszystkiego nie przyjmować w odniesieniu do kogokolwiek, ale może komuś się to przyda.
Jeżeli jest to reakcja obronna Twojego mózgu, na problemy otaczającego Cię świata, wtedy jest to problemem społeczeństwa, w którym żyjesz, Ty jesteś tylko bardziej wrażliwą wskazówką.
Może należy szukać sposobu rozwiązania swoich problemów w konstruktywny sposób?
Jak wiadomo praca umysłowa jest wyżej ceniona od pracy fizycznej.
Tobie się uda, później pomożesz innym. Nie po to Pan Bóg dał Ci rozum, żeby Cię zadręczać.
Przy okazji chciałem zwrócić uwagę na jeden niebezpieczny, światowy problem:
Dawniej były przypadki leczenia operacyjnego schizofrenii, przez likwidację niektórych połączeń nerwowych w mózgu (lata 50-te, USA, Chiny), zwyczajnie uszkadzając je mechanicznie, co ja uważam za karygodne metody i nie chciał bym, aby kiedykolwiek, taka destrukcja, stała się metodą leczenia, obojętnie jakim sposobem efekt będzie uzyskiwany (np. elektrowstrząsy).
To chyba wystarczy, żeby zacząć konstruktywną dyskusję, albo ukierunkować poszukiwania.


Śr maja 01, 2013 1:23 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Cz maja 02, 2013 1:56 am
Posty: 10
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Piękna jest miłość Jezusa do Ciebie i łaska Jego obecności, jaką On daje Ci odczuć. Nie zlekceważ jej. Piękna jest też Twoja miłość do Jezusa!

Wiesz dobrze w głębi serca, że to nie jest nienormalne co czujesz. Nienormalne jest to co się dzieje w dzisiejszym świecie i ta tak zwana "normalność" o której piszesz.
Nie jeden wierzący latami modli się o taką bliskość i jej nie doświadcza.

Spójrz do Pisma Świętego (zobacz np. PnP). Jezus kocha jak oblubieniec, jak ukochany. I tak chce być traktowany. Byś "zwariowała" z miłości do Niego. Jeśli masz taką łaskę miłości, pragnienia Jego obecności i radości z przebywania z Nim to nie bój się wpaść w Jego ramiona i "oszaleć" do końca na Jego punkcie. Nic złego Ci się nie stanie. Ksiądz dobrze powiedział Ci w spowiedzi: zaufaj Mu do końca. Oddaj się Mu bez reszty, a zobaczysz jak piękne i cudowne rzeczy ma jeszcze dla Ciebie.

A powołanie... już Jezus wyraźnie i głośno Ci o nim powie. przyjdzie na to czas. Módl się tylko o łaskę rozeznania i pielęgnuj ta bliskość z Bogiem.

Tylko nie eksperymentuj zbytnio z tym "uciekaniem" i "odwracaniem" się od Niego. Zły tylko na to czeka, żeby pochwycić ukochane dziecko Jezusa. Bóg co prawda jest cierpliwy i miłosierny, ale szanuje naszą wolną wolę. Więc jeśli dasz mu "odmowę", to On to uszanuje (na Twoje nieszczęście ;-) )


Cz maja 02, 2013 2:52 am
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2013 10:44 pm
Posty: 73
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Hey

dziekuje za wszystkie odpowiedzi i Wasze rady

Ja dalej nie wiem co ze sobą zrobić. Czuje się jak w matrixie. Caly swiat jest jak zludzenie, a sens wszystkiemu nadaje Jezus. Nie widze sensu w zakładaniu rodziny, pracy, wszystkie rzeczy materialne, które do tej pory sprawialy mi radość stracily sens, bo widze przeraźliwie wyraźnie, ze jedynym celem zycia jest budowanie wiezi z Bogiem. Myslalam, ze takie rzeczy tylko dla zakonnic, wiec może tak wlasnie wygląda powolanie do zakonu ? Jednoczesnie nie widze siebie w zakonie. Z drugiej strony wszyscy jesteśmy powolani do swietosci, wiec musi być jakiś sposób, aby zyc „normalnie” w sensie mieć prace, obowiązki związane z rodzina i jednoczesnie relacje z Jezusem, taka jaka maja zakonnice. Musi to być możliwe skoro Jezus kocha nas wszystkich jednakowo. W zakonie jest to na pewno latwiejsze. Do zakonu mnie nie ciagnie, chociaż mysle sobie jakby to było…miałam tez cicha nadzieje, ze jestem za stara, ale sa "niesty" zgromadzenia, które przyjmują do 35 roku zycia…Poki co nie wiem jak pracować, skoro mam ochote się modlic caly dzień, a na biurku mam do przejrzenia 50 faktur. Czyli jedno z drugim jakby koliduje ;) i nie jest to taka sobie ochota, tylko stan, w którym moje myśli, emocje i wszystko jest przy Jezusie, jak w takim stanie mam się wywiazywac z obowiazkow sluzbowych! Wydaje mi się, ze może chodzi o to, żeby np. sprawdzać faktury na chwale Jezusowi , ale na tym etapie nie potrafie pogodzić jednego z drugim. Nie pozostaje mi nic innego jak ufac i modlic się i zobaczymy co z tego wyjdzie.


Pt maja 03, 2013 11:11 am
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2013 10:44 pm
Posty: 73
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
GravisCordis napisał(a):

Spójrz do Pisma Świętego (zobacz np. PnP). Jezus kocha jak oblubieniec, jak ukochany. I tak chce być traktowany. Byś "zwariowała" z miłości do Niego. )


Chcialabym wiedziec jak wariuja z milosci do Jezusa mezatki ?? Jak mozna kochac Jezusa calym sercem i znalezc w sercu miejsce dla meza ? Ja naprawde tego nie ogarniam. Kiedy, np mysle o innym facecie, mam wrazenie, ze stawiam Boga na dalszym planie, bo to ten facet zaprzata mi mysli i zajmuje serce. Tlumaczylam sobie, ze to jest tak jak z rodzicami, rodzina, ale to nie jest to samo.


Pt maja 03, 2013 11:40 am
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2013 10:44 pm
Posty: 73
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
kurier napisał(a):
"Czereśnia"
Jeżeli masz kontakty z Bogiem to nie powinnaś się pytać, ale to Ty powinnaś dawać nam wskazówki.


Moje "kontakty" :D nie sa zadne specjalne, nie mam zadnych nadprzyrodzonych mocy! Bog jest OSOBA, bytem osobowym, a nie jakas energia z kosmosu. I kazdy z nas, z racji naszego pochodzenia, moze z nim wejsc w relacje.


Pt maja 03, 2013 11:50 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz maja 02, 2013 9:57 pm
Posty: 2541
Lokalizacja: jestem z lasu
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: pytanie o powolanie
Czeresnia napisał(a):
kurier napisał(a):
"Czereśnia"
Jeżeli masz kontakty z Bogiem to nie powinnaś się pytać, ale to Ty powinnaś dawać nam wskazówki.


Moje "kontakty" :D nie sa zadne specjalne, nie mam zadnych nadprzyrodzonych mocy! Bog jest OSOBA, bytem osobowym, a nie jakas energia z kosmosu. I kazdy z nas, z racji naszego pochodzenia, moze z nim wejsc w relacje.


Dobra, dobra nie każdego jednak Bóg wybiera w TAKI sposób. Ja nie wiele mogę poradzić ale spróbuję a Ty wśpominji czasem zą nami :P .

Proponowałbym Ci oparcie się o rozeznanie intelektualne i wprowadzenie trochę ładu i porządkui logiki. Poszukaj może jakiegoś kierownika duchowego księza jąko reprezentanci Jezusa są tu chyba jędńak niezastąpieni. Nie musisz przecież iść do pierwszego z brzegu. Wybierzjakiegoś wyśli np. Kilka meili przeanalizuj odpowiedzi i dopiero umów się ną rozmowę. Jak coś nie tego proś o polecenie innego duchownego. Możesz też sama poszukiwać odpowiedzi w oparciu o lekturę np. Jana od Krzyża, czy św. Augustyna. Nie wiem ja znam Pouczenia Duchowe Eckharda z Turyngi. Mistrz Eckhard twierdzi, żęe najważniejsze jest posłuszeństwo Bogu. Posłuszeństwo które ymaga nieraz wyrzeczenia się własnej woli, rezygnacji z zaśpokajania swoich potrzeb. Ale nie ma tu żadnego zagrożenia wręcz przeciwnie Bóg jako nieskończenie dóbry pragnie dla nąś tego co ńąjlepsze. Jeżeli z czegoś zrezygujemy z miłości do Niego możemy być pewni że ótrzymamy ó wiele więcej.


So maja 04, 2013 1:17 am
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 83 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL