Za uwagi odnośnie obsługi forum przez jednego z moderatorów, wyrażone w wątku zatytułowanym "Uwagi do obsługi forum", grozi ostrzeżenie i ban za awanturowanie się Czy ktoś to może wyjaśnić? Czy mogę zgłosić uwagę do obsługi forum przez Jockeya czy też jest to zagrożone konsekwencjami?

Na tym forum obowiązuje etyka katolicka i wartości katolickie a krytyka to nie ulewanie żółci, prezentowanie swych kompleksów i oszczerstwa. Uwagi różnicuje się z pomyjami i takie zapytanie paść nie powinno ze strony katolika, bo budzi obawy, że ktoś nie odnajduje się w wartościach chrześcijańskich. Katolik po prostu wie jak się zachować w określonych okolicznościach i jest też asertywny, więc potrafi wyrazić swój sprzeciw. Regulamin wyjaśnia tę kwestię w punktach IV/2, IV/6. Rozumiesz jednak konstruktywną krytykę lub nie. W przypadku braku rozumienia pojawia się punkt IV/4 i IV/ 5. Wyjaśniam jednocześnie, że twoja dawna sprawa została źle załatwiona (brak odpowiedzi), ale poczyniono zmiany by nie dopuścić do ponowienia w przyszłości, więc zmieniono ustalenia. Mogę tylko przeprosić, po czasie niestety.

Za uwagi nie. Za pieniactwo i awanturowanie się - jak najbardziej powinno grozić.

Praktyka pokazuje, że za to wystawia się bany i ostrzeżenia. Pani merss wspomina, że obowiązują tutaj zasady katolickie - bardzo byśmy wszyscy sobie tego życzyli. W takim razie mogę prosić o zaprezentowanie wszystkich komentarzy, za które dostałem ostrzeżenia i bany? Śmiem twierdzić, że nie będzie tam ani obrazoburstwa, ani łamania zasad katolickich, i tym podobnych rzeczy. Jeśli nie jest tak jak mówię, to się tylko pogrążę. Znajdzie się ktoś chętny stanąć w prawdzie? Ciężko to wyjaśnić kierując się zasadami miłości, pojednania i dochodzenia do prawdy. Jakie zasady wchodzą tutaj w grę? To można zostawić każdemu do namysłu...

Iustus - nie jesteś nadmoderatorem, nie jesteś nawet moderatorem.

A co z Prawem Najwyższym? Pierwsze zdanie z regulaminu Forum brzmi: "Forum utworzyliśmy z myślą o osobach wierzących i poszukujących Boga a zasadą szczególną jest wierność nauczaniu katolickiemu.". Obawiam się, że ze świeczką szukać tej wierności nauczaniu katolickiemu, w szczególności w sferze działań praktycznych...

Niech się wasza ekscelencja lepiej najpierw sama rozliczy z wierności nauczaniu katolickiemu, a dopiero potem zabiera za rozliczanie innych. Zaś jak ma zamiar oskarżać o to innych, to niech przygotuje solidne dowody winy.

Wasza wyniosłość proszę najpierw usunąć Belkę se swojego oka bo z katolicyzmem ma wasza wyniosłość problemy. Zwłaszcza z posłuszeństwem papieżowi. A następnie można pomoc te drzazgę usuwać.

Wierność nauczaniu katolickiemu zaowocowała wyproszeniem Iustusa z wątku. Wyczerpano wszystkie możliwości perswazji i przyszedł czas na postawienie wyraźnej granicy. Nie znając etyki chrześcijańskiej możesz tylko odwołać się do własnych uczuć. Wspominałam wcześniej, że to metoda zawodna.
Nie tylko nie potrafisz poruszać się w świecie nauki, gdzie język powinien być stabilny a jeśli panują rozbieżności to rozpoczyna się od ustabilizowania języka. Ty próbowałeś rozwalić to co zostało precyzyjnie nazwane. Tymczasem ludzki mózg myśli w oparciu o rozumienie pojęć. Po prostu dyskusje naukowe są nie dla ciebie, bo nie masz fundamentów i swoje chciejstwo narzucasz w rozmowach o charakterze teologicznym czy medycznym. Wyjaśniał to poza tym Peter. Nie potrafisz też poruszać się w wartościach chrześcijańskich. Tu potrzeba znać siebie, stąd zapis ewangeliczny o belce w cudzym oku. To zapis wynikający z natury człowieka i funkcjonującay w etykach naturalnych. Jezus go zmienił, bo inaczej został zaprojektowany człowiek.

Po wczorajszej uwadze Jockeya (tej na czerwono w tym wątku) to ja dziś wystawiłabym ci kartę urlopową. Te rozmowy nie tylko prowadzą donikąd, ale czytane pernamentne przepychanki mogą być odczytywane też jako powrót do dawnego bólu, bo komuś się przepychanka a nie jej przebieg i zasadność skojarzy z dawną traumą. Tak działa pamięć. Pojawia się więc pytanie o sens prowadzenia cię do siebie samego.

Przeprosiny, nawet po czasie, zawsze przyjmuję Dzięki.

Przyznam, że główkuję dłuższy czas i niestety nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. Chodzi o ostrzeżenie, jakie otrzymał forumowicz koziels:
viewtopic.php?p=1198409#p1198409
Nie rozstrzygam, czy tam było coś takiego czy nie, chociaż życie tego forum nakazuje nie przyjmować tego w ciemno.
A o co chodzi. Z tego ostrzeżenia można wnioskować, że ataki personalne (być może uwagi ad personam) są tutaj zabronione i są zagrożone ostrzeżeniem. Tylko to tutaj się dzieje na okrągło. Co się tak naprawdę musi zadziać, aby ktoś otrzymał ostrzeżenie w tym kontekście? Może mam jakąś nieaktualną definicję ataku personalnego, bo jak widać relatywizm wkrada się wszędzie. Niby to go wypatrujemy, a tu się okazuje, że on jest już za nami. Proszę o uczciwą odpowiedź tak, aby na przyszłość forumowicze mogli uniknąć podobnej sytuacji.

Czytałem kiedyś powieść s-f w której z ludzi przegrywano świadomość na komputer, kiedy ich ciała były już kiepskie. Ileś tam żywych świadomości było wgranych i czekało, a znajdzie się sposób na wyhodowania nowego ciała etcet. Z nudów nie mieli co robić, więc bez przerwy dyskutowali w pudełku komputera, kłócąc się niemiłosiernie o nieistotne rzeczy w oderwaniu od rzeczywistości.. Mamy więc podobnie tu rozdzierające wpisy, przeeeeerażające opinie, druzgocące ciosy, a wszystko przeżywane zupełnie bez sensu. Najgorszą rzeczy wydaje się być pogodzenie się, bo wtedy nie można udowodnić drugiemu swojej wyższości, dowalić zdrowo jak się jemu w głupocie jego należy. Kompleksów to nie wyleczy, nawet skrajnie negatywna interpretacja intencji drugiego, nic lepszym sie przez to nie będzie. Wydaje się, że część userów wstaje rano tylko po to, aby sprawdzić na forum co "wróg" napisał. Potem styl przypomina "Zemstę ' Fredry.
Przeglądając posty zastanawiam się, czy to jest forum rzeczywiście katolickie, czy tylko z nazwy. W niedzielę uczestnicy forum śpiewają w kościele rozanielonym głosem - gdzie miłość wzajemna i cicha tam znajdziesz Boga żywego, a po powrocie do domu to już nieważne, dobrze wejść na forum i dowolnie używać sobie na bliźnim. Najlepiej w dwóch, trzech znaleźć jakąś ofiarę i szydzić, urągąć przez co można poczuć się lepszym i mądrzejszym.
Jest stara chrześcijańska zasada, obecnie przemilczana. Zadać sobie pytanie, czy to co robię zbliża mnie do Królestwa niebieskiego, czy oddala? Może myśli się tak - jak to dobrzy i mili jesteśmy, więc niebo jest na pstryknięcie palcami.

Podczas spowiedzi kapłan mówi o tym co robiłeś źle, nie mówi - ty jesteś zły. I tego oczekujemy. Natomiast tu, wobec bliźniego na forum już tego nie ma. Stosuje się język określający jaki ty jesteś zły, godny pogardy. Ty kłamiesz, a ja to wiem, mimo że nie jestem Duchem Świętym, by mieć wgląd w twoją duszę. Jest więc sytuacja jak w przypowieści o królu co darował słudze dług (dostajemy przebaczenie, tu oddzielenie mnie od mojego grzechu), a sługa nie darował długu swojemu słudze (nie stosujemy tego samego rozgraniczenia jakim byliśmy traktowani podczas spowiedzi - oddzielenia tego co się pisze od osoby). Wzajemne wspieranie się w wierze, zastępuje wzajemny wyzywanie się w "wierze".

Na pewno wszyscy chętnie bronią wiary, lecz jakie wrażenie mogą mieć niewierzący czytający nasze forum? Wątpię, aby pod względem zachowań było in plus wobec innych for. I jest pytanie retoryczne, czy takie zachowania przekonują do wiary w Jezusa Chrystusa, czy zniechęcają swoim przykładem postępowania?

Poprawa atmosfery jest bardzo łatwa do uzyskania. Osoby konfliktowe należy usunąć z forum i to szybko. W przeciwnym przypadku rozpoczyna się konflikt. Ktoś o wszechstronnej wiedzy nie da się zepchnąć do roli popychadła. Konflikt gotowy. Należy też zmienić regulamin tak, by nie przyjmować osób wcześniej wydalonych, bo to też ryzyko dla owej dobrej atmosfery.
W firmach pojawiają się dziś na etatach psycholodzy, którzy prowadzą pracę z osobami o braku kompetencji komunikacyjnych a mają kompetencje zawodowe, więc są pożądani w firmie. Jeśli ktoś nie ma ani jednego ani drugiego zostaje sam ze sobą.
Akcja rodzi reakcję. Jedna osoba konfliktowa zepsuje atmosferę zespołu. Nie wiem też czy sprawy Liturgii to sprawy nieważne. Modzi (Jockey, PeterW) potraktowali to jako istotne.
Przepychanki są i będą. Komu się nie podoba temperament YZ czy Barneya niech ich omija szerokim łukiem i nie wdaje w rozmowy. Prawda jest taka, że bez nich nie ma Iustus poczucia znaczenia. Czytałam jedynie sporny wątek dotyczący Liturgii. Temat uważam za ważny. złe rozumienie Liturgii prowadzi do iluzorycznej wiary. Wartość temu tematowi nadały wyjaśnienia Barneya i YZ. Nawet nie wiem jak mam się odnieść do stwierdzenia o nieistotności Liturgii (o zachowanie jej czystości wszak chodziło)...Ja wyrzucam łatwiej z wątków, koledzy mają więcej sił do naprowadzania, więc czekają na zrozumienie.
Ludzi dorosłych traktuje się poważnie. Nabroją to ponoszą konsekwencje oni a nie ci, którym nieduczony wmawia niewiedzę z wysokości mównicy. Czasem pozostaje tylko śmiech. Tu potraktowanie z miłością (poblażliwością) zostanie odebrane jako słabość i wzmożony zostanie atak na niewiedzę (zamieni nieuk ich wiedzę w niewiedzę) tych, którzy poważnie traktują sprawę depozytu i czystości wiary.

Usuwanie ludzi? To są rewolucyjne posunięcia. Rozwiązanie jest takie banalne, a patrząc na nazwę forum to aż się prosi: Może czas potraktować Ewangelię na poważnie, a nie "kochać Boga tylko ustami"? Dyskusje, nawet ostre to nie grzech. Źle się dzieje, kiedy z tematu przechodzi się na rozmówcę. Źle się dzieje, kiedy komentarzowi nie przyświeca dojście do Prawdy, tylko bicie piany, czy chęć dokopania komuś. To nie znaczy, że każdy komentarz musi być przesadnie milutki, ale powinien chociaż mieć jakąkolwiek merytorykę - odnosić się do tematu, a nie rozmówcy. Źle się dzieje, kiedy nie ma tych samych zasad dla każdego. Źle się dzieje, kiedy jedna jednostki są uprzywilejowane, a inne wyjęte spod "prawa". "Prawa", które to zdaje się, istnieje na potrzeby zarządzania dyskusjami i dyskutantami, a nie trzymania uczciwego porządku. To wszystko można i należy zrobić, ale jak to w życiu bywa "nie chcieć to gorzej niż nie móc".