Nawet abstrahując od tego czy to był w zamierzeniu jakiś gigantyczny eksperyment, to nie można nie zauważyć, że dochodzi do nadużyć. I nie trzeba wcale zakładać żadnego spisku, żeby czuć niepokój i się temu przeciwstawiać. Niektórzy ludzie nie wierzą w spisek, plan, zamysł, tylko są zdania, że to się samo dzieje, spontanicznie. Tak jak ateiści wierzą często, że ludzie przestają wierzyć w Boga bo postęp technologiczny, nie ma żadnych marksistów albo innych masonów, którzy ludzi ateizują, tylko wszystko samo się dzieje i trzeba iść z duchem czasu.

Kiedy bada się wypadki lotnicze to najczęściej dochodzi się do wniosku, że to był czynnik ludzki. Kiedy u bram Warszawy w 1920 roku stali Sowieci to warszawiacy robili interesy życia, inni leżeli krzyżem na ziemi i modlili się a jeszcze inni przygotowywali plan obrony. Każda wojna, każda tego typu zawierucha dziejowa to różne ludzkie reakcje. Ten świat jest jaki jest. Możesz walczyć z korupcją, masz możliwości, to oznacza powinność. Czasem powinność na takim poziomie na jakim ma się możliwości. Historia ludzkości to spirala, więc mamy wciąż takie same ludzkie zachowania w trudnych sytuacjach.
Bardzo ogólnie, ale jako punkt odniesienia. Nie decyduję za ludzkość.

W mieście jest większość rzeczy zrobionych przez człowieka a na wsi nadal większość rzeczy jest zrobionych przez Boga.

Np. obora, chlew, kurnik, traktor, kombajn, stodoła, snopowiązałka, furmanka, dom, elektryczny pastuch...

W tej oborze to mamy też sterowanie elektroniczne, łącznie z podawaniem paszy i odprowadzaniem obornika. Zwierzęta są objęte opieką weterynaryjną, łącznie z planowymi szczepieniami i kolczykowaniem. Zwierzęta mają udokumentowane pochodzenie a przychówek pochodzi od najlepszych sztuk rozrodowych. In vitro stosuje się od dziesiątków lat. Ciągniki z klimatyzowaną i szczelną kabiną, droższe niż samochody. Maszyny rolnicze też oparte o najnowsze osiągnięcia techniki. W produkcji roślinnej obowiązuje terminarz ochrony roślin, więc firmy farmaceutyczne czasem dostarczają wszystkich pestycydów do ochrony danej rośliny.
Miastowi jedzą byle jaką żywność marketową a ci ze wsi mają pestycydy wokół siebie i też im na zdrowie to nie idzie. Jeśli ktoś ważny w okolicy umarł na covida to mieszkańcy się zwykle szczepią. U nich bowiem dotąd działa autorytet wiejski, podglądają lokalne autorytety.

Człowieka nie widać tylko punktowo w rezerwacie w Białowieży. Na wsi(nie mylić z fabrykami zoologicznymi dla niepoznaki zwanymi fermami) nadal widać przyrodę i zharmonizowanie ludzkiej pracy z przyrodą. W mieście w większości jest beton, szkło i plastik.

Jak się patrzy na ta mapkę to widać że w większości tereny głosujące w przeszłości na PiS nie chcą się szczepić, to może źle wróżyć PiSowcom w następnych wyborach. Inshallah.

Ludzie mieszkający na wsi mniej dbają o swoje zdrowie a poza tym są niezwykle praktyczni. Zaszczepią psa, zwierzęta domowe, bo to ma przełożenie na dochody. Pies jest pracownikiem gospodarstwa. Nauczyli się pozyskiwać wysokie plony dzięki nowym technologiom, więc je wdrożą lub odpadną z konkurencji. Są przyzwyczajeni, że całą papierologię ktoś za nich robił. Są konserwatywni, więc w nowym nie zobaczą nic atrakcyjnego. Przy szczepieniach należy podejmować samodzielnie decyzję. Po co się szczepić skoro nikt w okolicy nie umarł? Mieszka z dala od sąsiadów. Kiedy umrze pani nauczycielka, ksiądz, wójt to mają czarno na białym, że szczepić się warto. Cała wieś zmienia zdanie.
Zagłosują na tych, którzy im więcej obiecają. Wieś się powoli zmienia. Rodzinne gospodarstwo 300 ha staje się możliwe do ogarnięcia. Nie ma więc wokół sąsiadów, chyba, że wieś to ulicówka.

Tylko wypunktowałem pokazując bzdurność kolejnej tezy Wespecjana. Można powiedzieć jak zwykle i na tym samym poziomie i bez jakiejkolwiek wiedzy. Ale tez jak zwykle idzie w zaparte

To, że pochodzi ktoś ze wsi nie oznacza, że zna tę wieś. Zna swoją wieś i to ze swoich i rodziny obserwacji. Zapomina też o tym, że dzieci rolników wyprowadziły się do miast i przyjeżdżają na wieś już zaszczepione. Wieś to także nie tylko chłopi, ale wykształceni ludzie, którzy z tradycyjną wiejską mentalnością mają niewiele wspólnego. Jest ich liczebnie mało, ale to producenci, z którymi negocjuje się umowy. Mogą być wyszczepieni, ale liczebnie niewiele zmieniają w gminie.
Bez pogłębionych badań można uprawiać gdybologię.

Merss ale to do mnie?

Wespecjan wspominał, że pochodzi ze wsi.

Szczepionki przeciw covid nie są bezpieczne. Nie powtarzajcie, proszę, tych propagandowych kłamstw o ich bezpieczeństwie. Popatrzcie na statystyki w USA. Tam wyszczepiono ok. 65% dorosłej populacji i od niedawna szczepi się już dzieci od 12 roku życia.
Od 14 grudnia do 11 czerwca, czyli w okresie 6 miesięcy, zaraportowano 358 379 NOP-ów, w tym 5 993 zgony i 29 871 poważnych obrażeń, przy czym 23% zgonów miało miejsce w ciągu 48 godzin od szczepienia, 16% w ciągu 24 godzin, a 38% zmarłych zachorowało w ciągu 48 godzin po przyjęciu szczepionki. W grupie 12-17 lat zmarło 7 dzieci, a 271 doznało poważnych obrażeń.

https://childrenshealthdefense.org/defe ... _term=home

Dla porównania. W 1976 roku wprowadzono masowe szczepienia w USA przeciw świńskiej grypie, wyszczepiając 25% ludności. Akcję wstrzymano po 50 zgonach.

Wiem, wiem, po zakażeniu też można umrzeć i mieć poważne skutki uboczne. Ale niech każdy, kto chce się zaszczepić przynajmniej wie, że podejmuje ryzyko i to niemałe. Nie wmawiajcie ludziom, że przyjmują bezpieczny preparat.

Przeciez nikt nie mowi ludziom ze szczepionki, ani jakiekolwiek lekarstwa sa absolutnie bezpieczne, w kazdej reklamie telewizyjnej masz ostrzezenie o tym.
Przeciez jest to tylko rachunek mniejszego ryzyka, ktore daja szczepionki.
30 tys powaznych NOPow dla 306 mln dawek uwazam za swietny wynik. Problem w tym ze 306 mln to dla wiekszosci ludzi liczba kompletnie abstrakcyjna, a 30 tys wyobrazalna tak samo jak 6 tys smierci. Biorac jednak pod uwage ze ilosc smierci w Stanach z powodu Covid dobija do 600 tys ludzi ( co jest wiecej niz w obu wojnach swiatowych ) to wydaje mi sie ze wynik nie jest najgorszy na szczepionke ktora musiala powstac bardzo szybko.

Jak poinformowało CDC, w USA wystąpiło zwiększenie zachorowań na wirusa RSV. Trzeba mieć zatem świadomość, że pojawiająca się infekcja, chociaż przypominająca symptomami koronawirusa, niekoniecznie musi nim być. Sama tego właśnie doświadczam. Parę dni temu chwyciła mnie parogodzinna gorączka, łamanie w kościach, najgorsze było to, że w pewnym momencie przestałam wyczuwać moje perfumy, smak jakby zanikł. Nadzieję dawało zaflegmienie w gardle. Dwa testy u lekarza zaprzeczyły infekcji COVID-19. Nie wiem, czy to RSV czy coś innego, ale tak czy siak, przechodzi się po rodzinie i na razie nie widzę zagrożenia. Emocje jednak pojawiły się, zwłaszcza, że nie wiem, gdzie mogłam wirusa złapać. Może to jakiś wirus uśpiony w organizmie, który aktywował się od ostrego słońca, na które ostatnio przez dłuższy czas się wystawialiśmy. Do szkoły dzieci znowu trzeba będzie dostarczyć dowody w postaci negatywnych testów laboratoryjnych na COVID-19.