Czerpiemy wiedzę z różnych źródeł. To co tu nam suflujesz to jest typowa wiedza youtubowa wołająca nie patrzcie, nie myślcie, wierzcie w aktualny przekaz władzy choćby wczorajszy różnił się o 180 stopni.

Nie. To jest po prostu wiedza - w przeciwieństwie do foliarskich "rewelacji".

A coś poza obrażaniem ludzi i wyzywaniem ich od foliarzy Pan ma? Ci ludzie potrafią sięgnąć do mediów innych niż reżimowe, proszę ich przynajmniej za to uszanować.

Medialne bajki o "zbawczych" szczepionkach chyba się sypią:
“Całkowita porażka” czyli dlaczego wciąż to wstrzykujemy
Anglia: Wskaźnik umieralności zaszczepionych, poniżej 60 lat – 2 razy wyższy niż niezaszczepionych
Badania CDC: zaszczepieni i niezaszczepieni rozprzestrzeniają wirusa w takim samym stopniu

Kowidianizm nie weryfikuje metodami naukowymi(!) danych które cały czas się pojawiają. Kowidianizm jest religią ponieważ każda informacja sprzeczna z dogmatami wiary jest natychmiast negowana i dostaje łatkę foliarstwa czy teorii spiskowej. Ma też swoich kapłanów i fanatycznych wyznawców. Można posiłkować się artykułami z najbardziej prestiżowych pism medycznych, badaniami publikowanymi przez uniwersytety, a i tak zdaniem fanatyków źródłem będą kanały YT płaskoziemców.

Nie rób z siebie większego ignoranta niż jesteś.

Owszem, dane są weryfikowane.
Problemem nie jest weryfikacja - którą jak najbardziej zarówno epidemiologia jak i medycyna sie zajmuje, tylko ludzie, którzy łapią pojedyncze pomiary statystyczne i w ignorancki sposób je interpretują pod tezę swojego foliarskiego wyznania.

Mistrz ciętej riposty po prostu
Koniecznie chciałeś coś napisać, ale niestety nie miałeś nic do powiedzenia...


Jakie źródło, takie wyniki

Pisowski minister przyznaje, że możliwość weryfikowania koronapaszportów pracowników to segregacja, ale "uzasadniona"
Czy kowidanie są naprawdę tak ślepi, że nie widzą, że tego typu rozwiązania dają możliwość obchodzenia każdego prawa, które ma nas chronić przed tyranią i samowolą władzy? Wystarczy powołać się na "szczególną sytuację". A rozstrzygnięcie, jaka sytuacja jest "szczególna" pozostaje w gestii rządu, który bez wprowadzania rozwiązań prawnych przewidzianych w Konstytucji, de facto kawałek po kawałku odbiera ludziom prawa obywatelskie przy aplauzie pożytecznych idiotów, którzy cieszą się, że czymś się rozjuszyło "antyszczepionkowców". Tylko dziś chodzi o szczepionkę na kowida, a rozwiązanie i precedens umożliwiający pracodawcy wgląd w dane medyczne pozostanie.

Jeszcze rzut oka na Węgry
https://pch24.pl/viktor-orban-o-antyszc ... albo-umra/
Spójrzcie jak szybko Orban, który przed tą hucpą był takim symbolem oporu wobec globalistów przedzierzgnął się w prymusa międzynarodówki kowidowej. Big Pharma pewnie słono się wykosztowała na kupienie tzw. "klasy politycznej" w tylu krajach, ale była to nad wyraz opłacalna inwestycja.

Każdy przepis można źle wykorzystać (ileż okazji do nadużyć daje możliwość wystawiania mandatów przez drogówkę!).
To żaden argument przeciw wprowadzeniu uczciwych zasad - takich, by za swoją głupotę cierpieli ją posiadający, a nie ich otoczenie.

Porównanie ponad dwuktornie zwiększonego ryzyka ataku serca od preparatów na chorobę z wyleczalnością ponad 99% - do efektów ubocznych aspiryny ośmiesza cię. Nie rozumiesz tematu, próbujesz kpinkami zakryć fakty i strugasz eksperta wyuczonego na propagandzie. Jesteś bezwstydny, bo popisujesz się swoją ignorancją. Dlatego mówię, czasami milczenie jest złotem.

Przypadek Orbana jest szokujący.

Mylisz się. Nie przypadkowo podałem Aspirynę.
Poczytaj trochę - i to nie artykuły rozpoczynające się od "Kowidowcy są ślepi" tylko coś poważniejszego

Aha, wracasz uparcie do powtarzania bzdur o tym, że niezaszczepieni są groźniejsi dla otoczenia... Jakoś do tej pory nie dowiedziałem się, kto odpowiada za te wszystkie rekordowe słupki zakażeń w krajach wyszczepionych w 90%. I nadal nie wiem czego się tak boisz, skoro sam przyjąłeś szczepionkę, w której moc wierzysz?

Wiesz co, może zamiast wprowadzać totalitaryzm sanitarny, po prostu przestrzegać zdrowych zasad, np. takich że nie przychodzisz do roboty jak masz objawy jakiegokolwiek zakażenia, żeby nie narazić kolegów. Bo idąc Twoim tokiem rozumowania, może należałoby jakoś dyskryminować osoby, które stosują nieodpowiednią dietę, nie uprawiają sportu, nie przyjmują witamin - przecież wszystkie te czynniki mają wpływ na to, że odporność takiego ziomka jest niższa i ma on większe szanse złapać infekcję. Ale nie każesz się ludziom w pracy spowiadać z tego, czy jedzą sałatki i owoce, czy ćwiczą dostatecznie dużo, czy łykają witaminę C itd. I nie separujesz ich na tej podstawie od reszty pracowników. No, chyba, że jesteś również za takim stopniem ingerencji w czyjeś życie. Wtedy nie mam więcej pytań - możesz podać sobie rękę z panią Spurek.

Zaś co do złego wykorzystywania przepisów - szkopuł w tym, że "złe wykorzystywanie" leży u sedna samego pomysłu. Nie ma dobrego i złego sposobu wykorzystania takiego narzędzia, bo to jest pomysł fatalny sam w sobie. Pracodawca nie może mieć wglądu w dane medyczne pracownika i na tej podstawie dopuszczać go do pracy lub nie. Pracodawca, owszem, potrzebuje zaświadczenia czy jego pracownik jest zdolny do pracy i dostaje taką informację od lekarza medycyny pracy, ale bez szczegółowych danych o tym na co ktoś się ewentualnie leczy i przy pomocy jakich medykamentów. A szczepienie na kowid lub jego brak nie mają wpływu na zdolność do pracy. To, czemu tak ochoczo przyklaskujesz to jest projekt z gruntu obrzydliwy, odzierający pracownika z prawa do prywatności i tajemnicy lekarskiej.

Oczywiście, że nie zaszczepieni są groźni dla otoczenia; zarówno w tym sensie, że kontakt z osobą potencjalnie bardziej narażoną na zachorowanie jest niebezpieczny jak i dlatego, że stanowią rezerwuar w którym następują mutacje wirusa.

Niestety, zasady "jak się źle czujesz to nie przychodź" dobre są na przeziębienie, a nie na covid. Zwłaszcza, że pewna część zachorowań przebiega bez klasycznych objawów.

Przestańcie już tworzyć swoje niedouczone "recepty" - w zwalczaniu epidemii ważne jest stosowanie się do zaleceń sanitarnych a nie niedouczone mędrkowanie.
Nie dośc że sami grzęźniecie w antyszczepionkowej bzdurze, to jeszcze macie pretensje, że w te Wasze androny nie wierzą inni, którzy nie maja ochoty narażać się na zachorowanie z powodu Waszego warcholstwa.

Czyli nie dostanę konkretnej odpowiedzi na kilka prostych pytań, tylko tradycyjnie zaklinanie rzeczywistości i powtarzanie bredni o wielkim niebezpieczeństwie ze strony niezaszczepionych. Ciekawe, że chorujący zaszczepieni (tak, tak, są tacy) nie stanowią "rezerwuaru mutacji", że przychodząc do pracy z katarem i kaszlem (bo przecież oni na kwarantannie siedzieć nie muszą) są bezpieczni dla otoczenia... Absurd goni absurd, ale narracja musi się zgadzać, więc lepiej nie zaprzątać tym sobie głowy.