Pisior nie jest zdolny do konkretnych działań idących po linii.


Żebyś miał deprawację musi być wcześniej jakieś prawo.

2. poruszacie się tu w sferze mitów. Szerokie kręgi społeczne chciały by być zmolestowane przez milfkę w szkole.

Chyba wiekszy bylby pozytek, gdyby juz na oddzialach polozniczych uczyli noworodki zalatwiac sie do nocnika.

Kontrowersyjna teza, która wymagałaby jakiegoś rozwinięcia i uzasadnienia, żeby się do niej w ogóle móc ustosunkować.

Noszenie futra nie jest potrzebą życiową, jest zachcianką, bez której zaspokojenia człowiek nic nie traci. Nawet jeśli ją uznać za sposób zaspokajania potrzeby szacunku i uznania (posiłkując się piramidą Maslowa), to łatwo można ją wymienić na inny sposób uzyskiwania tego uznania. Lewaki poprzez nagonkę na nosicieli futer właśnie się do tej dobrej zmiany przyczyniają.

Myślałam, że to oczywiste. Dla zaspokojenia próżności świadomie narażają zwierzęta na niepotrzebną krzywdę.

A ja uważam, że powinny być kierować do wszystkich. Owszem, powinny uczulać właścicieli psów, że to na nich spoczywa głównie odpowiedzialność, ale z drugiej strony zachęcać innych do wzięcia współodpowiedzialności za ten problem. Ponieważ psy stanowią naturalną część naszego ludzkiego krajobrazu, problem psów jest problemem ludzi.

Z tego co pamiętam z moich zajęć WDŻWR oraz lekcji przyrody/biologii - wszystkie te aspekty były poruszane podczas edukacji szkolnej z wyjątkiem technicznych aspektów stosunku. Rzeczywiście, szczególnie w epoce propagandy zboczeń, warto młodzież uczulić na niebezpieczeństwo tkwiące w różnych praktykach seksualnych typu seks analny, fisting etc. Poza chorobami wenerycznymi inne czynniki ryzyka były pominięte.

Prawo Chrystusa.

Człowiek jest w stanie z powodzeniem zrezygnować z jedzenia mięsa bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Uzasadnieniem są przykłady osób, które tak zrobiły. Oczywiście wymaga to wysiłku, ale da się.

Problem w tym, że nagonka lewaków jest bardzo wybiórcza. Popieram obronę praw zwierząt, ale uważam jednocześnie, że aby mieć prawo krytykować głupie pindy, trzeba najpierw samemu zrezygnować z mięsa oraz skóry produkowanych w fermach oraz rzeźniach, które nie spełniają żadnych humanitarnych norm, kosmetyków testowanych na zwierzętach, czyli praktycznie wszystkich popularnych, sprzeciwiać się części przeprowadzanych na zwierzętach badań naukowych ani nie kupować produktów, których produkcja wiąże się z niszczeniem środowiska. Tego wszystkiego jakoś lewactwo nie dostrzega. Bogactwo innych też zawsze kuło ich w oczy.

Używasz kremów testowanych dermatologicznie albo kupujesz mięso w supermarketach pomimo, że stać Cię na ekologiczne? Jeśli tak to dla własnej próżności lub lenistwa narażasz zwierzęta na niepotrzebna krzywdę.
Każdy tak robi i nie krytykuję Cię za to, tylko chcę zwrócić uwagę, że nie tędy droga.
Przypomnę też, że norki podczas hodowli ani podczas zabijania wcale nie musza cierpieć, a bez tej hodowli po prostu by nie istniały.

Jeśli czujesz, że dzięki zajęciom z WDŻ naprawdę nabyłaś rzetelną, obszerną i użyteczną wiedzę na temat seksu, to ok, pozazdrościć nauczycielki. Naprawdę nie spotkałaś się wśród znajomych (lub obcych) z ogromnymi brakami w tej dziedzinie? Takimi, które nie uszłyby płazem gdyby chodziło o inny przedmiot szkolny? Ja słyszałem np. wątpliwości czy od palcówki można zajść w ciążę, pogląd, że miesiączka u kobiety trwa przez miesiąc a prostata to choroba (Jeden z forumowiczów upierał się nawet, że jest to mięsień ). O mniej oczywistych kwestiach jak to, że prezerwatywa nie chroni w 100% ani przed ciążą ani przed chorobami, nie da się zarazić kiłą pływając w basenie albo gdzie znajduje się łechtaczka, nawet nie wspominam. Tego ostatniego nie wiedzą nawet wszystkie kobiety.

To może jedynie dowodzić tego, że są ludzie, którzy mogą przetrwać nie jedząc mięsa. Przy czym odsetek takich osób trudno oszacować, ponieważ większość zdeklarowanych wegetarian wpierdziela choć raz na jakiś czas mięso. Mam taką koleżankę w pracy (ona akurat nie jest hipokrytką, mówi o tym otwarcie), która na co dzień nie je mięsa, ale tak raz na miesiąc/2 miesiące wcina tatar. Jej organizm domaga się mięsa. Każdy ze znanych mi uczciwych znajomych na diecie wege przyznaje, że ma potrzebę jedzenia mięsa, którą stara się maksymalnie powściągać.
Ponadto, kiedy rozmawiamy o potrzebie jedzenia mięsa trzeba uwzględnić długofalowe skutki niejedzenia mięsa oraz ich wpływ na jakość życia (nie mam na myśli tylko zdrowia ale również np. zdolności umysłowych). Często słyszę od osób z epizodem wege, że w którymś momencie wylądowali w szpitalu (czasem pomimo konsultacji z dietetykiem). Sama po sobie natomiast zauważyłam, że na diecie bezmięsnej gorzej mi się myśli, mam poczucie, że spada mi IQ, stąd jestem ciekawa, czy aby przynajmniej w przypadku niektórych osób odstawienie mięsa nie obniża inteligencji.
Stąd napisałam, że teza, że człowiek nie potrzebuje mięsa jest kontrowersyjna. Wydaje mi się, że to problem dużo bardziej złożony, niż to przedstawiają propagatorzy diety wege.

Praktycznie wszyscy moi znajomi lewacy wręcz do porzygu te kwestie poruszają i przynajmniej częściowo stosują się do bardziej świadomego i humanitarnego stylu życia, więc nie bardzo rozumiem Twoje pretensje. Natomiast prawaccy znajomi (również w większości) ww. kwestie mają w 4 literach i jedyne co potrafią, to robić memy o aktorce, która staje w obronie karpi. Tak jak rozumiem krytykę lewaków, że czasem robią z igły widły i źle stawiają akcenty, tak merytoryczną odpowiedź na ten nadmierny emocjonalizm z prawej strony widziałabym jako właśnie taką racjonalną analizę problemu praw zwierząt, tymczasem prawa strona potrafi tylko się wyśmiewać z tych gupich lewakuf i namawiać do siekania karpi i ochoczego petardowania na pohybel lefakom.

W ogóle nie używam kremów i nie kupuję mięsa w supermarketach, więc jak widzisz nie każdy tak robi i nie masz powodu, żeby mi okazywać w tym względzie wyrozumiałość. Mam nadzieję, że nie zrobiło Ci się szczególnie przykro z tego powodu.

Bydło za ogrodzeniem wcale nie musi cierpieć ani podczas hodowli, ani podczas zabijania, ale otwórz mu drzwi, a wyleci i jedyne co będzie je motywowało do powrotu jest brak umiejętności poradzenia sobie na wolności. Niewolenie zwierząt jest krzywdą samą w sobie. Lepiej dla niego, żeby nigdy nie zaistniało. Jedyne co usprawiedliwia hodowlę zwierząt jest realna potrzeba człowieka.

Tego typu rzeczy słyszę tylko w formie żartobliwych anegdot, memów, demotywatorów itp. W rzeczywistości nigdy się z tym nie spotkałam, poza tym przykładem z prezerwatywą. Stąd wydawało mi się, że problem jest wydumany, ale może akurat miałam szczęście tego typu rzeczy nie słyszeć.
I nie chodzi mi o to, że wiedzę zdobyłam na zajęciach WDŻWR, ale również tam te kwestie były poruszane (szczególnie antykoncepcja, choroby weneryczne), anatomia była chyba wystarczająco szczegółowo omówiona na biologii, również nieszczęsna łechtaczka.

Subiektywne

Napisałem wcześniej, że "żaden normalny rodzic nie może zgodzić się na deprawowanie swojego dziecka, czy to w szkole, czy poza szkołą." W sensie, że nie mogą się na to godzić chrześcijanie. Ty na to, że aby była deprawacja, musi być wcześniej jakieś prawo. Ja na to, że jest Prawo Chrystusa. Ty na to, że subiektywne. Nudzi ci się, i tyle. Psujesz wątek.

Wywodzisz zatem, że niechrześcijanie są nienormalni. Śmiałe. Natomiast w społeczeństwie obecnym są też obecni różni tam tacy ci.

Temat teologiczny odnośnie Boga i diabła załóż w osobnym wątku , to wtedy porozmawiamy, bo Twoje splycenie tej kwestii do tego, żeby się ludzie przekonali jaki diabeł jest zły imho to zwykłe uproszczenie i splycenie.

A odnośnie mojego pytania Twoja odpowiedź sprowadza się do tego, że PIS traktuje problem instrumentalnie w ogóle nie chcąc go wyeliminować, rozwiązać, a wykorzystuje jako prosty łatwy temat w walce politycznej czyli nie chodzi o to by złapać ale by gonić króliczka. Imho Twoja odpowiedź jest trafna, właśnie o to idzie w tej politycznej grze PIS-owi a , że jednocześnie zagrożone są dzieci seksualizacja w szkole , a ( piiiip) z tym .

Do takich jak ty trzeba dużo cierpliwości i troski. Napisałem wcześniej, że "żaden normalny rodzic nie może zgodzić się na deprawowanie swojego dziecka, czy to w szkole, czy poza szkołą." W sensie, że nie mogą się na to godzić chrześcijanie, bo gdyby się godzili (znając Prawo Chrystusa), nie zasługiwaliby na miano normalnych rodziców i normalnych chrześcijan.

A to, czy niechrześcijanie są nienormalni, to też rozwojowy temat. Czy negacja własnego Stwórcy jest czymś normalnym? Czy negacja dobrego obiektywnie Prawa Chrystusa jest czymś normalnym?

@Kosiarz

Na Twój post odpowiedział za mnie WeźSieTato , nie będę więc powielać. Dodam jedynie, że ponieważ jesteśmy częścią UE, to żeby UE mogło coś podpisywać jako całość muszą się zgodzić na to wszystkie państwa członkowskie , a żeby to co podpisne mogło wejść w życie w UE to każde państwo członkowskie musi to ratyfikować. My już to zrobiliśmy i jak wynika z odpowiedzi rządu nie zamierzamy się wycofywać, a cała "walka" PIS z kartą Prezydenta Wawy obliczona jest na to , by gonić króliczka. Nic i nikt w Polsce nie musi się przekonywać do czego to prowadzi, bo mamy odpowiedź na Zachodzie, tak że argument z gotowaniem żaby upada.

Nie rozumiem. Co chcesz przez to powiedzieć?

Tak, uważam że jest to strategia przyjęta przez PiS.
I wydaje mi się, że jest ona całkiem słuszna.
Najpierw należy pozwolić by zło się zamanifestowało, by ludzie mogli zobaczyć jakie jest groźne i do czego prowadzi.

Że pisiory nie narobią. Nie umiom niczego konkretnego zdziałać.