I pewnie dlatego, 20 lat temu praktykowano powszechnie ospa party, a grypa traktowana była jak pryszcz, a dziś straszy się nas epidemiami chorób, które zwykle nie wiążą się z żadnymi poważnymi objawami. Co jest szczególnie zastanawiające, kiedy ponoć medycyna idzie do przodu, więc na logikę: dzisiaj te wszystkie choroby powinny w naszych oczach być postrzegane jako coraz mniej niebezpieczne (łatwiej je leczyć).

Propaganda proszczepionkowa opiera się przede wszystkim na nienaukowej i niczym nie uzasadnionej teorii "szczepionkowej odporności stadnej". I na podstawie tego zabobonu wprowadza się przymus szczepień, łamiący prawa człowieka. Gdzie to rozum? Gdzie logika?

Pelikanie,

upraszczasz i bagatelizujesz problem. Owszem, pewne choroby przechodzone we wczesnej młodości nie są groźne(na ogół) i zapewniają odporność w późniejszym okresie. Ale są i takie na które nie chciałabyś chorować.
Na pewno znasz ten przypadek:

Jemu choroba nie zniszczyła życia, ani kariery, choć pewnie jej skutki były uciążliwe, ale tysiącom dzieci w tamtym okresie odbierała życie, albo zmieniała je w koszmar. Nie możesz tych faktów kwestionować.

Podzielę się z Tobą osobistym doświadczeniem. Moja kuzynka została w wyniku zaczepienia wadliwą szczepionką zarażona tym samym wirusem i pomimo rozpaczliwych wysiłków rodziców zmarła w wieku trzech lat. Dotyczyło to sporej grupy dzieci i było w swoim czasie głośną aferą.
Nawet znając ten przypadek i rozumiejąc zagrożenie wynikające ze szczepień lepiej niż inni, przez myśl mi nie przejdzie, żeby podważać ich zasadność. Zaszczepiłem swoje dzieci i zrobiłem to bez wahania i większych obaw.

Nikt nie podważa zasadności szczepień. My sceptycy szczepionkowi podważamy zasadność przymusu szczepień. Mam nadzieję, że rozumiesz tę "subtelną" różnicę, szczególnie że sam doskonale wiesz, że szczepienia wiążą się z ryzykiem.

Przecież te dwa badania nie są takimi jedynymi, spokojnie.

A co jeśli naprawdę nie istnieje?

I są badania naukowe im przeczące.

Ale żeby ignorować badania naukowe im przeczące?

Czyjeś prywatne przewrażliwienie połączone z brakami w wiedzy nie jest wystarczającą przesłanką. Moja mama ma pewien instynkt macierzyński, ale też ma skłonności, gdy mówi, do podkreślenia jakiejś rzeczy 10 razy więcej, niż trzeba i czasami to też prowadzi do przekoloryzowania jakiejś historii, którą opowiada.

Jeżeli ktoś, kto się na tym zna, zauważy, że dane badanie jest niezgodne z metodami naukowymi, ma prawo go nie uznawać.

Wyznaję zasadę życiową, że profilaktyka jest lepsza od leczenia i medycyna chyba też to praktykuje.

Jeżeli szczepienia są skuteczne, co ten przymus zmienia? Mamy pozwolić jakiemuś człowiekowi być może nawet umrzeć na daną chorobę, bo nie chciał się zaszczepić?

Bardzo zgodzę się z exeterem. Ludzie dzisiejszych czasów nie widzieli ospy prawdziwej, nie wiedzą, jak wyglądają żelazne płuca, które musieli znosić chorzy na polio, nie widzieli chorych na krztusiec. Teraz bardzo się ludzi przestrzega przed AIDS i HIV. Ciekawe, czy gdyby wynaleziono szczepionkę na HIV i by działała, jakieś kolejne powiedzmy 100 lat później kolejni antyszczepionkowcy (chociaż najlepiej to by było, żeby ten problem rozwiązać) ignorowaliby ten fakt, "bo to wcale tak nie było" (podobnie jak teraz z ospą prawdziwą)?

Lepiej dmuchać na zimne. Czyli jeśli są przesłanki przemawiające za tym, że związek istnieje, to należy temat zbadać, a nie udawać, że nie ma problemu.

Jak w każdej dziedzinie naukowej. Czemu akurat w przypadku szczepionek uwzględnia się tylko te proszczepionkowe? Nie wzbudza to Twoich podejrzeń?

Generalnie, to udowadnia się istnienie związku, a nie nieistnienie. Te, badania na które się powołujesz, nie udowadniają nie istnienia związku, tylko tego związku nie wykazują. Mam nadzieję, że rozumiesz różnicę?

Oczywiście, że nie jest wystarczająca przesłanką. Dlatego zawracam uwagę na badania naukowe, które tę przesłanką mocno uwiarygodniają.

Owszem, ale najpierw niech się z tymi badaniami zapozna i wykaże te rzekome błędy.

Ja też. Dlatego wolę niejedną chorobę zakaźną przejść w dzieciństwie, dzięki czemu uniknę poważnych powikłań, jeśli zachoruję na nią w wieku dorosłym oraz zmniejszyć ryzyko zachorowania np. na nowotwory, alergie, czy stwardnienie rozsiane, ponieważ są badania, które wykazują, że przejście różnych chorób zakaźnych zmniejsza ryzyko wystąpienia tych chorób.

Brak przymusu to odpowiedzialność. Rodzic przymuszany do szczepień, nie zastanawia się nad tym, czy szczepienia się bezpieczne. Jak mus, to mus. Nawet mu do głowy nie przyjdzie, że się go systemowo zmusza do czegoś, co jest obarczone ryzykiem. Natomiast, kiedy rodzic ma wybór, to wówczas już 100 razy pomyśli, sprawdzi, skonsultuje z kim trzeba, zanim podejmie decyzje. Ty nie chcesz komuś pozwolić umrzeć na chorobę zakaźną, a chcesz zmuszać np. mnie do ryzykowania tym, że moje dziecko umrze pod wpływem szczepienia albo ciężko zachoruje na autyzm lub w późniejszym wieku zachoruje na złośliwy nowotwór, bo nie przechorowało jakiejś choroby.

Skoro Wam tylko przeszkadza przymus, to dlaczego nie szczepicie swoich dzieci?

A skąd masz informacje o tym, że nie szczepimy swoich dzieci?

A szczepicie?

Niektórzy z nas szczepią, a niektórzy nie. Jedni szczepią na wszystko, inni na niektóre choroby albo wcale.

Skoro nikt z Was nie podważa zasadności szczepień, to jak to jest, że część z Was szczepi wybiórczo lub nie szczepi wcale?

Ponieważ do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie. Są przypadki, gdzie lepiej szczepić, a są takie, gdzie lepiej nie szczepić. Poza tym, często podkreślamy, że największym problemem w kwestii szczepionek nie jest sama idea szczepień, tylko toksyczność ich składników oraz moment podawania szczepionek (absurdalne jest np. podawanie szczepień w 1 dobie życia). Gdyby zaczęto produkować szczepionki nie zawierające toksyn oraz zmodyfikowano kalendarz szczepień, to na pewno wielu z nas podeszłoby do szczepień z większą ufnością.

Zgodnie z aktualną wiedzą medyczną tak być powinno.

A nie przeszkadza Wam, że wielokrotnie więcej toksyn przyjmujecie w pożywieniu?

Oczywiście, że nie przeszkadza. Widzisz, szczepienia to chochoł, na którym uzewnętrzniają swój lęk przed współczesnym światem. Nie mogą nic zrobić z tym, że żyją w świecie wypełnionym falami elektromagnetycznymi, powietrzem zawierającym toksyny i niezbyt zdrową żywnością, a w dodatku z lekarzami diagnozującymi więcej chorób, więc stworzyli cel zastępczy do wyeliminowania: szczepienia.

A niestety nie jest. Szczepi się wszystko jak leci, z maleńkimi wyjątkami

Najpierw udowodnij, że rzeczywiście przyjmujemy, więcej toksyn w pożywieniu oraz że toksyny mają równie destrukcyjny wpływ na nasz organizm jak toksyny szczepionkowe, która dostają się do organizmu dziecka, u którego nie ma jeszcze bariery krew-mózg. Cały syf idzie pod czachę.

Bałtyk to jedno wielkie złomowisko, cmentarzysko i siedlisko toksycznych odpadów i ścieków.
Grozi nam katastrofa ekologiczna. Na dnie leży Franken- niemiecki tankowiec z czasów drugiej wojny światowej, a w nim tysiące litrów paliwa.
Nie wspomnę o tym że ryby bałtyckie zawierają także rtęć.
Rybki są takie zdrowe! Zalecane kobietom w ciąży i karmiącym