tomek87 powiedział tylko, że stan prawny w sprawie aborcji powinien pozostać, ale to jeszcze nie oznacza, że tomek87 popiera zabijanie nienarodzonych.

Niestety, ale temu właśnie równa się popieranie obecnego stanu prawnego.

To nie tak. Po pierwsze, osobiście nie chciałbym nigdy postawiony przed uczestnictwem w żadnej formie w jakiejkolwiek aborcji. Pytany o taką możliwość przez kobietę poinformowałbym wyłącznie o aktualnym stanie prawnym i ewentualnie, doradziłbym poszukanie pomocy w odpowiednim miejscu (poradnia ginekologiczna).

Płód, który nie ma szansy dotrwać do porodu, moim zdaniem niepotrzebnie wycieńcza organizm matki. Mniejszym cierpieniem dla niego i dla matki byłoby wtedy wcześniejsze zakończenie takiej ciąży. Oczywiście w żadnym wypadku nie podciągałbym pod to "drobnych" wad, jak głuchota, czy zespół Downa, ale tylko choroby stale letalne w bardzo wczesnym etapie życia dziecka.

Przypadek gwałtu jest dużo trudniejszy. Kiedyś byłem też zdania, że nie powinno być to dopuszczone, ale nawet nie umiem sobie wyobrazić, co może czuć poszkodowana kobieta w takiej sytuacji. Uważam, że jeśli jej sumienie jest w stanie przyjąć taką decyzję i istnieją ginekolodzy, którzy są gotowi podjąć się zakończenia ciąży (we wczesnych etapach może być tylko farmakologiczna), to świeckie państwo nie powinno tego zakazywać.

Ślicznie uciszasz sumienie unikając frazy "zabicie człowieka" przez zastąpienie jest tekstami "zakończenie ciąży" czy pisanie o "płodzie".

Pamiętam jak swego czasu Medieval_Man tłumaczył, że polityczna praxis w duchu encykliki Evangelium Vita, w pewnych okolicznościach może uzasadniać nienaruszanie kompromisu aborcyjnego.

Osobiście zawsze udowadniam ludziom, z którymi rozmawiam w kraju, gdzie mieszkam, a gdzie aborcja "na życzenie" jest dozwolona, że to jednak jest nowe życie ludzkie, które choć nierozwinięte jeszcze, ale ma cały potencjał, by bez ingerencji stać się indywidualnym człowiekiem.

Widać, że przesiąknąłeś aborcyjną propagandą, skoro dla Ciebie człowiek przed narodzeniem nie jest jeszcze człowiekiem, a tylko czymś, co jedynie "ma cały potencjał, by bez ingerencji stać się indywidualnym człowiekiem."
Przykro patrzeć. Nie dziwne, że nie widzisz konfliktu między "nie zabijaj" i tzw. "kompromisem aborcyjnym".

Zadziwiające są ścieżki jakimi chadzają umysły katolików w pełnej łączności. W tej konkretnej sprawie - aborcji - okazuje się że piąte przykazanie to bezwzględny zakaz pozbawiania życia. Ale były na tym forum dyskusje w których ci sami katolicy w pełnej łączności przekonywali że tak naprawdę ten zakaz nie jest bezwzględny, gdyż w pierwotnej formie brzmiał nie morduj, co jakoby stanowiło istotną różnicę i zostawiało jakąś furtkę do zabijania.

Owszem. W hebrajskim zakaz brzmi "nie morduj" wskazując dokładnie o co w nim chodzi. Tradycyjny przekład "nie zabijaj" nie jest zbyt dokładny i pozwala na rozciąganie go do granic możliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że zabicie bezbronnego człowieka, który nie zrobił niczego złego, jest morderstwem, a zezwolenie na aborcję jest prawnym zezwoleniem na morderstwo.

Na czym polega różnica pomiędzy zabijaniem a mordowaniem?

Dla nieboszczyka żadna, ale zapewne ma to jakieś znaczenie dla kogoś kto chce zagłuszyć sumienie.

Przykro mi, pelikan, ale ja nie tłumaczę podstaw. Jak tego nie wiesz, to może pora wrócić do szkoły?

Np. abortowanie płoda, który zostanie wykorzystany do produkcji szczepionki jest tylko zabójstwem (bo dla wyższych celów) a abortowanie płoda, który zostanie utylizowany jest morderstwem?
Dobrze myślę?

Nie. Próbuj dalej. Może za parę lat...

Nie morduj też zostawia pole do interpretacji. Mianowicie w kwestii bezbronności i niewinności zabijanego człowieka. Jeśli ciąża zagraża życiu matki, a my zabronimy jej ochrony swojego życia, to czy to też nie będzie morderstwo? Nie sądzę żeby to był łatwy dylemat, czyje życie jest więcej warte, i kto jest bardziej niewinny: zabijane dziecko czy zabijana matka. Jednak mam wrażenie że zwolennicy całkowitego zakazu aborcji jakoś o tym nie chcą myśleć.