Nie w naszym kraju, gdzie jedyna 100% pewna metoda antykoncepcji (podwiązanie jajowodów) jest prawnie zakazana.

A poza tym jeszcze dochodzą gwałty małżeńskie, czy inne formy wymuszonego współżycia.
Do tego naprawdę mizerna wiedza o seksualności, czy nawet rozwoju płciowym.

jedyną pewną metodą antykoncepcji jest szklanka wody... nie przed, nie po, ale zamiast... czyli wstrzemięźliwość seksualna.
Pozostałe kwestie to inna kategoria problemów - edukacja jest potrzebna jak najbardziej, szacunek w małżeństwie też itd. ale nie dają one prawa do zabicia innego życia ludzkiego.

Tak się składa, że... nie Wstrzemięźliwość, wstrzemięźliwością, ale seks ma również inne funkcje niż rozmnażanie. Szklanka wody to może być zamiast herbaty, nie zamiast seksu.
Nie będę się tu rozwodzić nad tym idiotyzmem, jakim jest ingerowanie państwa w prawo do decydowania o swoim rozmnażaniu - generalnie jak ktoś się uprze, to zrobi to samo co z aborcją - wyjdzie sobie do kliniki za granicę i nagle i wazektomię da się zrobić i podwiązanie jajowodów również. Tyle, że w związku z tym, że odwracalność procesu nie jest 100% jest to raczej rozwiązanie dla tych osób, które albo w ogóle nie planują mieć dzieci, albo już mają i nie planują więcej. No i trzeba dysponować jednak pewnymi zasobami.

Ale proszę, nie sprowadzaj gwałtów małżeńskich do "braku szacunku w małżeństwie" bo to żałosne. Brak szacunku nie oznacza, że można z drugą osobą robić co się zechce. Gwałt popełniony przez kogoś, kto powinien być najbardziej zaufany jest jeszcze gorszy niż przez osobę obcą. Tyle, że większość gwałtów jest dokonywana właśnie przez osoby z otoczenia zgwałconej. I duża część tego "otoczenia" to właśnie mężowie. A zgłaszalność jest tutaj na poziomie kilku procent. Bo nadal funkcjonuje w społeczeństwie przyzwolenie na wymuszanie stosunku przez męża. "Bo to jego prawo."

Tylko ja od początku powtarzam - prawo do aborcji do jedno, ale przede wszystkim powinna być odpowiednia edukacja.

Kobieta utopiła swoje nowonarodzone dziecko. Powód? Miała egzaminy na dwuletni staż na Kamloops' Thompson Rivers University. A sędzia uniewinnił ją, bo uznał, że dziecko pochodziło z gwałtu.
http://malydziennik.pl/utopila-dziecko-po-narodzinach-sedzia-odstapil-od-kary-bo-to-jak-aborcja-pourodzeniowa,727.html
Jest to naturalna konsekwencja zalegalizowania mordowania dzieci, które są w brzuchu matki.
To, czy dziecko jest w brzuchu, czy też poza nim, jest w gruncie rzeczy mało istotne. (to znaczy, że nie zmienia to jego istoty)
Dlatego też nie ma co się dziwić i robić wielkie oczy, że takie wyroki się wydaje..

A może tak sięgnąć do źródeł? Zajęło mi 5 minut znalezienie oryginalnych informacji.
Sędzia jej nie uniewinnił, a nazwał jej czyn "odrażającym" i nawet nie tyle została uznana za winną - bo tutaj to w ogóle nie było rozpatrywane, przyznała się do winy i do tego co zrobiła, natomiast skazana została na 2 lata w zawieszeniu, przy czym okolicznością łagodzącą nie byłą żadna aborcja posturodzeniowa (nie ma takiego czegoś), a to, że była w szoku, urodziła dziecko sama, w łazience, a wcześniej padła ofiarą gwałtu (tu chyba dochodzenie, w związku z tym, że po tym czasie brak dowodów, albo jeszcze trwa, albo w ogóle zostało umorzone - nie znalazłam informacji). Przy czym to, że zajście w ciążę było spowodowane gwałtem było, jak rozumiem, nie tyle czynnikiem łagodzącym karę, a wyjaśnieniem, dlaczego nie wiedziała prawie do końca, że jest w ciąży i dlaczego była w takim szoku.

Czyli dostała taki wyrok jaki dostała by w większości cywilizowanych krajów , w tym w Polsce .
W takich przypadkach nawet nasz kodeks karny przewiduje identyczną zdaje się karę czyli 2 lata (w zawiasach).
A wymysły skrajnie katolickich środowisk posuną się do każdego świństwa czy kłamstwa tak jak w tym przypadku.

Fakt. W linkowanym przeze mnie artykule nieprawdziwa jest informacja o uniewinnieniu kobiety, która zamordowała w zlewie swoje dziecko.
Tłumaczyła ona w sądzie, że George Carlos poczęty został podczas imprezy alkoholowej, gdy straciła przytomność. W dniu urodzin chłopaka miała egzamin. Po urodzeniu była w szoku. Chciała iść na egzamin dlatego utopiła chłopca.
Po egzaminie wróciła, zawinęła zwłoki w koszulkę, zasłonę prysznicową i umieściła w pudle po komputerze. To pudło wsadziła do plecaka, a plecak umieściła w bagażniku samochodu.
Dziecko zostało znalezione przypadkowo przez strażaków i policjanta 3 tygodnie później. Auto zostało użyczone znajomemu morderczyni i uczestniczyło w kolizji drogowej.
Tak więc kobieta nie została uniewinniona, tylko skazana na 2 lata "w zawiasach".
Ciekawe ile dostałaby w sądzie w Kanadzie "matka Madzi"?
Nie zdziwiłbym się jak też 2 lata w zawieszeniu. Przecież to tak ucywilizowany kraj..

Cala informacja jest kłamstwem i manipulacją obliczoną na łatwowiernych, małych () ze zrozumiałych względów ominę słowa powszechnie uznane za obraźliwe .