Tak ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego że: Nadmierne nawożenie azotem szkodzi glebie, roślinom i zwierzętom, na polach i poza nimi. Każdy nadmiar azotu niewykorzystany przez rośliny jest wypłukiwany przez opady i bezpowrotnie tracony, dostając się do wód powierzchniowych i gruntowych, zatruwa środowisko, strumienie i rzeki, a także nasze studnie.

Tu chodzi o nadmiar w atmosferze, czyli ponad 78%. Mamy taki stan w przechowalniach owoców i wejście tam bez maski powoduje natychmiastowy zgon. To jednak warunki izolowane. Ten sposób wybrano też do przeprowadzania eutanazji: podaje się azot w kapsule eutanazyjnej, ogranicza dostęp tlenu.

Tak, ale mój rozmówca nawiązał do napędu mięśniowego, a skutki nadmiaru napędu mięśniowego, będą takie, jak opisałem powyżej.

Ale odlot!

Sęk w tym, że zwierzaki produkują w odchodach azot w formie związków azotowych, a nie cząsteczkowy. A nawet gdyby to był azot cząsteczkowy, to aby człowiek nie był w stanie funkcjonować jego stężenie musi przekroczyć 84%. Tymczasem zwierzęta hoduje się w miliardach sztuk, a poziom azotu w atmosferze się nie zmienił.

Ale propaganda. Dla statystycznego odbiorcy w grupie W-1.1 zużywającego gaz do przygotowania posiłków, płatność będzie wyższa o 41 proc., co oznacza kwotowy wzrost rachunku o ok. 9 zł miesięcznie netto.

Dla odbiorców z grupy W 2.1 płatność wrośnie o 54 proc., czyli o 56 zł netto miesięcznie.

Natomiast odbiorcy zużywający największe ilości paliwa, tj. ogrzewających gazem domy (grupa taryfowa W-3.6), zapłacą o ok. 174 zł netto miesięcznie więcej (wzrost płatności o 58 proc.).

Zapomniałeś dodać, że obecna wysokość inflacji to propaganda przeciwników jedynie słusznej władzy.
Teraz sobie przelicz ile więcej zapłacimy za ogrzewanie domów w skali roku. Grosze? Dodatkowo, większe koszty energii to większe koszty wszystkiego. A to dalej wzrost inflacji.

Wspomniałam o układach izolowanych i konserwowaniu produktów rolniczych azotem uprzedzając jakby zarzut o zmienność stanu atmosfery. W przyrodzie mamy bowiem obieg tego pierwiastka i będąc w formie cząsteczkowej jest pobierany przez mikroorganizmy w tym wyspecjalizowane (min Azotobacter czy Rhizobium). Jest zamieniany w inne formy tego pierwiastka i wciąż mamy owe 78% N.

A Ty zapomniałeś dodać, że gaz zdrożał na całym europejskim rynku. Więc nie są to skutki działania obecnego rządu. Pod poniższym linkiem możesz sie dowiedzieć ile tak naprawdę zapłaci obywatel za gaz więcej.

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Rachun ... 45408.html

PiS nie wpompował ponad 100mld pustych pieniędzy w rynek w ramach "polityki kowidowej"? W momencie uruchomienia tej "drukarki" pustych pieniędzy każdy z poziomem IQ rozwielitki wiedział, że skończy się to inflacją. PiS nie wiedział?

Naucz się w końcu pisać na temat.

Przed chwilą twierdziłeś, że:

Daj więc spokój i nie brnij w to dalej.

Niestety nie masz racji.
Choroby zakaźne stały się nadrzędne przy określaniu wyjściowej przyczyny zgonu od momentu ogłoszenia nowych wytycznych, czyli od 01.04.2020.

Dajmy już temu spokój. Chcesz ślepo wierzyć propagandzie lecącej z głównych kanałów informacji bez refleksji - Twoja sprawa.

Arcybiskup Gądecki : Pandemia osłabiła religijność Polaków

https://wydarzenia.interia.pl/religia/n ... Id,5741473

Trudno z takim stanowiskiem się nie zgodzić. Przynajmniej obserwuję to na przykładzie znajomych małżeństw (ślub kościelny, dzieci ochrzczone). Przyszły limity, w końcu dyspensa, którą zaczęto interpretować wręcz jako zakaz chodzenia do kościoła na Mszę.

Można obejrzeć on-line, i tak trwało to kilka miesięcy. Dyspensa dawno się skończyła a znajomi niestety do kościoła nie wrócili (teraz to nawet Mszy on-line nie oglądają). Wszystko ma niestety swoją cenę.
Była wygoda, luz, teściowa w kuchni, TV, kanapa kawa czy herbata. Odfajkowane, zaliczone, obowiązek spełniony. A jak kazanie nudne, to można było na Shreka czy serial na moment przełączyć.

Wielu spostrzegło, że nic im się "złego nie dzieje" jak nie chodzą do kościoła. I już nawet w Boże Narodzenie. Ciężko to analizować, ale myślę, że duży wpływ miały też tezy niektórych liberalnych duchownych, że w imię miłości do bliźniego lepiej do kościoła nie pójść. Strach był na początku, niepewność, to zrozumiałe. Z czasem strach został wyparty przez wygodę, bo do sklepu się nikt nie bał chodzić. Do autobusu wsiąść też nie. No, ale do kościoła, nie ma co ryzykować. Każdy ma się prawo bać, ludzka rzecz. Tylko chyba poszło to w kompletnie inną stronę.

Niektórzy nawet do myśli nie dopuszczali, że dyspensa się skończy, że obowiązek wróci. A jak wrócił, to zamknęli oczy i uszy. Udają, że nie widzą, nie słyszą. Lepiej było przed tv, a najlepiej i bez tego...

Z dyspensy od udziału we Mszy Świętej zrobiono sobie usprawiedliwienie od jakiejkolwiek formy pobożności, modlitwy, lektury Pisma Świętego... Tak jakby na czas pandemii Pan Bóg przestał istnieć.

Arcybiskup to dostrzega, ale będzie po ludzku ciężko wrócić do stanu sprzed dwóch lat

No tak, abp Gądecki ma niewątpliwie rację, ale jednocześnie powinien uderzyć się w piersi w kwestii przyczyn takiego stanu rzeczy, bo episkopat niestety przyłożył do tego rękę swoją uległością i zgodą na to, by to rząd regulował Polakom życie religijne. Przykro to mówić ale hierarchowie albo skapitulowali przed presją albo wręcz sami wyprzedzając decyzje władz świeckich zachęcali do zamykania kościołów (aktywność medialna abp Polaka z wiosny ub.r.). Właściwie tylko raz, chyba przed poprzednim Bożym Narodzeniem abp Gądecki wystosował taki ostrzejszy list do rządu, w którym nie zgadzał się na dalsze ograniczanie wiernym możliwości uczestnictwa we Mszy św. I niestety nie wystarczyło chyba konsekwencji i odwagi, by dalej się temu sprzeciwiać, bo kiedy przy okazji tej "fali" Niedzielski znowu zaczął wyznaczać kolejne limity (absurdalne 30%) miejsc w kościołach, to jakoś episkopat jako całość ani abp Gądecki osobiście już nie protestowali. A należało powiedzieć "wara" i dać jasny sygnał, że Kościół żadnych restrykcji przestrzegać nie będzie. Nie usłyszałem jakoś, że w kościołach każdy wierny będzie mile widziany i nie będzie żadnego weryfikowania paszportów kowidowych. Zamiast tego episkopat ustami swojego rzecznika zastanawiał się jak się do tego odnieść, a że to trudne, a że nie mają narzędzi, by to weryfikować, a że liczą na odpowiedzialność proboszczów itp. Takie kręcenie i lawirowanie - Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek... Jeśli sama hierarchia nie walczyła o to, żeby udział we Mszy był nietykalną świętością, to czemu się teraz dziwią, że ich owieczki też tak uważają? Uważam, że episkopat tu zawiódł i to co teraz obserwujemy, czyli kolejne przyspieszenie w odwrocie Polaków od Kościoła, to jest tego konsekwencja.

Święte słowa. Najlepsze, że takie same słowa pojawiały się już na początku tzw. "pandemii", głównie w środowiskach Tradycji i konserwatywnych. Bez sensu im zarzucano, że "brakuje im miłości" i że "chcą ludzi pozabijać". Czas pokazał, kto ma rację, ale oczywiście nie widać, aby ktoś się uderzał w pierś. Zamiast tego nadal naganiają nas pod igłę i nadal niszczą nasze życie religijne, społeczne, rodzinne, czy gospodarcze.


polexit, to przykre, że hierarchia pozwala z Kościoła robić instytucję podległą państwu, bo to niestety mamy obecnie w praktyce. Gdzie jest konkordat? Dlaczego Kościół nie podnosi tej kwestii? Kościół 1000 lat temu wygrał "spór o inwestyturę" ze świeckimi władcami. Dzięki temu Kościół i instytucje społeczne, uniwersytety, etc. uzyskały niezależność. Pokazał, jak należy działać, obecnie należałoby zrobić to samo. Zamiast tego mamy tak, że państwo coś wymyśla, o Kościół się do tego stosuje. To jest o tyle zgubne i gorszące, że taka postawa powoduje, że nawet ludzie mówiący, że są wierzący, w pierwszej kolejności słuchają się państwa, a Boga/Kościoła to w drugiej kolejności, czy tak przy okazji.