A ja się pytam, czy zawsze preferujesz teorie spiskowe?
Czy konieczność kasowania biletów w autobusie to też spisek?

Barney
Ale przecież kasowanie biletów to zamach na nasza wolność. To spisek władz miasta żeby upodlić ludzi żeby płacili za przejazdy. Do grubymi nićmi szyty zamordyzm graniczący z faszyzmem i komunizmem .

Przecież nie jest ubezwłasnowolniona, zrobi co zechce. Do niczego nie namawiam, tylko pytam się po co to robi. Obowiązek nie nakłada konieczności samospisania się. A kary grożą za odmowę udziału, a nie za nie spisanie się przez neta czy telefon. W praktyce musiałbyś podpisać oświadczenie, że odmawiasz wzięcia udziału w spisie żeby narazić się na jakieś kary.


Rząd oczywiście będzie ściemniał jakie to jest super ważne, ale prawda jest taka że wszelkie informacje, które rzeczywiście są potrzebne do celów, o jakich tam piszą, można wyciągnąć z dziesiątek innych instytucji. A wiedza o czyichś współlokatorach, o tym czy jest się w nieformalnym związku itp. nie jest im do niczego potrzebna. I z tego co wiem po interwencjach na część tych pytań nie trzeba było odpowiadać. Więc jaki sens je zamieszczać? Ale jest też sporo wątpliwości dotyczących zabezpieczenia danych chociażby. Nie wiadomo jaką metodą mają być anonimizowane. Mój poziom zaufania do tej władzy spadł już dawno do zera, więc nie mam zamiaru pomagać im w dalszej inwigilacji obywateli.

Mnie smieszy trochę takie pisnaie że spis to zamach na nasze dane. Przecież nie jest żadną tajemnicą że jesteśmy śledzeni na każdym kroku poprzez nasze smartfony łącznie z tym że nasłuchują to o czym mówimy..

https://spis.gov.pl/o-obowiazku-spisowym/#:~:text=Udzia%C5%82%20w%20Narodowym%20Spisie%20Powszechnym,57%20ustawy%20o%20statystyce%20publicznej.



polexit,
Stoi wyraźnie o samospisie. O czym Ty piszesz?

O tym, że w ustawie, w art. 57 gdzie jest mowa o odpowiedzialności stoi wyraźnie o odmowie wykonania obowiązku. Odmowa nie może być domniemana, musi być wyrażona wprost. Ze mną się do tej pory nikt nie kontaktował, więc nie miałem komu odmówić. A nie ma obowiązku posiadania internetu. Gdyby samospis był jedyną dopuszczalną metodą, nie byłoby rachmistrzów. Dodam, że w poprzednim spisie powszechnym też nie brałem udziału i nikt mnie z tego tytułu nie prześladował.

Kto i w jaki sposób Cię prześladuje w związku z obecnym spisem powszechnym?

Konkretnie proszę.

No pacz pan... Co jakiś czas trąbią w radio i w gazetach, że jest możliwość spisania się w organizowanych specjalnych punktach czy w urzędach, czy na skwerach. Wydaje mi się (być może tylko wydaje mi się) ale ogłaszali że w ostatnią sobotę, mają być otwarte punkty do późnej nocy.

Tylko nie mów że:
nie masz internetu,
nie masz radia,
nie czytasz gazet,
sąsiadów nie masz,
a w Twojej wiosce (w gminie) nie ma żadnego wójta i tablicy ogłoszeń..

Na taką postawę jest już piękne polskie słowo: warcholstwo. I to skierowane przeciw funkcjonowaniu własnego państwa.

Nie ważne co mam, a czego nie, z jakich mediów korzystam itp. Chodzi o to że nie mam obowiązku tego wszystkiego posiadać i nie mam obowiązku z tego korzystać - mogę mieszkać na zapadłej wsi bez zasięgu i bez samochodu, żeby dojechać do jakiegoś punktu. Mogę być starszą, schorowaną osobą bez neta. Mogę wreszcie zwyczajnie nie ufać zabiezbieczeniom, które mają chronić moje dane. Skoro rachmistrzowie są po to, by dotrzeć do osób, które nie spisały się same, to znaczy, że jest taka możliwość, by czekać na kontakt. Do mnie nikt nie pukał ani nie dzwonił. Jak państwo czegoś ode mnie chce, niech się zgłosi.


Państwo sobie poradzi bez informacji np. o moim życiu prywatnym. I tak wie o nas za dużo. Nie widzę powodów, by musiało wiedzieć jeszcze więcej.

Halo, Ziemia do polexita:

Kto i w jaki sposób Cię prześladuje w związku z obecnym spisem powszechnym?

Konkretnie proszę.

Kiepski argument... Wyobraź sobie że mój sąsiad, starszy 81-letni pan, ledwo włóczący nogami dotarł samodzielnie do punktu spisowego i się spisał.

Własne państwo może być i często jest opresorem. Szczególnie dla katolików. Próbujesz promować jakieś niekatolickie absolutne posłuszeństwo w relacjach państwo-obywatel, coś na modelu wschodniego rosyjskiego czy zachodniego protestanckiego.

W PRL bunt obywateli przeciwko władzom był nazywany warcholstwem (dosłownie jak w przypadku Radomia 1976): "Zdaniem dra Konrada Słowińskiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (...) "Ta łatka +warchołów+, którą przypięto radomskim robotnikom, miała na celu przede wszystkim umniejszenie znaczenia protestu, a także wymazanie go z pamięci społecznej obywateli" – uważa historyk."

https://dzieje.pl/aktualnosci/po-czerwc ... do-radomia

Nie napisałem, że ktoś mnie prześladuje w związku obecnym spisem powszechnym. Gdzie żeś to wyczytał?


No to pogratulować. A inny nie będzie miał tyle samozaparcia, bo szkoda mu resztek zdrowia na coś, czego wcale robić nie musi. I czego to ma dowodzić?

O tutaj: