Jak mam pogadac z ksiezmi jesli nie wiem do ktorego kosciola trafie na wyjazdach.
Licze na to ze ksieza choc od czasu do czasu czytaja forum i moze niektorzy przedyskutuja ta kwestie w swoich parafiach, bo to nie tylko o mnie chodzi ale pewnie tysiace innych wiernych ktorzy albo sa gdzies w nowym miejscu na urlopie, albo pracuja ciegle gdzie indziej.
Osobna kwestia to wykres godzin Mszy Sw. i uroczystosci, ktory w wiekszosci kosciolow wyglada jak drobny druk na umowach krdytowych wsrod calej masy reklam i ulotek przeskakujacych sie nawzajem wielkoscia czcionki i rozmiarem arkusza.

Można byłoby pozostawiać otwarte główne drzwi kościoła, a trzymać zamknięte ażurowe, wykonane z metalu drzwi między kruchtą a główną częścią kościoła. Wierni nawiedzający kościół poza Mszą Świętą mogliby się modlić w kruchcie, nawet adorować Najświętszy Sakrament, a jednocześnie takie rozwiązanie nie narażałoby kościoła na ograbienie, czy zbezczeszczenie. Takie rozwiązanie chyba jest praktykowane w niektórych kościołach.

O tym juz pisalem ze to powrot do ST. Jak zaslona przybytku i dziedziniec pogan.
To co ewentualnie moglo by ulec profanacji powinno byc jedynie w obrebie prezbiterium.
A zabytkowe o brazy czy rzezby w glownej czesci kosciola zabezpieczone w sposob odpowiedni dla zabytkow.
Mi osobiscie nie robi problemu uklekniecie i modlitwa nawet na skwerku miasta, ale jednak kosciol jest miejscem modlitwy i spotkania z Bogiem, a nie tylko miejscem odprawiania Mszy Sw.

Nie ma najmniejszej analogii.
Po pierwsze, to sprofanować można także np. wizerunek - co się niejednokrotnie stało.
Po drugie - co z tego, ze "będzie jedynie w obrębie prezbiterium"?
A nie zabytkowe, to co?
I niby jak zabezpieczone?
Owszem. I dobrze, jeśli jest mozliwość poadorować w ciszy.
Kiedyś było tak, że otwarty był przedsionek - i klęczniki przy kracie.

Uważam, że to sztuczny problem. Na przykładzie...Ks. R.Kneblewski, którego nazwisko pojawialo się na tym forum był proboszczem parafii (odwołano go). To duży i pięknie odnowiony kościół ze wspaniałymi organami. Stoi przy (a może na) dużym placu targowym i ruchliwych ulicach. Tłumy ludzi na zewnątrz, trudno przejść. Kiedy mieszkalam w Bydgoszczy często tam wstępowałam na chwilę modlitwy, wiele lat. W kościele nigdy nie spotkalam więcej niż kilka osób. Kolejny kościół po drodze to katedra. Też otwarty i w nim kilka osób, mimo całodziennej spowiedzi. Tuż obok kościół jezuicki i pusto. Idziemy dalej główną ulicą Bygdoszczy. Mijamy kościół klarysek, czyli NMP. Jest otwarty i pełni całodzienny dyżur spowiedniczy. Kilka osób modlących się. Na placu Wolności dawno nie byłam, ale z dzieciństwa pozostały mi wspomnienia pustki w dni powszednie. Dochodzimy do kaplicy klarysek, otwarta. Pusto.
W moim mieście zainstalowano w kościołach kraty po kolejnych wlamaniach. Tam, gdzie kościoły są zamknięte kratami, stoją często klęczniki. Dotąd nie widzę problemu.

Sporo jeżdziłam po Polsce zwiedzając różne kościoły. To utrudnienie, bo nie dość że zamknięte, ale do tego wejść tam nie można, by zwiedzić, bo na plebanii pustki. Nie ma też numeru kontaktowego, by zapytać księdza czy kościelnego o możliwość wejścia grupy pielgrzymkowej. Nauczyliśmy się ustalać to wcześniej, ale i tu spotykały nas niespodzianki, bo ktoś zapomniał.

W takich czasach przyszło nam żyć. Są ludzie, którzy swe frustracje odreagowaują na murach kościelnych. Chcą ukarać pana Boga za swe nieudane życie. Czasem są zniewoleni duchowo. Inni widzą możliwość łatwego zarobku.

Edit
W czasach, gdy katolickie świątynie wszystkie były otwarte, kościół ewangelicki zawsze był zamknięty. Z dzieciństwa zapamiętałam, że nie było w drzwiach klamki. Jest usytuowany tuż przy kościele Serca Jezusowego, więc próbowałam wielokrotnie tam zajrzeć.

Przepraszam Faktycznie pisałeś, a ja tylko przeczytałam tytuł. Na forum pomocy jest wątek poświęcony kaplicom prywatnym klik. Wcześniej o tym nie myślałam, ale może ludzie dopytują o możliwość tworzenia ich również ze względu na ograniczenie dostępu do kościołów. W wywiadzie z ks. Skwarczyńskim można zobaczyć jego kaplicę prywatną w domu klik. To są chyba wyjątkowe sytuacje, że zezwala się na ustanowienie takiej kaplicy?

I tak jest teraz w bardzo wielu kościołach, do których wchodzę. W zasadzie to reguła.
Trudno mi sobie przypomnieć kościół absolutnie zamknięty. Może w małych miejscowościach...

Moze i to sztuczny problem, tylko zastanawia mnie z ktorej strony.
Czy ze strony paniki o bezpieczenstwo, profanacje i kradzierze, czy ze strony takich jak ja.
Jesli w ktoryms kosciele sa jakie dziela sztuki to dawno powinny byc zabezpieczone, by nie okazywalo sie ze nikt z parafii nie wiedzial ze to cenne dzielo sztuki tylko niepismienni zlodzieje.
To raczej ignorancja wplywa na te kradzierze a nie istnienie zlodziei.
Uwazam ze to glownie wczesniejsze zaniedbania kosciolow wplynely na ich zamykanie jako ostatnia deska ratunku.
Czy naprawde parafian nie stac na pare pln miesiecznie by kosciol byl nalezycie zadbany co do remontow, konserwacji zabytkow i adekwatnych zabezpieczen?
Pewnie wielu zakonnikow cieszylo by sie ze moga nadzorowac na zywo koscioly przez tzw. kamery internetowe.
Nawet w malutkich parafiaach znajdzie sie choc jeden ktory potrafi podlaczyc wyjscie z quad procesora jako kamere internetowa.
Wtedy nawet nagranie z nagrywarki jest zabezpieczone bo kopie moga byc robione przez internet wiec nawet kradzierz nagrywarki zlodziejowi nie pomoze.
Polaczenie internetowe moze byc z WIFI najblizszego parafianina ktory ma stale lacze.
Zreszta na wiekszosci plebanii sa stale lacza wiec moze byc z nich choc troche realnego pozytku poza zabawa wikarego.

Sam2 teoretyzuje że aż nie miło. Zainstalowanie kamery o które tak się dopominasz nie jest specjalnie trudne ale co to daje? Ładne nagrania post factum? Terremoto już o tym pisała. Ja tylko dodam że mało jest takich samych idiotów którzy nie zamaskuja jakoś twarzy i nie będą unikać ustawiania się do kamery. Zaknnicy jak z reguły nie mają też wolnego czasu z którym nie wiedzą co zrobić - to a propos monitorowania obrazów z kamer. Ile jest zresztą kościołów przy zakonach które są zamknięte? Ile takich znasz? Kościoły przy zakonach - wszystkie które znam - są otwarte w ciągu dnia. Co do jednego w małym miasteczku to w tygodniu nie jestem pewna, ale nawet jeśli nie do dla przyjezdnych chętnie otworzą, a nawet oprowadzą.

Pytaj samych zainteresowych. O jakiej parafii mówisz, skąd masz te wyliczenia? Z sufitu by przystawały do twoich wyobrażeń?

Tylko pytanie, ilu parafian poczuwa się do dawania "paru pln" miesięcznie?

Po prostu nie czujemy,że kościół parafialny to nasz dom i mamy o niego dbać.
Ta tendencja się nasila. Moi znajomi, którzy niedawno przeprowadzili się do dużego miasta, co niedziela bywają w innym kościele; raz w farnym, to u Dominikanów, to jadą jeszcze gdzieś. Nawet nie bardzo wiedzą do której parafii należą. To ja się pytam, o który kościół będą się troszczyć ? Najpewniej o żaden.
Kiedy się bierzemy ślub, lub posyłamy dziecko do I Komunii - szalejemy z dekoracją, martwimy się, ale tylko tą częścią, która będzie filmowana, bądź fotografowana, reszta może się nawet zawalić.
W mojej parafi 1/3, może 1/2 regularnie daje na tacę, po prostu to widać.
Coraz większy problem jest nawet ze sprzątaniem kościoła, które wypada (aż) raz do roku. Nie oszukujmy się, większości katolików nie obchodzi, co się dzieje ze świątynią, z której wyszli zaledwie wczoraj.

To prawda, ale chyba nie o to chodzi w tej dyskusji.
Nie ma możliwości zabezpieczenia kościoła przed profanacją nie zamykając go - chyba że wystawiłoby się wartownika.
Kamery też niewiele dają - bo miałoby to sens tylko wówczas, gdyby je cały czas śledzono.
Nie ma to nic wspólnego z "paniką" - tylko ze zwykłym zdrowym rozsądkiem i przezornością.

W tej dyskusji chodzi o wszystko co ma jakis wplyw na otwarcie-zamykanie kosciolow.

Profanacja profanacją - realne zagrożenie, ale chodzi też o włamania z kradzieżą. To przecież nie nowość w Polsce. Niektóre świątynie są zabytkowe, mają wewnątrz różne kosztowności, skarbce, zawieszone wota - niektóre bardzo cenna - łakomy kąsek dla złodziei.

Jako nowicjusz co 3, 4 tygodnie miałem dyżur zakrystiana. Należało do mnie właśnie otwieranie i zamykanie świątyni. Cała procedura była z czasem monotonna, ale to odpowiedzialna funkcja - zamknąć, uruchomić alarm itd., a drzwi do zamykania było sporo - główne wejście, boczne, zakrystia, drzwi jedne, drugie itd.

W dzień drzwi główne były otwarte - w kruchcie były klęczniki, można było wejść, pomodlić się itd. boczne drzwi zamknięte, ale od 17. 00 była adoracja, potem Msza Św, i niekiedy jakieś nabożeństwo - czasu sporo, nawet kilka godzin. Rano zresztą też.

Czasem mnie irytowało, że ktoś zostawał dłużej po wieczornej Mszy... Głupio mi było prosić o wyjście, ale zamknąć trzeba - bo w końcu dla mnie nie był to "koniec dnia", za chwilę Nieszpory, kolacja, potem czytanie Pisma Św. a następnie Kompleta - więc czekać w nieskończoność też nie mogłem. I strach też zostawić kogoś w kościele - niechby coś zginęło, coś się stało itd., to klapa na całego

Moze zapytam czy ryzyko kradzierzy dobr materialnych przewaza czyjes zbawienie?
Wiesz, moze akurat ten ktory zostal dluzej w kosciele, mial powazny klopot i wlasnie rozgrywala sie kwestia jego nawrocenia?
Wyproszenie z kosciola moze miec skutki nie do naprawienia.
Co zrobil o. Pio z dobrami materialnymi w swoim kosciele i jakie byly tego skutki?