Temat nielatwy na pewno, skoro macie swietnego ksiedza, ktorego "na dniach" macie stracic. To jest normalne, i zwykla natura ludzka.

Jednak jak to w innych przypadkach "ksiezy Lemaskich", musicie pamietac o jednym. Kosciol katolicki to nie demokracja, gdzie wiekszosc decyduje, lub uwzglednia sie prawa mniejszosci, bo sa mniejszoscia. Kosciol katolicki ma narzucona hierarchie przez samego Boga i tak to Bog uczinil celowo.

Trzeba pochylic glowe i sie podporzadkowac decyzjom odgornym, chocbysmy sie z nimi nie zgadzali. Wiem, ze ktos pomysli "tak, wam latwo mowic, bo was to nie dotyczy...", jak najbardziej znowu sluszna uwaga, tylko, ze my jedynie o czym mowimy to o tym jak to sie przedstawia ze strony oficjalnego nauczania kosciola.

Idealnym tu przykladem jest zachowanie swietego ojca Pio, ktory pomimo tego, ze wiedzial, ze nie "zwariowal" otrzymal zakaz udzielania sie publicznie, podporzadkowal sie temu w calosci z pokora, poniewaz szanowal cos takiego jak sluby posluszenstwa.

Napisac 1 list do przelozonego nikt wam nie zabroni i jak najbardziej mozecie napisac. Lub nawet do "przelozonego, przelozonego". A nuz ksiadz u was pozostanie jeszcze przez jakis czas. Jednak ponad to bym sie pogodzil z decyzja, a tym bardziej zapomnial o jakichs protestach lub bardziej otwartych gestach sprzeciwu.

RobertoG: Nie, protesty są wykluczone. Ja rozumiem to wszystko i nawet się zgadzam, chociaż to wcale nie takie łatwe.
Interesuje mnie tylko kwestia, czy to może się udać - wiem że nikt nie może wiedzieć na pewno czy podobne akcje mają jakiś skutek, ale chciałam poznać różne opinie.
Dziękuję za KAŻDĄ wypowiedź, ale jednocześnie proszę aby nie osądzać parafian takich, co się "buntują, nie uznają poddaństwa i posłuszeństwa zwierzchnikom"; bo to jest proste w teorii, ale czy ktoś wie co by zrobił będąc na miejscu tych ludzi? Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi chodzi tu o wiarę, wiarę zwykłych, szarych ludzi, a o księdza tylko (bądź aż) jako o pośrednika. A czytając wpisy odnoszę wrażenie jakby to było postrzegane jako coś niewłaściwego, zatrzymywać księdza w swojej parafii. Nie był to mój pomysł i widzę tego plusy jak i minusy, lecz przede wszystkim jestem po ludzku ciekawa co z tego wyniknie.

Zawsze możecie naciskać na proboszcza. Tylko nie przesadźcie, bo o to w tłumie bardzo łatwo. Natomiast cóż, no niestety nie widzę dużych szans powodzenia Waszej inicjatywy. A już na pewno nie, jeśli chodzi o same tylko podpisy. Albo trzeba wyciągnąć proboszcza z jego "modlitewnej celi" i się z nim dogadać, albo mu pokazać przykre konsekwencje jego decyzji. Tyle, że w drugim przypadku łatwo o poważne nadużycia.

Mysle, ze kazdy czlowiek uczciwy wzgledem siebie by Tobie odpowiedzial "zdziwilbym sie gdybys powiedziala inaczej". Na pewno to nie jest latwe i tylko sobie kazdy moze wyobrazic to i postawic sie w waszym polozeniu.


Nie jestesmy Bogiem aby osadzac ludzi i ich sumienia. Ludzi osadza tylko Bog, ale my mozemy oceniac zachowanie osob (czyli cos zewnetrznego, o czym wiemy).

Tak jak wspomnialem, i jak moge zakonczyc, jestem w stanie sobie wyobrazic wasz smutek i zawiedzenie, ale jednoczesnie z cala odpowiedzialnoscia moge powiedziec, ze jesli parafianie sie nie podporzadkowuja pod odgorne decyzje, czynia zle i wbrew kosciolowi katolickiemu, dodajmy swietemu kosciolowi, ktorego ustanowil nasz Pan Jezus Chrystus.

Mozna sie odwolac do zwierzchnikow z prosba o zmiane decyzji, ale jesli decyzja pozostanie w mocy, trzeba ja przyjac z pokora, chociaz latwo nie bedzie.

Myślę, że niektórym z was wydaje się, że to proboszcz wysyła swojego wikarego na inną parafię. Owszem, proboszcz może pewne rzeczy zasugerować biskupowi, ale to biskup podejmuje wszystkie decyzje, i choć głos proboszcza czasem ma jakieś znaczenie w takich zmianach, to jednak biskup podejmuje decyzje, nie konsultując się często z proboszczem danej parafii.

Poza tym, piszecie, że ludzie chcą, aby ten ksiądz został w parafii. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, że jeżeli ksiądz robi "kawał dobrej roboty" w parafii, to ludzie chcą go zatrzymać, ale czy ktokolwiek jego samego pytał o zdanie? Czy on chciałby zostać na tej parafii, czy może ma w sobie ducha apostolskiego i chce iść i głosić Chrystusa innym ludziom, którzy tego potrzebują?

Pytanie nie brzmi "jak" tylko "po co?"

Kościół jest misyjny, kapłani mają krążyć i ewangelizować. Niektórzy tego nie rozumieją dlatego potem są takie akty nieposłuszeństwa względem decyzji biskupów o przeniesieniach. Owszem, można prowadzić dyskusję, odwoływać się czasami od decyzji, ale jak decyzję biskup zostawiłby, to trzeba w duchu pokory przyjąć. dziękować Bogu większość to rozumie.
I ważna informacja jeszcze, bywa często tak, że np. ksiądz proboszcz wstawia się za jakimś wikarym i zostaje na parafii dłużej, czasami nawet na 6 rok, ale muszą być ku temu jakieś poważne przesłanki. Jest jeszcze kwestia tego, że niektórzy księża są bez parafii są oddelegowani do prowadzenia jakichś wspólnot, które muszą mieć pasterzy, są też tacy co jadą na misje. To jest temat rzeka. Jedno jest jednak pewne, przejście księdza z parafii na parafię często gęsto jest sprawdzianem tego jak się budowało wspólnotę i jaka jest miłość owiec względem Pasterza pasterzy - Pana Jezusa
Odwagi, Jezus widzi jaką miłością dażycie tego kapłana, módlcie się za niego; miejcie jednak na względzie to, że jeśli naprawdę jest takim wspaniałym kapłanem to innym jest potrzebny, jeśli to zrozumiecie to i Dobry Pan pozwoli abyście się z nim od czasu do czasu pewnie spotkali, w ramach jednej diecezji to jest wykonalne. Znam kapłanów, którzy odwiedzają swoje stare parafie co jakiś czas, z księżmi eks-proboszczami mają dobre relacje i nie ma z tym żadnego problemu.
Z Panem Bogiem