po pierwsze skąd znasz ich dusze?
po drugie nie wierze, w wiarę osoby, która uważa, że nie potrzebuje nawrócenia, ale to są już inne tematy

małżeństwo to sztuka kompromisu, a gadanie o "dopasowaniu się" jest dla mnie po prostu ohydne... traktowanie się przedmiotowo, spłycanie tylko do fizjologii. Człowiek nad tym powinien panować a nie dać się pożądaniom wodzić za nos.
A jakby się przed slubem "nie dopasowali", to znaczy ze z powodu innych potrzeb, powinni się rozstać i szukac kolejnych partnerów łóżkowych dotąd aż w końcu spotkaliby takiego , co się "dopasują" ?
Nie widzisz w tym jakiegoś absurdu?
Związek sprowadzony tylko do seksu i potrzeb łóżkowych...
Każdy człowiek ma inne potrzeby... ilu ludzi tyle innych potrzeb.

W małżeństwie chodzi przede wszystkim o oparciu swojego związku na Bogu i służenie sobie nawzajem, zapominanie o własnym ego narzecz drugiej osoby.

Grzech nigdy nie jest rozwiązaniem problemu

Tam gdzie "zaspokajanie", tam raczej egoizm króluje. Pytanie kluczowe: dlaczego mąż ją nie podnieca? Jak wyglądał ich dzień? Ile tam było czułości, troski, czyli Miłości?
Warto zastanowić się, czy wyjątkowo duże potrzeby w tym względzie nie wynikają właśnie z oglądania filmów erotycznych (w pojedynkę), z uzależnienia od pornografii. A oziębłość, czy nie jest naturalną i zdrową reakcją organizmu na brak miłości, bądź nieumiejętność jej okazywania przez męża.

Bo nigdy ja faceci nie podniecali,stawiała raczej na miłość,a on na seks,bo miłości nikt go nie nauczył.

Jeżeli na daną kobietę faceci nie działają podniecająco to jest to problem natury fizjologiczno - psychicznej , który należy leczyć . Nie ma on nic wspólnego z religią . Skąd wiesz czy ten facet właśnie przez seks nie okazuję swojej żonie miłości ? Seks to też jedna z takich form . Po za tym , uważam ,że miłości nie można tak naprawdę kogoś nauczyć . Każdy człowiek musi sam ją odkryć w sobie .

Ja myślałam że miłości sie uczy w domu rodzinnym,a tu słyszę co innego

Można konsumować małżeństwo bez pożądliwości.