Przyszło mi do głowy takie zagadnienie, być może dziwne, ale pobawmy się trochę w political fiction.

Wyobraźmy sobie, że papież proponuje utworzenie czegoś na wzór Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Papież staje się formalnie głową wszystkich państw, w których większość mieszkańców uznaje Jego zwierzchnictwo. Każde z tych państw dalej pozostaje suwerenne, tak samo jak suwerenne są w Brytyjskiej Wspólnocie Narodów Kanada czy Australia. Pomimo, że w tych państwach żyją nie tylko anglikanie, to jednak nikomu nie przeszkadza, że głową jest głowa Kościoła Anglikańskiego.

Ciekawe jak na taki pomysł zareagowaliby nasi polscy niekatolicy? Czy byłyby zarzuty o próbę utworzenia jakiejś katolickiej unii wyznaniowej?
A co na to sami katolicy i wszyscy uznający zwierzchność papieża? Jak podeszliby do tego narodowcy? Przecież de facto stracilibyśmy cześć suwerenności - bynajmniej oficjalnie. Głową naszego państwa i każdego innego katolickiego byłby w tej chwili Argentyńczyk, a gdyby Benedykt XVI był jeszcze papieżem, to Niemiec...

Czy taka Katolicka Wspólnota Narodów miałaby w ogóle szansę funkcjonować na dokładnie takiej samej zasadzie, co Brytyjska Wspólnota Narodów?
Jeżeli taki twór zaistniałby, to czy miałoby sens dalsze istnienie Watykanu czy Stolicy Apostolskiej formalnie? Taka Unia Katolicka byłaby ze stolicą w Rzymie, który w takiej sytuacji nie potrzebowałby odrębnych tworów takich jak Watykan czy Stolica Apostolska. W końcu to jest Kościół Rzymskokatolicki.

Lubisz tracić czas na takie gdybanie?

Aha... Poczytaj sobie.

Nie czuję, żebym tracił czas.

Nie wiem po co wrzuciłeś ten link. Wiem czym jest Kościół Katolicki i że nie jest on tożsamy z Kościołem Rzymskokatolickim. Jednak ok. 98% wiernych Kościoła Katolickiego to rzymscy katolicy.

Nie zmienia to w niczym faktu, że określanie Kościoła katolickiego mianem "Kościół rzymskokatolicki" (tak, tak, drugie słowo piszemy w obu przypadkach z małej litery), jest błędem.

Nie, nie miałaby szansy funkcjonowania... troszkę jak dla mnie abstrakcyjny temat. Niby jak to sobie wyobrażasz?

To jest dla mnie niemal idealny temat na political fiction.