Mnóstwo może zrobić szkoła.To nie jest tak,że nie można wykroić czasu programowego na pokazanie uczniom tego co jest kulturą wyższą, część jest przecież osią programową - jak literatura.

Dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? (...) Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!
Oto, panowie i panie, kultura wyższa. Od teraz piejcie z zachwytu

Dobry cytat, co z niego zrozumiałaś ?

Z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że jesteś pospolitym snobem, ale nie krępuj się. Produkuj się dalej, mam ubaw po pachy

Tak tak A z cytatu co zrozumiałaś ?

A w jakim celu pytasz? Żeby sprawdzić, czy moja interpretacja jest zgodna z kluczem interpretacyjnym przewidzianym dla literatury wyższej? Gdybyś był odrobinę bystry, to byś poznał moją interpretację po kontekście, w jakim ten cytat wstawiłam.
W moich oczach jesteś żywym dowodem na to, że dzieciom w szkole nie należy sugerować, co jest kulturą wyższą, bo potem wyrastają z nich takie snoby, co wiedzą niby, co jest wartościowe, ale nie bardzo wiedzą, dlaczego.

Z ciekawości czy umiesz coś wymyślić poza znanym wszystkim grepsem interpretacyjnym

Jeszcze jedna rzecz. Kwestia inwencji samych wydawców.Jest np różnica między rynkiem wydawniczym muzyki poważnej a np rynkiem księgarskim w Polsce, który jest imho fatalny - dobre książki w nakładach minimalnych co podwyższa cenę jednostkową, linie wydawnictw tańszych wygasły.A w rynku muzycznym gdzie wyjściowo ceny płyt "majorsów" są stale wysokie znalazła niszę firma robiąca z powodzeniem szeroki katalog przy cenie 2-3 krotnie niższej. Jak się pomyśli to można.

Też tak sądzę.
Jeśli chodzi o literaturę, to sporym problemem jest to, że w czasach internetu mamy dostęp do streszczeń i jak ktoś traktuje szkołę na zasadzie "byleby zdać" to raczej nie czyta lektur. Więc podejrzewam, że trzeba by było zamiłowanie do książek wałkować porządnie już od podstawówki. No i też być może odrobinę zmienić listę tych lektur, nie wiem.
Tak w ogóle to myślę, że mogłoby być o niebo lepiej, gdyby takie wrażliwości kształtować właściwie już od podstawówki.

Bardzo trudno jest kogoś przymusić do interesowania się czymś, jeśli ktoś tego po prostu nie lubi. Na nic zabieranie takiej osoby do kina, do teatru, do muzeum. I osoba zainteresowana i ta, którą chce się sztuką/kulturą zainteresować będą miały niesmak po takiej eskapadzie. Nie ma potrzeby na kogoś źle patrzeć z tego względu, że ma takie czy inne podejście. Może się wydawać, że jedna osoba zna się prawie na wszystkim, ale pewnie będzie to w pewnym granicach, a inna może robić wrażenie, że prawie na niczym się nie zna, a w wąskiej dziedzinie może być niezwykle wyspecjalizowana i znajdować w czołówce światowej. Dogłębne poznanie czegoś wymaga sporego nakładu czasowego, a każdy sam ma prawo decydować, na co chce swój czas poświęcić. Niekoniecznie musi to być kultura i sztuka.

Chyba nikt nie patrzy źle.Chodzi o coś innego. Nie ma chyba na serio zorientowanych konsumentów wszystkiego naraz tj sztuk plastycznych+literatury+ muzyki+teatru+ambitnej kinematografii.Ale pokazanie ich młodym ludziom ma szansę wzbudzić ich zainteresowanie 1-2 gałęziami leżącymi w ich polu potencjalnych zainteresowań. I to już ma pozytywny skutek społeczny bo to raczej kultura wyższa skłania do ćwiczeń intelektualnych, nie popkultura. Z korzyścią dla społeczeństwa jest także by obok specjalizacji zawodowej ludzie umieli się cokolwiek poruszać w innych dziedzinach

Brandeisbluesky, ale gdyby kultury wyższej uczono od dziecka, to spojrzenie na nią byłoby zupełnie inne. Sporo osób nie interesuje się kulturą wyższą, nie szuka jej nawet albo "nie lubi" bo nigdy nie było to w interesie grupy społecznej, towarzyskiej do której przynależy/przynależał. Niektórzy nawet nie próbują się zastanowić nad przesłaniem, które niesie.

Nie twierdzę, że wszyscy muszą być od razu kulturoznawcami z doktoratem. Ale jakieś zainteresowanie byłoby wskazane moim zdaniem.

Dokładnie!

Do ćwiczeń intelektualnych skłaniają gry planszowe, komputerowe i RPG, sudoku, zadania matematyczne etc.

Kultura wyższa nie służy ćwieczeniom intelektualnym. Nie jest to jej funkcją.

Jeśli ktoś intensywnie pracuje intelektualnie zawodowo, to jest szansa, że poza pracą prędzej zdecyduje się np. na uprawianie sportu, może poczyta o polityce, a nie na napełnianie umysłu wiedzą, którą może uważać za mało użyteczną dla nich, albo niewiele wnoszącą do życia. Taką mam po prostu obserwację, a nie to, że myślę, że to jest dobre podejście.

Ani nie rozumieją jej funkcji.