Stefan12 To są przede wszystkim skutki ubieglorocznej suszy, jak niższych opadów oraz wyższych temperatur w ostatnich 3-4 latach. U mnie też oczko wodne ma niższy stan, niż kiedyś.

Susza- normalne.


[/quote]
Nie ma żadnych dowowodów na stepowienie, a tym bardziej pustynnienie Wielkopolski. Mamy suchszy i cieplejszy okres, pozbawiony większej pokrywy śnieżnej na nizinach. Takie lata się zdarzały, że zasoby wodne były niższe od norm wioeloletnich np. lata 50; 90-te. Trwało to kilka lat. Zresztą nawet wtedy było przerywane wilgotniejszym okresem ( latem lub zimą). Na razie nie ma powodu do niepokoju. Zobaczymy, jaka będzie wiosna i lato. Oby wilgotniejsze i chłodniejsze od normy. Dane na temat opadów, temperatur itd znajdziesz tutaj np. dla Poznania https://meteomodel.pl/dane/srednie-mies ... ax_empty=2

Powody do niepokoju są, susza w wielkopolsce jest faktem i deficyt opadów z roku na rok się pogłębia.
Obecnie mamy kolejną zimę, a właściwie jej brak. Zero śniegu, deszczu też mało.

Wody gruntowe opadają coraz niżej i lato 2020 może być już tragiczne dla rolnictwa.
Już w 2019 było wiele strat z powodu suszy.

Latem black-out?

https://www.donald.pl/artykuly/C5wMUFLY ... ic-o-suszy

Buraki Biblii nie czytaja to nie wiedza o tym ze "7 lat urodzaju i 7 "nie urodzaju" bylo... ze plagi szaranczy pustoszyly zbiory, powodzie totalne i globalne itd.

Ludziom to sie wydaje, ze Ziemia to takie miejsce (ostatnio, bo kiedys tak nie bylo...), gdzie dobrze sie je i spi i ptaszki sobie cwierkaja i mleko z miodem lew z tygrysem popija.

Ziemia nie rozni sie w swojej istocie od takiego Marsa... tzn. jak sie nie przygotujesz na najgorsze, to cie... ZABIJE. Nie, nie chodzi mi ze to jakis "wrog" czlowieka, ale trzeba sie PRZYGOTOWAC do wszystkiego. Taka wiewiorka wie, ze jak zima idzie to trzeba orzechow nazbierac. A czlowiek? Patrzy na wszystko "globalnie" a zapasy benzyny w polsce to pewnie sa na tydzien...zimy bysmy nie przyzyli... glupsi od tej wiewiorki jestesmy.

Susza to jakies nowe, totalnie nie znane zjawisko? Jakas nowosc spowodowana "niewiadomoczym"? Ah, no tak globalna zmiana klimatu... jest odpowiedz. Ide sobie zrobic kawe z ekspersu, ktora przyleciala do mnie z innego kontynetu, dodam cukru (organicznego) ktory przyjechal do mnie z innego kraju a i dodam wanilli tego od... itd. itp. Ide kupic te spodnie, ktore jakis Chinczy uszyl, bo w Polsce sie nie da, itd. itp. Bym zapomnial, kupie sobie telefon za 10,000 zloty, ten skladany, jak zadzwonie do Mamy to bedzie lepiej slychac.

Inne zaś "buraki" się niedouczyły i nie wiedzą do dzisiaj, że każde masowe wymieranie na ziemi wiązało się bezpośrednio z destabilizowaniem czegoś co zwie się "cykl obiegu węgla".

Moża sie douczyc na szybkiego tutaj:
https://kopalniawiedzy.pl/cykl-obiegu-w ... anie,27084

OK, H2O. Zaluzmy na chwilke ze masz racje, globalne ocieplenie nas zabije za jakis czas.

Mozesz mi powiedziec, co robisz ze swojej strony zeby ten proces zatrzymac, zwolnic a nawet odwrocic?

Co proponujesz, co moge zrobic w swoim wlasnym zakresie?

Nie, nie interesuje mnie w tej chwili rozwiazania "globalne".

Moze napisze czego nie robię. Będzie prościej.
Nie kupuje pokarmów pakowanych w plastiku lub metalu. Za wyjątkiem chleba (folia).
Nie kupuje na zapas aby potem wywalać. Nie kupuje produktów z Chin chyba że nie mam żadnej innej opcji. Nie kupuje samochodów v8 o pojemnoisci 6.0 L.
Nie kupuje ciuchów w nadmiarze - mówie serio mam dosłownie to czego potrzebuje i nic ponadto. Jak sie zużyje kupuje nowe.
Sadzę drzewa. Mam dosyc spory kawałek ziemi dla siebie wiec jest i sad i iglaki. Kompostuje to co sie da aby mieć dobra własną ziemie zamiast kupować itd itp...
Jest masa małych czynów które każdy może zrobic aby zmniejszyć swój "odcisk" na środowisku i na dodatek nawej wyjdzie mu to na zdrowie.

Indywidualnie każdy może bez problemu ograniczyć swoje własne niedbalstwo, globnalnie jest trudniej. Czasem natura sama sobie pomoże - Covid 19 np. Momentalna poprawa w Chinach, Stanach Niemczech. Tam gdzie najgorzej. Bez żadnych nakładów finansowych. Szkoda tylko że kosztem osób słabszych.

Mam nadzieję że ktoś zrobi badania, w okresie obowiązywania obostrzeń okołowirusowych i po. Jak się zachowuje klimat. Bo prawda jest taka o zmianach klimatycznych. Że ilość dochodów jakie ktoś uzyskuje. Uzależniona jest od tego jak wielkie nakłady zmieniające równowagę natury, były konieczne. Bo np. czystość powietrza w metropoljach znacznie się poprawia, poprzez mały ruch pojazdów. Tu w pędzie do dochodów, więc konsumpcjonizm daje wielkie nakłady i destabilizację sił natury. Zawsze duże dochody związane są ze znacznemi wydatkami, których tak znacznych nie potrzebuje normalnie człowiek. A jeszcze ogołacanie naszej planety z drzew, bo łatwiej mieć zadbany trawnik, to przejaw głupiej mody.

Ochrona przyrody - jak najbardziej. Panikarskie bzdury o globalnym ociepleniu zabijającym ludzkość i inne straszenie (regularnie nas czymś straszą od 60 lat) - nie.

To jest dzisiaj problem: ludzie teoretyzują, ale we własnym życiu nic lub prawie nic nie chcą zmieniać, aby czy to klimat wolniej się ocieplał, czy zmniejszyć emisję spalin, ścieków, zużycie wody itd. Może warto zacząć od zasadzenia drzewa i dbania o nie. W tym roku coś takiego zrobiłem: 3 brzózki i 2 buczki. maleństwa, ale będę podlewał - możę nie uschną i ktoś nie wykopie lub kosiarką nie zetnie.

IMGW: Niski poziom wody, jeden z najgorszych w historii pomiar

https://biznes.interia.pl/gospodarka/ne ... Id,4441470

Do epidemii jeszcze dołączy kolejna plaga.

E tam. W tych warunkach katastrofą byłaby raczej powódź, tak częsta o tej porze roku.

Kwietniowa powódz to b.rzadkie zjawisko w ostatnich, przynajmniej kilkunastu latach, ze względu na małą pokrywę śnieżną.

Powódź tysiąclecia w Polsce była zaledwie 10 lat temu. Jedenaście lat temu też była powódź należąca do 7 największych od początku XX wieku.

Tylko nie biadol dlaczego żywność podrożeje w tym roku o 50%.