Żartujesz.

Soki są zdrowe, pod warunkiem,że pochodzą z czystych rejonów, lub zostały zebrane jesienią z krzewu rosnącego na własnej działce.
Jeżeli winogrona zostały kupione wczoraj w sklepie za rogiem; tyle w nich witamin ( i zdrowia) ile kot zapłakał.
Skąd taka wiedza?

Soki nie są zdrowe. To sam cukier i to w najgorszej postaci bo fruktoza.

Zdrowe jest jedzenie całych owoców (w umiarze).

Coś w tym może być. Ostatecznie w dawnych wiekach pito piwo, mleko, wodę zresztą też, ale za to była to brudna woda (nie taka sterylna jak dzisiejsza mineralka).

Osobiście od lat piłam herbatę, często za mocną, i uważałam to za oczywistość. Jakiś rok temu przerzuciłam się na wodę (kranówka albo przegotowana kranówka). Najsmaczniejsza jest lekko ciepła. I znów, trudno mi wytłumaczyć, co mi się w niej tak bardzo podoba. Mam teorię: ponieważ biorę leki, które popijam ciepłą wodą (herbatą nie wolno), możliwe że dobrze mi się kojarzy taka ciepła woda. Taki jakby odruch warunkowy psów Pawłowa: lek jest dla mnie dobry, więc polubiłam też wodę, która mu towarzyszy.

Pito wodę ze studni albo ze strumyka. W dawnych, jak piszesz wiekach
rzeki były czyste, więc woda zdrowa.

Coś dziwnego dzieje się w USA i Kanadzie. Coraz więcej osób stara się zaopatrzyć w tzw. surową wodę/ raw water ze strumyków czy źródełek i taką pić. Ludzie twierdzą, że taka woda jest zdrowsza niż woda oczyszczana.

Zależy od czego czyste. Tak wtedy, jak i dzisiaj, w każdym normalnym cieku wodnym żyje mikrofauna i mikroflora. Taka woda nie jest czysta w rozumieniu sanitarnym.

Np. podobno w Etiopii wszyscy są uodpornieni na tamtejsze bakterie, a jak jakiś turysta albo inny niemiejscowy spróbuje, natychmiast dostaje biegunki. Dla nich tylko gotowana, i to porządnie.

Natomiast zwierzęta, np. lwy, kiedy przychodzą do wodopoju to chętniej piją taką "odstałą", trochę mulistą wodę przybrzeżną. Nie starają się dostać do wartkiego nurtu pośrodku strumyka. Jakoś lepiej im smakuje taka. Może chodzi o temperaturę, a może właśnie o tą zawiesinę. Ciekawie byłoby się dowiedzieć.

Podaję cytat z Pisma Świętego, o tym że picie samej wody jest niezdrowe:


[Biblia Paulistów, 2 Ks. Machabejska 15:39]

Szkoda, że nie zerknąłeś na to, kiedy spisano te słowa i jakie były w owym czasie warunki sanitarne na tamtych terenach. Gdybyś to sprawdził, wiedziałbyś, że tekst odnosił się do chorób, których można było się nabawić pijąc wodę.

Dobre Nie znałem tego fragmentu

Jakie używano wtedy proporcje dla wina i wody? Przypuszczam, że nie chodziło o odkażanie wody, tylko o to, by można było dużo smacznego płynu wypić w gorącym klimacie, i się nie upić zbyt szybko.

Chyba teraz dalej wielu ludzi przygotowuje wino w domu, prawda? Moja mama przynajmniej tak robi, dlatego rodzina przywozi jej ładne butelki, żeby miała w co winko zlać i ładnie je zaprezentować, a przy okazji jej sposobność do degustacji.

Naukowcy również manipulują Boro. System punktowy doprowadza do idiotycznego i niebezpiecznego wyścigu po granty.

Po wcześniej zamieszczonych, a po pewnym czasie anulowanych i wycofanych prezentacji badań z takich czasopism jak Science, Nature, The Lancet, aż 67,4 % prac naukowych dotyczyło "niewłaściwego postępowania", a w przypadku 14,4% udowodniono oszustwa z czego część dotyczy poważnych podejrzeń o oszustwo. Na domiar złego w czasopismach naukowych wciąż istnieją prace nie anulowane w stosunku do których udowodniono sfałszowanie wyników badań. Naukowcy zajmujący się tym problemem wnioskują więc, że oficjalne dane to jedynie ułamek rzeczywistej liczby.
Poważnie Boro? Zdajesz sobie sprawę o czym piszesz? Niemalże wszystkie prezentowane badania mogą być zweryfikowane jedynie przez bardzo wąską grupę uczonych, objętą odpowiednim dofinansowaniem. Reszta populacji nie mając dostępu do kosztownych narzędzi, laboratoriów, itd., dodatkowo nie obeznanych z metodologią naukową i bez kwalifikacji może jedynie gębę otwierać podczas czytania publikacji i tępo kiwać głową jak koń.

A wracajac do tematu bardzo dobrze jest pic sama wode, lekko ciepla jak juz ktos napisal. Odwrotnie niz twierdzi zalozyciel tematu.

Czy to taki ekspres na pojedyncze naboje (małe zamknięte plastikowe kubeczki z mieloną kawą)? Zastanawiam się, jak je recyklować. Rozkładać na części pierwsze i wtedy wyrzucać plastik do plastiku?

Nie prościej kupić zwykły ekspres, a nie ten na kapsułki?

Sądzę, że w instrukcji lub w Google znajdziesz informację jak je wyrzucać.