Ja znam jeden, świetny. Nie kupować Nie ma w domu, to potem trudniej podżerać. Kupić za to przekąski zdrowe.
Od cukru najlepiej odzwyczajać się stopniowo, od soli również. Ja miałam to szczęście, że w domu rodzinnym stosowano bardzo mało soli, cukru, tłuszczów. Było łatwiej. Ale znam osoby, które zeszły z 4 łyżeczek cukru do 0.

Poczytaj sobie fora dietetyczne, jest tam mnóstwo prostych i niedrogich sposobów na zastąpienie niezdrowych potraw / przekąsek smakującymi podobnie, a zdrowszymi.



Owszem. Przy tym, jest to mój świadomy wybór, żeby nie mieć samochodu i mieszkać/pracować w takim miejscu, a nie w innym. W życiu nie wyniosłabym się na wieś, gdzie wszędzie trzeba jeździć autem. A i kiedy masz przytargać do domu osobiście te kilogramy zakupów (kiedyś zważyłam jedne zakupy na ryneczku - 12 kg), to błyskawicznie weryfikuje się kwestia kupienia tylko tego, co najważniejsze i w takich ilościach, w jakich się to zje.
Tak sobie w życiu wymyśliłam, jest mi z tym dobrze i nie narzekam

Ważne jeszcze, że w czym się nosi te zakupy. Torba w ręce bardzo źle działa na kręgosłup po wielu latach (a czasem i po niewielu). Znacznie lepiej mieć plecak i w nim nosić.

Jeśli masz na myśli ćwiczenie "cat-camel", to myślę, że można je wykonywać, zanim nastąpi zesztywnienie pleców. Jeśli jest "już po zawodach", trzeba doprowadzić się do stanu używalności i odblokować zciśnięte nerwy. Zwyle zaczynam od naciągnięcia się na framudze drzwiowej (ręce oparte o górę framugi i odchodzimy stopami do tyłu, aby osiągnąć maxymalne wyciągniecię pleców/kręgosłupa). Potem idę na matę i 'stukam' moje ćwiczonka.

Nie wyobrażam sobie przefalowania kręgosłupa kręg-po-kręgu. Raczej coś takiego:klik