Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 10:13 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość? 
Autor Wiadomość
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz kwi 08, 2010 2:54 pm
Posty: 11561
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
blu napisał(a):
Czy możliwe jest, aby nie rozpoznać, że się kocha? Albo czy lęk może to uczucie przesłonić?
Jestem z chłopakiem od 8 lat i to chyba wiele komplikuje. To jest mój i jego pierwszy poważny związek. Spodobaliśmy się sobie, po jakimś czasie się w sobie zakochaliśmy, po jakimś roku pomyślałam, że go kocham, ale dla mnie było za wcześnie na deklaracje, chciałam, żeby opadły emocje, chciałam się upewnić. Potem zakochanie mijało, a ja myślałam sobie, że moje uczucia są coraz większe i to co wcześniej sobie nazwałam miłością nie mogło nią jeszcze być. I z biegiem lat sobie zawsze myślałam, że to co czuję jest większe niż było, ale nie nazywałam już tego miłością i ciągle miałam wątpliwości czy to miłość i nigdy mojemu chłopakowi nie powiedziałam, że go kocham. On stwierdził, że już taka jestem, a poza tym mówił, że to widzi. Nasz związek przeszedł wiele trudności, szczególnie, gdy zamieszkaliśmy ze sobą po 4 latach związku. Trzy razy w tym czasie się prawie ze sobą rozstaliśmy. Nadal byliśmy bardzo niedojrzali i egoistyczni, szczególnie mój chłopak. Obiecywał mi co jakiś czas poprawę, a ja czekałam aż się naprawdę ogarnie. I w końcu to nastąpiło. Parę miesięcy temu wydarzyło się coś dzięki czemu zrozumiał swoje błędy. Ja byłam na początku sceptyczna, ale zauważyłam, że naprawdę jest inny i ta zmiana nie jest tak powierzchowna jak poprzednie. Widziałam, że dojrzał, przestał się bać, upewnił się czego chce. Ja od 3 lat wspominałam mu o ślubie i dzieciach, o tym, że już mam swoje lata i nie można z tym tyle czekać jeśli tego chcemy. W ostatnim czasie nawet mu wypominałam, że ciągle mi się nie oświadczył (wiem, że to okropne). I w końcu to nastąpiło. Przez pierwsze dwa dni jeszcze się trochęsię cieszyłam, ale już było coś nie tak, a potem ta myśl, że mu nigdy nie powiedziałam, że go kocham doprowadziła mnie do obłędu. Czy ja go kocham? Jak to w końcu powinnam odczuwać? Tyle lat nie chciałam odpuścić tego związku, mój chłopak był dla mnie zawsze ważny, z nim najbardziej lubiłam spędzać czas, rozśmieszaliśmy się, przyjaźniliśmy się, dużo rozmawialiśmy, cieszyliśmy się na swój widok po dniu spędzonym w pracy, ciągle się przytulaliśmy, ciągle sobie wybaczaliśmy i nie wyobrażałam sobie życia bez niego, mimo, że nie zawsze było idealnie. I po tej jego zmianie znów zaczęłam mówić o ślubie, że to już czas, że może nam się udać. O miłości jednak nie myślałam, po prostu wydawało mi się, że wszystko w końcu jest na miejscu. A po oświadczynach coś się zmieniło. Zaczął mnie bardzo drażnić: tym co mówi, jak mówi, tym co robi, nawet jego wygląd przestał mi się podobać. I tak się skupiłam na tych złych rzeczach, na złej przeszłości, wadach, że stwierdziłam, że nie mogę za niego wyjść. Skoro tak się czepiam to może go nie kocham. Wydarzyło się wszystko czego chciałam. Mój chłopak dojrzał, oświadczył mi się, a teraz od miesiąca już niczego nie jestem pewna, tylko dręczą mnie lęki, obydwoje jesteśmy w strasznym stanie. Nie mogę z nim być, bo mnie nawiedzają myśli o tym, że go może nie kocham i zniszczę mu życie i nie mogę odejść, bo jest dla mnie najważniejszy i dostaję paniki na myśl, że go zabraknie w moim życiu. Wiem, że to wszystko nie tak, zupełnie nie po kolei, nie po katolicku, ale nie byliśmy wierzacy, gdy się poznaliśmy. Mój chłopak się nawrócił dwa lata temu i ja od jakiegoś czasu też czuję, że się coraz bardziej otwieram i to też mi dawało nadzieję, że nasze małżeństwo będzie dobre, ale teraz już nic nie wiem.
Blu...polecam
https://spotkaniamalzenskie.pl/rekolekc ... zeczonych/

_________________
Postaw, Panie, straż moim ustom
i wartę przy bramie warg moich!
Mojego serca nie skłaniaj do złego słowa...


N lis 24, 2019 6:33 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz mar 08, 2007 7:53 pm
Posty: 2590
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Drogi Maćku z Tego co mówisz wnoszę, że masz głowę pełną ideałów i wiarę w człowieka. To z jednej strony dobre i piękne, bo zawsze trzeba mieć nadzieję na nawrócenie innych, znajdujących się daleko od Boga. Tym niemniej warto patrzeć realnie na sytuację , relacje w związkach osób , dla których Bóg , nie jest żadnym odniesieniem. Wtedy tym co istotne, to waga, ważność zysków i strat, jeżeli straty przeważają, to perspektywa " innego modelu" jest jedną z opcji nader logiczną i rozsądną.

Do tego dodałabym tzw. feminizm, który wsączył jad w serca wielu kobiet do tego stopnia, że teraz wyceniają koszt prac w domu przedstawiając kosztorys partnerowi , naturalnie z przeświadczeniem, że działają w dobrej wierze aby było po równo tj. ile ja wkładam, łożę, a ile on, mój partner.


N lis 24, 2019 11:46 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2019 12:55 pm
Posty: 3255
Lokalizacja: Lublin
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Aż się przypomina fragment kultowego filmu Marka Koterskiego, gdzie syn głównego bohatera mówi: "Kościelnego, to na pewno nie wezmę - a dlaczego kościelnego nie? Bo jak coś się nie uda, to nie można się rozwieźć..." (czy coś takiego)...

Wielu ludzi na starcie zakłada, że może się "nie udać" i stąd lęk... Jak jeszcze dochodzi do tego perspektywa "rozwodu" i świadomość, że ponownie w żaden nowy związek wejść nie mogą, to boją się, lękają, bo będą "wykluczeni" z Kościoła (niemożność przystępowania do Komunii w nowym związku), więc po co tak "ryzykować"? Poczytają ile to związków kończy się rozwodami, ile problemów, utrapień dnia codziennego, więc "miłość schodzi na plan dalszy..."

To sakramentalne "tak" to duża odpowiedzialność, dla wielu zbyt duża... Może brak zaufania Bogu, może zbyt wiele patrzenia "przyziemnego", kalkulowania co się opłaca czy nie, po co się angażować, a jak to będzie "pomyłka", to co wtedy, co powie rodzina i najbliżsi jak nam nie wyjdzie...

_________________
"Cierpliwość jest codzienną formą miłości." - Benedykt XVI


Pn lis 25, 2019 1:03 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
mniszek_pospolity napisał(a):
Aż się przypomina fragment kultowego filmu Marka Koterskiego, gdzie syn głównego bohatera mówi: "Kościelnego, to na pewno nie wezmę - a dlaczego kościelnego nie? Bo jak coś się nie uda, to nie można się rozwieźć..." (czy coś takiego)...

Wielu ludzi na starcie zakłada, że może się "nie udać" i stąd lęk... Jak jeszcze dochodzi do tego perspektywa "rozwodu" i świadomość, że ponownie w żaden nowy związek wejść nie mogą, to boją się, lękają, bo będą "wykluczeni" z Kościoła (niemożność przystępowania do Komunii w nowym związku), więc po co tak "ryzykować"? Poczytają ile to związków kończy się rozwodami, ile problemów, utrapień dnia codziennego, więc "miłość schodzi na plan dalszy..."

To sakramentalne "tak" to duża odpowiedzialność, dla wielu zbyt duża... Może brak zaufania Bogu, może zbyt wiele patrzenia "przyziemnego", kalkulowania co się opłaca czy nie, po co się angażować, a jak to będzie "pomyłka", to co wtedy, co powie rodzina i najbliżsi jak nam nie wyjdzie...

Takie podejście do Małzeństwa na zasadzie zyskow i strat lub kalkulacji uda sie/nienuda sie wskazuje na kompletne niezrozumienie czym jest Sakrament malżeństwa a to niezrozumienie wskazuje takze na brak wiary.
Dla takich ludzi lepiej w kontekście zbawienia już sie nie żenic.


Wt lis 26, 2019 12:03 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): N paź 20, 2019 12:54 pm
Posty: 5
Płeć: kobieta
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Arwena napisał(a):
Droga blu

Ja też nie odpowiem Ci na zadane pytanie w tytule wątku, bo Ty sama możesz tylko to zrobić. Chcę zwrócić Ci uwagę na być może, tak przypuszczam , powód lęku. Otóż sama piszesz, że przedtem nie byliście w zgodzie z wiarą, że się nawrociliscie.


Mimo, że byłam niewierząca bardzo poważnie podchodziłam do ślubu i nie myślałam sobie, że w razie co, można wziąć rozwód. Ja nawet do powiedzenia "kocham Cię" podchodziłam śmiertelnie poważnie i traktowałam je jak całożyciowe zobowiązanie. Dlatego tego nie chciałam powiedzieć... A nie chciałam powiedzieć, bo było parę rzeczy, które w naszym związku nie grały i nie byłam pewna czy przez nie damy radę ze sobą być.

Oczywiście boję się tego co będzie, czy wytrwamy. Ja ogólnie jestem bardzo lękową osobą i dużo się martwię różnymi rzeczami. Często jest to uciążliwe nie tylko dla mnie, ale i dla moich bliskich.

Przed zaręczynami wiedziałam, że małżeństwo to ambitny projekt, można powiedzieć, że szalony, ale chciałam tego i gdy wyobrażałam sobie nas w kościele w dniu ślubu na samą myśl się wzruszałam. Dzisiaj widzę siebie tam pełną obaw.

sachol napisał(a):
Kocha sie wtedy gdy chce sie kochać. Milość to wybór i potem wierność wyborowi. Uczucia zakochanie to poczatek.


Maciek napisał(a):
Blu, rozumiem tak, że z pytania wynika że już zdecydowałaś, bo miłość to wybór (a uczucia towarzyszą, ale nie są wyborem( mogą być drogowskazami jeżeli masz zdrową uczuciowość), co nie znaczy by nie dążyć właśnie by były spójne z wyborem, czyli były przyjemne. Dla uścislenia zebysmy się zrozumieli.
I widzę to tak, że jeżeli chcesz podporządkować uczucia wyborowi miłosnemu to np. jeżeli przyszły mąż przestaje Cię pociągać (np. z powodu wyglądu na który Twój ukochany ma wpływ to sugerujesz/prosisz by zmienił to i to, bo powoduje u Ciebie złe uczucia. Jeżeli zmiana jest niezależna od ukochanego, to miłość wymaga być ponad te negatywne uczucia.
I analogicznie na inne sfery życia. No i tak sobie w miłości żyjecie (czasami pewnie to jest bardzo trudne).


Właśnie chodzi mi o to, że ja mogę ten wybór miłości podjąć i w zasadzie każdego dnia będąc z moim narzeczonym go podejmowałam. Odkąd z nim zamieszkałam traktowałam go jak męża. Zależało mi na tym, aby nasz związek był coraz lepszy, nie przeszkadzało mi, że nie mam motylków w brzuchu, albo to, że mój narzeczony nie wygląda zawsze najlepiej - przymykałam na to oko. Chciałam rozmawiać i rozwiązywać problemy, starałam się być wyrozumiała i wiele wybaczałam.

Ale co z tym przeświadczeniem, że kocham, takim po prostu, jacy ludzie mają będąc z kimś, dzięki któremu cieszą się na dzień ślubu i w miarę spokojnie idą przed ołtarz, a potem przez życie? Naczytałam się różnych forów w internecie i ludzie pisali, że w pewnym momencie sobie uświadamiali i postanawiali z tą osobą być na dobre i na złe. Czy bez tego małżeństwo nie będzie słabe, smutne, podatne na zawirowania i zwątpienie? Ja tego przeświadczenia chyba nie mam. Pojawia mi się to w bardzo skrajnych momentach i szczerze mówiąc, nie ufam sobie wtedy. Czy może jednak w pewnym momencie to musi być decyzja mimo niepewności i inaczej się nie da kochać i nie wszyscy mają to przeświadczenie na 100%?

Mój narzeczony uważa, że moja miłość nie mogła się w pełni rozwinąć przez niego, ponieważ on nie chciał się angażować w związek tak jak ja. Nie czułam się przy nim pewnie, chyba nie do końca mu ufałam, bo ciągle mu się coś zmieniało.

sachol napisał(a):
Pytanie skad Twoje watpliwości czy widzisz w narzeczonym jakieś wady ktore mogą zagrozić trwałości małżenstwa czy piprostu sama sie boisz tak powaznej decyzji ze możesz nie dać rady w niej wytrwać.


Przed zaręczynami byłam pewna, że chcę ślubu, pomyślałam, że damy radę, mój narzeczony się bardzo starał, widziałam że się zmienił na lepsze. Ale po zaręczynach dopadły mnie wątpliwości również co do niego. Nie co do tego czy na pewno jest dobrym człowiekiem, bo jest, ale czy będzie pracowity, czy nie będzie zbytnio myślał o sobie, narzekał. Wcześniej to było częste i było mi z tym bardzo trudno.

Tak więc mieszają mi się uczucia z wątpliwościami do narzeczonego, naszego związku i z tego wszystkiego zwątpiłam w siebie.


Śr lis 27, 2019 9:53 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Droga Blu. Ty i narzeczony sie nawróciliscie a nadal mieszkacie ze sobą i żyjecie w grzechu?
To obłuda a nie nawrócenie!


Pt lis 29, 2019 4:40 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2019 12:55 pm
Posty: 3255
Lokalizacja: Lublin
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Wcześniej czy później będziesz musiała podjąć jakąś decyzję, bo taki stan jak "narzeczeństwo przez całe życie" po prostu nie istnieje... Śpieszyć się co prawda źle, ale trwać wciąż w związku, z którego owoców nie będzie, to też średnio "wygląda"...

_________________
"Cierpliwość jest codzienną formą miłości." - Benedykt XVI


Pt lis 29, 2019 4:52 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Skoro mieszkacie razem przed ślubem to już rozgrzeszenia żaden kapłan udzielić wam nie powinien.
miłość to Chrystus. Nie ma innej miłości. Małżeństwo jest dla katolika powołaniem czyli drogą do świętości.
Najlelepszym zatem rozwiązaniem dla was jest pozostać w relacji koleżeńskiej az prawdziwie się nawrocicie i będziecie gotowi zerwać z grzechem.


Pt lis 29, 2019 5:47 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): N paź 20, 2019 12:54 pm
Posty: 5
Płeć: kobieta
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Dziękuję za wasze odpowiedzi. Dały mi one do myślenia. Mam nadzieję, że do czegoś mnie te myśli zaprowadzą.


N gru 01, 2019 8:23 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Maciek napisał(a):
Arwena, mimo wszystko, uważam że przyrównywanie związku niewierzących do „ spółki handlowej” jest niesprawiedliwe. Z tego, że niewierzący, nie wynika przecież, że nie będzie się kierował np. ideałami. „Tylko” grzechem niewierzącego jest to, że ukierunkowuje siebie/drugiego człowieka ponad wszystko, albo te idee którymi się kieruje i jeszcze błędem uważanie, że człowiek sam jest zdolny zwalczyć zło. Po prostu niewierzący mają chore patrzenie na człowieka i na świat, ale czy można powiedzieć, że związek takich ludzi będzie „spółką handlową”?

Z osobą niewierzącą nie ma możliwości być w poważnym związku, bo niewiara wyklucza sakramentalny wymiar takowego związku Dla katolika jest jasne, że sakrament można zawierać tylko z kimś, kto chce go realizować i że sakramentalny wymiar małżeństwa, jako obrazu komunii Chrystusa i Kościoła, jest jego jedynym sensem i celem. Inne powody i cele zawierania małżeństwa są z gruntu fałszywe i wynikają z niewiary, bo zamysł Boży jest w tej sprawie jasny.


Pn gru 02, 2019 10:03 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): So wrz 17, 2016 2:23 pm
Posty: 1284
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Oczywiście, że można być w poważnym związku z osobą niewierzącą. Świat nie konczy się na chrześcijanach zawierających sakramentalne małżeństwa. Niepoważne lub pogardliwe traktowanie niewierzacych nie jest dobre. To mogą być bardzo uczciwi i szlachetni ludzie. Wierni sobie. Chrześcijaństwo nie ma monopolu na dobro, sachol.
Istnieje też możliwość sakramentalnego związku z osobą niewierzącą, ba, z z nieochrzczoną. Całkiem na serio. Za zgodą Kościoła. Doczytaj zanim wyglosisz kategoryczne a nieprawdziwe teorie. Za zgodą ordynariusza miejsca i pod konkretnymi warunkami (proszę doczytać) strona katolicka może z czystym sumieniem i w pełnej wiernosci Bogu zawrzeć sakramentalne małżeństwo z niewierzacym, z nieochrzczonym, z wierzącym z innego Koscioła, z apostatą itd. Mówi o tym prawo kanoniczne.


Wt gru 03, 2019 1:25 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Terremoto napisał(a):
Oczywiście, że można być w poważnym związku z osobą niewierzącą. Świat nie konczy się na chrześcijanach zawierających sakramentalne małżeństwa. Niepoważne lub pogardliwe traktowanie niewierzacych nie jest dobre. To mogą być bardzo uczciwi i szlachetni ludzie. Wierni sobie. Chrześcijaństwo nie ma monopolu na dobro, sachol.
Istnieje też możliwość sakramentalnego związku z osobą niewierzącą, ba, z z nieochrzczoną. Całkiem na serio. Za zgodą Kościoła. Doczytaj zanim wyglosisz kategoryczne a nieprawdziwe teorie. Za zgodą ordynariusza miejsca i pod konkretnymi warunkami (proszę doczytać) strona katolicka może z czystym sumieniem i w pełnej wiernosci Bogu zawrzeć sakramentalne małżeństwo z niewierzacym, z nieochrzczonym, z wierzącym z innego Koscioła, z apostatą itd. Mówi o tym prawo kanoniczne.

Nie ma czegoś takiego jak «małżeństwo jednostronne». To jakiś diabelski uląg językowy. Małżeństwo sakramentalne jest pomiędzy dwoma osobami ochrzczonymi. Co więcej – innego niż sakramentalny związek osoby ochrzczone zawrzeć nie mogą, nawet jeśli jedna wyparła się wiary, choć mogą go na własną zgubę nie realizować. Z osobą nieochrzczoną zaś w ogóle nie ma żadnego małżeństwa w rozumieniu chrześcijańskim, a jedynie Kościół toleruje tego rodzaju pogańską relację i pozwala na nią tak, jak Mojżesz pozwalał na rozwody – ze względu na zatwardziałość ludzkich serc.
Kto odrzuca Chrystusa ten odrzuca miłość i jest jej wrogiem. Sam Zbawiciel mówi że kto nie jest z nim jest przeciwko niemu. Jak ktoś chce żyć jak poganin to jego wybór ale nie ma to nic wspólnego z Ewangelią. Lepsza od tego jest bezżenność.


Wt gru 03, 2019 7:32 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): So wrz 17, 2016 2:23 pm
Posty: 1284
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Mylisz się. Zapoznaj się łaskawie a bardzo starannie z prawem kanonicznym Kościoła katolickiego. Jest tam pojęcie: małżeństwo mieszane. I tam są opisane możliwości zawarcia ślubu z osobą nieochrzczoną itd.

Dokument Episkopatu Polski: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WE/ke ... 21989.html

Komentarz np. tu: http://mateusz.pl/rodzina/as-mm.htm


Wt gru 03, 2019 1:40 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Terremoto napisał(a):
Mylisz się. Zapoznaj się łaskawie a bardzo starannie z prawem kanonicznym Kościoła katolickiego. Jest tam pojęcie: małżeństwo mieszane. I tam są opisane możliwości zawarcia ślubu z osobą nieochrzczoną itd.

Dokument Episkopatu Polski: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WE/ke ... 21989.html

Komentarz np. tu: http://mateusz.pl/rodzina/as-mm.htm

W czymm sie myle? Zdaje sie ze w ogole nie przeczytałas tego co napisalam. Bo wszystko co napisałam jest zgodne z prawem kanonicznym.
Jeśli jest się katolikiem to warto się zapoznać dlaczego małżeństwa mieszane są zakazane i dlaczego potrzeba do nich specjalnej dyspensy od tego zakazu.


Wt gru 03, 2019 2:21 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2019 12:55 pm
Posty: 3255
Lokalizacja: Lublin
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak rozpoznać, że to co czuję to miłość?
Związki osoby wierzącej z niewierzącą oczywiście jak najbardziej istnieją. Ostatnio czytałem taki artykuł o miłości dwojga ludzi - on katolik, co niedziela w kościele, chodzi na Marsze Niepodległości, głosuje na Konfederację. Ona wręcz przeciwnie. Ateistka, zwolenniczka aborcji i ideologii LGBT, chadza na marsze "przeciw faszyzmowi", kościół omija szerokim łukiem. Jest też działaczką skrajnie lewicowej partii Razem...

Jak to możliwe, że są w sobie zakochani? Nie wiem. W każdym bądź razie na pytanie co będzie ze ślubem, wychowywanie dziecka itd., to ta pani odpowiada, że jak mąż zechce (a chce), to wezmą ten "jednostronny ślub", kiedy się urodzi dziecko, to mąż poprosi o sakrament chrztu, sam będzie je wychowywał w wierze, ale ona jak mówi "ręki do tego nie przyłoży"...

Dla mnie nieco jakaś abstrakcja - póki co są "tylko narzeczeństwem". Nie wiem jak potem przez resztę życia będą się porozumiewać w kwestiach wiary, światopoglądu itd. W życiu bym się na takie małżeństwo nie zdecydował. To po prostu więcej niż "ryzyko w imię miłości". Mamy niby przysłowie "kto się czubi, ten się lubi", ale tu chodzi o coś więcej. O fundamentalne kwestie - Bóg jest/Nie ma Go/aborcja to zbrodnia/to sprawa kobiety...

Dziecko dorośnie i w którąś niedzielę oznajmi, że nie chce się mu iść do kościoła na Mszę. Mama powie: "to nie idź", a co tata? Kryzysy tu są nieuniknione, kłótnie i zwady to pewność... Chyba, że w ogóle skupią się "na samej miłości" między sobą i dzieckiem, a "cała resztą' stanie się przystawką...

_________________
"Cierpliwość jest codzienną formą miłości." - Benedykt XVI


Wt gru 03, 2019 2:45 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL