Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Autor |
Wiadomość |
Barney
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm Posty: 18256 Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
sam2 napisał(a): Zgoda, ale nie mozna calej winy zwalac na alkocholika. W relacjach z alkoholikiem - nawet należy. Inaczej będzie tak, jak napisała Merss. Można - i należy- po cichu zrobić rachunek własnego sumienia. Acz osoba współuzalezniona ma skłonności do samooskarżeń. Cytuj: Alkocholik w malzenstwie to po prostu slabszy malzonek, a drugi zamiast w pore zauwazyc i starac sie naprawic przynajmniej to na co ma wplyw, zaczyna zauwazac problem gdy jest juz nieco za pozno na prostrze rozwiazania i mniej uciazliwe. Moze tak czasem być, ale imputowanie tego jako zasady - i w dodatku w konkretnej sprawie jaką omawiamy, to kolejny Twój "wyskok" w stosunku do Autora wątku. Doprawdy, zamilknij i przestań. sam2 napisał(a): Tu takze nalezalo by przypomniec slowa przysiegi malzenskiej. Jeśli myślisz że pobłażanie nałogowcowi i niuansowanie w stylu "to nie tylko Twoja wina" to wyraz miłości, to się grubo mylisz. To sposób na zrobienie mu krzywdy.
_________________
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne
|
So maja 11, 2019 12:08 am |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Nie pisalem o zadnym poblazaniu alkocholikowi. To co sie dzieje w malzenstwach to wynik dzialn 2 osob a nie jednej. "sa jednym cialem". Ta druga strona ma nie tylko obowiazek pomoc alkocholikowi, ale takze jest wspolwinna stanu malzenstwa. Zapominanie o tym powoduje kompletnie inne podejscie do pomocy alkocholikowi i stad sie bierze glowny problem z wlasciwa pomoca alkocholikowi. Mozna "pomagac"albo" Pomagac" w obu przypadkach dokladnie wedlug zalecen lekarza. Pierwsze bedzie sie ciagnelo latami i bez rezultatow a drugie bedzie szybsze i skuteczne.
Ty pewnie nie zauwazasz roznicy miedzy jednym pomaganiem a drugim tak jak nie zauwazasz roznicy miedzy Miloscia malzenska a wspolzyciem malzenskim.
|
So maja 11, 2019 10:17 am |
|
|
merss
Czuwa nad wszystkim
Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm Posty: 16891
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Na kogo zwalić winę? Wybór małżonka to już może być naznaczenie toksycznymi wpływami domu rodzinnego, często to przykryte i prezentowane na zewnątrz jako miłość. Mamy więc winnych rodziców, szkołę. Dlaczego rodzice sobie nie poradzili? No bo ich rodzice... I tak rodzą się usprawiedliwienia i zwalanie winy na innych. Ja jestem tylko ofiarą i należy mi się -> tu wpisać co fantazja podpowie. Nic mi się nie należy w takiej sytuacji, bo to ja mam obowiązek się z problemem uporać a inni mają prawo wymagać. Dopóki człowiek nie przyjmie na klatę kłamstw o sobie, może żyć na powierzchni życia lub tkwić w nałogu.
Zasada chrześcijańska jest prosta: przecina się spiralę zła, zatrzymuje na sobie, przyjmuje prawdę o swoich zranieniach i próbuje uczyć się żyć. Osoby najbliższe też musza się uczyć, bo i one są pokiereszowane przez życie. Pomagając innym należy wiedzieć o co w tej pomocy chodzi. Czasem nie można pomóc, bo druga strona nie jest w stanie jej przyjąć. Cierpiętnictwo stało się cechą jej osobowości a nałóg to tylko zewnetrzny tego objaw.
Znalam osobę, która weszła w alkoholizm, ale wyszła z tego po dwudziestu latach - z dnia na dzień. Zawodowy kierowca, niezwykle towarzyski i w towarzystwie innych pijących kierowców. Stracił kolegów, zaczęli oskarżać go o donosicielstwo. Kto bowiem nie pije ten donosi. Nie brał udziału w żadnej terapii. Potrafi mówić o tym, że jest niepijącym alkoholikiem, wywoływał tym zdziwienie ludzi. Potrafi też pomóc pijącym, bo doskonale wyczuwał moment, w którym pijący zaczyna myśleć. Nigdy siebie nie testował na okoliczność picia. Nawet tortu z alkoholem nie ruszył. Żona złożyła pozew o rozwód...zobaczył więc jakie życie zgotował najbliższym. Potrafił też dojrzeć konsekwencje rodzinne tego wieloletniego picia. Znając go blisko nigdy nie widziałam go pijanym. Pił tylko po pracy. Nigdy nie spowodował wypadku, ale jego koledzy tak.
|
So maja 11, 2019 10:40 am |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Nawet to cierpietnictwo ma jakas przyczyne i trzeba do tej przyczyny dojsc by pomoc. Jesli sie postawi alkocholika w sytuacji ze to on jest wszystkiemu winien to zadne persfazje nie pomoga tylko poglebia problem. Nie sadze by alkocholik nie chcial sam wyjsc z nalogu i z pewnoscia czesto probuje z tym skonczyc, ale jak nie widzi zadnych zmian w tym co go popchnelo w alkocholizm to wraca do picia. W sumie to te powroty sa praktycznie codzienne bo nic sie na codzien nie zmienia a oskarzenia i zwalanie calej winy na alkocholika jeszcze bardziej go zdoluje. Dlatego jednoczesnie z pomoca medyczna powinna byc pomoc wspolmalzonka jako osoby kochajacej tak jak powinna w malzenstwie.
W przypadku autora musi naprawic relacje z zona jako maz bo dopuki malzenstwo bedzie jak kot z psem to nie bedzie efektow wyjscia z nalogu. Kazy krok w kierunku pomocy wyjscia z nalogu musi byc podparty Miloscia i naprawa zwiazku, a nie tylko samych naciskow na leczenie alkocholika.
|
So maja 11, 2019 11:23 am |
|
|
Barney
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm Posty: 18256 Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
sam2 napisał(a): Nawet to cierpietnictwo ma jakas przyczyne i trzeba do tej przyczyny dojsc by pomoc. Jesli sie postawi alkocholika w sytuacji ze to on jest wszystkiemu winien to zadne persfazje nie pomoga tylko poglebia problem. Przeciwnie - pierwszym krokiem do wyjścia z nałogu jest przyjęcie odpowiedzialności. Każdy terapeuta Ci to powie. Obciążanie innych - i to grubo nadmiernie - załatwia sam nałogowiec. Sam2 - sorry że spytam - jakie masz kwalifikacje do tych porad?
_________________
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne
|
So maja 11, 2019 11:33 am |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
To co Barney sugerujesz to zwyczajne wciskanie alkocholika do dna by sam sie mogl odbic. Watpie by po takiej terapii szokowej malzonek alkocholik chcial wrocic do wspolmalzonka i zyc w Milosci malzenskiej jak powinien. To juz nie bedzie ta sama osoba. Bezwolne trwanie w zwiazku po takiej terapii szokowej niewiele sie bedzie roznilo od wegetacji pacjenta na oddziale psychiatrycznym nafaszerowanego lekami uspokajajacymi.
A jakie ty masz kwalifikacje do takich porad?
|
So maja 11, 2019 11:38 am |
|
|
ANDPOL
Dyskutant
Dołączył(a): Pn lis 24, 2014 4:34 pm Posty: 421
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
@sam2 wiesz to ze swojego doświadczenia, czy tak sobie teoretyzujesz? Póki co, żona jest na takim etapie, że nie widzi problemu, więc jak można walczyć z czymś, czego nie ma. To jest tylko moje czepialstwo... Co do pierwotnej przyczyny i zalążka naszych problemów to już zaistniała w przeszłości i nie da się jej odwrócić bo ma charakter czysto biologiczny i nie zależy od czyjegoś chcenia i dobrej czy złej woli. @sam2 Ty chyba też powinieneś obejrzeć filmik podrzucony przez @sachol
|
So maja 11, 2019 11:52 am |
|
|
Barney
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm Posty: 18256 Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Sam2, po prostu uroiłeś sobie chorą ideologię małżeństwa i zupelnie dla niej ignorujesz rzeczywistość. Jakie mam kwalifikacje? Żadnych. Ale znam zasady postępowania z alkoholikami. I mam dwu znajomych którzy wyszli z alkoholizmu - jeden, który już nie żyje, zaczął wychodzić, gdy żona przestała mu pobłażać oraz pokonała wstyd przed sąsiadami i po prostu pijanego nie wpuszczała do domu - spał na wycieraczce.
Drugi zaczął się leczyć, gdy leżał na drodze i nie mógł się ruszyć. To było w dość ciemnym miejscu - czekał aż przyjedzie samochód który przejedzie mu po głowie. Leżał tak 15 minut.
Alkoholik ma naturalny odruch zwalania winy na innych - zawsze pije "bo żona", "bo szef", "bo dzieciaki". Nawet jak żonie przyłoży, to "zobacz do czego mnie doprowadziłaś".
Najwiekszym problemem nałogowca jest przyjęcie odpowiedzialności za swoje czyny. Łaszenie się i mówienie "ja też jestem winny, a Ty biedny" to najgorsza przysługa, jaką można mu zrobic.
Nie przypadkowo 8 i 9 krok terapii nakierowuje nałogowca na spisanie wszystkich któym uczynił krzywdę i zadośćuczynienie.
_________________
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne
|
So maja 11, 2019 1:08 pm |
|
|
Viridiana
Gaduła
Dołączył(a): Pt wrz 14, 2018 8:41 pm Posty: 787
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
sam2 napisał(a): Nie sadze by alkocholik nie chcial sam wyjsc z nalogu i z pewnoscia czesto probuje z tym skonczyc, ale jak nie widzi zadnych zmian w tym co go popchnelo w alkocholizm to wraca do picia.
Alkoholizm to uzależnienie, więc to nie jest tylko kwestia tego "Czy widzę jakąś zmianę?" Gdyby każdy alkoholik chciał wyjść z nałogu, to pewnie zaciągnięcie na terapię byłoby łatwiejsze (chociaż tu teoretyzuję). sam2 napisał(a): To juz nie bedzie ta sama osoba. Samo doświadczenie alkoholizmu sprawia, że to już nie będzie ta sama osoba (przypuszczenie).
|
So maja 11, 2019 1:19 pm |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Zacytuj gdzie i kiedy napisalem aby sie lasic do alkocholika? Np chyba ze Milosc uznajesz za laszenie sie. Poza tym ja pisze do autora watku odpowiadajac na twoje zarzuty, a nie do jego zony. Nie neguje tez stanowczosci w pomocy i postepowaniu wobec alkocholika, ale to trzeba robic z Miloscia a nie oskarzeniami, wyrzutami, zalami itp. ogolnym dolowaniem alkocholika. Wiesz, "kocham cie" mozna powiedziec na wiele sposobow, od zlosliwosci, poprzez ironie do najglebszego uczucia ktore te slowa oznaczaja. Tak samo taka pomoc alkocholikowi mozna okazac ze zwyklego wyrachowania, wstydu, czy prawdziwej Milosci.
|
So maja 11, 2019 1:23 pm |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Viridiana napisał(a): sam2 napisał(a): Nie sadze by alkocholik nie chcial sam wyjsc z nalogu i z pewnoscia czesto probuje z tym skonczyc, ale jak nie widzi zadnych zmian w tym co go popchnelo w alkocholizm to wraca do picia.
Alkoholizm to uzależnienie, więc to nie jest tylko kwestia tego "Czy widzę jakąś zmianę?" Gdyby każdy alkoholik chciał wyjść z nałogu, to pewnie zaciągnięcie na terapię byłoby łatwiejsze (chociaż tu teoretyzuję). sam2 napisał(a): To juz nie bedzie ta sama osoba. Samo doświadczenie alkoholizmu sprawia, że to już nie będzie ta sama osoba (przypuszczenie). Jesli zwiazek jest w rozsypce to watpie by co innego bylo powodem wpadniecia w nalog. Jesli druga strona nie usunie zlego postepowania ze swojej strony to ten alkococholik mimo ze bedzie chcial wspolpracoeac nadal bedzie widzial to samo przez co wpadl w nalog. Tu wyraznie przyczyna jest pomiedzy nimi a nie zewnetrzna, choc jakas zewnetrzna mogla to przyspieszyc. Zgadza sie ze samo doswiadczenie nalogu zmienia czlowieka, ale dobijanie alkocholika by doszedl do dna i sam sie odbil zmieni go innaczej co moglbym porownac do zombi. Bedzie zyl jak bezwolna roslinka w donniczce malzenstwa. Znam kilku i wlasnie takie miedzy nimi sa roznice.
|
So maja 11, 2019 1:32 pm |
|
|
Viridiana
Gaduła
Dołączył(a): Pt wrz 14, 2018 8:41 pm Posty: 787
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
sam2 napisał(a): Jesli zwiazek jest w rozsypce to watpie by co innego bylo powodem wpadniecia w nalog. Ale tu nie chodzi o powód wpadnięcia w nałóg, usunięcie go i tak nie sprawi, że alkoholizm magicznie zniknie. Alkoholik jest uzależniony.
|
So maja 11, 2019 1:34 pm |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Viridiana napisał(a): sam2 napisał(a): Jesli zwiazek jest w rozsypce to watpie by co innego bylo powodem wpadniecia w nalog. Ale tu nie chodzi o powód wpadnięcia w nałóg, usunięcie go i tak nie sprawi, że alkoholizm magicznie zniknie. Alkoholik jest uzależniony. Widzisz, we wszelkich chorobach czy to fizycznych, czy psychicznych-psychologicznych powinno sie usuwac przyczyne a nie objawy. W tych przypadkach o ktorych pisalem to w jednym zostala usunieta przyczyna i skutek, a w drugim tylko skutek, a przyczyna nadal tam siedzi i tylko wlasnie przez obojetnosc-bezwolnosc pacjenta przyczyna nie ujawnia sie i nie daje skutkow. Moim zdaniem jest to zabicie czlowieka w czlowieku. Jak pisalem wczesniej, zrobienie z niego zombi.
|
So maja 11, 2019 1:51 pm |
|
|
sam2
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
ANDPOL napisał(a): @sam2 wiesz to ze swojego doświadczenia, czy tak sobie teoretyzujesz? Póki co, żona jest na takim etapie, że nie widzi problemu, więc jak można walczyć z czymś, czego nie ma. To jest tylko moje czepialstwo... Co do pierwotnej przyczyny i zalążka naszych problemów to już zaistniała w przeszłości i nie da się jej odwrócić bo ma charakter czysto biologiczny i nie zależy od czyjegoś chcenia i dobrej czy złej woli. @sam2 Ty chyba też powinieneś obejrzeć filmik podrzucony przez @sachol A co jakies biologiczny problem ma do Milosci? Chyba sie nasluchales takich jak Barneya nauk przedmalzenskich i teraz wychodza skutki.
Ostatnio edytowano So maja 11, 2019 2:47 pm przez sam2, łącznie edytowano 1 raz
|
So maja 11, 2019 2:44 pm |
|
|
Terremoto
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): So wrz 17, 2016 2:23 pm Posty: 1284
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
Re: Alkoholizm a samochód - dylemat moralny.
Sam, masz swoje teorie. Ok. Może i dobre chęci, tak zakładam. Twoje rady są zapewne niechcący w ogromnej mierze szkodliwe i naiwne - i widzę, że to nie tylko moje zdanie. Intuicje, choć szlachetne, mogą zawodzić. Wiesz, zamiast iść dalej w te dyskusje, proponuję zapoznać się z zasadami terapii osób uzależnionych od alkoholu. I doświadczeniami metodyki grup typu AA, AlAnon itd. Zwrocić się do profesjonalisty. Dowiesz się, że tak, owszem, to co np. pisze Barney, twardo i racjonalnie, nie jest jego pomysłem, ale ma osadzenie w rzetelnej wiedzy. Nie ma sensu, byś teraz wyważał otwarte drzwi, obarczał winą małżonka itede. Sa drogi sprawdzone. Miej tyle pokory, by to uznać, by uznać, że nie starcza Ci wiedzy, nie rozumiesz pełni mechanizmów uzależnienia, choć masz dobre chęci.
Męża uzależnionej żony zaś bardzo, bardzo proszę, by poszukał już teraz solidnej profesjonalnej pomocy. Dla siebie, żeby zacząć rozumieć, jak to działa (Sam nie rozumie) i wiedzieć, jak się zachować. Nieprzygotowany- zagubiony-jakoś bezradny- wspóluzależniony mąż ginie psychicznie, a i nie pomaga nikomu. Bardzo Cię proszę, pozwól sobie pomóc. Bez doświadczenia, idąc na intuicję, na 99% przepadniesz w porażkach. Jest szansa. Skorzystaj. Nie znam Cię, znam ludzi w analogicznych sytuacjach, dlatego zaklinam: walcz mądrze, próbuj czerpać z profesjonalnej wiedzy w osobistym kontakcie, nie balamutnych internetów. Spróbuj, wytrwale. I nie przejmuj się Samem.
|
So maja 11, 2019 2:46 pm |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|