bergamotko,
Teraz "wszyscy" wszędzie chodzą w Tasman slipper - UGGs

Pojecia nie mam czemu buty uug są tak popularne - poza tym ze chodza w nich celebryci - moim zdaniem trudno znależc brzydsze.

Trochę sachol mieszasz.
Bo jeśli dobrze odczytuję tę dyskusję, to teraz G. HY. mówi o nieco bardziej ogólnej zasadzie - poczucie przynależności, a ty teraz to sprowadzasz na trochę inny tor. Tak mi się wydaje.

W pełni się zgadzam z Twoją opinią!

Nie znam takich osób. Zaniedbanie wynika zazwyczaj z lenistwa, choć oczywiście nie zawsze.
Zbyt wielu mężczyzn szuka pocieszenia poza domem, bo dość ma widoku naburmuszonej żony w szmojach niewiadomego koloru.
Jeżeli ona będzie chodzić po domu w szykownej podomce lub spodniach i rano umyje głowę żeby mąż zobaczył jej ładne włosy- będzie super. Podobnie on- po powrocie z pracy ubierze się w coś wygodnego, ale ładnego. Niestety, zbyt często w domu sobie odpuszczamy.

To gdzie mamy sobie odpuszczać, jak nie we własnym domu??? I tu trzeba się stroić i udawać? Jak długo można wytrzymać w takim reżimie?

Chyba celowo prowokujesz. Nie ma znaku równości między niechlujstwem i zaniedbanym wyglądem a wygodą. Dla dzieci umycie uszu czy zębów bywa reżimem, ale z tego się wyrasta na ogół.

Możliwe że granica między swobodą i byciem sobą w małżeństwie a odpuszczeniem sobie czasem się zaciera ale ogólnie lepiej starać się uczyć na cudzych błędach. A ogólnie metoda "mam już męża/żonę więc przestaję się starać" sprzyja problemom, podobnie jak łudzenie się że nieatrakcyjność małżonka zapewnia jego wierność - tak jakby do romansów zdolni byli tylko ludzie przebojowi i z wyglądem modelki/modela. Moja znajoma - osoba bardzo towarzyska, kontaktowa, energiczna, zadbana, przy tym bezpośrednia i mająca zawsze radę dla innych - nie zapomnę jak przy pierwszym naszym spotkaniu wyraziła aprobatę dla sposobu w jaki miałam pomalowane paznokcie u stóp (sic!) -miała męża który żył przez lata w jej w cieniu i trochę pod pantoflem. Chyba ona była jedną z najbardziej zaskoczonych osób gdy odkryła jego romans. Na dodatek sama nie zajmowała się stricte terapią par ale zdarzało się jej mieć w kręgu zawodowych zainteresowań osoby których współmałżonek dopuścił się zdrady. Ostatecznie nie rozstali się ale ona bardzo się zmieniła.

A ja do tej pory po 36 latach nie rozkminilem dlaczego zona pozwala mi na "dlubanie" czegos tam w garazu, choc najczesciej nie ma pojecia co naprawde tam robie.
Wie ze restauruje stare maszyny, tokarki i frezarki do metalu, ale czasem po prostu siedze tam jak w muzeum i planuje co z ktora maszyna musze zrobic i jak to zrobic popijajac jakiegos drinka czy piwo.
Ale jak bym siedzial tak przy piwku w mieszkaniu to mialbym mase instrukcji za co powinienem sie zabrac, by nie siedziec bezczynnie.
Czasem wydaje mi sie to bez sensu, bo nie ma roznicy czy rozmyslam w garazu czy w mieszkaniu.

Do głowy by mi nie przyszło, by iść do suszarni/piwnicy, by coś przemyśleć. Jeśli jesteś w garażu, znaczy że zajęty i nie należy przeszkadzać...a domu jesteś bezrobotny, więc należy zagospodarować.

Czyli mieszkanie nie jest dobrym miejscem do przemyslen co i jak zrobic.
Jedyny sens ktory w tym daje sie zauwazyc to to ze widzac te maszyny chyba troche dokladniejsze sa takie przemyslenia niz myslac o nich w mieszkaniu, a nie widzac ich.

Wiesz, jesli chciala bys naprawic wieszaki w suszarni to chyba lepiej myslec jak to zrobic bedac w suszarni.
Niemniej nie lapie sensu myslenia kobiet o takich roznicach, bo mozna zapamietac widok tego co trzeba naprawic i przemyslec to w mieszkaniu na wygodnym fotelu, zamias siedziec na jakiejs skrzyni w suszarni czy skrzynce narzedziowej w garazu.
No chyba ze chodzilo by o trwalosc pamieci.

A umawiając się na randki jakoś było się w stanie wytrzymać w reżimie bycia atrakcyjnym.

Randki to wyjście na zewnątrz, więc tu nie ma żadnych zmian. A reszta to juz niech będzie sprawą indywidualną. Na wiele spraw należy machnąć rękę i przyjąć; ten typ tak ma. Po trzech dniach poprawy i tak wraca do utrartych przyzwyczajeń. Pocerować mu ten sweter, wciągnąć gumkę, by pod szyją nie było falbanek. A jak ma dziesięć swetrów, to dać mu podobny zanosząc się łzami, ze automat nastawił się na gotowanie. Mój mąż też chce dwie pary dresów, bo jedna będzie na przyzwoite łaty. Mój teść miał całą szafę nowiuteńkich koszul i bieleizny a chodził w starociach. Jedną rzecz wymienił: zamienił marynarkę domową na wełniany pulower, który mu zrobiłam na drutach.

Mnie się wydaje -choć niewątpliwie to kwestia bardzo indywidualna - że nie ma symetrii między oczekiwaniami co do wyglądu w domu w przypadku każdej płci. W przypadku mężczyzn pewna szorstkość i niedbałość w wyglądzie jest najczęściej akceptowalna, a czasem nawet pożądana - np. kilkudniowy zarost ma swoje wielbicielki. To że dresy, podkoszulka, czy seter, czy kapcie mają czasu świetności dawno za sobą moim zdaniem nie jest problem sam w sobie, jeśli nie zostanie to odebrane jako oznaka że zamiast faceta ma się w domu ziemniaka kanapowego. Innym słowy mężczyzna może jakość zrekompensować niedostatki w wyglądzie i w ogólnym wyniku obronić swoją męskości a nawet wyjść jeszcze na plus. Natomiast ładny wygląd jest traktowany bardzo często jako oznaka kobiecości - np. o chłopcach mówi się czasem że są ładni jak dziewczynki, określenie dojrzałego mężczyzny jako "ładny" sugerować może pewne jego zniewieścienie bo o mężczyznach mówi się "przystojny". Pewne elementy kobiecej garderoby są często bardziej preferowane przez mężczyzn - np. sukienka czy spódnica bywają atrakcyjniejsze niż spodnie - pewne kroje również - np. ubrania w których można dostrzec sylwetkę są atrakcyjniejsze niż luźne i bezkształtne. Kobiety które nie są zadowolone ze swej figury często mają tendencje by nosić luźne ubrania,"worki" - co wcale nie pomaga ale jest niczym przysłowiowy gwoźdź do trumny. Ładnemu we wszystkim ładnie, jak mawia mój brat. Jak ktoś zatem ma wygląd do młodej Edyty Górniak to dobrze wygląda w worku po ziemniakach - https://www.google.com/search?q=worek+n ... BA#imgrc=_ - jeśli tylko widać nogi

Jeśli między małżonkami mamy do czynienia z pogłębioną komunikacją, dogadają się. Jeśli takiej komunikacji brakuje będą szukać pretekstów, by siebie ranić. To bedzie teren działań wojennych. Przeszkadzać będzie wszystko. Najpiękniejsze stroje i figury to za mało, by ludziom bylo ze sobą dobrze. A jak jest dobrze, nie czepiają się. Przyjmą do wiadomości, że współmałzonkowi się nie podoba to czy tamto, ale inne sprawy uzgodnią jako dopuszczalne. Każdy dom funkcjonuje na innych zasadach, bo tworzą go inni ludzie. On ma być miejscem odpoczynku a nie tresury.
Nawet temat tak prozaiczny jak te nieszczęsne kapcie zostanie różnie rozwiązany lub pozostawiony jako nieistotny.