Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt maja 10, 2024 5:44 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los? 
Autor Wiadomość
Milczek
Milczek

Dołączył(a): N lip 05, 2015 7:48 pm
Posty: 23
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Cytuj:
Nie rozumiem tego czemu jednym Pan Bóg karze żyć na ziemi jak w piekle a inni sobie żyją szczęśliwie: mają żonę, przyjaciół, zdrowie, pieniądze, mieszkanie, samochód.


To jest bardzo trudne zagadnienie, które w niektórych wyznaniach protestanckich zostało wyjaśnione doktryną predestynacji.

Nie mamy wpływu na to, co się wydarzy; jacy przyjdziemy na świat. W obliczu niesprawiedliwości zawsze rodzi się w człowieku bunt, lecz każda ludzka niedoskonałość jest decyzją bożą. A dlaczego tak jest? Nie wiem i żaden śmiertelnik tego nie wyjaśni. Moim zdaniem człowiek wierzący powinien zaufać Bogu i skupić się na sobie; w innym wypadku - porównując się do innych - będą się rodziły w człowieku dodatkowe frustracje, które doprowadzą do rozkładu nasze poczucie człowieczeństwa. Trzeba się cieszyć z tego, co się ma, choć nie zawsze jesteśmy z pewnych rzeczy zadowoleni.

Cytuj:
No bo jaki wpływ na swoją aspołeczność ma ktoś kto jest z patologicznej rodziny i przeprano mu mózg, a do tego dzieci w szkole dokuczały. Żyje potem taki z zerowym poczuciem własnej wartości i nie umie znaleźć żony, nawiązywać relacji, jest aspołeczny. Przecież to nie jego wina.


Każda rodzina, bez względu na postawę światopoglądową, powinna kierować się w życiu miłością, szacunkiem i dobrocią. Te cechy pozwalają przetrwać najgorsze, uczą odporności na zło i przyjmowania z godnością swojego losu. Niestety w wielu rodzinach nie są stosowane te zasady. Powody są oczywiście różne i nie generalizowałbym używając pojęcia patologia, które może być nieraz bardzo krzywdzące. Należy przyjrzeć się przede wszystkim powodom owej patologii, zgłębić problem, który tę rodzinę trawi, a później w miarę możliwości pomóc, bo to jest nasz obowiązek. Trzeba pamiętać, że nie wszyscy znajdujący się w takich sytuacjach są źli, niektórzy po prostu znaleźli się tam nie z własnej woli lub nie potrafią się wyrwać. Może wystarczy odrobina dobroci, wskazanie drogi, by taka osoba wróciła na właściwy tor?

Nie jestem teoretykiem w tej kwestii. Sam przekonałem się, że są jednak osoby, które nie chcą się wyrwać z "patologii", tak bardzo wrosły się w tę strukturę, że jest im z tym dobrze, a nawet czasami pouczają innych, by nawet użalać się nad sobą w celu uzyskania większych korzyści. Wszystko zależy od człowieka.

Dlaczego o tym wspomniałem? Bo udzieliłeś się w wątku, który niedawno założyłem: "Toksyczny związek". Wyraziłeś tam swoją dezaprobatę dla mojego postępowania, tj. trwania przy osobie, która będąc w związku ze mną zachowywała się nie odpowiednio, swoim zachowaniem unieszczęśliwiając mnie. Tak było, więc zakończyłem relację. Powodem takiego stanu rzeczy było środowisko, z którego pochodziła moja dziewczyna. Z pozoru dobra rodzina, lecz jak się okazało przepełniona frustracjami, kompleksami i mająca (cała rodzina) problem z nawiązywaniem zdrowych relacji międzyludzkich. Do czego dążę? Do tego, że nie zdezerterowałem po pierwszej przewinie tej osoby, nie przypiąłem łatki.

Zgodnie z wychowaniem, które odebrałem w domu, starałem się pomóc, doceniałem, leczyłem jej kompleksy, byłem przy niej w zdrowiu i chorobie, zawsze wierny i oddany. I wiesz co? To ją uleczyło po części, niestety nie przewidziałem, że wszystko obróci się przeciwko mnie. I właśnie to jest źródło tego zachowania względem mojej osoby. Mimo to starałem się być wyrozumiały, lecz w pewnym momencie przytłoczyło mnie to wszystko i w obliczu braku pozytywnej odpowiedzi na moje prośby, zakończyłem związek. Mimo złamanego serca i męczących mnie wspomnień nie żałuję, że cały czas odpłacałem dobrocią, lub jak kto woli: pozwalałem sobie. A wszystko dlatego, że to płynęło z głębi serca. Dzięki temu doświadczeniu uświadomiłem sobie, że moje uczucie było prawdziwe, lecz wyciągnięta przeze mnie ręka została odrzucona. Mimo cierpienia cieszę się, że choć trochę uczyniłem jej życie lepszym, żałując jednocześnie, że nie udało mi się całkowicie uleczyć jej duszy.

Dzięki tym wszystkim doświadczeniom, oraz radom, które uzyskałem na forum, nauczyłem się, że są różni ludzie na świecie - są dobrzy i są źli, nie wszystkich jesteśmy w stanie zmienić. Ale za wszystkich warto się modlić i upraszać u Boga łaskę opamiętania dla nich. To nie Bóg ma wszystkich uzdrawiać za pomocą "pstryknięcia palcem", to my mamy swoją postawą i modlitwą "uzdrowić" takie osoby.

Przepraszam za pomieszanie wątków, lecz wydaje mi się, że było to konieczne.


N sty 28, 2018 1:48 am
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła

Dołączył(a): Pn gru 22, 2014 11:04 pm
Posty: 515
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Ludzik napisał(a):
Czemu Pan Bóg nie zaingeruje w życie takich popsutych ludzi i ich nie naprawi pstryknięciem palca?

A czemu nie ingerował jak arcybiskup Paetz molestował kleryków albo abp Wesołowski dopuszczał się aktów pedofilii...? Bo *podobno* szanuje wolną wolę człowieka. O jakiej ingerencji możemy zatem w ogóle mówić?


N sty 28, 2018 2:22 am
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 28, 2017 10:52 pm
Posty: 800
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
pachura napisał(a):
Ludzik napisał(a):
Czemu Pan Bóg nie zaingeruje w życie takich popsutych ludzi i ich nie naprawi pstryknięciem palca?

A czemu nie ingerował jak arcybiskup Paetz molestował kleryków albo abp Wesołowski dopuszczał się aktów pedofilii...? Bo *podobno* szanuje wolną wolę człowieka. O jakiej ingerencji możemy zatem w ogóle mówić?


Moja wola jest taka, żeby Pan Bóg mnie uczynił zdolnym do żeniaczki i by podsunął mi żonę, której wolą jest bycie podsuniętą komuś takiemu jak mi.

ByłyStudent napisał(a):
To nie Bóg ma wszystkich uzdrawiać za pomocą "pstryknięcia palcem", to my mamy swoją postawą i modlitwą "uzdrowić" takie osoby.


no właśnie nie. My nic nie możemy. Pan Bóg uzdrawia, a nie my.
Nie potrafię się pogodzić z myślą, że Pan Bóg mógłby chcieć żebym był sam przez całe życie.


N sty 28, 2018 2:27 am
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 01, 2017 8:51 pm
Posty: 319
Lokalizacja: Wielkopolska
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Ludzik napisał(a):
pachura napisał(a):
Ludzik napisał(a):
Czemu Pan Bóg nie zaingeruje w życie takich popsutych ludzi i ich nie naprawi pstryknięciem palca?

A czemu nie ingerował jak arcybiskup Paetz molestował kleryków albo abp Wesołowski dopuszczał się aktów pedofilii...? Bo *podobno* szanuje wolną wolę człowieka. O jakiej ingerencji możemy zatem w ogóle mówić?


Moja wola jest taka, żeby Pan Bóg mnie uczynił zdolnym do żeniaczki i by podsunął mi żonę, której wolą jest bycie podsuniętą komuś takiemu jak mi.

Ani Twoja, ani Twojej przyszłej żony wola nie jest najważniejsza. Najważniejsza jest wola Boża. Wypełniaj ją jak najwierniej, bo jest to miłe Bogu. Nie cuduj po swojemu. Słuchaj co mówi do Ciebie Bóg.

_________________
Miłuj Boga i bliźniego


N sty 28, 2018 2:31 am
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 28, 2017 10:52 pm
Posty: 800
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
zb1024 napisał(a):
Ani Twoja, ani Twojej przyszłej żony wola nie jest najważniejsza. Najważniejsza jest wola Boża. Wypełniaj ją jak najwierniej, bo jest to miłe Bogu. Nie cuduj po swojemu. Słuchaj co mówi do Ciebie Bóg.


Napisałem o tej woli, bo przykład pedofilii jest nie na miejscu, tam Pan Bóg nie ingeruje wg Pachury, bo musiałby zabrać wolną wolę sprawcy. No, ale w przypadku dawania żony Pan Bóg nie zabierałby wolnej woli tylko się z nią zgadzał.

No właśnie nie wiem co mówi do mnie Pan Bóg. Wydaje mi się, że mówi mi "słuchaj mojego głosu" czyli, że co?
Wydaje mi się, że we wrześniu/październiku pchnął mnie do zrobienia bierzmowania, bo było tak, że ... no może jednak o tym opowiem jak to bierzmowanie zrobię.


N sty 28, 2018 2:41 am
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Poszkodowanie ludzi jest zwykle związane z nimi samymi.
Tu w twoim przypadku jeśli szukasz żony, to masz być zdecydowany w tych poszukiwaniach i zbytnio nie kalkulować.
Bo takie kalkulacje zrażają drugą stronę, nawet jeśli są subtelnie ukrywane.

Swoją szansę z tego co opisujesz miałeś.
To do ciebie należało wyjść z inicjatywą. Bo druga strona nie chce ciebie za sobą ciągnąć za uszy przez całe wasze wspólne życie.
Nie wiedziałeś jak pociągnąć rozmowę. Oznacza to że nie zależało tobie na pociągnięciu znajomości. A druga strona słusznie powiedziała nie wiem. Bo jest jak każda kobieta w gorszym położeniu. Ma urodzić zdrowe dzieci. Jeśli partner jest nie zdecydowany na dany związek, to niby czemu ma się jemu narzucać. Wspólne związki nie są zabawą, choć chciało by się nam tak wydawać.
Można nadać tym związkom charakter zabawy, lecz trzeba o to się postarać obok spełnienia podstawowych obowiązków malżeńskich najpierw.

Nie wolno nam poszukiwać związków które dadzą nam tylko swobodę i wygodę w życiu. Jeśli już to obie strony, mają mieć jakieś najlepiej o podobnej wartości korzyści. Kobieta zwykle ma opiekuńczy charakter, jeśli chodzi o podstawowe potrzeby. Wtedy mężczyzna ma czynnie zabezpieczać spełnianie tych potrzeb. Jest to obopulna wymiana. Jeśli tego nie ma, są wtedy podziały. Trudno wróżyć wtedy dobry związek.

Ty Boga oskarżasz o to, że nie umiałeś właściwie podejść do tego co chcesz osiągnąć. Nie widzisz w tym brak logiki i własnej nie kompetencji?
No nie - Bóg ciebie nie wepchnie kobiecie w ramiona.

Jedyne co mogę tobie wskazać w takiej sytuacji. To poddać się uwodzeniu dowolnej kobiety. Bo z takim nastawieniem jak je masz teraz, raczej kobiety nie znajdziesz.
To też ma swoje różne niuanse. Ale przynajmniej czegoś uczy.
Nie szukaj całkowicie w Bogu spełnienia kryterii tego co chcesz osiągnąć. Bo do ciebie należy spełnienie też ich części. Z Bogiem zawsze masz taki związek że, On daje swoją część a ty swoją. On dał tobie życie, a jaki chcesz mieć ze swojej strony udział?


N sty 28, 2018 11:56 am
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Wt lip 18, 2017 5:09 pm
Posty: 1683
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Ludzik napisał(a):
- co sądzisz o poglądach Korwina? Niektóre się wkurzają, bo im się to kojarzy z ideą, że kobieta ma w kuchni siedzieć


Poglądy Korwina są beznadziejne, nie tylko w sensie idiotycznych wypowiedzi na temat kobiet, ale także stosunek do osób chorych, inwalidów na wózkach.

Cytuj:
(Nie no, katoliczka, obiad gotować będzie, ładna, wesoła, energiczna. Biere.)


A nie interesuje Cię intelektualne podłoże relacji z kobietą? Wspólne pasje, zainteresowania, lub dzielenie się poglądami, niekończące się dyskusje, możliwość rozmowy na różne tematy. Czy ty chcesz stworzyć prawdziwą więź, czy tylko zagonić kobietę do kuchni? Bo Twoje wypowiedzi w tym względzie dają takie wrażenie.

Biorę jak towar z półki. Towar ma składniki które mogą być fajne. Kobietom zależy na prawdziwej więzi, musisz pewne rzeczy zrozumieć o kobietach, nie aby być używane jak przedmioty gospodarstwa domowego i traktowane przedmiotowo, jak służebne dziewki.

Cytuj:
- zostaniesz moją żoną?
- tak nie nie wiem yyy


Powiedziała tak? Chyba w szoku. Bo jakiś gościu którego nie zna kompletnie, prosi ją o rękę. Najpierw zakochaj się, zrób wszystko aby kobieta zakochała się w Tobie i stwórz z nią prawdziwą i głęboką więź.


N sty 28, 2018 2:46 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 28, 2017 10:52 pm
Posty: 800
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Witoldm, czemu mi złorzeczysz, że nie znajdę żony, przecież próbowałem ciągnąć rozmowę, ale się nie kleiło i w końcu szliśmy już w kompletnej ciszy. Nawet desperacko próbowałem zagrać na emocjach i ją pocałować, ale się nie dała i mówiła coś tym, że jest zraniona czy inne śmieci. No i wtedy to już w ogóle się zamknęła. Siedzimy na ławce... coś tam pożartowałem i nic siedzimy.

No to dalej desperacka próba zagrania na emocjach: postanowiłem, że zawijamy do domu.

W drodze powrotnej już miałem wszystko gdzieś, widzę, że pozamiatane, to jej opowiedziałem jak się nawróciłem, bo zapytała. Ona na to: "o takie rzeczy mi opowiadaj". No i wtedy zrobiła się ciekawa rozmowa.

Ale uznałem, że nie wolno mi posługiwać się Panem Bogiem żeby poderwać dziewczynę, więc postanowiłem że to koniec bo źle nam się rozmawia i musiałbym ją podrywać na Pana Boga.

Niewiasta chyba se uznała, że jej Pan Bóg chłopa nawrócił i zaczęła mnie cisnąć na 2 spotkanie. No ja mówię: nie będę na Panu Bogu podrywać, no ale dobra, może będę miał przyjaciółkę, to chciałem ją po koleżeńsku zaprosić do pokera do akademika, gdzie grałem z kumplami. Zaprosiłem też inną niewiastę poznaną podczas tego łażenia po akademikach. O dziwo, obie myślały, chyba, że to randka (ta druga oszacowała się ładnie i tak się ze mną przywitała uwodzicielsko, że aż mi się gorąco zrobiło), więc można by rzecz, że zrobiłem randkę z dwoma naraz :D
Poszedłem bo tę swoją katoliczkę, bo nie uimała dojść, prowadzę ją do akademika, rozmowa oczywiście do niczego, myślę o tym byle tylko dojść do tego aka i nie było znów tej ciszy, a ta co chwila, co światła się wpycha na mnie całym ciałem jakby chciała żebym ją pocałował. Dosłownie leci na mnie.
"o nie, ja na Pana Boga nie będę podrywał" po za tym widzę, że to się nie uda, więc nie powinienem jej tyknąć.

Po pokerze zrobiła się jakaś smutna, oczywiście rozmowa do niczego.

Chciała się spotkać 3 raz tym razem z koleżanką, ale stwierdizłem, że to nie ma sensu.

...

no a miesiąc później w lipcu zmieniłem mieszkanie i tam była taka studentka weterynarii, z którą miałem bardzo dużą chemię w spojrzeniu i w ogóle, ale krytykowała moje zainteresowania, twierdziła że jest niegotująca, że nie chce dzieci, miała zwyczaj negatywnie obgadywać ludzi i czasem była agresywna. Do tego miała strasznie grube uda co oznacza, że prawdopodobnie po ślubie się roztyje.
Jej trochę żałuję.

...

w sierpniu pomodliłem się do ks. Ojca Pio i następnego dnia zaczął się armagedon - przyszły mi zepsute głośniki (bardzo mi na nich zależało, miało miałem wtedy kasy i te 200zł to było dla mnie dużo), bardzo się tym zmartwiłem co więcej tego dnia stało się coś co sprawiło, że "musiałem" się wyprowadzić stamtąd.

...

we wrześnie przeprowadziłem się do nowej chaty, poprzedni współlokatorzy zostawili mi głośniki! (jedna satelitka nie działała ale i tak super), musiałem się wyprowadzić, bo współlokator cierpiał na chlamydiozę i dsotałem chronicznego kaszlu, być może zarażając się od niego

...

w październiku przywitała mnie nowa współlokatorka z 1 roku pielęgniarstwa, miałem wrażenie, że jest na mnie napalona, jeszcze mówiła, że dobrze, że to ja zostałem jej wspolokatorem a nie ktoś inny. Myslałem, że zostanie moją żoną. Ale następnego dnia cały czar prysł jak wróciła smutna z 1 dnia na uczelni i zaczęła się rządzić co trzeba do domu kupić. Takim tonem, że się może odechcieć. A kilka dni później jak zrobiła mi awanturę o to ,że pochlapałem w łazience to już była przekreślona. Nie da się z taką babą, na prawdę już lepiej być sam i mieć depresję niż z kimś kto tak drze mordę o byle co. Do koleżanek też taka była.

...

w marcu zacząłem udzielać korepetycji z matematyki, w nadzieji, że pojawi się w nich moja żona. Przyszła ona. Typ modelki, ale raczej z okładki playboya niż z wybiegu. Skóra tak piękna, że mogła by reklamować kremy i piękne zaokrąglenia, że aż kopara opada. Mimo to nie była w moim typie, taką żonkę to by potem każdy podrywał. Do tego była bez ambicji. No, ale dobra lecimy. Laska ciągle przerywała lekcje i wypytwała o różne rzeczy i zabawiała rozmową zamiast się uczyć. Mi już było tak gorąco przy niej, że odezwało się moje pogaństwo - pozwoliła mi wyplątać okulary przeciwsłoneczne z jej włosów, tolerowała moje niby przypadkowe dotknięcia dłoni, sama też zaczęła mnie dotykać. Po lekcji nalegała bym ją odprowadził. Mi się nie chciało, ale skoro nalegała to poszedłem no i w windzie ją spróbowałem pocałować, a ona że nie. Nie to nie to ją zlałem i do widzenia. Nic się nie odzywałem już do niej, aż tu po tygodniu dzwoni jakieś koleś i mnie wyzywa + smsy z pogróżkami, że tamtej lasce niby chciałem zrobić krzywdę. Ta mi jeszcze wysłała smsa w stylu "jak ktoś taki jak ja mógłby chcieć uwieść kogoś takiego jak ty, popatrz w lustro".
No i od tego czasu całe weekendy leżałem pod pierzyną, tak mi smutno było. Stwierdziłem, że rzeczywiście nie mam szans i trzeba się schować przed życiem.


N sty 28, 2018 2:56 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 28, 2017 10:52 pm
Posty: 800
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Kolejnego roku dostałem z firmy nowiutkie autko prosto z salonu. Wybrałem nawet lakier. Zacząłem żyć, to było życie! Taki prezent od Pana Boga.

Woziłem się wszędzie, było takie fajne to autko, że nawet ludzie mnie zaczepiali na parkingach i pytali jak się jeździ albo niewiasta jedna do drugiej mówiła: "o ten jest ładny, takiego bym chciała" (no ale jak podszedłem, że to moje to uciekły, śmiejąc się że są blacharami).
Jeździłem na blablacar w nadzieji, że w końcu do samochodu wsiądzie moja żona. Nie wsiadła, ale prawie wszystkie które nim jechały to bardzo chwaliły to autko i były bardzo zadowolone z przejazdu co dało mi pewność siebie, że potrafię przez 2 godz. rozmawiać z kobietą. Nigdy tak długo nie rozmawiałem z żadną kobietą.
Poznałem też 1 katoliczkę. Uważam, że bardzo do siebie pasowaliśmy na poziomie rozmowy, choć czasem mnie trochę męczyła, bo trajkotała jak typowa baba, no ale na szczęście jestem wyposażony w mechanizm, w trybie którego to co wpada mi jednym uchem wylatuje drugim. Pasowaliśmy też do siebie światopoglądowo, ona chciała mieć tyle dzieci ile zdoła urodzić :D
Ale nie pasowaliśmy w ogóle pod względem wyglądu była za niska. Poza tym to jak potraktowała swoje chłopaka zrywając z nim dało mi do myślenia.
Chciałem żeby była moją przyjaciółką ale się nie dało spokojnie. Co jakiś czas mnie raniła mając pretensję o bzdury np. o to, że się nie domyśliłem, że ona chce iść na spacer na Ostrót Tumski i jej nie zabrałem nigdzie tylko gadałem przez komunikator internetowy. Coraz bardziej też mnie zaczynała krytykować, oceniać tak, że aż mi się przykro zrobiło. Raz jak się jej zwierzałem ze swoich smutków to mi tak pojechała dotkliwie, że po prostu zabiła naszą relację. Już nie umiałem.

Po roku oddałem auto, nie było już mnie stać na kolejne. Zacząłem się uczyć programowania a od września powróciłem do leczenia boreliozy co wzmaga u mnie stany depresyjne.


N sty 28, 2018 3:19 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 28, 2017 10:52 pm
Posty: 800
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
equuleuss napisał(a):
Poglądy Korwina są beznadziejne, nie tylko w sensie idiotycznych wypowiedzi na temat kobiet, ale także stosunek do osób chorych, inwalidów na wózkach.

A nie interesuje Cię intelektualne podłoże relacji z kobietą? Wspólne pasje, zainteresowania, lub dzielenie się poglądami, niekończące się dyskusje, możliwość rozmowy na różne tematy. Czy ty chcesz stworzyć prawdziwą więź, czy tylko zagonić kobietę do kuchni?


Zgadzam się, dlatego nie było sensu się spotykać z tamtą katoliczką, bo nie było między nami więzi intelektualnej.


N sty 28, 2018 3:23 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Wt lip 18, 2017 5:09 pm
Posty: 1683
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Ludzik napisał(a):
Nawet desperacko próbowałem zagrać na emocjach i ją pocałować, ale się nie dała i mówiła coś tym, że jest zraniona czy inne śmieci.

Mi się nie chciało, ale skoro nalegała to poszedłem no i w windzie ją spróbowałem pocałować, a ona że nie. Nie to nie to ją zlałem i do widzenia.


Ale to wygląda tak, nie znasz dobrze dziewczyn, a chcesz je całować. Wiesz, niemal żadna dziewczyna na to nie pozwoli tak od razu. A tamta może rzeczywiście była zraniona przez jakiegoś faceta.


N sty 28, 2018 3:29 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 28, 2017 10:52 pm
Posty: 800
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
myślę, że błąd polegał na tym, że następnego dnia do niej nie zadzwoniłem i nie chciałem kontynuować znajomości tylko potraktowałem jak szmatę.

"oziębłość i niechęć żony spowodowana jest często tym, że czuje się ona traktowana przez męża jak przedmiot użycia, problemem nie jest więc to, że pragnie on od niej z byt wiele ale to że pragnie zbyt mało bo tylko jej ciała a nie osoby w całej jej integralności"

a właściwie to błąd polegał na tym, że w ogóle uderzałem do niewiasty której nie chciałem na żonę.


N sty 28, 2018 3:38 pm
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Dlaczego niektórzy są poszkodowani przez los?
Nie wiedziałem że chłodna analiza, kogoś nie związanego emocjonalnie z twymi przeżyciami. Będzie przez ciebie odbierana jak złorzyczenie. Przepraszam ciebie najmocniej, nie chciałem tego.
Sam widzisz jak trudno jest przejżeć kogoś do końca po kilku wpisach.

A tak na luzie.
Twoja chistorja znajomości męsko kobiecych, nie różni się od tych jakie mają inni.
Pod tym względem obfituje w różne doznania, które dopiero z perspektywy czasu, zainteresowani z dystansem traktują. Mówiąc o nich jako dziecinadzie.
Mam swoje lata i .nie jest to moja tylko opinia. Lecz wcześniejsze pokolenia tak samo to przeżywały, a potem na luzie oceniali.
Jest to wzajemne docieranie się.
Chciało by się tego uniknąć. Lecz nie da się.

To wiem, wiem też że to boli. Ale co zrobić, jeśli to jeden z bodźców, zapewne po to istniejący. By po osiągnięciu upragnionego sukcesu w tym dążeniu, nie próbować już niszczyć takiego związku.
Ja miałem też rozchwianie emocjonalne w tym względzie. Dróga strona ma tak samo. Wiem to dlatego że moja stała jedyna partnerka w życiu, odpowiedziała na moją prośbę o jej rękę tak.
Dobrze ale jeśli nie będziemy mogli z sobą wytrzymać, to lepiej w takich chwilach rozstańmy się.
Było to dla mnie jak kopniak w twarz i to od osoby na której mi zależy i to jako jedynej.
Nie tego oczekiwałem od swej ulubionej.

Co było zrobić? Przełknąłem to, jesteśmy młodzi. Pewnie to wynik nikłego jej rozeznania co wolno, co wypada a czego nie należy nawet mówić.
Żyjemy już prawie 40 lat razem. A jeśli by nawet doszło do rozstania na starość, to i tak będzie gorzej jej żyć jej aniżeli mnie.
Lecz tak mówię, ale ani ja ani ona nie zechce odejść. Bo za trudne to do zrealizowania u schyłku swych dni.
Obecnie mówi mi tak, wiem nie jestem dobra, ale i tak mnie kochasz.
Rozbrajające co?
Zaznaczam że jakichś tam, zawziętych kłutni pomiedzy nami nie było.
Ot po prostu wiele żeczy było by użytecznięjszych, jeśli by mnie nie przeginała na swoje.
No ale cuż, takie jest życie.
Na to wybierający takie życie mężczyzna powinien być przygotowany.
No ale to co mnie pociąga, to słodzik którym mnie nadal uwodzi.
To taki rodzaj bycia pro radość, pomimo że za to trzeba solidnie płacić.
No ale wszystko na tym świecie kosztuje wiele. A najwięcej głupota. A bez jej zaznania nie wiedział bym co należy do niej, tej głupoty.

Nie różnię się niczym od biblijnego Adama.
Mimo woli uniknięcia tego. Same tylko opisy nawet nakazy, zakazy, nauki, nie utwierdzają mnie w tym, by czegoś uznanego za naganne nie robić.
Za to jak tego sprubowałem, to znam tego smak.
To lepsze dla mnie aniżeli mowa wszystkich mędrców tego świata.
Poznałem tak siebie. A czy ty na pewno siebie w tym względzie znasz?


N sty 28, 2018 8:24 pm
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL