Moje dzieci nie kochają babć bardziej od rodziców, bo nie mają aż tak dużego kontaktu. Tzn nasze kontakty sa regularne, ale na zasadzie odwiedzin, a nie jakiegoś stałego przebywania razem.
Brygida napisała że babcie nie rozpieszczają
pewnie zależy jaka babcia, każda jest inna.
Moje obie "mamy" z założenia nie wtrącają się w nasze małżeńskie sprawy i w wychowanie dzieci. Jestem za to wdzięczna
zwłaszcza teściowej bo nie zawsze tak jest. Moja teściowa potrafiła nas wygonić jako młode małżenstwo i zmusić do zamieszkania osobno (mnie się wtedy wydawało że mi krzywdę robi!! A to było fundamentem naszych dobrych relacji!!). Kiedy zdarzyło mi się poskarżyć na męza (a jej syna) ona wysłuchała, nie skomentowała, na koniec zapytała- jak się już wygadałaś, to wracaj do niego i postarajcie się porozumieć
napewno potraficie
Nie myliła się.
Chwali naszych synków, jest z nich dumna, to widać. Chwali też nasze podejście do wychowania dzieci.
Ja pamiętam skrajnie inną sytuację z dawnego sąsiedztwa. Teściowa pilnowała tam małych dzieci. Cały czas komentowała niedobrą synową, a z dziećmi postępowała calkowicie nierozsądnie, pasła słodyczami itp. Ich najmłodsza córka cały czas ma problem z dużą nadwagą która się zaczeła w tym okresie. Pamiętam jak ta sąsiadka ze łzami w oczach mi się zwierzała jak bardzo by chciała żeby stać ją było na obca nianię która będzie zajmowała się dziećmi według zaleceń matki w nie wbrew niej...