Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 5:10 pm



Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 156 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona
 Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe. 
Autor Wiadomość
Gaduła
Gaduła

Dołączył(a): Wt gru 29, 2009 7:35 pm
Posty: 847
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Attyla napisał(a):
Nie zrozumieliśmy się :) To, co mówię zelotom ideologii wewnątrzświatowych jest sarkazmem i ma oznaczać to i tylko to, że nie wiedzą w co wierzą i czego chcą a gdy już dostają to, czego chcieli, to się okropnie dziwią, że nie jest tak jak miało być :D

Cytuj:
Tymczasem jest tak, że ideologie oświeceniowe są religiami wymagającymi co jakiś czas hekatomb ofiar (to pleonazm ale fajnie brzmi :) - poza tym nie o ofiary z byków chodzi) i tylko te hekatomby są tym, co czego empiryczna jednostka jest zdolna doświadczyć.

Trudny ten Twój język i mało można wniosków z tego wyciągnąć.
Wiem, że nie lubisz słowa "ludzkość", ale trudno - jest nas ludzi dużo i dlatego takie słowo się pojawia.
Cytuj:
Swego czasu Aztekowie oddawali w ofierze pierzastemu bogu setki ofiar ludzkich. Dziś jedyną religią, które tym barbarzyńskim zwyczajom hołduje jest religia "oświecenia".

Nie ma czegoś takiego, by dzisiejsza jakakolwiek religia (mam na myśli Europe) zachowywała się tak, jak Aztekowie.
Przynajmniej ja nie wyciągam z tej Twojej wypowiedzi żadnego wniosku.
Na dzień dzisiejszy są więc wspólnoty narodowe i tyle. Mają swoje prawa i obowiązki i żyjący w nic ludzie rządzą się tak, jak potrafią najlepiej.
JolaSz napisał(a):
Jednak i tak nikt nie wskazał, w jakim kierunku należy zdążać, co jest dobre obecnie dla ludzi zamieszkujących całą planetę - tak ogólnie.
I jak ma wyglądać zwiększanie świadomości wśród ludzi i w ogóle co oznacza zwiększanie świadomości.

Na to moje pytanie odpowiedziałeś tak:
Cytuj:
I tu się nie zgadzamy, bo moim zdaniem był ktoś taki.
Nazywał się Jezus.

Tyle to i ja wiem. Sama to też napisałam M-D:
Cytuj:
A więc jeśli tak, to tylko drogą z Chrystusem.

Nie sądzisz, że należałoby napisać teraz jak? jak to zrobić?
Ani Ty, a ni ja tego nie napisałam.
Pewnie na to pytanie nie da się odpowiedzieć i dlatego nie ma co pytać słowem "jak". Będzie więc "jak Bóg pozwoli".
A zwiększanie świadomości, to pewnie po prostu obserwowanie rzeczywistości, wyciąganie wniosków, szukanie pomocy, wzajemna pomoc, modlitwa, sakramenty święte.
Cytuj:
Ludzie uganiają się za czymś, czego nie ma a jedynym, co realnie dostrzegają i gonią jest koniec własnego ogona. To znowu alegoria, ale bez nich trudno czasami się porozumieć :)
W każdym razie skąd biorą się lewackie hasła w rodzaju: "Wybierz przyszłość!" albo "Yes! You can!"?

A kto nie chce wybrać przyszłości, czy "Yes! you can" ?
Jeśli to wg Ciebie jest złe, zaproponuj inne - lepsze, niech człowiek wie, co jest dobre, wartościowe.
Cytuj:
No właśnie, co jest spoiwem rodzin ?
Miłość.

No i znowu nic.
A co to znaczy miłość w rodzinie?
Na filmie "Skrzypek na dachu" Tewje pyta się swojej żony, czy ona go kocha. Ta odpowiada, że gotuje mu, pierze, śpi z nim i sama zadaje pytanie - to jeśli to nie jest miłość, to co to jest?
Cytuj:
Skoro człowiek to dusza i ciało, więc spoiwem rodzin będzie spełnianie pragnień i potrzeb.
A byt kształtuje świadomość? Dziękuję - postoję.

A nie jest tak?

I pomyśleć, że takie proste pytania, a tyle bóli rodzi odpowiedź, że tyle na tym świecie żyje ludzi, a tak ciężko o wypracowanie czegoś naprawdę dobrego.
Pewnie ci, których cieszy "wolna amerykanka" nie chcą innego życia, cieszy ich bałagan i to, co jest. Jak widać zło też ma swoje prawa.
Wierzę jednak, że Chrystus pokona zło i będzie dobrze.


Śr sty 22, 2014 10:01 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn paź 04, 2010 5:53 pm
Posty: 1374
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Szczepanek napisał(a):

Jednak ponieważ nie jestem "katolikiem w pełnej łączności z papieżem" (KWPŁZP) czuję się nieco odrzucony. I zapewne dyskutanci, jako KWPŁZP-ci powiedzą - i dobrze mu tak.
Nie wiem jak inni ale ja powiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, byś i ty dołączył do nas /czyli do KWPŁZP :) ). Jako tomista zawsze preferowałem i proponowałem innym wybory dyktowane rozumem.

Czy wobec tego (nieco uwiera mnie to panowanie w tym miejscu, ale trudno) Pan Attyla uważa, że, w obrębie paradygmatu KWPŁZP, "Filozofia społeczna" i "kwestie przynależnościowe" są pomysłami bezsensownymi?
Nie bardzo wiem co to takiego ta "filozofia społeczna". Często spotykam się z odnoszeniem tego terminu do filozofii politycznej (więc filozofii zajmującej się kwestiami takimi jak władza, poddaństwo, suwerenność itd) ale też spotyka odniesienia do epistemologii w "naukach" społecznych.
Kwestię przynależności można rozpatrywać albo w zakresie metafizyki i personalizmu albo czysto strukturalnie (w odniesieniu do formy jako takiej).
Poza tym nie jestem scjentystą bym miał autorytatywnie rozstrzygać o "sensowności" lub "bezsensowności" jakiegoś zagadnienia.

Drugie: Pan Mateusz (mój krzepki uścisk dłoni) po prostu wystąpił, jak mniemam, pod wpływem obserwacji rzeczywistości, tak jak to on ją widzi, i która go jakoś tam boli, (tu tzw. "wrażliwość lewicowa") i miał czelność w swoim języku, lepszym lub gorszym, jakoś na tę obserwację zareagować. Podobnie, w pewnym sensie nieściśle, acz z prostotą serca między nimi żegluje Pani JolaSz (moje uwielbienie dla wielkości serca).
Tak długo, jak długo jego wrażliwość nie zaprowadzi go na skraj zbrodni, może ją sobie bez przeszkód uprawiać :) Moim jednak zadaniem jest napomnieć go, by doktryny ideologii wewnątrzświatowych nie mieszał z nauką Chrystusa.
Jakiś czas temu spotkałem pewnego związkowca - marksistę (u nich to całkiem oczywiste :D ), który powiedział mi, że bardzo się dziwi katolikom dającym się nawrócić na religię neoliberalną. Odpowiedziałem, mu, że ja martwię się raczej o braci, którzy dają się nawrócić na marksizm ale faktem jest, że zdziwienie zostało we mnie przez tego marksistę zasiane. W każdym razie od czasu do czasu spotykam osoby takie jak autor tego wątku, tj. osoby przekonane o tym, że Chrystus był kapitalistą (choćby opinia ta była nie wiem jak absurdalna z punktu widzenia znanych mi definicji tego terminu) i na tym przekonaniu opierają swoją życiową postawę.

Czy wobec tego PT. Attylo uważasz, że któraś z poniższych sytuacji (jak mniemam, która skłoniła Pana Mateusza do pochopnego wystąpienia publicznego) ma miejsce:
1. nie ma problemów (prościej - powodów do bólu),
2. powody do bólu są, ale, tak jak u de'Mello, są fałszywe i są tylko skutkiem jakichś pogardy godnych uzależnień,
3. powody są prawdziwe, ale aktualny stan rozwoju (bądź co bądż ponad dwa tysiące lat) języka KWPŁZP wystarcza, aby się, jak to się w tym języku wyraża, "nad nimi pochylić",
4. obracanie się w kategoriach społecznych jest w istocie obce ideologii (przepraszam, że używam słowa ideologia, ale moja obcość mnie na to skazuje) KWPŁZP.

Poproszę o wyjaśnienia bo nie wiem co i o czym :)


Cz sty 23, 2014 6:00 pm
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 16, 2008 2:40 pm
Posty: 103
Lokalizacja: Carcosa
Płeć: mężczyzna
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Attyla napisał(a):
Jakiś czas temu spotkałem pewnego związkowca - marksistę (u nich to całkiem oczywiste :D ), który powiedział mi, że bardzo się dziwi katolikom dającym się nawrócić na religię neoliberalną. Odpowiedziałem, mu, że ja martwię się raczej o braci, którzy dają się nawrócić na marksizm ale faktem jest, że zdziwienie zostało we mnie przez tego marksistę zasiane. W każdym razie od czasu do czasu spotykam osoby takie jak autor tego wątku, tj. osoby przekonane o tym, że Chrystus był kapitalistą (choćby opinia ta była nie wiem jak absurdalna z punktu widzenia znanych mi definicji tego terminu) i na tym przekonaniu opierają swoją życiową postawę.
Sporo jest takich katolików-kapitalistów, zwykle reprezentujących pozycje zbliżone do konserwatywnego liberalizmu. W sumie im się nie dziwię, bo koliber - jak trafnie podsumował to prof. Bartyzel - oferuje "złoty środek" między dwiema płaszczyznami światopoglądowymi powszechnie postrzeganymi jako oddzielne - obyczajowością a gospodarką. Dopiero zrozumienie, że obie te sfery absolutnie nie są rozdzielne, pozwala na zrozumienie wewnętrznej sprzeczności konserwatywnego liberalizmu w przypadkach, gdy liberalizm traktowany był przez danego kolibra radykalnie i przybierał formę minarchizmu bądź nawet anarchizmu, czyli libertarianizmu. Tego typu ideologii nie da się w rozsądny pogodzić ani z konserwatyzmem, ani tym bardziej z katolicyzmem.

Natomiast żaden szanujący się i konserwatysta nie nazwie się liberałem, nawet posiadając stosunkowo wolnościowe poglądy na kwestie wolności gospodarczej, gdyż u samych źródeł nawet klasycznego liberalizmu istnieją założenia binarnie rozbieżne z konserwatyzmem.

Polecam krótki artykuł wspomnianego prof. Bartyzela - link.

_________________
The desert encroaches. Woe to him whose desert is within.


Cz sty 23, 2014 7:06 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Wt gru 03, 2013 5:42 pm
Posty: 21
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Do Attyli:
No, może się nieco niegramatycznie wyraziłem, a więc: mniemam, że jakiś ból (niepokój, niezgoda na otaczające go fakty) skłoniły Mateusza (zajrzałem na jego stronę, którą sygnalizował w prezentacji wątku) do wystąpienia. Śledząc waszą potyczkę nasunęły mi się podejrzenia, które zasygnalizowałem w poprzednim poście, a więc ad 1.: czy uważasz, że "nie ma problemów", czyli te, które, jak sądzę, inspirowały Mateusza, są pseudoproblemami, którymi nie ma sensu się zajmować, jeśli się jest KWPŁZP. Czyli - nie ma problemów "społecznych", a o tak zwanej rzeczywistości rozstrzyga Wola Boża. Są tylko ewentualnie problemy osobiste, trudności z wiernością.
Dalej, ad 2.: jeśli nie zachodzą warunki p. 1. to ... patrz ibidem. Ad 3.: istnieje język Kościoła Chrystusowego, zmieniający się wobec zmieniającego się świata. Czy uważasz, że ten język jest na obecną chwilę wystarczający i jakiekolwiek mniej lub bardziej sensowne pomysły poszerzenia tego języka, powiedzmy, zaopatrzenia go w dyrektywy wykonawcze (jak, przykładowo, u Mateusza) jest zbędne? Odnoszę wrażenie, że za wyłącznie istotną uważasz indywidualną relację Ja - Chrystus, zaś sprawy grup społecznych (mniejszych i większych) ignorujesz, stąd mój punkt 4. To chyba ty zauważyłeś, już nie mam zdrowia szukać w całym wątku (czy nie przydałby się ogranicznik na ilość słów w poście? - to do moderatorów), że każda idea, każda grupa powstaje "przeciw". Przeciw czemuś. Dodam jeszcze, że to, co mnie niepokoi, czego mi brak W twojej ideologii, w adekwatny sposób przewija się w postach od JoliSz.
Szczepan


Cz sty 23, 2014 7:27 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 9:56 pm
Posty: 3829
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Cytuj:
Po prostu w Europie jest za dużo zasiedziałej konserwy, która myśli starymi modelami (PIS, MW, i te wszystkie Solidarne Polski, itd). To tylko ośmiesza Katolicyzm.


Na moje pytanie gdzie, Pan odpowiedział;

Cytuj:
W Europie kraje z silną władzą i małym socjalizmem są niewielkie. Jest to np. Andora, Wyspa Man, itd.


Itd...to jest najlepsze. :D ta konserwa.

Cytuj:
Wyrażam nadzieję, że to wytłumaczenie jest wystarczające.


Oczywiście... :wink:


Pt sty 24, 2014 12:06 am
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lis 25, 2013 9:29 pm
Posty: 100
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Do Pana And’iego:

„Strasznie długo i nie wiadomo, które to wypowiedzi są Pańskie a które oponenta. Czy nie można by stosować” – pisałem do Pana bodajże jeden akapit, więc jakim cudem nie może się Pan połapać. Moje techniki cytowania są zgodne z zasadami języka i piśmiennictwa. Wszystko, co piszę na forum, jest najpierw pisane w edytorze tekstu, więc neostradowe cytowanie mnie nie interesuje.

„Teologia Wyzwolenia robi z Jezusa rewolucjonistę a teraz liberałowie kapitalistę. Proszę zauważyć że wszyscy pracownicy dostali tyle samo zapłaty, niezależnie jak długo pracowali - to ma być kapitalizm?” – ja nikogo z Jezusa nie robię. Nigdzie nie promował socjalizmu, więc jest za kapitalizmem, bo kapitalizm, jako system gospodarczy, jest systemem naturalnym, normalnym, zgodnym z naturą człowieka. Tak, to ma być kapitalizm, bo w kapitalizmie liczy się to, czy pracownik dostanie tyle, na ile się umówił z pracodawcą, a nie stara się patrzeć na to, co robią inni, aby po fakcie wyłudzić więcej, bo przecież „ja pracowałem cały dzień, a oni tylko kilka godzin”.


Do pozostałych:

Mam wrażenie, że zrobił się tu niezły bałagan. Przypomnę zatem, na czym w skrócie miał polegać przedmiot rozmowy:

Subiektywizmy w podejściu do przynależności są generowane przez:
-propagandę, której celem jest posłuszeństwo dla władzy, a posłuszeństwo łatwo wywołać, kiedy robi się z niego wartość;
- wciąż nie mamy w użyciu drugiego, dodatkowego języka, który za pomocą powszechnego porozumienia zarządców wszelkich regionów, mógłby być wprowadzony przy dzisiejszym stopniu techniki. (nie chodzi mi o żadne przymusowe nauczanie, tylko o pewne prawne postanowienia, dotyczące dwujęzyczności przy produktach czy usługach – języka najlepiej się uczy, kiedy jest w praktyce wokół nas);
- brak możliwości osiedlania się w dowolnym miejscu, na obiektywnych zasadach wolnego rynku;
-cła i inne podatki, różnice walut;
Antagonizmy biorą się z niezrozumienia, z mitów na temat innych ludzi. Przez głupie kraje/państwa/narody sytuacja jest tak patologiczna, iż rybak ze Świnoujścia oficjalnie jest bardziej związany z góralem z Zakopanego, niż z jego kolegą z Uznamu („Usedom” po niem.), do którego ma kilka kilometrów drogi, ale setki mil uprzedzeń i barier formalno-językowych.
Istotą kosmopolityzmu w moim rozumieniu nie jest jakaś centralna władza światowa, a gloryfikowanie obiektywizmu i normalności. Chodzi o postulowanie wymienionych wyżej spraw, a wtedy skoro wszędzie będzie podobnie, to ta część świata (oby jak największa), która wyzwoli się spod subiektywizmu historycznego, będzie mogła podzielić się na małe jednostki administracyjne, wynikające z obiektywnych przyczyn, gdzie swobodnie mogłaby funkcjonować władza absolutna, która to jest najsprawniejszą z władz. W Liechtensteinie na przykład jest bardzo silna władza księcia i jest to jedno z najbogatszych miejsc na świecie. Zarządzanie małym obszarem, gdzie wszyscy się znają, likwiduje ryzyko patologii władzy absolutnej, bo łatwo zrobić pucz bez ofiar, a władca jest ostro poddany ocenie, gdyż oceniają go ludzie, mający porównanie z regionami ościennymi. Rzecz jasna to odległa wizja, ale jak najbardziej realna i poparta wszelką socjologią i historią. Dziś jednak jest czas, aby skupić się na popularyzowaniu postulatów, które wypisałem wyżej, czyli likwidowaniu czynników generujących subiektywizm pochodzenia, a nie bawić w „polaczkowanie”.

_________________
http://www.Mateusz-Drabik.com

https://www.youtube.com/channel/UCT2IY4w9DoRs-HwFNYX56cw


Pt sty 24, 2014 7:42 pm
Zobacz profil WWW
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn paź 04, 2010 5:53 pm
Posty: 1374
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
JolaSz napisał(a):

Trudny ten Twój język i mało można wniosków z tego wyciągnąć.
Wiem, że nie lubisz słowa "ludzkość", ale trudno - jest nas ludzi dużo i dlatego takie słowo się pojawia.

Nie lubię to ja słowa "ewaluacja" czy "projekt" w odniesieniu do każdej aktywności ludzkiej. "Ludzkość" to słowo, które - gdy używane jest w kontekście ideologii oświeceniowej (czyli nader często) jest kłamliwym bożkiem. Po pierwsze dlatego, że ci, którzy się tym posługują najczęściej nie zdają sobie sprawy ze znaczenia tego terminu do religii oświeceniowych (więc poświadczają nieprawdę) a po drugie dlatego, że ludziom tym roi się, że może z tego słowa powstać jakaś wspólnota.
Tymczasem jedyne braterstwo, jakie może pomiędzy wszystkimi ludźmi powstać to braterstwo wspólnoty Stwórcy/Ojca. Braterstwo bazujące na wspólnocie krwi/gatunkowej jest nieprawdziwe i zawsze prowadzi do zbrodni.

Nie ma czegoś takiego, by dzisiejsza jakakolwiek religia (mam na myśli Europe) zachowywała się tak, jak Aztekowie.
Przynajmniej ja nie wyciągam z tej Twojej wypowiedzi żadnego wniosku.
Na dzień dzisiejszy są więc wspólnoty narodowe i tyle. Mają swoje prawa i obowiązki i żyjący w nic ludzie rządzą się tak, jak potrafią najlepiej.

Naprawdę? A skąd wzięła się obserwacja, wedle które "rewolucja zjawa własne" dzieci? Skąd prosta konstatacja faktu, że począwszy od XVIII w. (czyli od momentu, w którym religia "oświecenia" zaczęła rządzić światem, choć jeszcze nie ludzkimi sercami) wojny stawały się totalne w tym sensie, że wyczerpywały zasoby całego "narodu" (a nie króla jak do tej pory)? Dlaczego jednym z "zasobów" każdego narodu nagle stały się wszystkie empiryczne jednostki znajdujące się w jurysdykcji określonej władzy?

Tyle to i ja wiem. Sama to też napisałam M-D:
Cytuj:
A więc jeśli tak, to tylko drogą z Chrystusem.

Nie sądzisz, że należałoby napisać teraz jak? jak to zrobić?
Ani Ty, a ni ja tego nie napisałam.
Pewnie na to pytanie nie da się odpowiedzieć i dlatego nie ma co pytać słowem "jak". Będzie więc "jak Bóg pozwoli".
A zwiększanie świadomości, to pewnie po prostu obserwowanie rzeczywistości, wyciąganie wniosków, szukanie pomocy, wzajemna pomoc, modlitwa, sakramenty święte.

A jednak "trochę" więcej. Zachęcam do lektury Fenomenologii ducha albo jakiegoś tej pracy objaśnienia (sama książka jest szczególnie trudna i wymaga wiele cierpliwości i samozaparcia, by przez to przebrnąć - to dopiero jest trudny język :) ).

A kto nie chce wybrać przyszłości, czy "Yes! you can" ?
Jeśli to wg Ciebie jest złe, zaproponuj inne - lepsze, niech człowiek wie, co jest dobre, wartościowe.

Co to jest przyszłość? Czy nie jest to tylko projekcja naszych oczekiwań? Jeżeli oczekiwania (czyli idee) nie poddają się próbom ich realizacji, to ta "przyszłość" jest tylko nieralizowalnym urojeniem, które da dobitkę koncentruje na sobie naszą uwagę i wpływa na powiększenie poczucia pęknięcia pomiędzy tym, co jest i tym, co być powinno, co wpływa tylko na podniesienie naszego niezadowolenia, które jest emocją, która bardzo łatwo przeradza się w poczucie skrzywdzenia i chęć odnalezienie "winnego". Zauważ, że właśnie te emocje ZAWSZE uzasadniały WSZYSTKIE czystki ogłaszane przez sowietów.
Gdybyż jeszcze tylko jeszcze składali oni w ofierze swoich "towarzyszy"... Kłopot w tym, że obok nich zawsze podstawową masą wszystkich ofiar składanych "narodowi" byli członkowie tychże "narodów". I jest tak od rewolucji francowatych do dzisiaj.

No i znowu nic.
A co to znaczy miłość w rodzinie?
Na filmie "Skrzypek na dachu" Tewje pyta się swojej żony, czy ona go kocha. Ta odpowiada, że gotuje mu, pierze, śpi z nim i sama zadaje pytanie - to jeśli to nie jest miłość, to co to jest?

To właśnie jest miłość :)

Cytuj:
A byt kształtuje świadomość? Dziękuję - postoję.

A nie jest tak?

Cóż... Jeżeli warunki materialne życia są dla ciebie jedynym drogowskazem, to tym samym poddajesz się huśtawce nastrojów, o której wspomniałem wyżej.

I pomyśleć, że takie proste pytania, a tyle bóli rodzi odpowiedź, że tyle na tym świecie żyje ludzi, a tak ciężko o wypracowanie czegoś naprawdę dobrego.
Pewnie ci, których cieszy "wolna amerykanka" nie chcą innego życia, cieszy ich bałagan i to, co jest. Jak widać zło też ma swoje prawa.
Wierzę jednak, że Chrystus pokona zło i będzie dobrze.

Nie ma prostych pytań, które rodzą proste odpowiedzi :) Bardzo mi przykro :)


Pt sty 24, 2014 8:10 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn paź 04, 2010 5:53 pm
Posty: 1374
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Hastur napisał(a):

Sporo jest takich katolików-kapitalistów, zwykle reprezentujących pozycje zbliżone do konserwatywnego liberalizmu. W sumie im się nie dziwię, bo koliber - jak trafnie podsumował to prof. Bartyzel - oferuje "złoty środek" między dwiema płaszczyznami światopoglądowymi powszechnie postrzeganymi jako oddzielne - obyczajowością a gospodarką. Dopiero zrozumienie, że obie te sfery absolutnie nie są rozdzielne, pozwala na zrozumienie wewnętrznej sprzeczności konserwatywnego liberalizmu w przypadkach, gdy liberalizm traktowany był przez danego kolibra radykalnie i przybierał formę minarchizmu bądź nawet anarchizmu, czyli libertarianizmu. Tego typu ideologii nie da się w rozsądny pogodzić ani z konserwatyzmem, ani tym bardziej z katolicyzmem.
Hmmmm. Trzeba tylko chwilę zastanowić się co to takiego to "rozsądne pogodzenie" :) ale w ogólnym zarysie zgoda.
Przeczytałem zalinkowany tekst i widzę, że autor doszedł do wniosków zbieżnych z moimi.
Nie wiem tylko, czy wychodził z pozycji nominalistycznych czy tomistycznych. Jeżeli to drugie, to w sumie nie ma powodu, by się dziwić czemukolwiek :)
Niezależnie od tego autor niniejszego wątku wykazuje zabobonną wiarę w to, że zmiana struktur nadbudowy spowoduje usunięcie wszystkich lub przynajmniej większości przyczyn powodujących u niego poczucie głębokiej szczeliny pomiędzy tym co jest a tym, co być powinno :)
I prawdą jest, że przynajmniej pod tym względem nie różni się znacząco od swoich - zapewne zresztą nieznanych - proroków Misesa i Hayeka :)

Natomiast żaden szanujący się i konserwatysta nie nazwie się liberałem, nawet posiadając stosunkowo wolnościowe poglądy na kwestie wolności gospodarczej, gdyż u samych źródeł nawet klasycznego liberalizmu istnieją założenia binarnie rozbieżne z konserwatyzmem.
Odnosisz się do uzurpacji do określonych światopoglądów a nie bierzesz pod uwagę (albo nawet nie godzisz się z tym) tego, że nie istnieje "argumentacja zniewalająca". Tym samym nie bierzesz pod uwagę tego, że coś, co z punktu widzenia obserwatora jest jakąś formą schizofrenii intelektualnej, w osobie, której opinia dotyczy zlewa się w niesprzeczną wewnętrznie całość. Taka zresztą była i moja diagnoza postawiona autorowi tego wątku, co - oczywiście - żadnego skutku nie przyniosło, bo przy odpowiedniej dozie łączności emocjonalnej z wyznawanymi "prawdami" przynieść nie mogło :x

Tym samym postąpiłem sprzecznie z własnymi założeniami, bo domyślając się prawdopodobnego braku skutku i tak podjąłem próbę :) Tym samym objawiłem tę samą słabość będącą jednocześnie siłą, co i mój adwersarz - nadzieję, że mimo wszystko argumentacja okaże się zniewalająca a adresat mimo wszystko okaże się istotą rozumną :D
Cały kłopot w tym, że mój adwersarz był powodowany tą samą "słabością", gdy inicjował niniejszy wątek i w jego oczach ja także jestem biednym, nierozumnym i nieroztropnym samochwałą, która nie potrafi poddać się sączącej się z ust jego prawdy :D

Sam przed sobą jednak usprawiedliwiam się tym, że w moim przekonaniu ja trzymam się nauki Chrystusa wyłożonej przez Kościół Święty, więc nie ulegam wpływom jakiejś sekty oświeceniowej ale jedynej prawdy, do jakiej śmiertelny człowiek ma dostęp: do Słowa Bożego.

Jednakże tak czy owak ocena tego, czy jest to prawda, czy też nie, nie należy do mnie i z pokorą oczekuję opinii moich braci w Chrystusie.

Szczepanek napisał(a):

1.: czy uważasz, że "nie ma problemów", czyli te, które, jak sądzę, inspirowały Mateusza, są pseudoproblemami, którymi nie ma sensu się zajmować, jeśli się jest KWPŁZP. Czyli - nie ma problemów "społecznych", a o tak zwanej rzeczywistości rozstrzyga Wola Boża. Są tylko ewentualnie problemy osobiste, trudności z wiernością.
Dalej,

Jakich problemów? Czy chodzi ci o problemy z demokracją?
Opisałem tylko dosyć oczywistą - w moim przekonaniu - obserwację, że nie istnieje system, który usunie skłonność człowieka do zła, będącą częścią jego natury. Tym samym, skoro nie ma takiego systemu, to odwoływanie się do systemu, który akurat teraz nie jest powszechnie stosowany jest tylko normalną u każdego człowieka niezgodą na zło a problem zaczyna się wówczas, gdy człowiek zaczyna wierzyć, że istnieje jakaś magiczna metoda, by owo zło usunąć lub przynajmniej zauważalnie ograniczyć.
Ten sam problem mam z Mateuszem, co z kolegami w roku 1989, gdy ci wyrzucali mi moją bierność w plebiscycie solidarność - komuna.
I wówczas wiedziałem i dzisiaj wiem, że była to tylko kolejna metoda na urzeczywistnienie frazy z Kofty "ile musi się zmienić, by wszystko zostało po staremu" albo inne pytanie tego samego autora: "Czy świat bardzo się zmieni, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy, wk*******? " Przepraszam za wulgaryzm - ale zacytować inaczej się nie da.
Zwłaszcza, że Mateusz jest na najlepszej drodze, by drugi cytat urzeczywistnić :)

ad 2.: jeśli nie zachodzą warunki p. 1. to ... patrz ibidem.
Jak wyżej :)

Ad 3.: istnieje język Kościoła Chrystusowego, zmieniający się wobec zmieniającego się świata. Czy uważasz, że ten język jest na obecną chwilę wystarczający i jakiekolwiek mniej lub bardziej sensowne pomysły poszerzenia tego języka, powiedzmy, zaopatrzenia go w dyrektywy wykonawcze (jak, przykładowo, u Mateusza) jest zbędne?
Nie tyle "język Kościoła Chrystusowego" ile "język Chrystusa".
Pozostaje pytanie czy istnieje jakikolwiek język, który zastąpi sobą konieczność wyborów moralnych?
Gdybym tak uważał - nie byłbym chrześcijaninem. Nie byłbym nim jednak także wówczas, gdybym sumienie zastąpił politycznymi dyrektywami ogłaszanym z kolorowego pudełka stojącego w miejscu ołtarza w prawie każdym domu przez kogoś, kto mieni się reprezentantem określonego języka i określonej logiki wyznawanej przez pewną część ludzi.

Odnoszę wrażenie, że za wyłącznie istotną uważasz indywidualną relację Ja - Chrystus, zaś sprawy grup społecznych (mniejszych i większych) ignorujesz, stąd mój punkt 4. To chyba ty zauważyłeś, już nie mam zdrowia szukać w całym wątku (czy nie przydałby się ogranicznik na ilość słów w poście? - to do moderatorów), że każda idea, każda grupa powstaje "przeciw".
Trudno dziś ustrzec się przed takim wrażeniem. Trudno, ponieważ ludzie przyjmują jedną z dwóch skrajnych propozycji: albo przyjmują tezę skrajnie komunitarystyczną i wierzą, że osobiste idee wyznawane przez empiryczną jednostkę zlewają się w pewnej zbiorowości w jedno (np. w "narodzie", "ludzkości, "kobietach", robotnikach i innych masse totale), przez co, w myśl doktryny Webera prawo jest zobiektywizowaną wolą "ludu", przez co uzyskuje wartość absolutną albo przyjmują tezę skrajnie indywidualistyczną i wierzą, że tylko "szczerość" czy "autentyczność" (czyli opinia na bazie przekonania o własnej nieomylności) zdolne są dotrzeć do prawdy.
Ja - jak wielokrotnie zaznaczałem - jestem tomistą, więc przyjmuję postawę pośrednią między tymi dwoma skrajnościami i wierzę, że mądrość Kościoła jest jedynym, dostępnym człowiekowi zestawem drogowskazów prowadzących do Zbawienia.
To zaś w czasie, gdy mamy wyraźny konflikt pomiędzy częścią liberalną (więc indywidualistyczną) i komunitaryszyczną (więc odwołującą się do jakiejś wydumanej jedności myśli w "narodzie") skłania do tego, by tomistę identyfikować jako "indywidualistę" albo "komunitarystę" w zależności od postawy przyjmowanej przez siebie.

Może też być tak, że nie wyleczyłem się z młodzieńczego buntu i widząc konflikt między dwoma silnie przekonanymi o swojej słuszności stronami, buntuję się przeciw nim obydwom i dorabiam sobie do tego ideologię "neutralnego tomizmu", który jednak wcale nie jest neutralny a - kto wie? - może wcale nie jest tomizmem?
Niezależnie jednak od tego za prof. Kołakowskim objawiam tu "swoje słuszne poglądy na wszystko" :D

Przeciw czemuś. Dodam jeszcze, że to, co mnie niepokoi, czego mi brak W twojej ideologii, w adekwatny sposób przewija się w postach od JoliSz.
Gdybyś jeszcze postarał się napisać co to takiego? To naprawdę mogłoby mi pomóc, bo w moich staraniach o to by zostać wreszcie "prawdziwym chrześcijaninem" mogę zapędzać się w jakieś - pożal się Panie Boże - akademickie doktrynerstwo.


So sty 25, 2014 12:42 am
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 16, 2008 2:40 pm
Posty: 103
Lokalizacja: Carcosa
Płeć: mężczyzna
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Atylla napisał(a):
Odnosisz się do uzurpacji do określonych światopoglądów a nie bierzesz pod uwagę (albo nawet nie godzisz się z tym) tego, że nie istnieje "argumentacja zniewalająca". Tym samym nie bierzesz pod uwagę tego, że coś, co z punktu widzenia obserwatora jest jakąś formą schizofrenii intelektualnej, w osobie, której opinia dotyczy zlewa się w niesprzeczną wewnętrznie całość.
Ładnie ujęta geneza wszystkich paradoksalnych, egzotycznych zbitek światopoglądowych :) Dodatkowym schematem, jaki tutaj funkcjonuje, jest zestawienie w jedną całość samych postulatów praktycznych, wysuwanych przez poszczególne światopoglądy, bez analizy ich podstawowych założeń antropologicznych, ekonomicznych, społecznych, historiozoficznych itp. pod kątem wzajemnej spójności. No i potem mamy takie kwiatki, jak katolicy broniący genderu, bo przecież "równouprawnienie kobiet jest fajne" i ładnie komponuje się z zasadami nauki społecznej Kościoła, a nawet wpisuje się w nie. A że wyrosło toto z zupełnie innego pnia niż katolicyzm i całe chrześcijaństwo, funkcjonuje w oparciu o wrogą chrześcijaństwu aksjologię i idzie w zupełnie przeciwną stronę, to już pikuś... Ręce czasem opadają.

_________________
The desert encroaches. Woe to him whose desert is within.


So sty 25, 2014 11:15 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn paź 04, 2010 5:53 pm
Posty: 1374
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Hastur napisał(a):

Ładnie ujęta geneza wszystkich paradoksalnych, egzotycznych zbitek światopoglądowych :) Dodatkowym schematem, jaki tutaj funkcjonuje, jest zestawienie w jedną całość samych postulatów praktycznych, wysuwanych przez poszczególne światopoglądy, bez analizy ich podstawowych założeń antropologicznych, ekonomicznych, społecznych, historiozoficznych itp. pod kątem wzajemnej spójności. No i potem mamy takie kwiatki, jak katolicy broniący genderu, bo przecież "równouprawnienie kobiet jest fajne" i ładnie komponuje się z zasadami nauki społecznej Kościoła, a nawet wpisuje się w nie. A że wyrosło toto z zupełnie innego pnia niż katolicyzm i całe chrześcijaństwo, funkcjonuje w oparciu o wrogą chrześcijaństwu aksjologię i idzie w zupełnie przeciwną stronę, to już pikuś... Ręce czasem opadają.
Fajnie, że się tak ładnie zgadzamy :) Tylko chyba nie bardzo łapię co z tego wynika? Czyżbyś był jednym z naśladowców Maurrasa wielbiącym "kulturę europejską" a jednocześnie spłaszczającym ją do jednej z form, w których wyrastały po katolickie formy autoidentyfikacji empirycznych jednostek w podmiotach masowych innych niż Kościół ??


N sty 26, 2014 12:53 am
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Wt gru 03, 2013 5:42 pm
Posty: 21
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Do Attyli:
Przez "problem" rozumiem nie coś politycznego, ale raczej obawę, osobiste odczucie strachu, niezgody na proponowane sztandary i hasła, i stąd wynikający pomysł na choćby lokalne poprawienie świata. Mateusz nie wierzy w magiczną metodę. Próbuje tylko właśnie coś, tak jak potrafi, zaproponować.
Co do języka - "język Chrystusa" to metafora. To co odbieram zmysłami to
język Kościoła, nie jestem KWPŁZP. Język nie "zastępuje ... wyborów moralnych". Język to medium pośredniczące. Ja nie jestem, jak mi się wydaje, ...istą. Po prostu obserwuję.
W encyklikach tzw. społecznych (od Rerum novarum do Laborem exercens, pewnie są i następne, ale nie jestem au courant) widać narastającą troskę Kościoła o świat (czyli o konkretnych ludzi uwikłanych w rozmaite więzi społeczne) i wskazówki dla uczynienia świata znośniejszym dla tychże ludzi. I właśnie tego mi zabrakło w twoich wypowiedziach. A Chrystus zaczyna przecież od Kazania na Górze. W katechizmie mojego dzieciństwa było: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. Dziś Kościół raczej mówi, że Bóg jest Miłością.


N sty 26, 2014 9:14 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła

Dołączył(a): Wt gru 29, 2009 7:35 pm
Posty: 847
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Attyla napisał(a):
Tymczasem jedyne braterstwo, jakie może pomiędzy wszystkimi ludźmi powstać to braterstwo wspólnoty Stwórcy/Ojca. Braterstwo bazujące na wspólnocie krwi/gatunkowej jest nieprawdziwe i zawsze prowadzi do zbrodni.

Ogólnie rzecz ujmując to tak.
Dobrze by było, żeby ludzie wykazywali chęć do osobistej poprawy siebie, do znalezienia w sobie przywar i błędów, do nazwania ich po imieniu, by z nimi walczyć.
I chociaż prawdą jest, że nasze życie zależy od Łask P. Jezusa, to jednak człowiek musi wykazywać inicjatywę w dążeniu do dobra. Bóg widząc nasze starania pomaga nam.
Cytuj:
A zwiększanie świadomości, to pewnie po prostu obserwowanie rzeczywistości, wyciąganie wniosków, szukanie pomocy, wzajemna pomoc, modlitwa, sakramenty święte.
A jednak "trochę" więcej. Zachęcam do lektury Fenomenologii ducha albo jakiegoś tej pracy objaśnienia (sama książka jest szczególnie trudna i wymaga wiele cierpliwości i samozaparcia, by przez to przebrnąć - to dopiero jest trudny język :) ).

A może pokusisz się o napisanie w skrócie o co chodzi.
Cytuj:
Co to jest przyszłość? Czy nie jest to tylko projekcja naszych oczekiwań? Jeżeli oczekiwania (czyli idee) nie poddają się próbom ich realizacji, to ta "przyszłość" jest tylko nieralizowalnym urojeniem, które da dobitkę koncentruje na sobie naszą uwagę i wpływa na powiększenie poczucia pęknięcia pomiędzy tym, co jest i tym, co być powinno,

Też wiem, że należy żyć istniejącą chwilą, ale trzeba by nie mieć chyba rozumu, by nie uwzględniać "przyszłości", jako następstw swoich decyzji.
Przecież kiedyś, czyli "w przyszłości" trzeba będzie zjeść to, co się zasiało, czyż nie?
Ja nie muszę myśleć o tym, czego nie mam, a co powinnam mieć, bo to rzecz jasna wzbudza frustrację, ale marzyć wolno ....
Wszak marzenia są po to, by się spełniały i czasem o dziwo się spełniają :)
Cytuj:
A skąd wzięła się obserwacja, wedle które "rewolucja zjawa własne" dzieci? Skąd prosta konstatacja faktu, że począwszy od XVIII w. (czyli od momentu, w którym religia "oświecenia" zaczęła rządzić światem, choć jeszcze nie ludzkimi sercami) wojny stawały się totalne w tym sensie, że wyczerpywały zasoby całego "narodu" (a nie króla jak do tej pory)? Dlaczego jednym z "zasobów" każdego narodu nagle stały się wszystkie empiryczne jednostki znajdujące się w jurysdykcji określonej władzy?

OK, ale jak Ci się chce, to napisz, co rozumiesz przez te religie "oświecenia", bo tym terminem stale się posługujesz.
A po drugie, to na szczęście mamy za sobą tamte wszystkie rewolucje i nowe czasy, nowe życie, choć i nie brak rewolucji, której jesteśmy obecnie świadkami, ale to nie na tle religijnym.
Cytuj:
Na filmie "Skrzypek na dachu" Tewje pyta się swojej żony, czy ona go kocha. Ta odpowiada, że gotuje mu, pierze, śpi z nim i sama zadaje pytanie - to jeśli to nie jest miłość, to co to jest?
To właśnie jest miłość :)

A, to Ci się spodobało, ale jak wcześniej pisałam, o spełnianiu potrzeb i pragnień, toś negował :)
Cytuj:
Cóż... Jeżeli warunki materialne życia są dla ciebie jedynym drogowskazem, to tym samym poddajesz się huśtawce nastrojów, o której wspomniałem wyżej.

Ja nie twierdzę, że są jedynym drogowskazem, ale twierdzę, że są przyczyną do określenia świadomości.
Czy mylę się, jak napiszę, że dziecko jest jak taśma magnetofonowa - jak ją nagrasz, tak będzie odtwarzać.
Co potem dorosły człowiek zrobi z tym "nagraniem", to inna sprawa.
Ale człowiek nie może uciec przed swoją dolą zakodowaną przez środowisko, no chyba, że ktoś stanie na jego drodze i mu coś wskaże, wytłumaczy, pomoże ....
W końcu to jesteśmy dziećmi Boga i On także nam pomaga i także staje na naszej drodze. Nie jesteśmy przegrani z powodu tego środowiska, no chyba, że urodzimy się w świętej rodzinie, to mamy wygrany los na loterii :)


Pn sty 27, 2014 4:45 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn paź 04, 2010 5:53 pm
Posty: 1374
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Szczepanek napisał(a):
Do Attyli:
Przez "problem" rozumiem nie coś politycznego, ale raczej obawę, osobiste odczucie strachu, niezgody na proponowane sztandary i hasła, i stąd wynikający pomysł na choćby lokalne poprawienie świata. Mateusz nie wierzy w magiczną metodę. Próbuje tylko właśnie coś, tak jak potrafi, zaproponować.

Ze strategii rozwoju komunizmu na całym świecie i strategii rozwoju komunizmu w 1 kraju (koncepcja wprowadzenia komunizmu tylko w sowietach i tym samym zbawienia nie "ludzkości" całej ale jej części, która pojawiła się w wyniku przegranej w kampanii polskiej 1920 r.) ja zawsze miałem skłonność do koncepcji trzeciej: nie "zawiania" "ludzkości" ani w całości ani w części. Nigdy nie spotkałem się ze zrozumieniem, więc i tym razem nie spodziewam się cudów :)

A liczenie na to, że podjęte działania przyniosą założone skutki są myśleniem magicznym właśnie.

Co do języka - "język Chrystusa" to metafora. To co odbieram zmysłami to język Kościoła, nie jestem KWPŁZP.
To akurat można zawsze poprawić. Wystarczy skutecznie wyspowiadać się i uzupełnić ewentualne brakujące sakramenty.

Język nie "zastępuje ... wyborów moralnych". Język to medium pośredniczące. Ja nie jestem, jak mi się wydaje, ...istą. Po prostu obserwuję.
Możemy toczyć długą dyskusję na temat roli języka w rzeczywistości, którą ma opisywać a nie tworzyć. Niemniej nie ulega najmniejszej wątpliwości, że język jest tworzywem dla rzeczywistości ludzkiej. Tym samym schematy tworzące język, tworzą także rozstrzygnięcia normatywne, którym człowiek podlega. Oczywiście - postulatem jest, by człowiek kierował się w swym życiu rozumem, ale jest to postulat niemożliwy do wypełnienia, więc schematy, które są nam wpajane wraz z językiem, decydują najczęściej o tym co identyfikujemy jako dobro a co jako zło.
Język Kościoła w całości służy przybliżeniu człowiekowi Objawienia, więc jedynego zakresu prawdy, do jakiego mamy dostęp. Dlatego "język Kościoła" stanowi jedyne zapośredniczenie pomiędzy człowiekiem i Bogiem, którego warto słuchać i do jego wskazań się stosować.

W encyklikach tzw. społecznych (od Rerum novarum do Laborem exercens, pewnie są i następne, ale nie jestem au courant) widać narastającą troskę Kościoła o świat (czyli o konkretnych ludzi uwikłanych w rozmaite więzi społeczne) i wskazówki dla uczynienia świata znośniejszym dla tychże ludzi. I właśnie tego mi zabrakło w twoich wypowiedziach. A Chrystus zaczyna przecież od Kazania na Górze. W katechizmie mojego dzieciństwa było: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. Dziś Kościół raczej mówi, że Bóg jest Miłością.
1. To widocznie inne encykliki czytaliśmy, bo nigdzie troski o świat to ja tam nie widziałem. O człowieka - owszem - bez przerwy. Ale o świat?...
Nie ma też żadnej sprzeczności pomiędzy zdaniami "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który nagradza za dobre i karze za złe" i "Bóg jest miłością".


Pn sty 27, 2014 6:21 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn paź 04, 2010 5:53 pm
Posty: 1374
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
JolaSz napisał(a):

Ogólnie rzecz ujmując to tak.
Dobrze by było, żeby ludzie wykazywali chęć do osobistej poprawy siebie, do znalezienia w sobie przywar i błędów, do nazwania ich po imieniu, by z nimi walczyć.
I chociaż prawdą jest, że nasze życie zależy od Łask P. Jezusa, to jednak człowiek musi wykazywać inicjatywę w dążeniu do dobra. Bóg widząc nasze starania pomaga nam.

Ano zgoda. Być może jestem po prostu przewrażliwiony, bo wszędzie widzę oznaki ideologii utylitarystycznej. Ona zaś kształtuje magiczny sposób postrzegania rzeczywistości na bazie założenia, że jeżeli podejmujemy działanie, to działanie musi mieć i realizować założone skutki.
Właśnie nie na zasadzie zdania "jak Bóg da" ale na zasadzie: "zrobiłem to w jakimś celu i jeżeli jest jak jest to jest to albo wynik mej boskiej sprawności albo błędu".

A może pokusisz się o napisanie w skrócie o co chodzi.
OK. Spróbuję.
Hegel przyjął perspektywę radykalnie wewnątrzświatową. Jest to zatem perspektywa zakładająca, że jest tylko to, co widać, "naturalnym środowiskiem życia" człowieka jest historia "ludzkości" (nie historia święta) a sam człowiek nie jest sam w stanie poprawić swej doli inaczej jak za pośrednictwem "podmiotu zbiorowego" - w tym przypadku "narodu" - który reprodukuje ogólny schemat "postępu" i dąży do autozbawienia, tj. stanu, w którym cywilizacyjnie unicestwione zostaną wszelkie zależności materialne i duchowe a obecna relacja zależności człowieka od świata zastąpiona zostanie relacją zależności świata od człowieka (to przekonanie widoczne jest wyraźnie we wszystkich ideologiach ponowoczesnych). Aby jednak osiągnąć ten stan auto_ubóstwienia podmiot zbiorowy musi być świadom sam siebie i celów, do których został powołany.
To chyba najkrócej jak można, bo potem wchodzimy w kwestie właśnie fenomenologii ducha, "ducha epoki" itp. bredni.

Też wiem, że należy żyć istniejącą chwilą, ale trzeba by nie mieć chyba rozumu, by nie uwzględniać "przyszłości", jako następstw swoich decyzji.
Przecież kiedyś, czyli "w przyszłości" trzeba będzie zjeść to, co się zasiało, czyż nie?
Ja nie muszę myśleć o tym, czego nie mam, a co powinnam mieć, bo to rzecz jasna wzbudza frustrację, ale marzyć wolno ....
Wszak marzenia są po to, by się spełniały i czasem o dziwo się spełniają :)

Jeżeli "przyszłość" to plany, których realizacja zależna jest od naszych działań i Woli Bożej to zgoda. Nie wiem jednak czy jesteśmy jeszcze zdolni do takiego postrzegania świata jak robią to np. muzułmanie, których jedynym powiedzeniem na temat przyszłości jest inszallah, co oznacza zarówno "z boską pomocą" jak i "w imię boże".

OK, ale jak Ci się chce, to napisz, co rozumiesz przez te religie "oświecenia", bo tym terminem stale się posługujesz.
Najprościej? Wszystkie ideologie powstały na gruncie odstępstw doktrynalnych od luteranizmu i wszystkie one zakładają perspektywę, o której wspomniałem wyżej, przy opisywaniu "samoświadomości podmiotów zbiorowych". Tym samym wszystkie one zakładają, że Bóg nie jest istotą osobową ale raczej pojmują rzeczywistość na zasadzie powiedzenia "oświeconych" magików "Deus machina est". i jednym bogiem osobowym może być tylko człowiek.

A po drugie, to na szczęście mamy za sobą tamte wszystkie rewolucje i nowe czasy, nowe życie, choć i nie brak rewolucji, której jesteśmy obecnie świadkami, ale to nie na tle religijnym.
Nie masz racji. Nawet obecnie jesteśmy w trakcie rewolucji, na której ołtarzu giną miliony nienarodzonych dzieci i innych ludzi, którzy jako niewarci życia stają się warci tego, by złożyć ich na ołtarzu procesu autoubóstwiania ("postępu") "ludzkości".

A, to Ci się spodobało, ale jak wcześniej pisałam, o spełnianiu potrzeb i pragnień, toś negował :)
Źle położony jest akcent. Jeżeli akcentujesz usługi spełniane w ramach rodziny, przyjmujesz merkantylny/handlowy jej charakter. Akcent trzeba kłaść na gotowość poświęcania siebie i swojego życia innym (także przez te świadczenia), gdzie miłość z mojej strony nie musi być opłacona miłością ze strony małżonki/małżonka.


Wt sty 28, 2014 12:50 pm
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 16, 2008 2:40 pm
Posty: 103
Lokalizacja: Carcosa
Płeć: mężczyzna
Post Re: Filozofia Społeczna, kwestie przynależnościowe.
Attyla napisał(a):
Fajnie, że się tak ładnie zgadzamy :) Tylko chyba nie bardzo łapię co z tego wynika? Czyżbyś był jednym z naśladowców Maurrasa wielbiącym "kulturę europejską" a jednocześnie spłaszczającym ją do jednej z form, w których wyrastały po katolickie formy autoidentyfikacji empirycznych jednostek w podmiotach masowych innych niż Kościół ??
Naśladowcą Maurrasa nie jestem, a na resztę za bardzo nie potrafię odpowiedzieć, bo nie rozumiem pytania :oops: Mógłbyś jeszcze raz napisać fragment zaczynający się po "kulturę europejską"?

_________________
The desert encroaches. Woe to him whose desert is within.


Śr sty 29, 2014 9:13 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 156 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL