Prawdą jest Bóg, a nie MJ. A jeśli chodzi o logikę, to wiele rzeczy można wyjaśnić przy jej pomocy, co nie oznacza, że są prawdziwe.

Soul...miałem na myśli dziecko gdyż donaldzika intrygowała i wciągnęła religia kiedy był dzieckiem więc o strachu nie mogło być mowy, bo dziecka strach nie intryguje/wciąga...

watchman...wskaż jakiś cytat z Pisma gdzie ten który jest Prawdą powiedział do kogoś żeby sobie poszczekał czy żeby odszczekał to, co powiedział...

Dziękuję Małgosiu za troskę. Myślę, że niepotrzebnie zawrzało w temacie. Po prostu przy rozbieżności myślenia wolałam się wycofać z dyskusji.

Tyle, że tak mówią ludzie w Biblii, którzy nie rozumieli zjawiska homoseksualizmu, a nie sam Bóg! Dokładnie tak, jak kiedyś ludzie nie rozumieli, że Afroamerykanie to też normalni ludzie. Nauka, medycyna stoi po stronie homoseksualistów, czy Ci się to podoba czy nie. Więc to nie jest moje byle widzimisię, tylko walka o zwykłą sprawiedliwość, której niestety brak w Kościele.


Tak, to co pozytywne mnie wciągnęło, ale ta masakra piekła poraziła...
Ta wizją wiecznego potępienia nie daje mi normalnie żyć jako homoseksualista. Cały czas mam świadomość, że pójdę do piekła jeśli się zwiążę z innym homo. I to jest wynik katolickiej edukacji w dzieciństwie...
Potraktowałem tą religię na serio jako dziecko i teraz mnie serio trzyma i nie puszcza w myślach.


Kościół nie powinien mącić w głowach dzieci. Religia powinna być w pełni świadomym wyborem od lat 18.


Gdybym nie był edukowany po katolicku, nie miałbym tej strasznej wizji piekła i tak to wygląda. Nie zwalam, tylko piszę jak jest.


Obrażasz mnie, i jeszcze nie wiesz o co chodzi. Mam dosyć takich trollów jak Ty. Nara, nie będę sobie psuł nerwów.

Widzisz zatem sam jaka mocna i dobra to nauka..

Sorki, ale ja jeszcze wrócę do tematu czym się kierować, bojaźnią czy miłością. Ojciec Pio mówił, że bojaźń i miłość są jak dwie siostry, jego słowa gdzieś tam zamieściłam, zaginęły w ferworze dyskusji. Ta duchowość Ojca Pio jest także moją duchowością, więc ja to rozumiem właśnie tak.

Dzisiaj wyczytałam w Dzienniczku św. Faustyny:

"Miłość wypędza z duszy bojaźń. Odkąd umiłowałam Boga całą moją istotą, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość, a Duch Jego -jest spokój. I widzę teraz, że czyny moje, które wynikały z miłości, doskonalsze są niż czyny, które spełniałam z bojaźni".

Wynika z tego, że czyny wynikające z bojaźni, choć mniej doskonałe, również znajdują uznanie w oczach Boga.

W Piśmie Św. są przedstawione sytuacje, gdzie Pan Jezus rozmawia z kobietami, nawet na osobności, co w ówczesnych czasach budziło wielkie zdziwienie, gdyż kobiety, a już szczególnie te uznane za grzeszne, stały w hierarchii społecznej na poziomie zwierzęcia hodowlanego.
Jak widać, Pan Jezus nie bał sie burzyć konwenansów.
Tu swoim zachowaniem i również słowami, wiele razy dał znak, że kobiety są w godności na równi z mężczyznami.

Jeśli chciałby podkreślić normalność związków homoseksualnych, na pewno by to zrobił.

I wówczas przeczytałbyś o tym w Piśmie Św., gdyż zawiera ono wiele treści "rewolucyjnych" dla czytelnika, więc taki news o normalności homo nie naruszyłby większego tabu, niz te już naruszone (o kobietach; o tym, że Bóg umiera na krzyżu jak najgorszy łotr-skazaniec itd.).

Skoro jednak nie tylko, że nie pochwala homoseksualizmu, a wręcz napiętnuje jako grzeszne zachowanie, to nie ma co dopisywać Panu Bogu przekonań obecnej "nauki".



Nauka co jakiś czas wycofuje się ze swoich rewelacji. A obecna "nauka" o normalności i naturalności związków homoseksualnych jest po prostu lobbingiem środowisk tym zainteresowanych.
Tak jak unijne absurdy, gdzie marchewka jest uznana za owoc (aby Portugalia mogła mieć dotację do swoich dżemów z marchewki), a ślimaki potraktowano jako ryby (aby Francja miała dotacje do hodowli ślimaków, tak jak inni do ryb).

Pan Jezus uzdrawiał chorych. Wszyscy oni po pierwsze nie zaprzeczali temu, że są chorzy, a po drugie - zwracali się z prośbą o uzdrowienie.
Homoseksualiści, jak zrobią krok 1 i 2 j.w., mogą liczyć albo na uzdrowienie, albo na wsparcie i łaskę od Boga, żeby iść przez życie z godnością dziecka Bożego, niosąc swój krzyż.

Dodam jeszcze, że ci ludzie, którzy akceptują swój krzyż, a nawet więcej - potrafią swój krzyż pokochac, są ludźmi szczęśliwymi.


Pozdrawiam!

Alicja, słyszałem już chyba wszystko o homoseksualizmie za i przeciw. Można się tak przebijać i tak każdy obstaje przy swoim. Wątek jest konkretny do tego w "Aktualnościach".

Czuję, że tkwię w próżni, zawieszony pomiędzy tymi, którzy bija się o to, czy homoseksualizm jest normalny czy nie. Mam już tego dość, tyle lat rozważań. U mnie już chyba z 10 lat... Ile jeszcze na litość Boską Czasem mam ochotę umrzeć i spytać Boga osobiście po drugiej stronie, o co w tym wszystkim chodzi... Ale spoko, nie zabiję się, nie chcę iść od razu do piekła... Boże czemu nie dasz mi spokoju... Boże jeśli to czytasz, pomóż mi...

Myślę, że jeśli prawdziwymi są twoje prośby dostaniesz spokój i uwolnisz się od tego grzechu..

No wlasnie.Przestaniesz kochac osobe ktora teraz jest dla Ciebie wazna w zyciu i znajdziesz Sobie jakas fajna laske:)


A tak na powaznie to czym sie przejmowac z tym pieklem,przeciez wystarczy poczytac posty niektorych katolikow tutaj.
Wedlug ktorych taki Stalin czy Hitler tez moze trafili do nieba jak sie nawrocili lub poprosili po smierci o rozgszeszenie czy cos w tym stylu.Moze teraz nawet wspolistnieja w szczesciu z milionami Swoich ofiar
Pozatym jesli wielu chrzescijan widzi homoseksualizm jako chorobe to jak Bog moglby pokarac chorego czlowieka.Czy byloby to sprawiedliwe??:)

To zaburzenie nie odbiera jasności myślenia. Jest jak choroba przewlekła, trzeba z tym żyć jak leczenie nie pomogło. Często alergia ustępuje z wiekiem, tu też mamy taką sytuację. Biologia wycisza się wraz z wiekiem. Nieutrwalone zachowania seksualne pozwalają na godne życie.
Postawienie na realizację nieuporządkowanych zachowań prowadzi do sytuacji prezentowanej w tym wątku. Poszukuje się drogi odejścia od Boga lub przeinterpretowanie Go na lukrowanego bożka, który tylko kocha i na wszystko pozwala swym słabym stworzenim; Bóg wówczas służy potrzebom człowieka. Mugen i thorwald prezentują taki obraz Boga.
Na razie jest stan walki sumienia ze złem, nastąpi jednak wyciszenie sumienia, jeśli człowiek nie pogodzi się z zaburzeniem i będzie je nazywal normą. Sumienie zmieni swe oblicze i odwróci się, zmienią się wybory woli. Ona wybiera do realizacji tylko dobro.

Pierwiastek boski w człowieku, wybiera zawsze dobro. Nawet zło musi nazwać dobrem, by móc spokojnie funkcjonować.

To co przeżywasz to jest właśnie krzyż. Twój własny, osobisty. Każdy ma jakiś. Ty masz taki. Ani gorszy, ani lepszy, ale twój własny. Szanuj go. Powinieneś dać sobie radę. Związanie się z kimś podobnym do Ciebie to już nie dźwiganie krzyża, tylko odrzucenie go i wybranie innego, kto wie czy nie gorszego. Jest ciężko, no ale cóż.
W opisach ewangelicznych nigdzie nie jest powiedziane, że Jezus bity, opluwany i przybijany do krzyża te wszystkie makabryczne doznania uznawał za coś fajnego i przyjemnego. Jakoś znosił to bez entuzjazmu i nie umierał z uśmiechem na ustach..
Tak więc dasz radę. Taka praktyczna porada. Może ten cały popęd, skoro nie może być (nie powinien być) zaspokojony z drugim człowiekiem, może dałoby się przekierować na coś innego? Sport? Nauka? Malarstwo? Literatura? Muzyka? Ogrodnictwo? Prace projektowe? itp? Jeśli robisz to co Cię pasjonuje, jakoś mniej jest czasu na rozmyślanie o "głupotach"..

No to właśnie trzeba taki krzyż odrzucić i wybrać sobie lżejszy. Bo jeśli może być gorszy, to może też być lepszy. Do odważnych świat należy.

Czy oby napewno wybrales odpowiednie slowa piszac Swoj post??

Mlody czlowiek ktorzy ma dylemat wplywajacy na Jego codzienne zycie.Zastanawiajacy sie czy oby robi zle ,czy obraza Boga i czy zostanie za to ukarany??To dla Ciebie glupoty??? !

Czy oby napewno jestes katolikiem??