Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt paź 11, 2024 12:20 am



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny? 
Autor Wiadomość
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Andy
Nie możesz czuć się odpowiedzialny za to co ktoś pomyśli. Twój niepokój nie oznacza niepokoju drugiej osoby. Ja nie pisałam do ciebie, ale raczej wykorzystałam twój wpis jako możliwość poszerzenia patrzenia. Napisałam o tym samym, ale po swojemu. Gdyby chodziło o uwagi krytyczne pod twoim adresem to napisałabym w tej formie, bo mam świadomość, że czasem bierzesz coś do siebie i to krytycznie a mnie do głowy to nie przyszło. Tymczasem ja poszerzyłam widzenie. Dlaczego? Trudno jest człowiekowi dojść do samego siebie. Bez umiejętności wnikania w siebie nie rozwiąże się żadnego problemu. Najprościej wysłać oskarżenie na zewnątrz: postawić przed Trybunałem Sprawiedliwości Boga, rodziców, Kościół. Można też napisać, że ze mną coś nie tak, ale tak naprawdę czytamy, że to nie tak jest z Panem Bogiem. I znajdujemy tysiące oskarżeń kierownych pod adresem Boga mających wykazać, że nie radzi sobie z tym światem, bo my uznaliśmy, że powinien funkcjonować inaczej i na ręcznym sterowaniu.
Kiedy się topisz to rozpaczliwie się broniszi zwracasz na siebie uwagę, by ktoś pomógł. Jeśli znajdzie się taka osoba to nie sprawdzasz czy ma kartę pływacką. Kiedy się oddalasz od Boga to stawiasz w stan oskarżenia Boga lub ludzi i zyskujesz samousprawiedliwienie. Dajesz mu też terminowki, by zmieścił się w wyznaczonym przez ciebie czasie i ściągnął na autostradę. Nie zmieścił się? No to się żegnamy. Topisz się, ale tak naprawdę oskarżasz innych, że nie nauczyli cię pływać lub nie oczyścili cieku. Tablica ostrzegawcza to za mało, dno nie powinno być zamulone. Dlaczego jest zamulone? Bo gromadzą się tam osady denne ze ścieków komunalnych. Nie są winni ludzie - sprawcy zanieczyszczeń, ale Bóg, że ich nie skrócił o głowę w odpowiednim czasie. Ja jestem zawsze w porządku.
Jak inaczej się dowiemy o stanie naszej wiary niż przez test posłuszeństwa? Nie ma innego.

Andy: być może to co ty napisałeś jest lekarstwem dla konkretnej osoby. Nie wiemy jak rezonują nasze słowa w innym czlowieku w czasie bliskim i oddalonym. Problemy tomaca są też problemami innych osób, ich historie życia są różne.


Śr wrz 04, 2024 9:08 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt sie 26, 2016 10:45 am
Posty: 1320
Płeć: kobieta
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
tomac napisał(a):
Tu chciałem zapytać Was: Czy tylko mi nie odpowiada świat taki, jaki jest oraz inne rzeczy, które poruszyłem w tym poście? Może ja jestem jakimś spartaczonym przez Boga stworzeniem, któremu się nie podoba to, co powinno się podobać? Może inni to odbierają inaczej, niż ja, a ja jestem tu jakimś wyjątkiem? Pod pewnymi względami wiem, że jestem wyjątkowy. Np. nie mam wyobraźni umożliwiającej jakby zwizualizowanie sobie czegoś. Inni mają – ja nie mam. Poza tym narzucanie swojej woli psu jest chyba dla innych ludzi normalne i ja tu jestem jakimś wyjątkiem. Może podobnie wygląda sprawa z Bogiem? Może to, co mnie oburza dla innych jest normalne i do przyjęcia?

Jesteś na dobrej drodze duchowego poznania.
Bóg Ojciec, który jest miłością stworzył wszystko z miłości dla miłości.
Stworzył świat duchowy w Królestwie niebieskim. Doskonały świat, w którym wszystko jest doskonałe.
Człowiek, to nie tylko ciało, to I., dusza.
Nasze dusze zostały stworzone przez Boga w Raju - gdzie wszystko jest doskonałe i byliśmy Aniołami.
Nasz świat - ziemia jest kreacją niższych Aaniołow, którzy korzystając z mocy kreacji i wolnej woli, wykreowali świat na wzór Nieba ale świat niedoskonały.
Byli buntownikami w Niebie i zwiedli dusze części Aniołów, którzy wyszli z Nieba w ten nowy wykreowany świat - ziemię.
Nigdy na ziemi nie było Raju. Raj był i jest w Niebie.
Bóg dał możliwość powrotu do Nieba Aniołom, którzy wyszli w Nieba i wcielili się w ziemskie biologiczne ciała.
Człowiek zbawiony powraca do Nieba, do swego pierwotnego domu.
Bóg przyjmuje nas z miłością tak jak w przypisieści o Synu marnotrawnym.
Zbawieni jesteśmy przez miłość I dobro, przez przykazania, które dał nam Jezus.
Jezus jest naszą drogą I prawdą, bo wydał świadectwo wiary, dzięki któremu poznaliśmy naszego Ojca w Niebie.
Jezus umarł za nas, byśmy my byli zbawieni.
Ludzie, którzy nie idą po śmierci do Nieba, wracają w kole inkarnacji na ziemię, bo otrzymują ponowną szansę oczyszczenia i możliwość zbawienia.
Złe duchy, którzy zwiedli dusze ludzkie w świat materii, oszukują, że tu jest nasze Niebo. Jezus nauczał nas, gdzie jest prawdziwe Niebo - nasz Dom, do którego musimy pragnąć iść.
Bóg dał wszystkim swoim istotom stworzonym wolną wolę. Dobre duchy nam pomagają a złe nas zwodzą.
Główne zło na ziemi tworzą dobie wzajemnie Ludzie, którzy są w mocy złych duchów.
Nie Bóg jest twórcą zła.
Bóg jest miłością, kochanym Ojcem, który pragnie nas przywitać w Królestwie Bożym, byśmy byli szczęśliwi - bez cierpienia, bólu i łez.

_________________
Miłość Jezusa-moim zbawieniem.
Trwanie w Jezusie-Boga uwielbieniem.


Śr wrz 04, 2024 10:38 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 4179
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
tomac napisał(a):
To, czy chrześcijaństwo ma sens jest dla mnie w tej chwili drugorzędne. Drugorzędną sprawą jest też to, co otwiera nam drogę do życia wiecznego i czy w ogóle coś otwiera. Ja po prostu kocham mojego Boga. Jeśli On rzeczywiście istnieje i daje zbawienie to się bardzo ucieszę i z radością przyjmę od niego dar wiecznego szczęścia niezależnie od tego, jak będziemy to tłumaczyć. Jeśli jest tylko moim wymysłem - trudno.

No to musisz się na coś zdecydować.
Tak dar zbawienia i życia wiecznego jest dostępny tu i teraz na podstawie wiary w to co zrobił Jezus na krzyżu i wiary w jego zmartwychwstanie.
Nie można kogoś kochać jeśli się go nie zna. Wtedy co najwyżej kochasz własne wyobrażenia i Boga stworzonego we własnym umyśle.
Na czym opierasz swoją wiarę i jaki ona ma cel?
Jeśli życie wieczne jest dla Ciebie drugorzędne, to co stoi na pierwszym miejscu?
Dla chrześcijańskiego Boga przywrócenie ludziom utraconego życia wiecznego zawsze jest sprawą pierwszorzędną.
tomac napisał(a):
Jeśli dobrze zrozumiałem: Twierdzisz, że Bóg zmienił świat istniejący jeszcze przed człowiekiem (dinozaury itp.) jakby cofając się w czasie i wprowadził w nim zło dlatego, że Adam i Ewa zgrzeszyli?

A skąd czerpiesz wiedzę o świecie i jego stworzeniu?
Grzech i wynikające z niego zło wprowadził człowiek, gdy posłuchał Szatana. Konsekwencje grzechu objęły cały świat i wszechświat dopiero po upadku ludzi w Edenie.


Śr wrz 04, 2024 11:23 pm
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz

Dołączył(a): N maja 14, 2017 2:48 pm
Posty: 57
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
merss napisał(a):
tomac napisał(a):
Drugorzędną sprawą jest też to, co otwiera nam drogę do życia wiecznego i czy w ogóle coś otwiera.

Ja to odczytuję jako sprawę najważniejszą. To pytanie o sens życia. Czy ono jest kroczeniem z tłumem od porodówki do cmentarza czy widzę dalej? Jak?

Z mojego punktu widzenia pytanie o sens życia nie jest specjalnie ważne. Nie jest to coś, co mnie bulwersuje ani nie mam wpływu na to, jaki jest ten sens i czy ten sens w ogóle istnieje. Staram się (co prawda z różnym skutkiem) postępować dobrze niezależnie od tego, co mnie czeka w przyszłości. W tym staraniu się postępować dobrze kieruję się z jednej strony własnym sercem, a z drugiej nauczaniem Kościoła, w którym widzę odpowiednie drogowskazy dla siebie.

merss napisał(a):
Jestem biologiczna jak zwierzęta czy też zostałam stworzona na obraz i podobieństwo Boga

Ja uważam, że jestem stworzony na obraz i podobieństwo Boga. W moim sercu jest obraz serca Boga. Dzięki temu po odrzuceniu brudów, które znajdują się na tym obrazie jestem z stanie poznawać serce Boga.
Napiszę jeszcze jedną rzecz. Kiedyś w czasie Mszy przed Komunią był we mnie duży smutek i brak zaufania do Boga. Nie potrafiłem uwierzyć, że Bóg naprawdę jest dobry i zarzucałem Mu ukryte brzydkie intencje. Lecz nagle przypomniałem sobie fragment objawienia Boga Ojca spisanego przez siostrę Eugenię Ravasio: "Dając wam życie, chciałem was stworzyć na Moje podobieństwo! Wasze serce jest zatem wrażliwe tak jak Moje, a Moje - jak wasze!" Dotarło do mnie wtedy, że Bóg nie jest moralnie gorszy ode mnie i na pewno nie dopuści się czegoś, co byłoby ohydne pod względem moralnym. Wtedy usłyszałem w swoim sercu coś jeszcze. Były to słowa "Masz serce równe sercu Boga". Wypełniło mnie uczucie pokoju i radości. Przystąpiłem do Komunii Św. i cieszyłem się Bogiem. Ten stan pokoju i wewnętrznej radości utrzymywał się jeszcze jakiś czas.
Wiem, że te słowa mogą być kontrowersyjne, mogą wskazywać na moją pychę czy coś w tym stylu, jednak rzeczywiście je usłyszałem i było to dla mnie bardzo pocieszające doświadczenie, w którym nie dostrzegam żadnej pychy ani jakiegoś wywyższania się z mojej strony. Myślę, że każdy człowiek ma serce będące obrazem serca Boga, chociaż jest to często obraz zapaskudzony różnymi śmieciami. Ale byłaby to dla nas bardzo dobra wiadomość, bo oznacza, że Bóg jest naprawdę spełnieniem najgłębszych pragnień naszego serca.

merss napisał(a):
Cytuj:
Jeśli jest tylko moim wymysłem - trudno. Wtedy być może trafię do piekła (zależnie od tego, jaki jest ten Bóg, który istnieje rzeczywiście).

Kogo więc kochasz? Wymyślonego przez siebie boga czy Boga?

Kocham Boga, którego rozpoznałem w ukrzyżowanym Chrystusie, a którego wciąż poznaję swoim sercem. Nie jestem pewien, czy ten Bóg jest tożsamy z Bogiem katolickim ani z Bogiem, który stworzył nasz świat.

merss napisał(a):
Jeśli chodzi o Boga to nie myślisz w kategoriach istnienia, ale zaufania. Jeśli zaś ufasz to przyjmujesz, że jest taki jakim się przedstawił: Miłością. To Jego imię, więc tożsamość a dla mnie okulary. To nie Bóg spowodował chorobę dziecka, ale to cierpienie było krótkie. W wierze chodzi o relacje i ty je pięknie niżej opisałeś. Dlaczego nie rozciągasz tego znaku z dzieckiem szerzej, na wszystkie wątpliwości? Po coś ten znak otrzymałeś i powinieneś nadać mu szerszy sens, rozciągnąć w czasie.
To dziecko pewnie dziś już nie żyje, ale być może spogląda dziś na ciebie i pomaga ci. Też się nie dowiesz, jak z tymi pasożytami. Znak jest zawsze po coś, nie po to, byś przez pięć minut wierzył w Boga a potem powrócił do dawnych zastrzeżeń.

Dlaczego nie rozciągam tego znaku na inne wątpliwości... Chyba wynika to z jednej strony z podszeptów szatańskich, a z drugiej - mój umysł działa jakoś tak, że domaga się prawdy, jaka by ona nie była. Sens cierpienia we własnym przypadku mniej więcej rozumiem - może jeszcze w tym wątku to przedstawię, ale na razie chyba byłoby to zbędnym rozwijaniem dyskusji. Sprawę cierpienia innych ludzi, niż ja mam na razie zawieszoną prawdopodobnie aż do momentu, gdy stanę przed Bogiem twarzą w twarz. Natomiast inne sprawy są wciąż dla mnie otwarte.

merss napisał(a):
Cytuj:
Jeśli dobrze zrozumiałem: Twierdzisz, że Bóg zmienił świat istniejący jeszcze przed człowiekiem (dinozaury itp.) jakby cofając się w czasie i wprowadził w nim zło dlatego, że Adam i Ewa zgrzeszyli?

I robi się gregorowa bajka...

Mam wrażenie, że PeterW rozumie to podobnie, jak Gregor...

merss napisał(a):
Cytuj:
jednak ono wymaga mocnej wiary w Boga - w to, że jest naprawdę dobry i że Pismo Święte mówiące o Bogu rzeczywiście jest natchnione wiarygodne.

To sprawa nie wiary, ale rozumu. Rozum rozeznał, że to prawda.

I tu ostatnio mam wątpliwości. Szczególne jeśli chodzi o Pismo Święte. Mój rozum nie potrafi dowieść, że to prawda.

merss napisał(a):
Cytuj:
Przykładowo: Rozumiem sens cierpienia, jeśli chodzi o mnie.

Rozumiesz dlaczego twoja wiara się chwieje i dlaczego nie masz ochoty się tym zająć? Naprawdę rozumiesz?
Rozumienie prowadzi do akceptacji a nie chwiania się. Nie stawiam ocen, raczej prowokuję pytaniami.
Nie chodziło mi o to, że rozumiem, dlaczego moja wiara się chwieje, tylko o to, że rozumiem sens cierpienia, jeśli chodzi o mnie. Odnośnie tego, dlaczego moja wiara się chwieje mam dwie hipotezy: Pierwsza - wskutek słuchania przeze mnie podszeptów szatańskich i druga - w ogniu wątpliwości stopniowo mój obraz Boga ulega oczyszczeniu. Jeśli ta druga jest prawdziwa to chyba nie powinienem tłumić wątpliwości, lecz starać się je rozwiązać.

Andy72 napisał(a):
tomac,
z tego co piszesz, wyłania się coraz bardziej obraz kogoś idealnego.

Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Chodzi Ci o to, że Bóg z mojego obrazu jest idealny, czy że ja niby jestem idealny? Jeśli o to drugie to na pewno taki nie jestem. Nie będę tu publicznie robić szczegółowego rachunku sumienia, ale dla przykładu napiszę, że jestem strasznym łakomczuchem (ważę ponad 130kg), bałaganiarzem i mam duży problem z lenistwem. W pracy, mimo, że się trochę obijam idzie mi nienajgorzej, ale to wynika ze specyfiki mojej pracy. Jednak obserwując innych ludzi, którzy naprawdę z mozołem przykładają się do tego, co robią czuje się trochę jak pasożyt. Nie mam żony ani dzieci, ale przy mojej otyłości to chyba nic dziwnego. Uważam, że mam bardzo łatwe życie. W porównaniu z innymi ludźmi, którzy na co dzień z mozołem pracują na utrzymanie swojej rodziny czuję się trochę takim darmozjadem. W każdym razie na pewno nie jestem idealny.

Andy72 napisał(a):
tomac,
Twoje wpisy powodowały u mnie niepokój, może uderzały w jakieś nieprzepracowane struny mojej osobowości. Czułem że tracę kontrolę.


Muszę napisać, że wahałem się zaczynając ten wątek z tego względu, żeby (jeśli się mylę) nie "zarażać" innych moimi wątpliwościami. Myślałem, że jeśli za moje poglądy grozi mi wieczne potępienie to lepiej, żeby nikt inny nie miał do nich dostępu. Jednak później doszedłem do wniosku, że zły duch też zna takie myśli i może je podsuwać innym podatnym ludziom w najgorszym możliwym momencie. Natomiast jest możliwe, że walka z tymi wątpliwościami może się u mnie i u innych przyczynić do oczyszczenia obrazu Boga. Myślę, że katolickie forum jest dość "bezpieczne" pod tym względem, bo można liczyć na odpowiedzi łagodzące te wątpliwości (szczególne pozdrowienia dla Merss).

wybrana napisał(a):
tomac napisał(a):
Tu chciałem zapytać Was: Czy tylko mi nie odpowiada świat taki, jaki jest oraz inne rzeczy, które poruszyłem w tym poście? Może ja jestem jakimś spartaczonym przez Boga stworzeniem, któremu się nie podoba to, co powinno się podobać? Może inni to odbierają inaczej, niż ja, a ja jestem tu jakimś wyjątkiem? Pod pewnymi względami wiem, że jestem wyjątkowy. Np. nie mam wyobraźni umożliwiającej jakby zwizualizowanie sobie czegoś. Inni mają – ja nie mam. Poza tym narzucanie swojej woli psu jest chyba dla innych ludzi normalne i ja tu jestem jakimś wyjątkiem. Może podobnie wygląda sprawa z Bogiem? Może to, co mnie oburza dla innych jest normalne i do przyjęcia?

Jesteś na dobrej drodze duchowego poznania.
Bóg Ojciec, który jest miłością stworzył wszystko z miłości dla miłości.
Stworzył świat duchowy w Królestwie niebieskim. Doskonały świat, w którym wszystko jest doskonałe.
(...)

Widzę, że dostrzegasz sedno mojego problemu. Swego czasu miałem podobne myśli (że może jesteśmy wspominanymi w Apokalipsie upadłymi aniołami, które upadły na Ziemię, lecz tu dostały szansę powrotu do nieba itp.) W tej chwili odrzucam to wytłumaczenie. Jednak napisz, proszę, dlaczego Ty to tak tłumaczysz. W opisie masz, że jesteś chrześcijanką. Nie spodziewałem się, że którykolwiek z kościołów chrześcijańskich tak to tłumaczy. Czy to Twoje własne przemyślenia, czy gdzieś o tym słyszałaś/czytałaś?

Gregor napisał(a):
tomac napisał(a):
To, czy chrześcijaństwo ma sens jest dla mnie w tej chwili drugorzędne. Drugorzędną sprawą jest też to, co otwiera nam drogę do życia wiecznego i czy w ogóle coś otwiera. Ja po prostu kocham mojego Boga. Jeśli On rzeczywiście istnieje i daje zbawienie to się bardzo ucieszę i z radością przyjmę od niego dar wiecznego szczęścia niezależnie od tego, jak będziemy to tłumaczyć. Jeśli jest tylko moim wymysłem - trudno.

No to musisz się na coś zdecydować.
(...)
Na czym opierasz swoją wiarę i jaki ona ma cel?
Jeśli życie wieczne jest dla Ciebie drugorzędne, to co stoi na pierwszym miejscu?

Zdecydowałem się na wierność mojemu Bogu. To stoi u mnie na pierwszym miejscu. Pytanie o cel wiary na razie zostawiam otwarte, bo nie bardzo rozumiem, co to znaczy "cel wiary".

Gregor napisał(a):
tomac napisał(a):
Jeśli dobrze zrozumiałem: Twierdzisz, że Bóg zmienił świat istniejący jeszcze przed człowiekiem (dinozaury itp.) jakby cofając się w czasie i wprowadził w nim zło dlatego, że Adam i Ewa zgrzeszyli?

A skąd czerpiesz wiedzę o świecie i jego stworzeniu?
Grzech i wynikające z niego zło wprowadził człowiek, gdy posłuchał Szatana. Konsekwencje grzechu objęły cały świat i wszechświat dopiero po upadku ludzi w Edenie.

Nie wiem, czy dobrze Ciebie rozumiem: Ty kwestionujesz takie rzeczy, jak ustalenia paleontologiczne itp.? Uważasz np., że dinozaury żyły równolegle z człowiekiem?


Cz wrz 05, 2024 2:53 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2012 8:57 pm
Posty: 7359
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
tomac napisał(a):
Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Chodzi Ci o to, że Bóg z mojego obrazu jest idealny, czy że ja niby jestem idealny? Jeśli o to drugie to na pewno taki nie jestem.

Chodziło o Ciebie. Przepraszam, byłem czepliwy.
Pisząc "idealny" chodzi mi np. o to że piszesz "Zdecydowałem się na wierność mojemu Bogu. To stoi u mnie na pierwszym miejscu.", natomiast jak piszesz, życie wieczne jest dla Ciebie drugorzędne.
To wywoływało u mnie pewien niepokój, a może i zazdrość.
Czym jest dla Ciebie Bojaźń Boża?

_________________
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Ef,6,10


Cz wrz 05, 2024 5:01 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Cytuj:
Odnośnie tego, dlaczego moja wiara się chwieje mam dwie hipotezy: Pierwsza - wskutek słuchania przeze mnie podszeptów szatańskich i druga - w ogniu wątpliwości stopniowo mój obraz Boga ulega oczyszczeniu. Jeśli ta druga jest prawdziwa to chyba nie powinienem tłumić wątpliwości, lecz starać się je rozwiązać.

Mamy do dyspozycji trzy rodzaje głosów, które słyszymy (założenie to zdrowa osoba): głos wewnętrzny (nieustannie gadamy ze sobą), pokusy i natchnienia. Skąd wiesz, że to co słyszysz to podszept szatański a nie twój głos?

Wiesz kiedy rozpoczyna się odchodzenie od wiary? Działa tak samo jak z ludźmi. Relacje należy pielęgnować. To zaniedbanie systematycznej modlitwy. Tytani pracy apostolskiej, jak abp F.Sheen czy ostatni papieże stawiali modlitwę ponad wszystko inne. F. Sheen wyznaczał sobie nawet godzinę i to o stałej porze. Opowiadał kard. G. Ryś, że podczas wizyty JPII w Polsce (chyba Zakopane) planowali wieczorne rozmowy i śpiewy z Papieżem. Tymczasem, gdy on przyjechał na miejsce to wciągano go do budynku i od razu udał się na spoczynek. Księża chcieli zrobić dobre wrażenie na papieżu i przyszli pół godziny przed poranną mszą. On już był w kaplicy zatopiony w modlitwie. Po wieczornym zmęczeniu nie było śladu.


Cz wrz 05, 2024 6:26 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim

Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 4:15 pm
Posty: 6888
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
tomac napisał(a):
merss napisał(a):
Cytuj:
Jeśli dobrze zrozumiałem: Twierdzisz, że Bóg zmienił świat istniejący jeszcze przed człowiekiem (dinozaury itp.) jakby cofając się w czasie i wprowadził w nim zło dlatego, że Adam i Ewa zgrzeszyli?

I robi się gregorowa bajka...

Mam wrażenie, że PeterW rozumie to podobnie, jak Gregor...

Nie. Po pierwsze strzałka czasu dotyczy materii, a nie Boga. Bóg nie musiał się cofać w czasie, bo jest poza czasem i On nie wprowadzał żadnego zła.
Nie mieszaj fizyki z metafizyką. Człowiek to nie tylko zwierzą, ale połącznie fizyczności z duchem.
Człowiek żyjąc w Raju był w pełni zjednoczony z Bogiem, jego nieposłuszeństwo spowodowało że się od Boga odłączył i znalazł w Świecie. Złym Świecie. Jego grzech to spowodował, że mamy to co mamy i mamy zamknięty dostęp do Raju. Chrystus zmazał nasze winy, ale powrót do Raju nie stał się automatyczny.
Biblia tak w zasadzie mało się nadaje do gdybania "a co by było gdyby?", nie da się stworzyć historii alternatywnej. Stało to co się stało, zdarzyło się to co zdarzyło. Opowiadanie o Stworzeniu Wszechświata, pierwszych ludziach i ich wygnaniu z Raju to poemat, opowiadający o rzeczach które trudno opowiedzieć (efeminizm) - wyobraź sobie ludzkiego autora sprzed paru tysięcy lat, który chcąc to wszystko opowiedzieć macha rękami, raz się nadyma, a raz kurczy, robiąc różne miny i tak jakoś... Poezja obok słów mających znaczenie, zawiera pewien rytm, powtórzenia, ma prawo do alegorii, przesadni, aluzji, kreśli obrazy. Oryginalny alfabet hebrajski też ma kilka warstw znaczeniowych - litery mogą być cyframi, mają swoje nazwy które też coś określają, co autorzy biblijni także skrzętnie wykorzystywali.

_________________
"Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana." Iz 55


Cz wrz 05, 2024 7:44 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Cytuj:
Mam problem z Bogiem. Jestem teoretycznie katolikiem, chociaż sam mam co do tego wątpliwości

Cytuj:
Z mojego punktu widzenia pytanie o sens życia nie jest specjalnie ważne. Nie jest to coś, co mnie bulwersuje ani nie mam wpływu na to, jaki jest ten sens i czy ten sens w ogóle istnieje.

Cytuj:
Uważam, że mam bardzo łatwe życie. W porównaniu z innymi ludźmi, którzy na co dzień z mozołem pracują na utrzymanie swojej rodziny czuję się trochę takim darmozjadem.

Nie podejmujesz wyzwań. Z pozycji kanapy rozkminiasz robotę Boga. Jest inny niż z twego świata wyobrażeń. Wymyśliłeś go sobie, bo katolicki do tej wizji nie pasuje, Biblia też nie pasuje. Masz z tym problem i jest to rzeczywisty problem. Został sformułowany i teraz masz dwie opcje: rozmawiać o problemie lub zająć się rozwiązaniem. Pójdziesz na łatwiznę, bo prawdę odnajdujesz w sobie, ty ją czujesz.
Uważam, że katolicyzmu nie ogarniesz swoim rozumem i wybierzesz inną opcję. Tu możesz liczyć na gregora i wybraną. Oni grają na tym samym instrumencie, więc odbierzesz bliskość, poczujesz to. Już to zasygnalizowałeś: swój na swego trafi.
Cytuj:
Ten stan pokoju i wewnętrznej radości utrzymywał się jeszcze jakiś czas.

Kiedyś były satanista opowiadał o swej przeszłości. Podkreślał niezwykły spokój i pogodę ducha satanistów. Odbierał ich jako ludzi życzliwych i spontanicznych w dobrym tego słowa znaczeniu. Dlaczego podaję ten przyklad? Cenili sobie pogodę ducha, opanowanie. Stosujesz to samo narzędzie do weryfikacji prawdy. Rozum utożsamiasz z emocjami.
Cytuj:
Nie jestem pewien, czy ten Bóg jest tożsamy z Bogiem katolickim ani z Bogiem, który stworzył nasz świat.

Może ci ktoś pomoże w tym zakresie i przekona do bozinka. Za dobrym samopoczuciem jednak będzie stał fałsz. Emocje to nie rozum.
Cytuj:
I tu ostatnio mam wątpliwości. Szczególne jeśli chodzi o Pismo Święte. Mój rozum nie potrafi dowieść, że to prawda.

Dziś modne u nowych ewnagelików jest wybiórcze przyjmowanie Pisma Świętego. Co ogarniają to przyjmują, czego nie ogarniają uznają za przestarzałe.
Zbawienie jest dla ciebie sprawą drugorzędną, więc tak naprawdę mamy chaos egzystencjalny. Tak to odczytuję.

Edit
Rozumienie wyprowadza się z wiedzy a tę trzeba umieć pozyskiwać, bo tu też mamy zasady. Nie ma to nic wspólnego z samopoczuciem. Samopoczucie wyprowadzi się tutaj z faktu, że ciężka praca nad pozyskaniem wiedzy dała umiejętności usystematyzowania jej w zrozumienie. Potrzeba też dyspozycji duchowej, czyli ćwiczenia się w pokorze. Na straży pokory stoi posłuszeństwo Kościołowi. To ma znaczenie tylko w sytuacji, gdy mamy stały punkt odniesienia i przyjmujemy jako założony, że jest prawdziwy. W tym znaczeniu odczytuję u ciebie chaos egzystencjalny...wszystko lotne, więc zawieszasz prawdę na też na zmiennych emocjach, które są inną kategorią niż rozumność. Wszelkie poszukiwania prawdy domagają się odrzucenia śmieciowych informacji, którymi jesteśmy zalewani. A ty nie różnicujesz wyobrażeń od rozumności. Kieruje tobą biologia, że prawdziwe jest to co ci bliższe.
Nawrócenie jest niemożliwe w sytuacji, gdy nie ma punktu odniesienia, który wisi na stałym miejscu. Nie nazwę go katolickim Bogiem, ale Trójcą Przenajświetszą. Po prostu najpełniej jest widoczny w katolicyzmie. Jeśli Bóg nie ma nic wspólnego ze stworzeniem świata to nie jest Bogiem.


Cz wrz 05, 2024 9:02 pm
Zobacz profil
Zagadywacz
Zagadywacz

Dołączył(a): N maja 14, 2017 2:48 pm
Posty: 57
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Andy72 napisał(a):
tomac napisał(a):
Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Chodzi Ci o to, że Bóg z mojego obrazu jest idealny, czy że ja niby jestem idealny? Jeśli o to drugie to na pewno taki nie jestem.

Chodziło o Ciebie. Przepraszam, byłem czepliwy.
Pisząc "idealny" chodzi mi np. o to że piszesz "Zdecydowałem się na wierność mojemu Bogu. To stoi u mnie na pierwszym miejscu.", natomiast jak piszesz, życie wieczne jest dla Ciebie drugorzędne.
To wywoływało u mnie pewien niepokój, a może i zazdrość.
Czym jest dla Ciebie Bojaźń Boża?

W porządku, ja też mam swoje wady (jedną z niech złośliwość i powiem o niej odpowiadając na Twoje pytanie).
Bojaźń Boża... Żeby na to odpowiedzieć muszę przytoczyć trzy zdarzenia z mojego życia duchowego.
Ja już jestem nieco starszy (mam 53 lata) i trochę już przeżyłem, więc tych zdarzeń się nieco nazbierało i jedne się wiążą z drugimi. Jednak wiele z decydujących rzeczy zdarzyło się w trakcie rekolekcji Ignacjańskich. Byłem na nich 3 razy (fundament, pierwszy i drugi tydzień).
Pierwsze z tych wydarzeń miało miejsce na pierwszym tygodniu rekolekcji. Wtedy zdarzyło się to, o czym już pisałem: Zgodziłem się na rezygnację z własnego zbawienia, jeśli taka byłaby wola Boża. Początkowo oprócz tego, że byłem bardzo przygnębiony nie było innych "objawów". Jednak nadszedł dzień spowiedzi. I w tym dniu przygotowując się do spowiedzi, gdy doszedłem do żalu za grzechy okazało się, że nie jestem zdolny do tego żalu. Rachunek sumienia - OK, ale gdy miałem przejść do żalu za grzechy to miałem wielkie STOP - ani kroku dalej. Nie będę żałował! Nie chodzi o to, że nie mogłem wzbudzić w sobie uczucia żalu. Ja po prostu całym sobą odrzucałem żal za grzechy. Trudno to wyjaśnić. Bałem się straszliwie, prosiłem Boga, aby przywrócił mi zdolność żalu - nic z tego. Jedno wielkie NIE. Było we mnie przerażenie, ale ani śladu żalu. A godzina spowiedzi się zbliżała. No nic - z braku innej możliwości pomyślałem, że muszę po prostu iść do spowiednika i powiedzieć, co się we mnie dzieje. Poszedłem pod pokój spowiednika czekając, aż nadejdzie moja kolej. W tym czasie cały czas się we mnie kłębiły różne myśli. Myślałem (w skrócie, bo tego było dużo więcej) mniej więcej tak: "W tej chwili nie widzę w sobie żadnego grzechu ciężkiego. Więc w zasadzie mogę przystępować do Komunii. O ile wytrwam bez grzechu to mogę tak żyć. Jednak co wtedy, gdy będę miał na sumieniu grzech śmiertelny? Wtedy pewnie zacznę dopuszczać się jeszcze innych grzechów śmiertelnych i zacznę ranić nimi Boga. Nie chcę tego." I wtedy pojawił się we mnie żal za grzechy. Pierwszy raz doświadczyłem takiego żalu. Nie żałowałem tego, że ja zostanę potępiony. Żałowałem tego, że swoimi grzechami ranię Boga. Był to pierwszy raz, gdy doświadczyłem tak zwanego żalu doskonałego. Rozpłakałem się. Wtedy nadeszła moja kolej na spowiedź. Wszedłem do pokoju spowiednika i wyspowiadałem się. Był to pierwszy przypadek, który pokazuje to, co obecnie rozumiem pod pojęciem "Bojaźń Boża". Jest to lęk przed zranieniem Boga. Trochę mocniej to może wybrzmi w kolejnej historii.
Naprzód dla wyjaśnienia napiszę, że mam taką brzydką cechę, że jestem złośliwy. I czasami to się ujawnia w nieodpowiednich momentach. Mam taki charakter, że chciałbym np. wyjść na Mount Everest po to, żeby tam postawić ToiToi (taką toaletę). Jestem trochę jak wieprz, przed którego się rzuca perły. Jak zobaczę coś wielkiego i pięknego to czasami chce mi się to zniszczyć. I dotyczy to też czasami mojej duchowości. Staram się z tym walczyć, ale nie zawsze mi się udaje.
Zdarzenie, o którym napiszę miało miejsce w prenowicjacie (miałem wtedy około 30 lat - dość późno poszedłem do zakonu). Na modlitwie w kaplicy pomyślałem, że może nie tylko ludzie potrzebują od Boga pocieszenia, lecz może Bóg też chciałby przyjść do ludzkiego serca po to, żeby to człowiek Jego pocieszył. I powiedziałem do Boga: "Boże, przyjdź do mnie, ja Ci dam pocieszenie". No i Bóg przyszedł. Odniosłem wrażenie, że skarży się na to, że On chce dać ludziom wszystko, a ludzie nie chcą do Niego przychodzić. Że odwracają się od Niego. I wtedy "włączył się" we mnie ten mój wewnętrzny "złośnik". Powiedziałem do Boga mniej więcej tak: "I dobrze Ci tak, partaczu. Jakich stworzyłeś ludzi, takich ich masz." To był moment, jedna myśl pełna złośliwości. Poczułem się jak ostatnia świnia. Powiedziałem Bogu: "Przepraszam, nie potrafię dać Ci pocieszenia. Odejdź ode mnie i nie przychodź, chyba że sam uznasz, że będzie to bezpieczne i potrzebne".
Napisałem o tym dlatego, że chcę opisać trzecie wydarzenie (które miało miejsce już w nowicjacie), a jedno nawiązuje do drugiego.
Byłem w kaplicy i się modliłem. Miałem wtedy już poważne problemy z zaufaniem Bogu. Podejrzewałem Go o jakieś ukryte złe zamiary (np. mam problemy z porównaniem do pasterza i owiec - przecież w końcu pasterz owce nie tylko strzyże, ale nawet zabija i zjada, więc może i Bóg ma jakieś takie plany względem ludzi). Jednak wtedy modlitwa rozwiała trochę moje wątpliwości. Nie pamiętam dokładnie, jak wyglądała moja modlitwa, ale w pewnym momencie zamknąłem oczy i nagle jakbym znalazł się gdzie indziej. Nie wiem, gdzie byłem, ale obok mnie znajdowała się jakaś istota. Widziałem ją, ale nie było to ludzkie widzenie. To widzenie pokazywało, jaka ta istota jest. Widziałem, że jest pełna miłości, niezdolna do zemsty, do podłości, nie potrafiąca odpłacić złem za zło. Gdy sobie to uświadomiłem, wiedziałem, że mogę ją bezkarnie "uderzyć", bo mi za to nic nie grozi. Ta istota po prostu nie jest zdolna do odwetu. Choćby ją zabijać, nie będzie się odgryzać. I w tym momencie zaczęło mnie nachodzić podobne złośliwe nastawienie, jak miało miejsce na prenowicjacie. Chciałem tę istotę jakoś skrzywdzić. Przestraszyłem się i chciałem jak najszybciej stamtąd uciec, aby nie zrobić nic złego. W tym momencie widzenie się skończyło - otworzyłem oczy i znalazłem się w ławce w kaplicy. Nie wiem, kim/czym była istota, którą widziałem. Nie wiem, czy to dobre tłumaczenie, ale być może miałem możliwość zobaczyć serce Boga. Chociaż nie twierdzę, że tak było. W każdym razie nie jestem gotowy na spotkanie z tą istotą. Może kiedyś nastanie taki czas, że będę mógł bez lęku stać przy niej. Na razie moja natura jest na to zbyt skażona i mogę być tylko gdzieś daleko, gdzie nie będę w stanie niczego zepsuć.
W każdym razie "Bojaźń Bożą" rozumiem jako obawę, żeby nie zranić, nie urazić Boga. Jest to podobna bojaźń do tego, jaką można odczuwać obawiając się zranić jakiejś słabej i bezbronnej istoty, np. niemowlęcia. Bóg jest co prawda potężny, ale niezdolny do odpłacania złem za zło i w tym sensie jest słaby i bezbronny (przynajmniej mój Bóg taki jest). W tym sensie Bóg jest jakby niemowlę, które mamy pod opieką. I bojaźń Boża jest dla mnie jakby obawą, żeby tego niemowlęcia nie skrzywdzić.
Nie wiem, czy satysfakcjonuje Ciebie taka odpowiedź. W każdym razie ja to tak rozumiem.

Już późna godzina. Na razie na tym skończę. Merss i PeterW - dziękuję za Wasze odpowiedzi, przeczytałem je, ale już dzisiaj nie dam rady się do nich odnieść.


Cz wrz 05, 2024 9:41 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2012 8:57 pm
Posty: 7359
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
merss napisał(a):
F. Sheen wyznaczał sobie nawet godzinę i to o stałej porze.

Racja, ostatnio w moim życiu jest dobrze jak tak od 26 dni (od 10 sierpnia) postanowiłem po godzinie 20 odmawiać 50-kę Różańca, tak jak mówi Fatima, tylko ostatnie kilka dni, może od początku tygodnia uznałem że to za dużo, może 10-ka.
Tak samo od tego samego czasu 10 sierpnia postanowiłem chodzić o 17.00 na codzienną Eucharystię i też od kilku dni zrezygnowałem.
Jeszcze wciąż jest dobrze z rozpędu, ale powinienem wrócić
Postaram się dziś.

_________________
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Ef,6,10


Cz wrz 05, 2024 9:48 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 4179
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
tomac napisał(a):
Zdecydowałem się na wierność mojemu Bogu. To stoi u mnie na pierwszym miejscu. Pytanie o cel wiary na razie zostawiam otwarte, bo nie bardzo rozumiem, co to znaczy "cel wiary".

A co ta wierność ma przynieść w Twoim życiu? Czyli jaki jest sens tej wierności?
Co do wiary i jej celu, to innymi słowy dlaczego wierzysz w takiego Boga, a nie innego?
Biblia podaje cel wiary w Boga.
Poza tym pojęcie "Bóg" jest bardzo pojemne. Allah też jest uważany za Boga, Wisznu, Siwa podobnie.
Może doprecyzuj kto u Ciebie stoi za pojęciem "Bóg"?
tomac napisał(a):
Nie wiem, czy dobrze Ciebie rozumiem: Ty kwestionujesz takie rzeczy, jak ustalenia paleontologiczne itp.? Uważasz np., że dinozaury żyły równolegle z człowiekiem?

Nie w tym rzecz. Ustalenia paleontologiczne czy cała stratygrafia opiera się na pewnych założeniach wstępnych. Czy są właściwe czy błędne to już inna kwestia.
Raczej wskazuję na pewne fakty i wynikające z nich konsekwencje. Skoro dopiero upadek ludzi w grzech sprowadził śmierć na całe stworzenie, to znaczy że przed tym zdarzeniem nie było śmierci w całej przyrodzie.
Jak to skorelować z dinozaurami lub trylobitami to interesująca kwestia.
Istnieją wszak dwie koncepcje rozwoju życia na Ziemi:
- ewolucjonizm
- kreacjonizm


Pt wrz 06, 2024 12:09 am
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Andy72 napisał(a):
Racja, ostatnio w moim życiu jest dobrze jak tak od 26 dni (od 10 sierpnia) postanowiłem po godzinie 20 odmawiać 50-kę Różańca, tak jak mówi Fatima, tylko ostatnie kilka dni, może od początku tygodnia uznałem że to za dużo, może 10-ka.

Spróbuj znależć ważną intencję. To jakbyś uważał, że to dla kogoś bardzo ważne. To może być też ojczyzna. Albo w poniedziałki i piątki to mamy za ojczyznę a wtorki....Głupio wyłgać się od pomocy kiedy wiesz, że możesz to uczynić a ktoś czeka. Najbliżsi nam pomagali a teraz , po śmierci, być może oczekują na naszą pomoc. To też sposób na dyscyplinowanie siebie, gdy nie masz tej wewnetrznej dyscypliny we krwi. Lepiej systematycznie a krócej, jeśli masz tendencje do zniechęcania się.
Cytuj:
Tak samo od tego samego czasu 10 sierpnia postanowiłem chodzić o 17.00 na codzienną Eucharystię i też od kilku dni zrezygnowałem.
Jeszcze wciąż jest dobrze z rozpędu, ale powinienem wrócić
Postaram się dziś.
Ta sama podpowiedź: Jeśli da radę to codzienne przez np tydzień, ale minimum to...Łatwiej sobie założyć tydzień.
To są praktyki pobożnościowe, więc mogą nużyć. Zakładają zniechęcenie, więc wykonuje się mimo..., jak ze sprzątaniem. Zwykle lubimy porządek, ale nie sprzątanie.

Dobrze odczytałeś Fatimę. To nie Maryja wymaga dla siebie, ale to jest nam pomocne w zbliżaniu się do Boga. Ten element powtarza się w każdym objawieniu. Modlitwa to czas poświęcony relacjom.


Pt wrz 06, 2024 8:26 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2012 8:57 pm
Posty: 7359
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Z Różańcem się zastanowię. Jeśli chodzi o Eucharystię:
W kwietniu 2021 przyjmowałem codziennie bez przerw Komunię przez 30 dni za zmarłego ojca, w sierpniu 2022 za brata. Z bliskiej rodziny została mi jeszcze mama, z którą do jej śmierci miałem złe i coraz gorsze relacje. Próbowałem pod koniec 2023 roku i szybko się poddałem, drugi raz, jeszcze szybciej.
Teraz zaczęło mi wychodzić, więc myślę że zacznę jeszcze dziś.
Notabene: 10 sierpnia to urodziny mojej mamy

_________________
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Ef,6,10


Pt wrz 06, 2024 1:57 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2012 8:57 pm
Posty: 7359
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
merss napisał(a):
Lepiej systematycznie a krócej, jeśli masz tendencje do zniechęcania się.

Były kiedyś coś takiego jak forumowe Róże, na które się zgłaszało, chyba nawet tu na tym forum. Kiedyś brałem udział ale się wypisałem. Jestem od lat zapisany na Różę forum Ex Cathedra gdzie przyznawane są dziesiątki. Więc powinienem odmawiać. Z tego co słyszałem podobno, że jeśli chodzi o tę konkretną Różę to :
- brak odmówienia nie liczy się jako grzech
- odmówienie 10-ki liczy się jako całość
Musiałbym się dopytać.
Był czas, że nawet tej 10-ki nie odmawiałem, teraz odmawiam 50-kę z dnia i konkretną 10-kę, której to 10-ki z jednej strony mi się nie chce odmawiać i myślę by może napisać do prowadzącej Różę, z drugiej - może będzie czas gdy z powodu braku czasu, odmawiałbym samą 10-kę, więc nie piszę.

_________________
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Ef,6,10


Pt wrz 06, 2024 2:17 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 17028
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Czy ja jestem jakiś wyjątkowy/nienormalny?
Po śmierci czeka nas sąd i to sprawiedliwy. Poznanie Boga, udzielone zmarłym pozostającym w czyścu jest źródłem radości, to przeciwnie - poznanie siebie, które jest tu pełne, jest źródłem cierpienia. Widzą oni wszystkie dobrodziejstwa i łaski szczególne, jakimi ich Bóg w swym miłosierdziu obdarował, których oni nie przyjęcli albo w pełni nie wykorzystali. Ta świadomość rodzi cierpienie, Gdybyśmy rozumieli tę prawdę to spieszylibyśmy im z pomocą.
Mamy więc sytuację, że zmarły wszystko zrozumiał i otrzymał sprawiedliwą zapłatę. Jeśli widzi, że skrzywdził ludzi to przestaje cierpieć z tego powodu, gdy ludzie mu to wybaczą. Przechodzi w tryb radości i pomocy skrzywdzonym. Przez wieki mieliśmy piękną tradycję, że u łoża umierającego zbierali się najbliżsi i on prosił każdego o wybaczenie, bo mógł skrzywdzić nie mając tego świadomości. Dziś ludzie umierając kurczą się w sobie i umierają w ogromnej samotności pozostawiając niezałatwione sprawy. Pozostaje więc żyjącym przyjąć, że Bóg wszystko osądził, więc możemy sprawy zaszłe zresetować. To otwiera czlowieka na modlitwę za zmarłych, bo zranienia powinny się zagoić.

Mamy na forum modlitewną grupę różańcową. Ona nadal jest czynna.


Pt wrz 06, 2024 2:28 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL