Na przykład?

PeterW, zadziwiający jest upór z jakim broni Pan wygłaszania herezji w katolickiej katedrze. Nie ma znaczenia, czy heretyk się kryje z tym kim jest czy nie. Problemom jest to, że heretyk wygłasza katolikom w katerze herezje pod okiem abp. Ryśa - to jest zgorszenie i prowadzenie dusz na zatracenie.

Wiem, czym jest ekumenizm, jednak obecnie jest on wynaturzony i służy temu, aby wymywać z religii katolickiej to, co nie idzie w parze z sektami i herezjami. Skutkiem są takie cyrki w kościele.

Dla zrozumienia patologii obecnego, zdegenerowanego ekumenizmu polecam poniższy wykład:
Paweł Lisicki: św. Tomasz potępia dialog międzyreligijny
Naszym zadaniem nie jest utwierdzanie heretyków w ich herezjach, ale w zapraszaniu ich do Kościoła Katolickiego. Obecnie ekumenizm skutkuje tym, że heretyków nie zachęca się do zmiany religii i przyjęcia religii katolickiej. Od pewnego księdza słyszałem, że zna pastora ze Szwecji, któremu nie pozwolono się przyłączyć do Kościoła Katolickiego, bo byłby to "grzech przeciwko ekumenizmowi" - w takiej patologii obecnie się znajdujemy.

Wasza ekscelenja umie czytać ze zrozumieniem? Gdzie ekumenizm, a gdzie dialog międzyreligijny? I kto powiedział, że św. Tomasz jest nieomylny i to, co napisał, to dogmaty Kościoła katolickiego?

Poproszę jeszcze waszą ekscelencję o odpowiedź na to:

1.

Na przykład?

2.
A może tak zamiast ad personam wasza ekscelencja przedstawi jakie to konkretnie zagrożenie dla Kościoła katolickiego stanowi przedstawienie przez tamtego biskupa jak wygląda zarządzanie w jego Kościele?

Przypadkowo znalazłem kompilację ze wszystkich cyrków na tej synodalnej Mszy:
So This What ‘Synodality’ Looks Like?
To wygląda jak szamaństwo...

Może warto przemyśleć pewną kwestię.
Czy może ktoś sprawdzić, ale wydaje mi się, że takie wystąpienie biskupa innego wyznania chrześcijańskiego powinno być oficjalnie zapowiedziane jako punkt programu.
Przecież to była inauguracja diecezjalnego etapu synodu.
Jakoś trudno sobie wyobrazić, aby Abp Ryś chciał zaskoczyć obecnych w katedrze taką "niespodzianką".

Jeśli takowa informacja poprzedzała to wydarzenie w katedrze, a mimo to przyszli ludzie aby m.in. wysłuchać tego biskupa kalwińskiego to oznacza, że nikt nikomu nic nie wciskał na siłę.

Widocznie na to spotkanie przyszli tacy katolicy, którzy byli zainteresowani tym co biskup innego Kościoła ma do powiedzenia. Może interesował ich inny punkt widzenia na kwestię synodalności?
I raczej nie bali się o swoją wiarę.

Gregor, nie ma znaczenia, czy ludziom wciskano herezje siłą, podstępem, zachętą czy za miłą reklamą. Obowiązkiem każdego katolika, a arcybiskupa to już w szczególności, jest troszczyć się o duchowy rozwój współwyznawców (oraz nawracanie niewiernych). W tym wypadu wierni zostali poddani wpływowi herezji. Herezji, które były wygłaszane pod auspicjami abp. Rysia. On niejako zasygnował te herezje, nieświadomy człowiek takie coś może odebrać w taki sposób: "skoro tu jest na zaproszenie arcybiskupa, to chyba dobrze mówi". I taki człowiek przyjmie herezje jako swoją...

Tak samo nie ma znaczenia, czy ktoś się boi o swoją wiarę, czy nie. Jeśli jest tak pewny siebie, to po prostu grzeszy pychą. Bo pychą jest uważanie, że to ja tylko dzięki swoimi siłom i myślom wierzę w Boga.
Nawet jeśli ludzie wiedzieli, na co się szykują, to wystawianie się na grzech, pokusę, czy zgorszenie jest także grzechem.

Każdy ma wolną wolę i rozum, aby wyciągać wnioski. Aby stwierdzić czy ktoś mówi prawdę czy nie, to trzeba go zwyczajnie wysłuchać. Chrześcijaństwo nigdy nie uciekało od takiej postawy na co zwracał uwagę Ap. Paweł [I Tes.5.21]: Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie.
Doświadczenie buduje duchową dojrzałość.
Ważne jest zatem, aby być ugruntowanym w wierze, bo wtedy można słuchać każdego bez uszczerbku dla duchowej kondycji.

Hm... To znaczy, że jakby ów kalwiński biskup przemawiał incognito to byłoby wszystko w porządku?

Nie wiem skąd taki pomysł?

Przecież Iustus gorączkuje się że heretyk przemawiał w katedrze, tylko na podstawie informacji że to heretyk. Nie dowiedziałem się co on heretyckiego głosił, więc domniemywam, że jakby się ów kalwin nie przyznał do tego że jest kalwinem, to byłoby (dla Iustusa) wszystko OK...

NIemniej rzecz była co najmniej zbędna.

To jest pycha. Katolik ma wierzyć to, co Kościół do wierzenia podaje, a nie to, co pyszny człowiek sobie wymyśli i uzna za słuszne.

Przecież Pan totalnie odwrócił to, co powiedziałem. Powiedziałem jasno, że wyznanie heretyka nie ma znaczenia, tak samo nie ma znaczenia, czy mówi to anonimowo, czy nie. Problemem jest to, że pod okiem abp. Rysia w katolickiej katedrze katolikom wlewa się do głów herezje.

Ten heretyk wyraził kilka herezji. Powiedział, nie wprost, że w wszyscy powinni być równi i w zasadzie bez hierarchii, co jest nieprawdą, bo i Jezus kazał św. Piotrowi paść jego owce i w listach św. Pawła mamy przypomnienia/upomnienia, że hierarchowie Kościoła mają przewodzić barankom.
Kolejną herezją jest to, że ten heretyk powiedział, że wszystko jest w Piśmie Świętym (przywołuję z głowy, sens wypowiedzi zachowany). Co jest oczywistą nieprawdą, bo zanim powstało Pismo Święte, to była Tradycja i Kościół. To Tradycja spisała Nowy Testament. To Kościół wybrał, które księgi należą do Kanonu Pisma Świętego. A ten heretyk śmie twierdzić, że wszystko to Pismo Święte, no niby jak skoro to Kościół/Tradycja je spisała i stworzyła kanon.

No nareszcie. Bo ja już myślałem że Wasza Miłość uważa za herezję w ogóle że heretyk wstąpił do świątyni i że w ogóle coś powiedział (założenie że cokolwiek powie to herezja). Nie trzeba było tak od razu? A nie "bo heretyk, bo heretyk bo heretyk..."

Jego ekscelencja chyba nie zna historii, bo nie ma pojęcia, że heretycy i schizmatycy brali udział w Soborach Powszechnych.