Interesuje mnie konkretnie mały człowiek (ludzki zarodek) i procesy życiowe jakie zachodzą podczas iluś tam letniego pobytu w ciekłym azocie. Co się podczas takiego pobytu u takiego człowieka rozwinęło. Czy coś takiego nauka zaobserwowała? tego typu zmianę? Nie interesuje mnie sam plemnik, czy komórka jajowa tylko już po połączeniu, a więc wtedy kiedy mówimy już o człowieku obdarzonym duszą nieśmiertelną.

Nie chce mi sie teraz tego szukać, może kiedyś znajdę na to czas.
Natomiast czemu zarodek miałby być inny od pyłku rośliny, reprezentującego gametę? Myślę, że jeszcze bardziej jest narażony na degradację związaną z całą procedurą krio-przechowywania niż pyłek rośliny.

Chciałbym bowiem uzyskać potwierdzenie naukowe, że ludzki zarodek umieszczony w ciekłym azocie jest istotą żyjącą, a nie martwą. Do tego konieczne jest jakieś zaobserwowanie procesu życiowego, rozwoju małego człowieka w azocie. Rozumiem, że nauka tłumaczy, że jest on spowolniony. Ale czy da się zaobserwować ten minimalny, spowolniony rozwój w ciekłym azocie w porównaniu do rozwoju w łonie kobiety, czy choćby w szkle.
Innymi słowy jak bardzo jest spowolniony ten rozwój. Tysiąc razy, milion razy czy ile?

Co to da czy będziesz widział czy jest spowolniony milin razy czy 10 tysięcy razy? Pisałem ci: wszystko co da sie odmrozić, nigdy nie było martwe.
Nietoperz hibernuje, gdzie jego metabolizm zwalnia, temperatura ciała spada. Mrożenie to taka ekstremalna forma hibernacji wymuszonej.

Polecam krytyczne podchodzienie do komentarzy ks Piotra Natanka, bo to kapłan gorliwy i wierzący, zdarza mu się powiedzieć rzeczy ciekawe, ale: na wszystkim się nie zna, ma też charakter skrajnego endodynamika (dąrzenie do władzy i panowania, podporządkowywanie sobie ludzi, nieznoszenie sprzeciwu).

Określenie jak bardzo jest spowolniony pozwoli na stwierdzenie, czy on w ogóle jest (ten proces życiowy).


Taka argumentacja mnie nie przekonuje. Wg mnie zostało wskrzeszone z martwych.

Krytycznie podchodzę. Ostatnio nawet polecałem tutaj ks. Szymona Bańkę, który jest bardzo sceptyczny. Ja tak bardzo sceptyczny nie jestem i sobie księdza Piotra cenię. Jeszcze nie mam sprecyzowanej oceny. Raz skłaniam się do ogólnej negatywnej oceny, a drugi raz mam zupełnie inaczej

To potrafi tylko Bóg. Człowiek nim nie jest.

anioł upadły też może imitować życie prawdziwe. (laski magów faraona zamienił w węże)

To była sztuczka iluzjonsty. Natomiast żaden z kilkuset proroków Baala już nie potrafił zapalić stosu, tylko Eliasz to wyprosił i jeszcze by było wiadmo, że to nie złudzenie to spałił się muł i woda z fosy.

Na zasadzie dopustu Bożego może być tak, że kobiety będą rodziły demony w ciele ludzkim. Gdzieś czytałem, że przy końcu czasów w piekle ma być lżej niż na ziemi, bo więcej diabłów będzie na ziemi niż w piekle.
Radzę zatem wszystkim (za MJ-em) by od in vitro trzymali się z dala. Pieron wie (nomen omen) co się w takim zaadoptowanym i wszczepionym zarodku czai..

Oj, musze cie skorygowac bo bardzo sie mylisz we wnioskach z tego wyciaganych.

Jedno to to ze demoniczne posiadanie ciala, to przede wszystkim wszelkie manipulacje genetyczne ktore same by nie wystapily, a ogolnie nie jest to zamiarem Boga by czlowiek ingerowal w genetyke.
Inna sprawa jest kreowanie mutacji DNA ktore jest ze sie tak wyraze zaawansowana forma ingerencji w genetyke.
moge powiedziec ze formy demoonicznych organizmow wasnie powstaly porzez specyficzna ingerencje czlowieka w genetyke, i to sa wlasnie duchy ktorych nie stworzyl Bog, i ktore byly zniszczone razem z grzesznikami w Potopie.
Te duchy wlasnie daza do posiadania ciala ziemskiego-materialnego i z tad mamy wlasnie demoniczne opetania.
Ten temat jest pomijany przez Kosciol, ale on istnieje i jest znany. Powodem pomijania go nie jest zatajanie Prawdy,, tylko ochrona wiernych by nie wnikali glebiej niz to jest bezpieczne dla duszy w ten temat.

Watchman, doktryna Kościóła Katolickigo to Boże Objawienie rozpakowywane przez 2 tysiące lat przez wielu bardzo wybitnie inteligentnych ludzi i trzeba ją brać jako cała spuściznę, do której dołożyło głos cały szereg ludzi. Jeden człowiek nigdy by sobie z tym nie poradził. Wyznawca ks Natanka niczym się nie różni od wyznawcy papieża Franciszka w tym sensie, że obie strony uznają że: "ten jeden człowiek w Kościele dopiero ma rację".

Ja perdziele.
Procesy zyciowe/metaboliczne nie zachodza w zamrozonych komorkach.
Mylicie aktywnosc fizyczna z chemiczna. Ruch czasteczek to nie reakcje chemiczne.

Jezyk angielski przyjdzie nam z pomoca, hibernacja to "suspended animation" czyli zawieszone zycie.

Gamety roslinne i zwierzece sa inaczej zbudowane. Pylek z zalozenia ma przetrwac trudne warunki i dlatego ma sciany z celulozy bodajze, kto by to pamietal.

Co do in vitro to normalna praktyka w reszcie cywilizowanego swiata z ktorej korzysta tysiace par nie mogacych miec dzieci na calym swiecie, liczba demonow jakos sie z tego powodu nie zwiekszyla.
Moze odpowiedzia na twoje watpliwosci jest prosta prawda ze zamrozony zarodek nie jest jeszcze czlowiekiem, tylko potencjalna obietnica czlowieka, obdarzona garniturem genetycznym po ojcu i matce i tylko tyle.
Wiec o jakimkolwiek wskrzeszaniu nie moze byc mowy.

To jest po prostu przerwanie życia, a więc śmierć. Życie jest procesem ciągłym. W ciekłym azocie nie ma życia i dziękuję za potwierdzenie tego faktu.

Jak widzisz wyżej, anglojęzyczni naukowcy sami przyznają nieśmiało, że życie zostało zawieszone. Nie można zawiesić czegoś czego nie było. Życie zatem było przed tym zawieszeniem (uśmierceniem), to sami naukowcy przyznają.
Następnie po rozmrożeniu następuje wskrzeszenie.
I teraz można się zastanowić czy w takim wskrzeszeniu bierze udział Pan Bóg. Uważam, że nie bierze udziału, tylko dopuszcza by to wskrzeszenie zaistniało.

A skad ta teza?