A mnie się wydaje Wespecjanie, że Ty chętnie wylewasz dziecko z kąpielą..
Tacy ludzie (te całe LGBT) to ludzie zagubieni i na manowcach. Wydaje mi się, że jakaś ich część po prostu machnęła ręką w stylu "no cóż taki jestem, nie mam czego szukać u Boga", czyli są w czymś co się nazywa rozpaczą. Najpierw muszą zobaczyć, że Bóg także i ich kocha (nie kocha grzechu, ale ich - ludzi), potem mogą próbować zawalczyć o wstrzemięźliwość (bo o nią tu chodzi - nie wiem czy da się każdego homoseksualistę wyleczyć na normalną orientację, czasem się da, czasem nie). Będą upadać, ale muszą wiedzieć, że liczy się ich walka - ich chęć zwalczenia tego zła.
To całkiem analogicznie do heteroseksualnego seksoholika. Seks z kim popadnie, (w tym także i ze samym sobą) to TAKŻE głębokie nieuporządkowanie moralne.

Na twitterze papież się udziela. Można wprost zapytać. Przed robieniem z tego tematu problemu. Taki kierunek jest lepszy, od poza zainteresowanym obmawianie tego co robi. W pierszym przypadku, można coś wyjaśnić sobie wzajemnie. W drugim jest to nakręcanie na informację w celu? Ktoś inny ma się sprawdzaniem i wyjaśnianiem tego zająć? Różne filmiki i wiadomości są zwykle bez podtekstu przedstawiane. To nie do końca jest pewna informacja. Wyjaśnia się u źródła. Dopiero całość tych wyjaśnień, da obraz tego do czego to wszystko zmierza.
A można nic nie robić, tylko odprawiać mszę. Nie było by niedomówień. Tylko że nie o to chodzi w Kościele, by być tylko powielaczem treści. Bardziej chodzi by wcielać je w życie. Czyli by pokazać jak te treści biblijne, realnie przemieniają świat ludzki.
Więc i w tym temacie trzeba działań bezoośrednich, a nie gdzieś na forum, gdzie nie ma zainteresowanych osób. Jeśli by byli, to nie na próżno by był temat podejmowany.
Jeśli nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu, to ktoś gdy nawet widzi problem i ma w tym rację. Nie jest po prostu do tego rodzaju wyjaśnień powołany. Każdy odpowiada za siebie, bo ma możność coś zmienić bezpośrednio. Upominanie osoby nawet papieża, jest możliwe, lecz robi się to wprost.

Nigdy tak nie twierdziłem, bo tak nie myślę, dlatego proszę nie przypisuj mi wymysłów. Napisałem wyraźnie o pomocy ze strony Kościoła. Nawet sam Chrystus nie zbawi człowieka bez jego woli. To ty wierzysz w powszechne zbawienie.

Widzę, że reprezentujesz, skrajną niekatolicką postawę: w rodzaju "to wszystko moja wina, Kościół nic nie ma wspólnego z moimi grzechami i upadkami". Tymczasem w Confiteor wyznajemy "moja bardzo wielka wina" a nie "moja całkowita wina". Są instytucje które grzeszą także nieudzielaniem pomocy albo nie wskazywaniem właściwej drogi, choć są do tego zobowiązane, nawet prawo świeckie kara za nieudzielenie pomocy.

Rozumiem Wespecjan, że ty już jesteś gotowy ponieść karę za twoją część tej winy, bo ja jakoś nie jestem gotowa więc nie zabieram się za wyznaczanie kar.

Więc nadal podtrzymujesz zdanie, że taki James Martin rzeczywiście chce przekonać homoseksualistów do porzucenia tego stylu życia a nie (jak ja uważam) do zdjęcia odium grzechu z sodomii w Kościele katolickim?

A może chce zrównać ów grzech z innymi paskudnymi, a nie że ten jest szczególny, w który jak się wdepnie to nie ma zmiłuj?

Zwróć uwagę na listę wymienionych bezeceństw przez św. Pawła (1 Kor 6):

Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego

Sodomia jest na równi z rozpustą, cudzołóstwem, rozwiązłością, złodziejstwem, bałwochwalstwem czy oszczerstwem... Nie oznacza że jest czymś mało istotnym, ale czymś na równi paskudnym.

James Martin SJ ostrzega przed literalnym rozumieniem jakichkolwiek cytatów z Biblii. (Tutaj wyraża to na swoim koncie Twitter: https://twitter.com/JamesMartinSJ/status/1121586918280581121), a tutaj trochę rozwija: https://www.americamagazine.org/faith/2010/08/18/dr-laura-and-leviticus

Ja wolę go nie słuchać, bo tylko miesza mi w głowie.

Z tego co napisałeś Wespecjan nie zgadzasz się na wpuszczaniu wilków do owiec. Jak i otwieraniu drzwi Kościoła dla grzechu.

Inni (tak ogólnie) że to ma pomóc w głoszeniu i nawracaniu.

Nie odpowiedziałeś na pytanie czy uważasz J. Martina za namawiającego sodomitów do zerwania z grzechem czy na agenta sodomii próbującego wymusić oddolnie w Kościele zmianę postrzegania homoseksualizmu na afirmacyjną.

To są grzechy śmiertelne, ale i wśród nich jest gradacja ciężkości choćby z tego powodu, że z niektórych ciężej wyjść.
Np sodomia jest gorsza od cudzołóstwa, bo sprzeciwia się projektowi Boga odnoście seksualności (Dante w "Boskiej komedii" umieścił sodomitów razem z lichwiarzami w jednych z najgłębszych poziomów piekła) co ma później wymiar praktyczny w psychice i zachowaniu sodomity w innych obszarach życia. Cudzołóstwo gorsze od nierządu bo łamiesz przysięgę małżeńską, nierząd od onanizmu, bo narażasz poczęcia dziecka poza rodziną itp itd.

Tak.

Daj spokój, tam nie pisze Franciszek, tylko inni ludzie w jego imieniu i nikt mi tam nie odpowie na pytanie czy Franciszek chce aprobaty homoseksualizmu w Kościele. Jego styl jest bardzie wężowy: nie przyzna się wprost do swoich poglądów, ale realizuje je w praktyce. Nie powie, że homoseksualizm jest OK, ale pochwali Martina, który jest otwarcie prohomoseksualny, za jego "duszpasterzenie" u "LGBT".

There you go:

Bycie homoseksualistą nie jest grzechem. To Bóg niektórych tak stworzył

Czysty akt herezji apostaty. Dopóki nie wskrzesi się w Kościele instytucji Inkwizycji biorących się za takich oszustów w koloratkach, tak to będzie wyglądało i gniło.

Bycie homoseksualistą nie jest grzechem. To fakt. Grzechem jest czyn a nie orientacja seksualna. Ta orientacja zresztą to tylko element natury człowieka. Bóg ich takich stworzył to interpretacja własna, uproszczona..

Nie ma żadnej "orientacji homoseksualnej", są preferencje seksualne, nabyte lub z hormonalnymi predyspozycjami, ale wejście w homoseksualizm to akt woli, bo znalezienie sobie partnera homoseksualnego i wejście w fizyczne interakcje samo się nie zrobi.
Martin mówiąc, że homoseksualizm nie jest grzechem odnosi to do osób, które trwają w homoseksualnym życiu.
Złodziej nie jest złodziejem, kiedy nie kradnie i nie zamierza kraść.
Wy już nawet przejęliście punkty widzenia i słownictwo lewicy. Być może jesteście nie do odratowania.

Wiedzą, znajomością teologiczną i doborem słów, przewyższasz mnie tak jak wielu tu katolików (i nie tylko). Powiem tylko, że ten mur przebije tylko Pan. Tak samo jak tylko On może oczyścić i umocnić tych, którzy Go szukają, lub nawet są w Nim.
Bóg wszystko widzi i wie co się dzieje. Zaangażowanie (z tego co wiem) ważniejsze jest od wiedzy (bo i tak nasza wiedza cząstkowa). Ale gdy tłum rzuci się na jednego można oszaleć, lub umrzeć pod naporem słów. Ciężko się się wydobyć z tego.
Ja raduję się w Panu i modlę także za papieża.

Ps: jakby co to do kosza bo nie na temat, choć daję tym wpisem nadzieję na wyciszenie.

Nie na temat i nic nie wyciszyłeś. Wespecjan został złapany na demagogii. Musiał wykręcić się sianem, że to co napisał to nie napisał. Fałsz się prostuje (stąd mój post) a nie wycisza a opinie o kimś są jego prywatnym zdaniem. Są dwa podejścia do widzenia człowieka; wychodzi się od dobra lub zła. Tak widzi jak widzi, to jego wartościowanie. Nic nie da się zrobić, bo to tkwi nieświadome w jego naturze. Nie ma to żadnego przełożenia na tradycjonalizm. Kapliczka i relatywizm to dwie strony tego samego medalu. Religijność też nie jest tożsame z wiarą. Bardzo religijni są sekciarze. Oni już mają receptę na zbawienie, więc wchodzenie z nimi w rozmowy to błędne koło.

Orientacja seksualna