Podobno dinozaury wymarły w wyniku kataklizmu. Jak sobie z tym radzą wyznawcy reikarnacji, zakładając (hipotetycznie), że taki sam los może spotkać ludzi?

Nie wierzę w reinkarnację, ale tu akurat nie widzę luk, których można by się przyczepić. Jeśli by cała ludzkość miała wyginąć w jakimś kataklizmie, to pewnie oznaczałoby, że zasłużyła na to w poprzednich inkarnacjach. Taka karma, czy jak tam to sobie zwą. Potem pewnie "za karę" ludzie wcielaliby się w roślinki, zwierzątka do czasu, aż na ziemi wyewoluowałyby bardziej inteligentne byty.
Strzelam Niech mnie jakiś wierzący w reinkarnację poprawi jakby coś.

Ewolucja jest teorią.

Kto daje gwarancję wierzącym w reinkarnację, że świat w ogóle będzie istniał w formie, która gwarantuje wcielanie się oraz doskonalenie?

No i co z duszami, jeśli możliwość wcielania się zostałaby brutalnie przerwana?

Oczywiście, na tyle dobrze uargumentowaną, że trzeba ją brać na poważnie.
A kto daje Tobie gwarancję, że w Dniu Sądu dojdzie do ponownego zjednoczenia ciała z duszą? Oni także mają swoje autorytety, którym dają posłuch.
Myślę, że i u wierzących w reinkarnację istnieje jakiś wyższy porządek, jakaś opatrznościowa siła, której katastrofy naturalne nie są w stanie zaskoczyć, bo jej całkiem zwyczajnie podlegają.
To byłoby nawet śmieszne gdyby wierzyli, że ziemskie żywioły mogą pokrzyżować szyki odwiecznemu cyklowi odrodzeń... No chyba, że dopuszczają tę możliwość, nie wiem.

Oni także mają swoje autorytety, którym dają posłuch.

W zasadzie to ten temat założyłam nie z myślą o tym, by dyskutować na temat autorytetów poszczególnych religii. Katolicyzm szczegółowo wypowiada się na temat niezgodności innych wierzeń z Objawieniem, gra w tym niezrównaną rolę również doświadczenie (w tym mistyczne) na przestrzeni wieków.
Możliwość zbawienia dla innowierców w niczym nie wyklucza istnienia różnorakich groźnych błędów mających miejsce w wierzeniach i praktykach tych ludów.

Znowu znalazłam się w lesie i zgubiłam ścieżkę z oczu.

Nie dziwiłyby mnie takie słowa wypowiedziane przez hinduistę, buddystę, człowieka "bujającego się" pomiędzy różnymi wierzeniami, starającego się sklecić jakiś swój styl rozumowania, ale dziwią mnie takie słowa wypowiedziane przez katolika. To jak to w końcu jest? Synkretyzm religijny jest groźny z punktu widzenia Objawienia czy nie?

Takie nic nie znaczące (z pozoru) słowa: oni mają swoje autorytety i już mamy bałagan pojęciowy.
A czy Twoim autorytetem jest nauczanie Kościoła oparte na Objawieniu? Aby nie było nieporozumień- nauczanie całościowe. W Twoich słowach: A kto daje Tobie gwarancję, że w Dniu Sądu dojdzie do ponownego zjednoczenia ciała z duszą? Oni także mają swoje autorytety, którym dają posłuch odnajduję raczej próbę wyjścia poza nauczanie Kościoła - rozumiane jako pewna całość. Zrównujesz słowa Pana objawione w Piśmie Św. z tezami autorytetów, które - rozpatrywane z punktu widzenia nauczania Kościoła, opartego na Objawieniu - nie są w stanie się bronić.
To nie jest mój wymysł, to są wnioski oparte na analizie Objawienia i doświadczenia Kościoła.

białogłowa

Czy te moje powyższe spostrzeżenia również są na tyle dobrze uargumentowane, by wziąć je poważnie?

To już jest Twój problem, że widzisz coś co nie zostało napisane. Walcz dalej z chochołami, które sama stawiasz.
Oho, uwaga, stojący na straży ortodoksji znów atakuje
Masz poważny problem ze sobą kobieto, jest nim nieustanne spoglądanie z Piedestału Jedynej i Świętej racji, na który się sama wdrapałaś.

Oho, uwaga, stojący na straży ortodoksji znów atakuje

No popatrz, a ja zauważyłam, że jak ktoś chce rzeczowej dyskusji, nie musi uciekać się do ad personam i innych sztuczek.

Masz poważny problem ze sobą kobieto, jest nim nieustanne spoglądanie z Piedestału Jedynej i Świętej racji, na który się sama wdrapałaś.

Rozumiem zatem, że Ewangelia jest źródłem jednym z wielu równie dobrych, a nawet świętych?

Walcz dalej z chochołami, które sama stawiasz.

To Ty postawiłaś tezę (chochoła) ,a ja na to wskazałam. Jakiś problem?

Znów offtopik, ale skoro już wywiązała się ta wymiana zdań, to oprócz tematu topicu (mam nadzieję, aktualnego, bo sama chciałabym poznać odpowiedź), proszę kogoś o wykazanie, że zrównywanie autorytetów różnych religii nie jest religijnym synkretyzmem.
A jeśli jest - jakie tego mogą być skutki.

Wtedy będzie sąd ostateczny i Bóg osądzi te dusze, które nie osiągnęły
Nieba, ani nie zostały strącone do piekła.

Tak sobie wykombinowałeś?

Fajnie ?
To jest częścią mojej wiary.

Moze ich sama zapytaj. Masz problemy, swoja droga




Ja tu na forum widze nawet maly klubik/piedestalik 'nieomylnych i wszystkowiedzacych'

O! Następny katolik, który nie wierzy w nieomylność Słowa Bożego.

Czy poza paroma osobami, które raczej wiedzą co piszą, są tu jeszcze jacyś katolicy? Bo zaczynam się zastanawiać czy nie weszłam do jakiejś jaskini lwa pod pięknym szyldem.

janikt

Otóż nikt Ci tego (Twojej wiary, łączącej reinkarnację z Sądem Ostatecznym) nie zabroni, a nawet możesz zbudować jakąś nową koncepcję i założyć nowy kościół. Co o tym myślisz?

Super,a przyłączysz się do mnie.
Razem nam będzie łatwiej.

Niestety, nie jestem zainteresowana budowaniem nowych koncepcji. Nie chcę być jako ten, jak nam mówi Słowo Boże, co ma uszy a nie słyszy, albo jak gleba skalista, albo jak człowiek, który zdrowej nauki nie ścierpi lecz skłania ucho ku naukom zwodniczym.

To był żart, ale tak poważnie to co z tego, że ktoś ma uszy i słucha
i co z tego, że ktoś, poznał i wie to jest dopiero teoria, a tak
naprawdę to Bóg nas rozliczy z życia( czyli praktyki).