Mam pytanie.

Co stało się z wyznawcami buddyzmu?

Do tej pory byli uznawani za symbol pokojowego nastawienia do świata. Zawsze mili, pogodzeni ze światem, pogodni, orędownicy spokoju...
stali się agresorami atakującymi chrześcijan i muzułmanów.

Zaatakowali muzułmanów w birmańskiej prowincji Rakhine (zginęło 9 osób), w mieście Sittw (10 osób rannych)

w 2012 odnotowano 50 ataków na chrześcijańskich duchownych, grabieże i niszczenia kościołów chrześcijańskich na Sri Lance.

Organizacja „Wpływ Siły Buddyzmu" zniszczyła muzułmańską fabrykę włókienniczą.

cały tekst

W ostatnią niedzielę duże oddziały prowadzone przez buddyjskich mnichów zaatakowały dwa kościoły chrześcijańskie, w których modlili się wierni.
http://youtu.be/MZjF8JeDbMI

Czyżby, tak lubiany i modny wśród "nowoczesnych" Europejczyków buddyzm, pokazał swoje drugie oblicze?

http://swiat.newsweek.pl/budda-walczacy,5547,1,1.html

Religie maja rozne oblicze, religie tworzone sa przez czlowieka dla czlowieka, a potrzeby ludzkie sa rozne stad tez taka roznorodnosc religii - a kazda stara sie przekonac ze jest ta jedyna prawda... niestety to dzieli i powoduje wzajemne niecheci... stad tez takie zachowania wyznawcow (szczegolnie tych fanatycznych) jak na razie niewiele jest wierzen, religii ktore nie powoduja, nie powodowaly ekstrmalnych ludzkich zachowan... chrzescijanstwo tez nie jest wolne od tego (to znamy z historii).

Sama się zastanawiam, od stycznia zeszłego roku odnotowano na Sri Lance więcej niż kiedykolwiek agresywnych ataków na mniejszości religijne (buddyści stanowią tam ok. 70% społeczeństwa).
Ostatni atak na Kościoły chrześcijańskie także poprowadzili mnisi buddyjscy Rzekomo chrześcijanie przebywają tam nielegalnie (tym tłumaczyli się agresorzy)... Nawet jeśli, to ciekawie wygląda ta próba eksmisji.

Wyznawcy buddyzmu nie musieli się zmieniać - to, że uznawano ich za pokojowych nie oznacza, że rzeczywiście tacy byli (sam zresztą podałeś odnośniki do informacji o od lat toczących się wojnach prowadzonych przez buddystów, więc wcześniejsze uważanie za pokojowych mogło wynikać z niedoinformowania). Ale jeśli rzeczywiście coś się stało, to szukając odpowiedzi na pytanie 'Co?' i 'Kiedy?' musiałbyś się cofnąć trochę lat do tyłu.

Buddyzm ma więcej niż dwa oblicza:
http://en.wikipedia.org/wiki/Buddhism#Schools_and_traditions
http://en.wikipedia.org/wiki/Schools_of_Buddhism
A jeśli zaczynasz coś pisać o modnym wśród "nowoczesnych" Europejczyków buddyzmie,
to przyglądaj się temu właśnie buddyzmowi, a nie jakiemuś innemu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Western_Buddhism#Western_Buddhism_today
http://en.wikipedia.org/wiki/Secular_Buddhism
No i radziłbym zastanowić się nad tym,
czy istnieje różnica między buddyzm pokazał a buddyści pokazali.

Na tyle, na ile udało mi się przebrnąć przez te różne odłamy, szkoły buddyzmu, nie znalazłem żadnego, który kreowałby ekstremistów. Nie znalazłem też niczego, co przypominałoby islamski dżihad.

Może jakiś ekspert w tej dziedzinie mógłby mnie oświecić, bo terminologia jest zaiste zagmatwana



Jeśli rzeczywiści prawdą jest, że przemoc nie wynika z samej filozofii (religii?) buddyjskiej, to pewnie rzeczywiście jest tylko brutalną odpowiedzią społeczności na istnienie mniejszości etnicznych i religijnych.
Skąd jednak ta porywczość?



Ciekawe, czy takie zajścia, brutalna przemoc, będzie w stanie zniechęcić ludzi zachodu do tej religii. Jest to w końcu najszybciej rozwijająca się religia na zachodzie.

Wiele razy spotykałem się z argumentem w stylu: "Islam to dżihad, chrześcijaństwo to krucjaty i inkwizycja. To ja już wolę miłość i pokój buddyzmu"

Dopiero co rozmawiałem niedawno w realu z jedną osobą o książce "Zen na wojnie" opowiadającej o agresywnej stronie buddyzmu...

To mnie zdziwiło, sam byłem w tym roku na Sri lance i nie zauważyłem żeby krwiożerczy buddyści obdzierali tam chrześcijan ze skóry. W ogóle nie widziałem tam żadnych napięć religijnych, wręcz przeciwnie odniosłem wrażenie pokojowej koegzystencji różnych wyznań, często widziałem świątynie buddyjskie hinduistyczne i islamskie i chrześcijańskie stojące tuż obok siebie w najlepszej zgodzie. Tuz obok najważniejszej Świątyni Zęba Buddy w Kandy stoi dla przykładu kościół anglikański a kilkaset metrów dalej meczet i nikomu to nie przeszkadza.

http://en.wikipedia.org/wiki/St._Paul%27s_Church,_Kandy
Co ciekawe najlepiej dogadują sie buddyści z hinduistami, wręcz religie te mieszają się ze sobą, co mnie zdziwiło bo przecież mozna by się spodziewać napięć etnicznych na linii Tamile/Syngalezi. Być może na północy wyspy jest inaczej.
Oczywiście krótki 2 tygodniowy pobyt nie jest miarodajny ale podejrzewam że opisane incydenty to odosobnione przypadki o podłożu nie tylko religijnym. Może poszło o jakieś osobiste spory prawo własności czy coś takiego?

Co to ogólnego obrazu buddyzm=pacyfizm to jest on oczywiście błędny dość wspomnieć o tym że japońscy samuraje go wyznawali.

Osoby uważające się za buddystów nie koniecznie muszą nimi być. Podobnie jest z chrześcijanami. Ot, cała tajemnica.

Buddyzm ma swoją stronę wojenną. W zasadzie każda religia kiedy staje się religią państwową musi znaleźć uzasadnienie dla toczenia wojen (inaczej państwo buddystów byłoby bezbronne przed sąsiadami).

Ja osobiście trafiałem na wzmianki dotyczące takiej niesympatycznej twarzy buddyzmu, ale nigdy nie udało mi się zweryfikować tak rzetelnie tych danych.

Niemniej zdziwiłbym się gdyby buddyzm miał akurat być tą jedyną religią bez ciemnych plam w historii.

To nierealne.

Jakie oblicze ma nasza wiara ?
Jak się mają nauki Jezusa o miłości na przykład do
" nocy św.Bartłomieja" kiedy to katolicy w ciągu dwóch dni
wyrżnęli prawie trzy tysiące hugenotów.
W imię czego ?
Miłości ?
A papież dla uświetnienia tego wspaniałego wyczynu
wydał medal.
"Jak możesz mówić swemu bratu: "Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku", gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? "

Religie, wierzenia, uruchamiają chciejstwo w wyznawcach. Na tym one bazują, to sprawia, że istnieją cały czas,mają nawet szansę istnieć wiecznie. Samo chciejstwo, na zasadzie poszerzania dobrych zachowań, jest wprost idealne do łączenia ludzi, w dobrze funkcjonujące społeczności. Tym samym mają same pożytki.
Sami jednak widzicie, co się dzieje, kiedy istnieją koło siebie różne formy wyznań, religii, kładące nacisk na trochę inny akcent. w wyznawanym dobru.
I tak prawda, jako dobro, jest bezspornym, oczywistym i normalnym zachowaniem.
To właśnie prawda, naturalny stan, w swej jednoznaczności, jest radykalnie niepodważalną zasadą zachowań ludzkich.
Co się więc dzieje, że ten oczywisty stan, powoduje agresywne zachowania jego wyznawców?
Odpowiadając na to, trzeba zauważyć, że wierzący w prawdę, staje się łatwym kąskiem dla wierzących w fałsz. Czyli tych, dla których fałsz jest sposobem na życie, łatwiejsze i przyjemniejsze, ciekawsze, bardziej emocjonujące, tego też wielu oczekuje i potrzebuje.
Prawda staje się więc dla wierzących, jednocześnie życiową klęską, w wymiarze materialnym. Bo wyznawca prawdy, to ten kto żyje tylko prawdą, inaczej będzie chorągiewką na wietrze.
Każdy człowiek potrzebuje czegoś bardzo trwałego, na czym może się oprzeć, na tym budować, swoje lepsze życie.
Prawda jest takim oczywistym i naturalnym sposobem, na takie słuszne i mocne oparcie. Lecz własnie dlatego, można nią uwieźć, a także oszukać innych.
Jednak, możliwe to oparcie jest tylko wtedy, jeśli wszyscy wokół nas, tą zasadę wyznają i stosują.
Inaczej próżna jest wtedy ta wiara, choć słuszna, bo traci tak wierzący, na wszystkim do czego się zabierze, staje siew ofiarą własnej i słusznej wiary.
Co może wtedy uczynić by tą słuszną wiarę zachować, a nie stać się pożywką dla trutniów?
Po dłuższym czasie znoszenia takiej sytuacji, może tylko wystąpić zbrojnie, przeciwko prześladowcom kierującym się fałszem.
Bo z prawdy nie da się zrezygnować, wiele ona kosztowała, była też słuszna.
Przyjecie fałszu, czyli zamętu, niewiele da, bo nie da się za fałszem nadążyć.
A co gorsze, uczyć się go od początku, bo będzie się w tym, zawsze z tyłu, przez kogoś oszukany. Droga donikąd. Na tym polega obecny biznes.
Jedynie co dla całości ludzi jest słuszne to życie prawdą, ona wyzwala, niczego nie niszczy, buduje trwale.
Tylko czy można przekonać, słowem i argumentem, tych którzy oszustw zakosztowali?
Wiemy że jeśli ktoś nie chce, to go nic nie przekona.
Co pozostaje?
Czy tylko modlitwa i czekanie?
Czekaj tatka latka, a życie jest za krótkie, by sobie pozwolić na drogę prawdy, wśród oszustów.
Ja się nie dziwię, że z ruchów religijnych powstają, chciał czy nie, ruchy odwetowe.
Tu nawet, niewiele się sprawdza w wierze Katolickiej, głoszenie wiecznego życia, jako docelowego naszego bytowania.
To głoszenie ogranicza radykalny odwet u wyznawców, lecz go do końca nie znosi.
A i tak, sąd Boży to nic innego, jak usunięcie wszystkich oszustów, a życia wśród ludzi. Nawet nieistotne jak to się stanie, czy kto tego dokona, dla świadków prawdy. Choć jednocześnie bardzo ważne dla oszustów.
Jak sobie to rozważycie, będzie dla was jasne, co z czego wynika.
Dlaczego rodzi się, także w buddyzmie agresja.

To proste czy u buddystów jest szatan ot i cała agresja a czy u islamistów jest szatan ot i cała agresja a czy u chrześcijan jest szatan ot i cała agresja brak wiary w Boga tak się objawia.

U buddystów szatan (złe duchy) to bardziej personifikacja różnych słabości a nie rozumne byty. Zresztą buddyzm nie jest religią, tylko filozofią. Powstał w kontekście hinduizmu i jest nim przesiąknięty. Na pewno nie nawołuje do agresji. Wręcz przeciwnie.