Z uwagi na to, że w ostatnim czasie zbyt dużo amantadyny było sprzedawane poza wskazaniami medycznymi, Minister Zdrowia od jutra ogranicza dostępność tego produktu w ogólnodostępnych aptekach do 3 opakowań po 50 kapsułek na 30 dni. Poza tym może być on ordynowany i wydawany wyłącznie w następujących wskazaniach objętych refundacją: choroba i zespół Parkinsona oraz dyskineza późna u osób dorosłych - leczenie.
http://dziennikmz.mz.gov.pl/legalact/2021/94/

I jak zwykle u foliarzy brak wiedzy. To ze lek działa na chorobę x i jest przetestowany to nie oznacza ze będzie działał na chorobę y. I tyle w temacie foliarstwa.

Badania nad amantadyną trwają i trwają, końca nie widać a szczepioneczki na koronę w kilka miesięcy wymyślili.

Przypomne ze podobne nadzieje były już w przypadku innego leku który teoretycznie dawał nadzieje. W sytuacji laboratoryjnej działał rewelacyjnie. Próbowano leczyc pacjentów nim między innymi na oddziałach covidowych na dolnym Śląsku ale nie przynosił spodziewanych efektów. Mówię o Chlorochinie.

Owszem. Badają i badają i jakoś nie mogą znaleźć skuteczności

„jeżeli jesteście chorzy i coraz gorzej się czujecie – nie jedzcie amantadyny, tylko skontaktujcie się z lekarzem. Im później traficie pod opiekę, tym większa szansa, że choroba skończy się dla was tragicznie”.

Czytaj więcej na: https://demagog.org.pl/fake_news/nowe-b ... -covid-19/

Albo nie chcą.

Lek który z sukcesem funkcjonuje na rynku od prawie 50 lat - nie jest już żadnym eksperymentem, "teoretyczną niewiadomą" jak w swojej bezwstydnej ignorancji pisaliście z feelkiem. Zaadaptowanie go na inne, POKREWNE schorzenie jest pestką w stosunku do tego co wcześniej musiał przejść.

---------------------------
Dla wiedzy osób, którzy nie muszą tego wiedzieć: w procesie rozwoju leku, największe wyzwanie to farmakokinetyka (jak lek zachowuje się i jak jest wydalany z organizmu) oraz toksykologia, kancerogenność etc. Na tym etapie odpada masa kandydatów na leki.

Amantadyna ma już to wszystko odrobione, nie ma już żadnych tego typu przeszkód, jedyne co musi być pokazane to czy pacjentowi się polepsza w stosunku do placebo w inym schorzeniu. Nie ma żadnego, powtarzam żadnego racjonalnego wyjaśnienia dlaczego tak krótki test nie są już zrobiony. Oficjalnie, co czytałem, podobno: "nie mieli wystarczająco pacjentów z kowidem" by uzbierać na grupę testową. Tłumaczenie o tyle śmieszne, że ponoć żyjemy w "pandemii" od 2 lat.

I teraz PiSowski rząd będzie zamawiał jakieś zupełnie nowe leki na kowida (drogie niemiłosiernie, bo z patentem) które ponoć zostały zrobione i przebadane na wszystkich szczeblach w kilka miesięcy a rząd mówi, że nie mieli czasu na sprawdzenie amantydyny jedynie na schorzenie pokrewne do grypy, na którą się ją stosuje od 1976, a zresztą "i tak nie działa" (wiedzą to bez badań).
Przecież to jest kpina z rozumu na poziomie szympansa.

Sprawdzenie amantydyny jest blokowane przez potężne lobby zza granicy, bo polska trzoda ma kupić stamtąd za ogromne pieniądze ich preparaty, które wezmą już w ciemno.

No właśnie. Nie udało się potwierdzić korzystnego działania.
Oto jest stan umysłu: wołanie o test, a jak jest nie po myśli to... spiski, wszędzie spiski

Otóż to.

https://pulsmedycyny.pl/wiceminister-sp ... ne-1135372

O pozytywnych skutkach stosowania informował dr Bodnar, jednak mu zabronili.
Z bliskiego otoczenia też mam przykłady na pozytywne działanie amantadyny, za wiedzą lekarza czy nie, efekt taki, że ludzie szybko dochodzą do siebie.

Daj linka do strony z prób klinicznych.

Agencja Badań Medycznych w odpowiedzi na zlecenie Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego sfinansowała badanie dotyczące zastosowanie amantadyny w zapobieganiu progresji i leczeniu objawów COVID-19.
https://abm.gov.pl/pl/aktualnosci/738,D ... adyna.html

Który was osłucha przez telefon, zalecając test i areszt domowy, ostrzegając, że "jak będziesz się pan dusić, dźwoń na pogotowie"

Dokładnie. Dlatego w Polsce lekarze (z pewnymi wyjątkami, których się szkaluje i ciąga po sądach za to że leczą ludzi) nie badają ani nie leczą ludzi z podejrzeniem/objawami kowida. Dzięki temu zmniejsza się prawdopdobieństwo, że kowid się skończy dla nich tragicznie...

Czy Tobie się w ogóle zdarza krytycznie analizować teksty, ktore cytujesz?

Oni właśnie dlatego blokują amantadynę, zniechęcają ludzi do jej brania, żeby było więcej hosptalizji, więcej zgonów, bo to uzasadnia narrację pandemicznp-szczepionkarską.

To prawie wszyscy lekarze w Polsce są w spisku?

Zależy co rozumiesz przez "są w spisku". Jeżeli to, że świadomie realizują pewną odgórną agendę, znają jej cele, to nie. A jeżeli to, czy w ogóle realizują tę agendę - to tak. Nie wiem, czy prawie wszyscy, ale na pewno jest to bardzo duża grupa.

Cieszę się, że o to zapytałeś, bo to jest właśnie częsty błąd myślenia osób, które odrzucają teorie spiskowe jako nieprawdopodobne. Wychodzą z założenia, że to niemożliwe, żeby tak wiele osób było zaangażowanch w spisek i nikt nie puścił farby. I mają rację - to by było założenie fantastyczne. Jednak rzeczywistość jest znacznie bardziej przyziemna.

Żeby uczynić człowieka realizatorem spisku w ogóle nie trzeba go wtajemniczać w ten spisek, przeciwnie - jest to niewskazane. Świadomość mogłaby wielu zniechęcić do realizacji agendy, może nawet większość, zakładając, że ludzie w większości są jednak przyzwoici moralnie.

W tym wypadku stworzono warunki, które zmuszają czy zachęcają lekarzy do działań pożądanych przez spiskowców. To nie lekarze sami z siebie wymyślili telemedycynę i osłuchiwanie pacjentów przez telefon i leczenie testem i kwarantanną. Lekarze tylko przyjęli odgórne procedury. Również procedura uniemożliwia lekarzom przepisywania amantadyny czy jakiegokolwiek innego leku na kowid. Wykorzystano przy tym ludzkie wygodnictwo lekarzy, którym jest na rękę mieć konsultacje telefoniczne kosztuje to mniej wysiłku.

I nie koniec na tym, jeżeli chodzi o zaangażowanie lekarzy w realizację spisku.Lekarze dostali dodatki kowidowe horrendalnych wysokości i "ustawę samarytanina", która zwalnia ich z wszelkiej odpowiedzialności za niepowodzenia w walce z kowid - tylko głupi by nie skorzystał. W interesie lekarzy jest to by "pandemia" trwała jak najdłużej.

Wykorzystano również zawowody bias lekarzy - mianowicie lekarz będąc na froncie walki z epidemią, spędzający czas w szpitalu/przychodni ma zupełnie inną perspektywę na sytuację epidemiologiczną w kraju niż zwykły Kowalski, który nie widzi tej "pandemii" i te obrazki z mediów z ludźmi w stroju kosmonauty, którzy niczym bohaterowie "Na dobre i na złe" bohatersko walczą ze śmiercionośnym wirusem nijak nie przystają do tego co Kowalski widzi wokół siebie. Lekarze przez to tracą właściwe proporcje i nie potrafią z dystansem podejść do sytuacji epidemiologicznej.

Co więcej, w dobie kowida połechtano też próżność lekarzy, ich chęć zaistnienia, bycia słuchanym jako ekspert. Dzień w dzień od marca 2020 oglądamy i słuchamy te same twarze ozdobione aureolą eksperta, którym udziela się głosu i prosi o radę, o wskazówki, często daleko wykraczające poza ich kompetencje. Np. się pyta epidemiologa czy wirusologa, czy należy zrobić lockdown, czy należy zamknąć hotele i restaruracje. Żaden lekarz nie jets właściwym adresatem takich pytań. To są złożone kwestie, interdyscyplinarne, gdzie w panelu ekspertów powinni zasiadać specjaliiści wielu dziedzin, łącznie z filozofami i psychologami. Tymczasem głos oddano tylko lekarzom o zaburzonej perspektywie (o czym wspomniałam wcześniej), myśleniu tylko i wyłącznie z perspektywy czysto epidemiologicznej/medycznej, bez uwgzlędniania czynników gospodarczych, społecznych, politycznych, dalekosiężnych skutków etc. zaangażowanych na co dzień w ratowanie ludzkiego życia, co jest dla nich celem najważniejszym, nadrzędnym, czemu trzeba podporządkować wszystko inne. Jeden lekarz w wywiadzie powiedział "jak długo komukolwiek grozi śmierć z powodu kowida, tak dlugo wirus jest problemem" - to szczytna myśl z persp. lekarza, ale z pers. osoby zarządzającej państwem, myślącej realistycznie, rozsądnie z uwzględniem wielu czynników to jest naiwność, głupota - społeczeństwo musi pogodzić się z jakąś śmiertelnosćią.

A do tego dochodzi zjawisko długofalowe, a więc wieloletnie urabianie środiwiska medycznego, "hodowanie" lekarzy, którzy w coraz większym stopniu są wykonawcami procedur i często nieświadomymi agentami firm farmaceutycznych, które organizują dla nich szkolenia i kształtują ich podejście do medycyny. W tym upadek moralny lekarzy, którzy coraz częściej traktują swój zawód jak biznes i to ludzkie podejście jest im coraz bardziej obce.

Te wszystkie czynniki (plus inne których nie wymieniłam, bo nie przyszły mi do głowy) pozwalają spiskowcom wykorzystywać lekarzy jako narzędzie do realizacji ich celów.