Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 6:18 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 85 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Cierpienie budzi powinność - wydzielony 
Autor Wiadomość
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16890
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Mistrzowie duchowości powiadają, że najlepiej przeznaczyć sobie określoną porę, by nie odkladać na później. Tyle, że to forma pomocy zmarłym a nie pożeranie pobożnościowych cukierków w oczekiwaniu na własne szczęście.
Chorobę przewlekłą należy przyjąć na klatę, nie buntować się. Czynić maksymalanie, ale na poziomie możliwości.


Pn gru 21, 2020 8:36 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): So lip 14, 2012 8:57 pm
Posty: 7274
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Główny problem z ludźmi myślącymi po światowemu. Którzy jak widzą słabszego, to usiłują go zniszczyć.

_________________
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Ef,6,10


Pn gru 21, 2020 8:49 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2019 12:55 pm
Posty: 3255
Lokalizacja: Lublin
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Na cierpienie niewielki jest wpływ tak naprawdę nas samych. Teraz ojciec ma dodatkowo zapalenie płuc. Także po cierpimy wszyscy po trochu. Ja może najmniej, bo dwa tygodnie w domu samemu to nie to samo. A jednak nawet na sali szpitalnej kiedy leżałem i wiedziałem, że czeka mnie skomplikowana operacja czułem się lepiej, bo nie martwiłem się swoim cierpieniem. A bólu po operacji było bardzo dużo. Teraz nic nie mogę, martwię się o mamę, tatę, zakaz odwiedzin, ciężko się czegoś dowiedzieć. I jestem niejako w tym sam. Oczywiście jest przyjaciel, siostry, ciocia, znajomy, ale to nie to samo. Wydaje mi się, że cierpię bo ich nie mogę zobaczyć i może nigdy nie zobaczę, po prostu lęk i strach o ich życie, zdrowie. O siebie tak się nie bałem, po prostu z tym się oswoiłem. Z drugą osobą nie jest tak łatwo... Niestety

_________________
"Cierpliwość jest codzienną formą miłości." - Benedykt XVI


Pn gru 21, 2020 10:10 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt cze 27, 2014 12:47 pm
Posty: 8094
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Po prostu trzeba czekać i wierzyć, że Bóg na wszystko ma baczenie. Na szczęście to nie wojna, nie na jakiegoś strasznego kataklizmu, jest rodzina, znajomi. Myślę, że nie jest najgorzej, że będzie lepiej.


Pn gru 21, 2020 10:16 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
mniszek_pospolity napisał(a):
Na cierpienie niewielki jest wpływ tak naprawdę nas samych. Teraz ojciec ma dodatkowo zapalenie płuc. Także po cierpimy wszyscy po trochu. Ja może najmniej, bo dwa tygodnie w domu samemu to nie to samo. A jednak nawet na sali szpitalnej kiedy leżałem i wiedziałem, że czeka mnie skomplikowana operacja czułem się lepiej, bo nie martwiłem się swoim cierpieniem. A bólu po operacji było bardzo dużo. Teraz nic nie mogę, martwię się o mamę, tatę, zakaz odwiedzin, ciężko się czegoś dowiedzieć. I jestem niejako w tym sam. Oczywiście jest przyjaciel, siostry, ciocia, znajomy, ale to nie to samo. Wydaje mi się, że cierpię bo ich nie mogę zobaczyć i może nigdy nie zobaczę, po prostu lęk i strach o ich życie, zdrowie. O siebie tak się nie bałem, po prostu z tym się oswoiłem. Z drugą osobą nie jest tak łatwo... Niestety

Trzeba sie modlić a Panu Bogu pozostawić resztę.


Wt gru 22, 2020 1:10 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
A jak wyjaśnić ludzią sens cierpienia? Skoro nawet wierzący pytają czemu Bóg pozwala na zło, cierpienie, śmierć a odpowiedź grzech pierworodny tutaj nie zdaje egzaminu bo odpowiadają czemu mam cierpieć za grzechy jakiś tam ludzi?
Jak przekonać współczesnego człowieka że zamiast dogadzać sobie ma dawać innym, że ma rezygnować z siebie, przecież to prawie niemożliwe przekonać człowieka do tego?czy zostaje tylko liczyć na łaskę bożą?


Pt gru 25, 2020 5:11 am
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16890
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
viewtopic.php?p=926308#p926308
Wyżej podałam, że mamy różne rodzaje cierpień. Jezus nie tłumaczył czym jest cierpienie czy miłość. On to czynił. Kochał, więc i współcierpiał. Nie można cierpienia oddzielić od miłości dobrze rozumianej ani od wiary.
Tak widzialam tytuł wątku. Cierpienie rodzi powinność, czyli postawę wobec niego, zarówno wobec siebie lub innych. Jedyną płodną jest pomoc w wyjściu z niego lub pomoc w towarzyszeniu, ulżeniu cierpienia. Nie da się sensu cierpienia zobaczyć od strony niewierzacego.
Dlaczego mam cierpieć za innych jest zapytaniem infantylnym i dalekim od miłości, odrealnionym. Pan Jezus urodził się w czasach niewoli, w ubóstwie i wskazał kim ma być człowiek w trudnych dla niego okolicznościach. Nie wskazywał postaw ucieczki, ale życia godnego mimo trudności. To inne myślenie, myślenie dalekie od widzenia tylko własnego dobra. O. Kolbe podjął cierpienie zamiast innego człowieka w potem pomagał innym w zachowaniu godności w celi śmierci. Odczytywał to jako powinność. Podał swoją tożasmość tam, gdzie tożsamość tworzył numer obozowy. Jego tożsamością było kapłaństwo katolickie. Wszyscy inni przedstawiali się jako numery obozowe. Numer chce przetrwać, jest uprzedmiotowiony; człowiek czuje powinność i dzieli się swoim chlebem, i odbiera porody kobiet jak S.Leszczyńska.

Kilka postów wyżej skrytykowałam ciebie, że radzisz komuś modlitwy. Widziałam jednak chęć pomocy, czyli postawę powinności. Tam też ciebie dostrzegam, czujesz powinność. Czasem człowiek chce pomóc jak potrafi, bo widzi cierpienie drugiego...jakiś plasterek podać by go mniej bolało. Dziecko podaje innemu cukierka, odwraca jego uwagę gdy widzi płacz i oby tego nie zniszczyć w człowieku. To jest postawa ludzka a nie widzieć tylko koniec swego nosa...a co mnie obchodzą inni. Takie jednak osoby są bardzo wrażliwe, jeśli ktoś je tak samo potraktuje. To droga ku totalnej samotności i do pustki wewnętrznej. Nie zbuduje się dobrze funkcjonującej wspólnoty z takich ludzi.


Pt gru 25, 2020 12:41 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
merss napisał(a):
https://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopic.php?p=926308#p926308
Wyżej podałam, że mamy różne rodzaje cierpień. Jezus nie tłumaczył czym jest cierpienie czy miłość. On to czynił. Kochał, więc i współcierpiał. Nie można cierpienia oddzielić od miłości dobrze rozumianej ani od wiary.
Tak widzialam tytuł wątku. Cierpienie rodzi powinność, czyli postawę wobec niego, zarówno wobec siebie lub innych. Jedyną płodną jest pomoc w wyjściu z niego lub pomoc w towarzyszeniu, ulżeniu cierpienia. Nie da się sensu cierpienia zobaczyć od strony niewierzacego.
Dlaczego mam cierpieć za innych jest zapytaniem infantylnym i dalekim od miłości, odrealnionym. Pan Jezus urodził się w czasach niewoli, w ubóstwie i wskazał kim ma być człowiek w trudnych dla niego okolicznościach. Nie wskazywał postaw ucieczki, ale życia godnego mimo trudności. To inne myślenie, myślenie dalekie od widzenia tylko własnego dobra. O. Kolbe podjął cierpienie zamiast innego człowieka w potem pomagał innym w zachowaniu godności w celi śmierci. Odczytywał to jako powinność. Podał swoją tożasmość tam, gdzie tożsamość tworzył numer obozowy. Jego tożsamością było kapłaństwo katolickie. Wszyscy inni przedstawiali się jako numery obozowe. Numer chce przetrwać, jest uprzedmiotowiony; człowiek czuje powinność i dzieli się swoim chlebem, i odbiera porody kobiet jak S.Leszczyńska.

Kilka postów wyżej skrytykowałam ciebie, że radzisz komuś modlitwy. Widziałam jednak chęć pomocy, czyli postawę powinności. Tam też ciebie dostrzegam, czujesz powinność. Czasem człowiek chce pomóc jak potrafi, bo widzi cierpienie drugiego...jakiś plasterek podać by go mniej bolało. Dziecko podaje innemu cukierka, odwraca jego uwagę gdy widzi płacz i oby tego nie zniszczyć w człowieku. To jest postawa ludzka a nie widzieć tylko koniec swego nosa...a co mnie obchodzą inni. Takie jednak osoby są bardzo wrażliwe, jeśli ktoś je tak samo potraktuje. To droga ku totalnej samotności i do pustki wewnętrznej. Nie zbuduje się dobrze funkcjonującej wspólnoty z takich ludzi.

Jak ktos z rodziny srednio wierzacy Cie pyta czemu jest cierpienie na świiecie czemu rodza sie chore dzieci, jesli nikomu nic nie zawinily czemu Bog na to pozwala na kataklizmy itd to odpowiadasz mu "Nie da się sensu cierpienia zobaczyć od strony niewierzacego"? To co takiego czlowieka ma przekonać do wiary jesli z jego perspektywy nie da się tego zobaczyć?
Co ma przekonać takiego człowieka ze powinnien zaczac poswiecac sie dla innych a nie zaapokajac swoje potrzeby?
To sa konkretne pytania bo dziecko tez mozna wychować tak ze nauczy sie je dzielić a inne zostanie wychowane tak co je rodzice rozpieszcza myslac ze to dla jego dobra naucza duzego egoizmu i co wtedy? Taki czlowiek nawet moze nie widziec tego swojego skupienia na sobie.
Tak samo jest z noworodkami. Normana kobieta (pomijajac patologie) zachodzac w ciaze rezygnuje z wielu rzeczy ktore dotad lubila dla dobra dziecka, w szpitalu jwst w stanie znieśc wiele bolu i niedogodnosci dla dobra tego dziecka i to przychodzi naturalnie widać Bóg tak zaprogramował.
U mężczyzny tak to nie działa on musi sie tej miłosci do dziecka nauczyć. Ale lepiej mezczyzna sie dogada z dzieckiem gdy bedzie ono juz bardziej kontaktowe.


Pt gru 25, 2020 2:08 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16890
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Pan Jezus nie odpowiedział na zapytanie o przyczynę cierpienia. Chodziło o ślepego od urodzenia. Zapytano go o winnego, bo to jest ludzkie myślenie. Kto zawinił? Rodzice, przodkowie, on sam? To było zapytanie o niezawinione cierpienie człowieka z wadą wrodzoną. Odpowiedź brzmiała: żeby się wypełniła wola Boga. Wchodzimy w sferę tajemnicy i tego muru nie przeskoczysz. Jedno co można to zająć postawę wobec cierpienia: pomóc roztropnie lub zwalić winę, w tym na Boga. Bóg jest traktowany tutaj właśnie przedmiotowo i to on a nie człowiek ma powinności. Nie zrozumie tego egocentrycznie ukształtowany człowiek, więc nie rozmawia się z nim o tym. Czy ja muszę znać Boże tajemnice? Znam swe miejsce w szeregu: nie jestem bogiem, ale stworzeniem. Jeśli wierzę to przyjmuję do wiadomości to kim kto jest, inaczej traktuję religię jako potrzebę psychiczną i mamy odwrócenie ról.

Kiedy trafia na oddział szpitalny ktoś chory na własne życzenie (mamy sporo chorób wynikających z ludzkiej lekkomyślności) to lekarze nie umoralniają pacjenta, ale starają się mu mimo wszystko pomóc. Poinformują, że to palenie w 99,8% wywołuje tętniaka tętnicy. Pacjent pyta dalej: czy mnie to też dotyczy? On nie chce łączyć palenia ze skutkami i nie chce zaprzestać palić, mimo że wykształcony i wydawałoby się, że kumaty. I znów mamy do czynienia z powinnością. Lekarz podejdzie do wielogodzinnego zabiegu. Mamy też powinności wobec siebie. Ktoś mial dzieciństwo pod górkę i skrzywiono mu psychikę. Nic nie da obwinianie rodziców, czyli wyautowanie się z pracy nad sobą. Trzeba uporać się z tym tak naprawdę samemu. Inny człowiek pojawi się , bo widzi powinność. Na wstępie jednak informuje, że zasadnicza praca to praca własna.

Edit
Simplicius sptytał któregoś razu św. Augustyna:
-Co robił Bóg przed stworzeniem świata?
Święty odpowiedział z uśmiechem:
- Chodził do lasu i ścinal drzewa, by móc potem spalić tych, którzy zechcą zrozumieć wszystkie Jego tajemnice.


Pt gru 25, 2020 3:00 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Chyba odpowiedzią na przyczynę cierpienia jest grzech pierworodny ale nie na zasadzie kary ale zranienienia natury czlowieka, ktory postawil siebie w centrum a nie Boga a zranienie natury i niedoskonałosc swiata jest poprostu skutkiem tego wyboru.
Tak przynajmniej tlumaczy to o. Szustak.
A jak mówi Pismo "deszcza pada na złych i dobrych" dlatego kazdy podlega chorobom i śmierci niezaleznie od uczynków.

Apropo szpitali to w izolatorium lezalam z dziewczyna ktora caly poczatek ciązy kopcila fajki, potem jak sama przyznała przestala jak lekarz jej wyjasnił konsekwencje dla dziecka. Ale mowiła ze nadal zapali jak się wkurzy. W tej ciazy byla ju, 4 raz w szpitalu, a dwie poprzednie poronila.
No i coż ludzie są rozni.


Pt gru 25, 2020 6:43 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2019 12:55 pm
Posty: 3255
Lokalizacja: Lublin
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Można zadawać infantylne pytanie : "dlaczego spotkało to właśnie mnie? A może nie jest wcale takie głupie... Ja np tak po ludzku nigdy nie będę w stanie zrozumieć czemu akurat dwoje rodziców tuż przed radosnymi Świętami Bożego Narodzenia wylądowało w szpitalu.

Mama miała wyjść jutro a okazuje się, że po Nowym Roku przenoszą na inny oddział. Neurologiczny.

Z tatą jest jeszcze gorzej. Dziś dostałem wiadomość od siostry, która dodzwoniła się do szpitala, że tata jest pod respiratorem, organizm wycieńczony, rokowania słabe... Nie wstaje, nie je, wiadomo... Pojawia się myśl o tym co po ludzku najgorsze.

Pozostaje mi modlić się i prosić Was tu obecnych o modlitwę. Wszystko w ręku Boga.

Jeśli miałbym porównywać "poziom" cierpienia, to strach przed operacją i okropny ból po niej to nic co przeżywam właśnie w tej chwili...

_________________
"Cierpliwość jest codzienną formą miłości." - Benedykt XVI


Śr gru 30, 2020 6:33 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16890
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Opowiadał w rekolekcjach adwentowych ks. prof. R.Skrzypczak, że radosne święta Bożego Narodzenia spędził z rodziną przy łóżku umierającego ojca. Zmarł w pierwsze święto trzy lata temu. Nie mieli możliwości, by przygotować obiad świąteczny. Poszli do restauracji a tam były tylko policzki wołowe w buraczkach. Moja mama leżała dwa tygodnie w szpitalu po udarze, mimo że objawy niedowladu nóg i utrata świadomości cofnęły się natychmiast i był problem, by zgodziła się w ogóle pójść do szpitala. Dobrze, że to kora ruchowa, która jest duża i zmiany nie spowodowały kalectwa nawet po prawdopodobnie kolejnym udarze o którym dowiedziałam się zbyt późno, bo uznała że covid wystarczająco ją usprawiedliwia.
Reakcją na każdą stratę jest ból i zawsze przychodzi nie z tej strony. Nic poza modlitwą nie mogę...


Śr gru 30, 2020 9:17 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Cytuj:
Zarzekamy się, że czegoś nie zniesiemy, ale to nieprawda. Zniesiemy. Chodzi po prostu o to, że tego nie chcemy. I nic dziwnego – kto by chciał…? Mamy wrażenie, że życie jest przeciwko nam. Ale przecież my sami też należymy do życia, nasze istnienie wpisuje się w jego nurt. Nie możemy stawiać się po drugiej stronie barykady, to nonsens. Życie po prostu dość obcesowo obchodzi się z naszym przeświadczeniem, że rzeczywistość powinna dopasować się do naszych fantazji.

Nasze fantazje, złudzenia i pobożne życzenia są na straconej pozycji. Życie nie spełnia rozkazów, nie stosuje się do poleceń. Możemy niekiedy mieć wrażenie, że sytuacje, w jakich życie nas stawia, są za trudne, przerastają nas. Że to więcej, niż moglibyśmy znieść. Mylimy się. Prawda jest taka, że nasze złudzenia nie są w stanie wytrzymać naporu życia, które podkopuje je, osłabia i niszczy każdego dnia. I bardzo dobrze. Kiedy złudzenia rozsypują się w proch, panikujemy. Wydaje nam się, że zostaliśmy zniszczeni, ale tak nie jest. Po prostu omyłkowo braliśmy wymyślone przez nas fantazje za podstawę naszego istnienia. Tymczasem one rozwiewają się i znikają jak sen, a my nadal trwamy. (…)

Jeśli przyjmiemy życie takim, jakie jest, nie unikniemy bólu. Bo życie na pewno nam go nie oszczędzi. Odbierze nam wszystko, co mamy, i każdego, kogo kochamy – w momencie śmierci albo wcześniej. Ale nie musimy tkwić w sytuacji, która tylko potęguje cierpienie. Kiedy dzieje się coś, co łamie nam serce, uruchamiamy mechanizmy obronne. Niestety, są to kłamstwa, którym pozwalamy sobą zawładnąć, żeby uśmierzyć ból, jaki zadało nam życie. Grzęźniemy w tych kłamstwach, nie zdając sobie sprawy, że stają się one przyczyną naszego chronicznego cierpienia. Zatruci kłamstwem, nie dostrzegamy rzeczywistości i ignorujemy uczucia, jakie przynosi życie: „Nie jestem wściekły, tylko rozczarowany”, „Nie ogarniam tego”, „To jakieś nieporozumienie”. Niestety, strategie, które stosujemy, nie są niezniszczalne. Życie powoli toruje sobie drogę przez mur zaprzeczeń. (…)

Możemy rozkazywać, ile chcemy, wszechświat nie zwróci na to najmniejszej uwagi. Życie płynie własnym nurtem, a nie wyznaczoną przez nas drogą, i bez trudu zmywa wszystkie stworzone przez nas iluzje. Jeśli oczekujemy, że zamiast po prostu płynąć, życie zacznie spełniać nasze życzenia, nic dziwnego, że niebawem poczujemy się pokrzywdzeni. Uznamy, że życie traktuje nas niesprawiedliwie, tymczasem to my sami wpędzamy się w cierpienie. (…) Nikt z nas nigdy nie zdoła kontrolować rzeczywistości, a ona nigdy nie wygląda tak, jak wizje, które tworzymy w wyobraźni. Możemy przepędzić nasze złudzenia na cztery wiatry i zacząć żyć w harmonii z tym, co rzeczywiście istnieje. Dopóki się na to nie zdecydujemy, będzie towarzyszyć nam cierpienie. Być może usłyszymy jego cichy szept: „Zgubiłeś się w świecie fantazji. Czas wrócić do domu”. (…)

Przeważnie zamiast zmierzyć się z niewygodną prawdą, wolimy wypchnąć ją w niebyt. (…) Zdrowienie zaczyna się w chwili, gdy zaakceptujemy naszą osobowość niezależnie od tego, jak bardzo jest zwichrowana i zepsuta. (…) Wobec życia zawsze będziemy bezbronni, to jedna z cech człowieczeństwa. Nie pomożemy sobie, jeśli będziemy próbować stłamsić człowieczeństwo w nas samych. Trzeba nam je przyjąć, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy zaakceptujemy je też u innych. Jeśli nie chcę widzieć w tobie człowieczeństwa, czyż nie potępiam czegoś w samym sobie? Twoje wady są lustrem, w którym się przeglądam. Czy gdy wejrzę głęboko w twoją istotę, będę w stanie pogodzić się z twymi „wadami”, czyli tym, czego tak naprawdę nie znoszę u siebie? Oboje spostrzeżemy wtedy, jak niewiele nas dzieli. Każda odpowiedź twierdząca zbliża nas do afirmacji głębi człowieczeństwa w bliźnim. Człowieczeństwa, które przecież jest też naszym udziałem. (…)

Konflikty są nieodłączną częścią naszego życia. Sami przecież czasem nie wiemy, czego chcemy, miewamy sprzeczne emocje i pragnienia. A co dopiero, kiedy musimy dogadać się z drugą osobą! Zawsze będziemy się różnić. Ja nie jestem moją żoną, a ona nie jest mną, i całe szczęście. Różnice między nami nie są problemem, który trzeba rozwiązać. Tak po prostu jest – to samo życie. (…) Czy chciałbym, żeby wszyscy się ze mną zgadzali? Tak, oczywiście. Czy jest jakakolwiek szansa, że moje życzenie się spełni? Nie, nie ma najmniejszej. Czy to bardzo źle? Nie, wręcz przeciwnie – to bardzo pożyteczne dla mojego rozwoju. Muszę wyjść poza własną sferę bezpieczeństwa, zobaczyć, kim inni są w rzeczywistości (a nie w moich fantazjach na ich temat) i nauczyć się akceptować ich takimi, jacy są. To pierwszy krok ku miłości.


– Jon Frederickson, „Kłamstwa, którymi żyjemy”,


So sty 02, 2021 10:20 am
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 18, 2020 7:22 pm
Posty: 167
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Ten cytat niestety pełen jest błędów poznawczych (zbyt powierzchowne i wyrywkowe ujęcie ludzkiej psychiki) oraz napiętnowany tak powszechnym błędem koncepcyjnym: myśleniem, że to czego doświadzczamy w tym piekle ziemskiego życia jest normą i absolutem, a nasze serce pragnące Raju, prostego dobrego życia i dobrych relacji - nie wiadomo dlaczego ciągle ma "focha" i przeciw temu "normatywnemu" piekłu doczesnemu wierzga. Wiadomo dlaczego - pochodzi od Boga, dziedziczy przez Jego Tchnienie Życia, Jego Niebiańską naturę. Bóg nas stworzył do życia w pięknym świecie - gubimy się w tym, chorym? To wspaniale o nas świadczy - tylko pokręcone i złe istoty nie gubiłyby się i nie raniłby ich ten powykręcany, kolczasty świat.

Jak byłem dzieckiem uczono mnie żebym nauczył się przegrywać - co jest niczym innym jak nauką podporządkowania i akceptacji miażdzącego ludzi (bo w konsekwencji nie tylko mnie) zła (można próbować przemianowywać, ale to nie zmienia stanu rzeczy).

Kiedy poznałem Jezusa - On uczył mnie, że powinismy budować taką rzeczywistość, w której nikt nie będzie przegrany ani zmiażdżony.

_________________
A Jezusa pytałeś?


N lut 07, 2021 2:20 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16890
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Cierpienie budzi powinność - wydzielony
Nie zrozumialeś tematu. Odwróciłeś go. To jest o cierpieniu w kluczu powinności, czyli odpowiedzi na ludzkie cierpienie. Pytanie więc brzmi: jak pomagać a nie jak prawić o kochaniu Jezusa, które uwalnia od cierpienia. Bez pomocy drugiego człowieka to zmiażdżenie jest możliwe. Poradzi sobie jedynie silna osobowość, która nie doświadczyła w życiu traumy. Ona wie jak szukać pomocy, gdy przyjdzie cierpienie. Nie wracają tu żadne dramatyczne wspomnienia, bo są pogodne. Z tej pogody ducha można dawać. Nie da się jednak tego czego się nie ma. Natomiast możliwe jest przesłanie wspomnień osoby cierpiącej do podświadomości i wydaje się, że rany uleczone. Wraca to jednak w postaci sposobu reagowania na urazy. Widać urazowy sposób reagowania, gdy spogląda się z zewnątrz. Ktoś z zewnątrz może nie mieć wiedzy i nieświadomie wejść na zakazany teren. Spotka się z bólem, którego się nie spodziewał. Widzi sposób myślenia (to się czasem ukrywa, ale wychodzi w najmniej oczekiwanych sytuacjach). Wie, że to pole minowe, więc uruchamia powinność i wycofuje się. Nie ma przestrzeni do rozmowy, gdy cierpienie jest schowane w ciemnej piwnicy a na drzwiach zewnętrznych wypisano: kocham Jezusa.
Należy więc bliżej przyjrzeć się temu oświadczeniu woli, na ile jest prawdziwe i scalone z człowiekiem. Pan Jezus powiedział; przychodźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście ,ja was uleczę. To wyznanie ma jednak poziomy uleczenia, wymaga też współpracy ze strony człowieka. Uleczenie oznacza brak urazowego reagowania, uleczone są bowiem emocje i scalone z rozumem. Odłożona ad acta i nie ma potrzeby rozmawiać na ten temat, zajmować się nim; było minęło. Pozostało doświadczenie, ale bez otoczki emocjonalnej.


N lut 07, 2021 4:11 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 85 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 89 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL